Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość samty

Samotny w małżeństwie

Polecane posty

odpowiem. Choć jest,byla naprawdę ładną i pociągającą kobietą.ale raz. Dobrze że mieszkała daleko bo być może byśmy się spotkali? Nie wiem co by by było. Ale co mnie w niej urzekło to szczerość. I takich ludzi najbardziej szanuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MalVVa
dziekuje za odpowiedz,zaspokoiles moja ciekawosc. ale nie prozna.ja sie od Was duzo ucze. dobranoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Arecki- dziekuje Ci bardzo, też Cie lubię;-) Przykro mi, że ktoś w moim imieniu Cię zbruzgał... miałam zbanowanegoo nicka kiedyś, wiesz? I wtedy każdy sie pode mnie podszywał, a ja nie mogłam przekonać, że to nie ja, bo miałam pomarańczowy nick jak wszyscy. teraz jest ok z powrotem. Traktuj na poważnie tylko te posty, które są na niebiesko. Dzięki za radę, jest życiowa. Zastosuję;-) Pozdrawiam uczestniczkę naszej dyskusji;-) Potem zajrzę jeszcze, to pogadamy;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość małpiatka123
No, Kochani, co u Was? Samty, jak się u Ciebie układa? Temat się coś urwał, mam nadzieję, że chwilowo...:) Mam taką refleksję, ze samotność, czy w małżeństwie, czy tez poza nim, jest stanem ciężkim, trudnym czasem do zniesienia. Człowiek nie jest stworzeniem, którego naturalnym stanem byłaby samotność. Dobrze jest niekiedy pobyć samemu, lecz na dłuższą metę...to nie jest dobre Zwłaszcza jeśli chciałoby się z kimś spędzać życie, a nie pędzić je w pojedynkę. Tak refleksyjnie na koniec dnia, mimo to starajmy się uśmiechać, wtedy bywa odrobinę lżej...;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No tak ale sam uśmiech nie wystarcza,aby być szczęśliwym,mamy wolną wolę sami decydujemy o własnym losie.No cóż boimy się podejmować radykalnych zmian,a jeżeli jesteśmy bojażliwi,no to cierpimy aż do śmierci,czy nie tak jest????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samty
u mnie jeszcze gorzej. Po prostu masakra. Jakoś tak się złożyło, że w ostatnich dwóch tygodniach zbliżyłem się do takiej jednej koleżanki (też mężatki, z dzieckiem). Gadamy prawie codziennie na czacie - oczywiście bez żadnych deklaracji, nawet bez podejmowania tematów małżeńskich ale jestem skołowany... Nie przypominam sobie, abym z kimś się tak dobrze rozumiał. Po prostu gęba mi się śmieje przy kompie. Chyba muszę to zakończyć... bo to nie ma sensu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samty
nie dość że samotny w małżeństwie, to jeszcze wciąga się w jakieś emocjonalne gry, stary a głupi, ehhh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
:( :( smotnosc to smierc duszy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
leczysz problemy w malzenstwie angazujac sie w jakies kiczowate emocjonalne gierki???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
samotnosc w malzenstwie jest straszna.Ale gdy sa dzieci tak trudno podjac decyzje .Z mezem nic mnie nie laczy, caly czas sie klocimy, on chce czegos innego niz ja,wpada we wscieklosc , wrzeszczy, ale dla dzieci jest dobry.Chcę odejsc, ale z tym sie wiaze zmiana miejsca zamieszk, bo to ja sie musze wyprowadzic, a wiadomo, dzieci chodza do szkoly,mają tu kolegow itd.Ale zycie z nim jest koszmarem, ja zupelnie nie mam z kim o tym porozmawiac, to ja sie wprowadzilam do niego i nie mam tu naprawde zadnej kolezanki, a moja rodzina jest daleko, a ja poza praca prawie nigdzie nie wychodze.Po prostu chce z kims pogadac, jestem stlamszona, brak mi poczucia wlasnej wartosci, mimo ze, bo on to powoduje, mysle ze to gnebienie psychiczne.Troche to chaotyczne, ale mam juz dosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesteśmy małżeństwem od około roku. Seks uprawiamy średnio raz na 1,5 tygodnia. Nie ukrywam, że dla mnie to problem bo mam większe potrzeby niż mój mąż. Wydaje mi się że 3 razy w tyg nie jest ani za dużo ani za mało. Kłócimy się o to ale już mam dość namawiania męża na seks i chyba go zdradzę. Źle się z tym czuję. Jestem atrakcyjna, zadbana a mąż nie chce sypiać. Jak mu o tym mówię to stwierdza, "że możemy to zrobić" ale mnie się już nie chce bo co to za przyjemność że coś na kimś wymusisz. Co robić ? Myślę o tym, żeby się zacząć spotykać z jakimś żonatym mężczyzną który ma ten sam problem. Nie odejdę od męża bo co ludzie powiedzą. Pomyślałam że może gdybym miała kochanka byłoby ok. Mąż nie musiałby się zmuszać do seksu a ja byłabym zaspokojona. Nie jestem jakąś seksoholiczką bo nie muszę uprawiać seksu kilka razy dziennie. Sprawa rozgrywa się o te 2, 3 razy w tygodniu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×