Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość enc

Zaraz mnie trafi czyli znowu ten kościelny

Polecane posty

Gość enc

Od dwóch tygodni się ścieram z dziadkami i z teściami o ślub kościelny - że go nie będzie. Nie będzie, bo oboje nie wierzymy w instytucję kościoła katolickiego, nie chcemy stać przed bliskimi i kłamać w żywe oczy, że taka forma przysięgi coś dla nas znaczy, czy że dzieci wychowamy w wierze katolickiej. Przeglądając forum też co chwile trafiam na objawione zdania typu "cywilny się nie liczy", "tylko przed Bogiem jest prawdziwy", "jak cywilny, to równie dobrze już teraz możecie zacząć się zdradzać", "na wesele zaprosić tylko ateistów" - to są teksty z tego forum. To jest smutne, że tego rodzaju tematy ciągle wywołują u niektórych agresję czy potrzebę bycia nieprzyjemnym, uszczypliwym. O ile rozumiem ten objaw u starszego pokolenia, chociaż osobiście mnie on dotyka i boli, o tyle od ludzi młodych oczekiwałabym już większej otwartości umysłu. Ślub cywilny, ślub katolicki, polsko-katolicki, erusin, ślub humanistyczny, wszystkie mają jeden podstawowy wspólny wątek - dwoje ludzi postanawia pozostać razem, od tego dnia tworzyć rodzinę, chcą ten fakt bycia razem usankcjonować w sposób, który dla nich ma znaczenie - przed Bogiem, przed urzędnikiem państwowym, przed posążkiem niedźwiedzicy nawet, jeśli mają taką potrzebę. To powód do radości. Reszta to już jest mniej lub bardziej sformalizowana otoczka. Istota zostaje ta sama. Nie rozumiem, czemu niektórzy maja głęboka potrzebę podkreślania, że tylko wybrana przez nich forma jest słuszna, właściwa. Jakby stanowiło osobistą obrazę to, że ktoś chce się cieszyć w inny sposób. Zastanawia mnie czy usatysfakcjonowałoby ich słuchanie, jak dwoje ludzi klepie formułkę, która nic dla nich nie znaczy, byle dostosować się do formy, do tradycji. Czy lepiej w ogóle odmówić im prawa do dzielenia tej radości z innymi, niech siedzą w kącie i się nie wychylają? Może zaczynam się robić zgorzkniała, ale mam już dosyć tego ciągłego nacisku na ślub kościelny, bo inny się nie liczy i koniec. Dodając do tego brak wystawnego wesela, chyba powinniśmy się zapaść ze wstydu pod ziemię, bo hańbimy obie rodziny. Argh!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fan kościelnego
Bardzo mądra wypowiedź. W przeważającej większości się zgadzam. Z czym się zgadzam: - Nie ma co kłamać i brać ślubu kościelnego, skoro się nie uważa za katolika. - Agresja, bycie nieprzyjemnym i uszczypliwym wobec biorących ślub cywilny jest smutna i zła. - Ślub cywilny to również powód do radości. - Wesele nie ma związku z tym. Sam uczestniczyłem w ślubie kościelnym, po którym nie było żadnego wesela. Z czym się nie zgadzam: widzę dużą różnicę miedzy cywilnym a PRAWDZIWYM kościelnym (czyli szczerym kościelnym, a nie na pokaz, jak ma to miejsce może nawet w połowie przypadków). W cywilnym zawieramy umowę cywilną i sobie obiecujemy, że będziemy dopóty będziemy chcieli być. W dodatku wyznacznik standardu jest subiektywny - prawo stanowione przez człowieka. W kościelnym dokonujemy obietnicy moralnej przed Bogiem. Standard jest obiektywny (przynajmniej powinien być). Do tego obiecujemy, że będziemy z daną osobą bezwarunkowo. Bez względu na wszystko. Choćby nie wiadomo co. Jedno i drugie to zupełnie inna para kaloszy. Co innego podpisywać z kimś umowę, którą egzekwuje Państwo, a co innemu komuś składać moralne obietnice, że zawsze będziemy przy tym kimś bez względu na sytuację. Jedno i drugie jest ważne. Ale jednak istota jest zupełnie inna. Poza tym jeszcze powiem, że mnie osobiście nie podoba się przerost pompy w przypadku kościelnego, a także jednoczesne przekonanie, że kościelnego udziela ksiądz. Nieprawda. Ślubu kościelnego udzielają sobie na wzajem małżonkowie. Ani msza, ani nawet ksiądz nie są do tego niezbędni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość_m
