Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość MamaMajowa

Jestem dumna że miałam cc

Polecane posty

Gość MamaMajowa

Zacznę tak... Przez całą ciążę nie bałam się porodu naturalnego, bo stwierdziłam że skoro wszystkie kobiety przeżyły to i ja przeżyję. A moją największą inspiracją była moja kuzynka i ona zarazem była dla mnie żywym przykładem bo ona też rodziła naturalnie, a co najlepsze ona jest niesamowicie wrażliwa na ból, nawet czesanie włosów sprawiało jej ból. To czego miałam się faktycznie bać? Nadszedł u mnie termin porodu wg OM, więc musiałam wstawić się do szpitala na leżenie dopóki nie urodzę. I wtedy zaczął się u mnie prawdziwy horror. Codziennie były porody, i wszystko słyszałam... Cierpienie, przeraźliwy krzyk, po prostu niesamowitą gehennę. To sprawiło że z twardej kobiety jak skała stałam się słaba, przerażona wizją swojego porodu. Zaczęły się dnie, gdzie łzy cisły się do oczu bo już dłużej w tym tkwić nie mogłam. Najgorsze jest to że jednej nocy przyjechała dziewczyna z bólami do szpitala, była podłączona do ktg, i zaczęła rodzić, na ktg było zapisane słabe tętno dziecka, mimo co kazali jej rodzić siłami natury, trwało to długo i nikt z lekarzy dyżurujących nie podjął decyzji o cc, męczyła się strasznie, aż w końcu urodziła, ale martwe dziecko :(. I okazało się że w kanale rodnym zmarło. Ryk był straszny na cały szpital, boziu święty :(. Postanowiłam porozmawiać z ginekologiem który akurat był na dyżurze, i chciałam powiedzieć o obawach, płakałam że już nie daję rady, że panicznie boję się porodu, tego bólu, to usłyszałam krótko że ''przesadzam'' i że jeśli będę chciała to dadzą mi coś na uspokojenie. To mnie tylko dobiło. Na drugi dzień była na dyrzuże moja ginekolożka i poprosiłam ją czy byłaby szansa na cc, to mnie zryczała, że to jest wbrew naturze, i tak skończyło się że pokłóciłam się z nią. Płakałam strasznie, że oczy mi spuchły. Miałam serdecznie dość, bo czułam się jak w więzieniu zamknięta na 10 spustów. I tak zasnęłam i dopiero obudziłam się rano, z nastawieniem obojętnym, było mi wszystko jedno czy urodzę sn czy cc. I wtedy był obchód lekarski i ordynator zapytał mnie czy zgodzę się na wywołanie porodu, a ja mu odpowiedziałam że chcę. Od razu zadzwoniłam po męża, przyjechał do mnie i od razu na porodówkę poszliśmy. Podłączyli mnie pod oxy, i zaczęły się skurcze regularne choć nie mocne, czułam jedynie bóle krzyżowe, potem przebili pęcherz i wypłynęły zielone wody. Następnie okazało się że zapisywało się na ktg w momencie skurczu spadające tętno dziecka. I dzięki Bogu że wtedy byli kompetentni lekarze i natychmiast podjęli decyzję o cc, i byłam szczęśliwa że ominą mnie bóle. Poza tym strasznie się bałam o życie dziecka. Na szczęście urodziłam zdrową dziewczynkę, dostała 10 punktów. Leżałam niecałe 3 doby w szpitalu, bo poprosiłam ordynatora żeby mnie wypuścili, bo już naprawdę nie dawałam rady być tam, a tym bardziej jakie podejście miały położne do pacjentek. Chciałam już być w domu, odpocząć psychicznie po tej traumie. To był najpiękniejszy dzień jak opuściłam mury szpitalne. W domu mogłam się w końcu wyciszyć, odpocząć, nikt mnie w końcu nie gnoił. Szczerze mówiąc chcę mieć drugie dziecko, ale boję się znowu tego przeżycia i tej traumy jaką zafundował mi szpital (głównie przez traktowanie pacjentów, zawiodłam się na moim ginekologu, i te krzyki cierpienia)... Najważniejsze że skończyło się tak jak się skończyło, o tyle dobrze i że mam słodką i kochaną dziewczynkę obok siebie :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wifigdansk
tak jakbym czytala o sobie-przebieg porodu identyczny. i tez u mnie w szpitalu podjeli natychmiast decyzje o cc. tyle ze ja gdybym miala wybierac to juz bym wolała te bóle i urodzic sn. pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no ale co ma twój wpis, do bycia dumną z cc? bardziej powinnaś być dumna, że masz zdrowe dziecko :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MamaMajowa
No właśnie mój wpis ma to do tego że bałam się tym bardziej porodu sn przez to że ta dziewczyna urodziła martwe dziecko. To napisałam pod tym kątem że bałam się iż mi to się przytrafi dlatego cieszę się że miałam cc, bo ja bym tego nie przeżyła gdyby lekarze też zignorowali mój zapis na ktg a musiałabym rodzić naturalnie a z dzieckiem coś by się stało. I bólu też się koszmarnie bałam. O to chodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość siemka siemka