@Fan kościelnego Owszem, nupturienci udzielają sobie sakramentu, ale OBECNOŚĆ kapłana (świadka urzędowego) jest w zasadzie niezbędna zgodnie z prawem kanonicznym - nie mówmy o bardzo szczególnych sytuacjach (tzw. formie nadzwyczajnej - o ile mnie pamięć nie myli), gdyż są one nietypowe i w znakomitej większości nie dotyczą 'normalnych' ludzi. Piszesz o 'standardzie obiektywnym'. Bujda na resorach - jak dla osoby niewierzącej Pan Bóg może być obiektywny, jeżeli ona odrzuca Jego istnienie? (sam jestem wierzący - gwoli ścisłości). To pierwsza sprawa. Druga. Zgadzam się z Tobą odnośnie 'umowy cywilnej'. Jest ona także aktem woli, ale NIE WYKLUCZA W ŻADEN SPOSÓB bycia wobec siebie wiernym, zachować wzajemny szacunek i postępować moralnie do końca życia. Można uznać, że jest ona w pewien sposób 'bezpieczniejsza', gdyż zostawia otwartą furtkę (możliwość rozwodu), ale co jeśli oni nie zechcą z niej skorzystać? Dlaczego ich 'umowa' miałaby być 'gorsza', jeżeli autorka i jej narzeczony są (kolowialnie mówiąc) dobrymi osobami? Oczywiście kłóci się to z nauką kościoła, ale oni w nią nie wierzą. @enc Moim zdaniem dobrze robisz, że nie godzisz się na 'szopkę w kościele' tylko po to, aby mieć 'spokój' z krewnymi. Wiele osób robi to na pokaz (tak, jak pisał Fan kościelnego) albo nie rozumie istoty tego sakrementu. Kochajcie się, bądźcie dla siebie dobrzy, postępujcie uczciwie i moralnie! Nie zważaj na innych, bo śmiem twierdzić, że 90% 'polskich katolików' nie ma pojęcia o swojej wierze i 'nawracają niewiernych' bez żadnego moralnego prawa. Powiem więcej, czynią szkodę tym prawdziwym katolikom, którzy umiłowali Pana Boga, bo tylko zrażają do Niego ludzi takich, jak Ty i Twój partner. Niech Wam się wiedzie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale o co wam chodzi, dwoje ludzi niewierzacych moze sobie po podpisaniu umowy cywilnej przysiegnac ze beda sie szanowac kochac i beda do konca zycia razem...co to tylko wierzacy maja wylacznosc na przysiegi? Niewierzacy moga na przyklad przysiegac na swoje zycie, etc. kto im broni? Zatem nie ma zadnej roznicy w slubie koscielnym czy cywilnym...bo obiecac sobie ludzie moga doslownie wszystko co chca. I co to za bzdury, ze latwiejsza furtka cywilny...jakos koscielni tez sie rozwodza...i co z tego, ze nie moga drugi raz wziac koscielnego...wiedz jakie sa zasady Nie powstrzymuje ich to jednak przed zawarciem kolejengo cywilnego, w ktorym np moga byc cale zycie szczesliwi....pomylki sie zdarzają. I serio...ludzie....rodzaj, charakter slubu nie ma totlanie nic do rzeczy czy ludzie beda ze soba szczesliwi czy nie....zrozumcie to w koncu a nie zaklinacie rzeczywistosc pieprzac o bogach kosciolach i instytucjach. Jak cos ma sie rozpieprzyc to sam bog i najjasniejsza rzeczpospolita tego nie uratuja...amen

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość saskia233
Nie przejmuj sie. :P Ludzie juz tak maja ze probuja sie dowartosciowac kosztem innych. ;) Przoduja w tym ci, ktorych zycie jest do d**y, zwiazek jest uja wart, ale za to maja slub koscielny i to ich czyni wspanialymi oraz wartosciowymi ludzmi. :D :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość_m
@gość Nie wiem czy zrozumiałeś, ale zarówno Fan kościelnego, jak i ja w pełni popieramy działania autorki. Mimo, iż zgodnie z naszą wiarą oni będą żyć w grzechu. ZGODNIE Z NASZĄ WIARĄ. Rozumiesz? Chodzi o to, że nic nikomu nie narzucamy, nie oceniamy, bo zgodnie z NASZĄ wiarą nie mamy prawa osądzać. SAKRAMENT ślubu w Kościele Katolickim charakteryzuje się kilkoma cechami, m.in. jest nierozerwalny. To jest kwestia wiary. Nie podnośmy tutaj tematu rozwodów, bo NASZ Kościół ich nie dopuszcza (jedynie można 'unieważnić' sakrament). Ja wiem, że życie jest życiem, pomyłki się zdarzają itp., ale nikt mnie nie zmusił do mojej wiary i do przystąpienia do tego sakramentu (kolejna cecha: jest wolitywny). To jest tylko i wyłącznie kwestia wiary i moralności. A z Fanem kościelnego chciałem podjąć dyskusję na tematy trochę filozoficzno-teologiczne - ot, tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cywilny to bzdura. Slubuje ci uroczyście że cię nie opuszczę póki mi sie nie znudzisz. Zawierając kościelny pokazujesz że bierzesz druga osobę na poważnie. Ja na cywilne nawet nie kupuje kwiatów. To tak jakby kupować kwiaty z okazji wspólnej umowy najmu mieszkania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goo222
Skoro nie jest wierzaca to jak moze wziac slub koscielny? K***a przeciez to berdzie klamstwo i szczyt zakłamania, czy do twojego tepego mozdzku z jedna komorka dociera? :O :O Ma go wziac tylko dlatego bo dziadus i dodatkowo jakis pajac w necie uwaza ze cywilny nic nie znaczy za to jak pojdzie przysiegac przed oltarzem na ktory ma za przeproszeniem od dawna w******e to bedzie prawdziwe i bedzie dowdem prawdziwej milosci? :O Jesli tak to mam przykra wiadomosc: jestes p*****lnieta/y. :D :D Dla niewierzacych cywilny to to samo co dla wierzacy koscielny, nie mozecie tego pojac psychole? :O :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kisiel w stringach
a u nas w parafii koscielny p*********a drobne z tacy :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goo222
Jesli ktos cie zaprasza na cywilny i przychodzisz na slub, a potem na przyjecia zeby sie nazrec i nie przynosisz nawet kwiatow to swiadczy to tylko o tym ze jestes chamidłem. :O Czy wy świetojebliwi katolicy nie swietujecie innych uroczystosci czy okazji poza sakramentami? Na zdanie matury dziecka tez nic nie kupisz? Bedziesz mial poker face kiedy zona urodzi ci dziecko i nie przyniesiesz jej nic do spzitala? Albo jak idziesz na 100 urodziny babci tez przychodzisz z pustymi lapami za to z morda na ciasta? :O Przeciez to nie sakrament w jedynym słusznym kościele wiec kwiaty sie nie naleza! :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goo222
Skoro w tym kraju bodajze 96% to katolicy to skad w ogole sa rozwody skoro slub koscielny to bycie ze soba na powaznie i gwarantuje bycie ze soba az do smerci a nie "az do znudzenia" jak w przypadku cywilnego? Te 4% parszywych innowiercow, agnostykow i ateistow nie narobiloby samodzielnie takich statystyk. :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość enc
Wydaje mi się, że normy moralne przynajmniej w tych największych systemach religijnych są podobne i zbieżne z ogólnie przyjętym również poza płaszczyzną wyznaniową standardem tego, co jest dobre, a co złe. Biorąc choćby 10 przykazań i wyjmując z nich pierwsze trzy, jako stricte dotyczące wiary otrzymujemy przewodnik moralny, który jest bliski ogółowi wierzących i niewierzących. Owszem, w tym kształcie, w jakim my go odczuwamy, mocno wynika z chrześcijańskich korzeni kultury zachodniej. Ale również w kulturach wyrosłych na innych niż chrześcijańska korzeniach brak szacunku do rodziców, zabójstwo, kradzież, zdrada, pomówienia itd. identyfikowane są jako moralnie naganne. To nie jest tak, że jeśli nie wierzę w Boga, to od razu mam wewnętrzne moralne