sensu to zdanie o dumie nie ma..no ale nie czepiajmy się, wszak to nie sedno tego topiku :) ważne że dziecko zdrowe..gratuluję :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja miałam podobnie przy pierwszej ciąży, w drugiej miałam umówione cc, lekarz nie dawał mi szans na urodzenie sn. Nie jetem dumna z cc (bez przesady), byłabym zadowolona gdybym miała dwa szybkie i łatwe porody sn. Jednak jestem z siebie dumna innego powodu mimo, że nie było łatwo na początku, to dzieci karmiłam piersią w tym drugie tak jak zaleca WHO. Tam gdzie miałam wpływ to dałam z siebie wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie chce mi sie tego czytać bo za długie ,ale nie wiem skąd powód do dumy że miałaś operację ,jakbyś miała operację na serce to też byś była z tego dumna ,bez sensu kompletnie bo tu nie ma powodu do dumy ,miałaś cc bo trzeba było ratować życie ,nie operują bez potrzeby .Więc dumnym można być że ma się dziecko zdrowe ,śliczne ,z wszystkimi palcami u nóg i rąk .Ale nie że cię operowali .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MałaMi1987r
Ojj ja mialam identycznie,tyle ze przelezalam w szpitalu do 42 tyg (a w karcie i tak napisali ze urodzilam w 39)ja mialam wywolywany porod 2 razy,za drugim odeszly mi wody a rozwarcie nadal na 0..masakra..lekarze niekompetentni,jak mojemu doktorkowi o godz 24 chlusnely zielone wody przed twarz to dopiero zdecydowal sie na cesarke..mial taka mine ze do konca zycia jej nie zapomne.. na szczescie z dzidziusiem bylo wszystko ok,i dzis mam piekna zdrowa roczna coreczke :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wifigdańsk
no ale wyciagneli z tej smierci jakies konsekwencje? bo przeciez ewidentnie wina lekarzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MamaMajowa
Wifigdansk - wiesz plotki chodziły różne po szpitalu nt. śmierci tego dziecka. Ale najbardziej prawdopodobną wersją było to że jej lekarz prowadzący ciążę zbagatelizował na koniec ciąży jakąś jej chorobę, coś typu grypa, że jakieś leki dostała od lekarza rodzinnego i zamiast jej ginekolog wysłać ją już do szpitala na leżenie, to po prostu nic z tym nie zrobił i podobno też już wtedy to dziecko miało słabe tętno. Ja panicznie się bałam momentu na ktg jak zapisywało się spadające tętno córki, i że lekarze będą mi wtedy kazać mimo wszystko naturalnie. A w głowie wtedy siedziała sytuacja tej dziewczyny co urodziła martwe dziecko :(. Bogu dziękuję że miałam cesarkę, naprawdę - cesarka sprawiła że urodziłam zdrowe dziecko, a co do sn ominęły mnie bóle których panicznie się bałam, i gdybym wtedy popadła na lekarzy konowałów to wątpię że podjęliby decyzję o cc, tak jak w przypadku tej dziewczyny...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MamaMajowa
A zapomniałam dopisać, nie wiem czy ktoś poniósł konsekwencje. W każdym bądź razie wtedy rano po tej nocnej sytuacji był straszny młyn w pokoju lekarzy przed obchodem. Takie sprawy były cicho załatwiane. Także nikt nic nie wiedział.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wifigdańsk
no ja jak pisalam mialam identyczną sytuacje i na szczescie mialam cc. a chwała Bogu ze wybralam akurat taki szpital ze chetnie robią cc taką opinię słyszałam,ze nie robią problemow i nie czekają na ostatnią chwile. w sumie u mnie od znalezienia się na porodówce do momentu zabiegu zeszło 5 godz. tak wiec w sumie za duzo się nie namęczyłam.wczesniejszą coreczkę rodzilam w innym szpitalu,gdzie wiem ze niechetnie robią cc potem juz po porodzie dowiedzialam się ze mojemu znajomemu zmarła w ten sposób córeczką wlasnie podzcas porodu,ze były wskazówki na cc ale nie zrobili tego.tak wiec tamten pierwszy poród to cudem moja coreczka cnhyba zyje bo rodizłam w sumie 18 godzin!!! masakra!!! i mialam 2 razy podaną oxytocynę!!! tak wiec cud ze wogole ona przezyla.jakbym miala wybierac to ze wzgledu na zycie i zdrowie dziecka to bym chyba jednak wybrala ten ostatni moj szpital,choc warunki pozostawiały wiele do życzenia ale jednak bezpieczeństwo dziecka najważniejsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×