przyzwolenie na wszelkie bezeceństwa, jakie tylko dobry katolik jest sobie w stanie wyobrazić. To jest raczej tak, że wiem, że jeśli skrzywdzę drugiego człowieka, to niezależnie od tego, jak bardzo będę tego żałować, ta krzywda pozostanie ze mną i nikt poza tą osobą nie będzie w stanie mnie "rozgrzeszyć". Dlatego jeśli decyduję się stworzyć rodzinę z Niemężem, to biorę odpowiedzialność za jego życie i szczęście. On bierze za moje. I nawet jeśli w przyszłości zdecydujemy się nawzajem uwolnić od tej odpowiedzialności (nie jestem w stanie tego wykluczyć, bo różnie może się życie potoczyć) on dalej pozostanie człowiekiem, za którego szczęście wzięłam odpowiedzialność i ta odpowiedzialność zostaje we mnie. Że uzewnętrzniamy to w formie umowy cywilnoprawnej - nie mamy innego "narzędzia", które pozwoliłoby uczynić to oficjalnie. I dlatego tak bardzo mnie wkurza kiedy ktoś, kto nawet się nie zastanowił nad istotą ślubu kościelnego, mówi mi, że cywilny to bzdura i nie znaczy więcej, niż umowa najmu. Chciałam się wyżalić, a trochę się rzeczywiście dyskusja filozoficzno - religijna zrobiła :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Normy moralne sralne a potem będzie płacz jak on sie okaże nie taki moralny i w tydzień załatwi sobie rozwód. Sama zresztą przyznajesz ze juz teraz zakładacie że to niekoniecznie na zawsze. Sama sobie zaprzeczasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezkredekwelbie
Nie ma znaczenia, czy ślub jest cywilny, czy też katolicki czy prawosławny. Każdy z nich jest ważny przed Bogiem. Zanim nastąpili dzisiejsi katolicy, ludzie też zawierali małżeństwa- przed Bogiem, bez księdza...No i się liczyło i było również nierozerwalne. A na koniec moje zdanie- podkreślam MOJE- katolicki ślub gorszy niż cywilny - łatwiej go rozerwać- za kasę... dla sukienkowych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hahaha, a mój znajomy bierze niedługo drugi ślub KOŚCIELNY. Poprzedni skończył się "uniewaznieniem" czy jak to się nazywa i to po kilku latach małżeństwa. Wystarczyła odpowiednia koperta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość_m
@enc Masz moim zdaniem bardzo wyważone podejście do sprawy - bardzo to szanuję. Cieszę się też, że nie plujesz na lewo i prawo, bo Ty nie wierzysz, to znaczy, że teraz wszyscy mają się dostosować :) Niestety rodzimi 'katolicy' mają często siano w głowach, przez co wizerunek reszty wierzących cierpi. Nie powinnaś czuć się z tego powodu w żaden sposób gorsza. Ludzi, którzy Wam uprzykrzają życie po prostu olej. Jedyną 'naukę kościoła', którą znają, to często bezmyślne klepanie modlitw podczas nabożeństwa i cośtam gdzieśtam słyszeli od miejscowego proboszcza, ew. na naukach przedmałżeńskich bądź przy bierzmowaniu. Pojęcia mają tyle co nic. Tymczasem, jeżeli macie wolną chwilę, to polecam jakąś literaturową pozycję teologiczną dotyczącą małżeństwa - niekoniecznie kolorowe wydanie ze zdjęciami, ale solidną naukową pracę na ten temat - poszerza horyzonty. Podobnie adhortacja Jana Pawła II - Familiaris consortio (w necie jest na pewno po angielsku) A dla tych wszystkich plujących i szczekających 'katolików', polecam chwilę refleksji na temat: czy moja religia nakazuje opluwać innych? Jeszcze raz życzę Wam wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia! :) @bezkredekwelbie Troszkę nie masz racji w tym, co piszesz. Inne Kościoły chrześcijańskie zupełnie różnie podchodzą do tematu zawierania małżeństwa. U prostestantów nie ma nierozerwalności małżeństwa. Starotestamentowi Żydzi mają np. wielożeństwo. Nie da się tematu zawierania małżeństwa uogólnić, nawet w przypadku samych chrześcijan (nie mylić z katolikami). Poza tym nie każdy ślub zawierany jest przed Panem Bogiem, bo niby jak np. w przypadku ślubu cywilnego? (dla ułatwienia: pytanie retoryczne) @gość Owszem, sakrament można uznać za nieważny. Niestety, księża zamiast dawać przykład i głosić Słowo, często ulegają różnym pokusom (w tym finansowym). Nic nie poradzisz, hipokryzja dotyka każdej grupy i warstwy społecznej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fan kościelnego
@ gosc_m Każda "obietnica" i "umowa" wymaga standardu, który ją egzekwuje. W ślubie egzekwowanie odnosi się do standardu "dobra" i "zła". Skąd masz zatem źródło dla takich standardów? Przy ślubie cywilnym pojęcie "dobra" i "zła" jest subiektywne i zależne od woli człowieka. Wytwarzane ustawą. Przy zobowiązaniu moralnym standard jest obiektywny i poza człowiekiem. Prosty przykład: wyobraź sobie romantyczną sytuację, mężczyzna mówi do kobiety "będą zawsze z tobą, do końca życia po wsze czasy, świadkiem mi cały świat, Pan Bóg w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci". Z punktu widzenia prawa cywilnego - to absolutnie nic nie znaczy. Z punktu widzenia katolickiego - znaczy wszystko i znacznie więcej niż całe prawo cywilne razem wzięte. Z punktu widzenia moralnego, ale bez Boga - coś znaczy. Z tym, że jeśli to obietnica moralna bez obiektywnego punktu odniesienia, to jest bez ostatecznej koncepcji zła i dobra - które, jeśli mają być obiektywne, to muszą być poza wolą ludzką, czyli muszą być ugruntowane w Bogu - jest to obietnica, która może ulec zmianie, gdy tylko ktoś zmieni zdanie (podkreślam "może"). Innymi słowy, jeśli przyrzekasz komuś, że z nim będziesz na zawsze, a jednocześnie twierdzisz, że istnieje tylko świat materialny i nie ma Boga, to jedyną wyrocznią dla Twoich słów jest Twoja własna wola. Tak więc możesz ją potem dowolnie zmieniać i argumentować, że taka jest Twoja koncepcja "dobra". Dlatego ugruntowanie takiej obietnicy bez Boga jest subiektywne. I mała uwaga na koniec - dla prawdziwości powyższego wywodu nie ma znaczenia fakt, że istnieją ateistyczne szczęśliwe małżeństwa, które kochają się przez całe życie (chwała im za to!). Pierwiastek boski bywa także obecny tam, gdzie Bóg zostaje odrzucony. @ drugi gość, nie ma czegoś takiego jak rozwód w kościele, nie ma nawet "unieważnienia". Raz zawarty sakrament jest do momentu śmierci małżonka i nie ma innej opcji. Jedyne, co jest to "stwierdzenie nieważności", czyli uznanie, że sakramentu w ogóle nigdy nie było (np. jak jedna strona była niepoczytalna, lub zastraszona itd.). A że można to sobie nieraz "załatwić" na ziemi? O rany i co z tego? Myślisz, że tam na górze o tym nie wiedzą? Załatwianie na czarno "stwierdzenia nieważności" to postępowanie lekko absurdalne. I na koniec powalczę z kolejnym mitem. Wbrew twierdzeniom wielu kościół katolicki dopuszcza rozwody (jako instytucję cywilną)!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość terreferre
A to wszystko dlatego, ze w Polsce taki mamy 'wybor' - albo w bialej sukni i 500 zl dla organisty, jak wszyscy, albo mozemy sobie co najwyzej umowe podpisac. W Anglii na przyklad mozna bardzo ladnie wziac slub nie koscielny, ale w wybranym miejscu, w odpowiednij atmosferze, i bez bogow, a za to przed rodzina i przyjaciolmi skladac przysiegi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fan kościelnego
@terreferre, no tak bywa, że instytucje religijne mocno przesiąknęły się z życiem społecznym. Tak bardzo, że celebracje cywilne wyglądają nawet trochę komicznie jak próbują naśladować ceremonie religijne. Też cieszy mnie to, jak słyszę, że księża odmawiają ślubu kościelnego, albo np. udzielenia pierwszej komunii, osobom, które robią to tylko na pokaz. To droga do normalności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość_m
@Fan kościelnego Dzięki za odpowiedź. Ja właśnie tak zrozumiałem Twoją pierwszą wypowiedź - osoba niewierząca nie ma (jak sam trafnie piszesz) 'obiektywnego źródła standardu'. Może rzeczywiście niefortunnie to ująłem, ale miałem na myśli tylko to, że zgodnie z logiką, osoba taka tego obiektywizmu w żaden sposób mieć nie może. Słowem: zgadzamy się :D Czy nomenklatura, którą się posługujesz jest ściśle związana z jakąś dziedziną nauki, czy to Twoje określenia? Poważnie pytam :). Ja mam wykształcenie techniczne i w zasadzie (za wyjątkiem liceum) z filozofią i/lub teologią nie miałem nigdy do czynienia. Piszesz: "Wbrew twierdzeniom wielu kościół katolicki dopuszcza rozwody (jako instytucję cywilną)!" - mógłbyś trochę jaśniej/więcej? Nigdy się z tym nie spotkałem, a warto wiedzę poszerzać. (Domyślam się, że nie chodzi Ci chyba o sytuację, w której osoba nigdy nie zawierała sakramentu małżeństwa, ale miała ślub cywilny, a następnie rozwód cywilny - wówczas, o ilę się orientuję, nie jest to przeszkodą.)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fan kościelnego
Określenia są chyba moje, filozofię też mam na minimalnym poziomie (na studiach:)). Z rozwodami chodzi mi o to, że rozwody są pewnego rodzaju rozwiązaniem umowy cywilnej. A Kościół Katolicki nie zabrania rozwiązywać umów cywilnych... Kilka przykładów rozwodów, które nie naruszają istnienia sakramentu ani nie są grzechem: 1. Małżonkowie decydują się z przyczyn ekonomicznych rozwieść. 2. Małżonkowie decydują się rozwieść z przyczyn ideologicznych (np. nie lubią państwa). 3. Jeden małżonek decyduje się rozwieść z drugim ze względu na trudną sytuację (np. drugi małżonek to alkoholik i nie chce, żeby przejadł całe pieniądze). 4. Dochodzi do separacji, np. małżonka decyduje się odejść od męża, ponieważ ten stosuje wobec niej przemoc. Wszystkie te przypadki są rozwodami i takie rozwodzenie się nie jest grzechem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fan kościelnego
PS Z tych samych przyczyn zawarcie intercyzy przedmałżeńskiej nie jest sprzeczne z nauką Kościoła Katolickiego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość_m
@Fan kościelnego Rozumiem, że pomimo rozwiązania umowy cywilnej, sakrament małżeński w świetle nauki Kościoła jest ważny i 'rozwodnicy' nie mogą ponownie wstąpić w nowy związek (a tym bardziej wziąć ślub)?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośća
Dorzucając trochę do dyskusji, od czasów spisania Biblii pojęcie dobra i zła w odniesieniu do konkretnych zdarzeń społecznych wielokrotnie się zmieniło - o ile się nie mylę, nowożytne prawo kościelne tworzą sobory. Sobory - to ludzie. W gruncie rzeczy niewiele się to różni od ludzi tworzących prawo świeckie. A z Biblii wynika między innymi prawo męża do odesłania małżonki do domu jej ojca z listem rozwodowym, jeśli mąż nie będzie jej darzył życzliwością. Dla żony takie prawo nie zostało przewidziane :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anuśka1
Widzę, że z autorką jedziemy na tym samym wózku :) Nawiązując do mojego wczesniejszego tematu na tym forum, ja już przestałam się przejmować. Zaproszenia rozdałam, jest slub cywilny, komu sie nie podoba niech siedzi w domu na d***e, wszystkim nie dogodzisz. Moi rodzice już nie wspominają nic na ten temat bo wiedzą że wtedy wpadam w furię. Jak podnoszą głos na Ciebie - Ty powtarzaj wciąż swoje. ja tak robiłam gdy wyjasniałam rodzicom że koscielnego nie bedzie. Niektórym za cholerę przegadac sie nie da i już. Życze wytrwałości - wiem, że Ci się przyda , i wszystkiego dobrego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fan kościelnego
@ gosc_m Oczywiście! Dokładnie tak. Ale warto mieć na uwadze takie przypadki. Rzuca to nowe światło na wiele spraw i dobrze pokazuje, czym sakrament małżeństwa jest, a czym nie jest. A ślub cywilny to zupełnie inna bajka niż kościelny. Prawdę mówiąc śluby cywilne należy znieść. To jest zbędne kopiowanie religijnego ceremoniału. Moim zdaniem takie celebracje naruszają neutralność światopoglądową państwa. Zamiast ślubów cywilnych powinny być kontrakty na wspólnotę, które mogliby zabierać ludzie niezależnie od płci i wieku. Np. mogliby go zawrzeć bracia, siostry, koledzy, partnerzy, rodzice z dziećmi itd. A całą tą celebrację można by sobie darować. Zamiast tego normalne podpisanie umowy przy urzędniku i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Neutralność światopoglądową państwa, które za podstawową komórkę społeczną uważa nie jednostkę i nie wspólnotę, ale rodzinę opartą na małżeństwie czyli prawnie usankcjonowanym związku kobiety i mężczyzny? Konstytucja nam się tu kłania, fundament funkcjonowania państwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość_m
@Fan kościelnego Nie wiem czy się za bardzo nie zagalopowałeś. Przecież nie ma jako takiej 'celebracji' zawarcia cywilnego związku małżeńskiego - a już na pewno nie jako kopia (czy też wzór) ceremonii kościelnej. Słowa przysięgi małzeńskiej, lampka szampana i 'klawiszowiec' z podkładem muzycznym, to nie jest żadna celebracja. Sprowadza się to wszystko do kilku podpisów. No chyba, że coś się zmieniło - w USC na ślubie byłem kilkanaście lat temu. Poza tym małżeństwo ma ogromny wymiar prawny i w kontekście funkcjonowania państwa jest bardzo istotne. Od spraw dot. tylko najbliższej rodziny (np. wizyty w szpitalu po wypadku żony/męża/dziecka) po kwestie dziedziczenia i wspólnoty majątkowej. Są też kwestie tradycji i kultury, a ponadto jest to np. zwyczajnie niemoralne, żeby taka 'umowa' była zawierana między osobami tej samej płci. Jeżeli chcesz mieć jakąś 'wspólnotę' z bratem/szwagrem/sąsiadem, to przecież możecie otworzyć wspólną firmę, kupić nieruchomość - tego nikt nie zabrania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fan kościelnego
Nasza konstytucja nie jest neutralna światopoglądowo :) Niestety, ale śluby cywilne są zbudowane wokół religijnej otoczki. A tymczasem skoro przy sprzedaży mieszkania, albo zameldowaniu w urzędzie nie gra muzyka i nie ma szampana, to nie rozumiem, dlaczego tak ma być w przypadku "ślubu cywilnego". Nie rozumiem także, dlaczego uprawnienia, które obecnie przysługują tylko heteroseksualnym i monogamicznym parom mają być tylko zarezerwowane dla nich. To jest spuścizna religijnej doktryny o sakramencie małżeństwa jako czymś specjalnym między jedną kobietą i jednym mężczyzną. Nie widzę powodu, żeby takie same uprawnienia nie przysługiwały np. dwóm braciom, dwóm koleżankom, rodzicom i dziecku, trzem żonom i jednemu mężowi, czterem gejom etc. Dlaczego trzeba ze sobą uprawiać heteroseksualny rzekomo monogamiczny seks, żeby dostać te uprawnienia?? Spuścizna religijna jest tutaj widoczna jak na dłoni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No zaraz, obierając to wszystko z otoczki tradycji, intencji, moralności i pozostając przy gołych przepisach, nie do końca widzę w tym zakresie kopiowanie religijnego ceremoniału. W zasadzie i klawiszowiec, i szampan są opcjonalne, często ich nie ma. W wersji podstawowej ślub cywilny to małżonkowie sztuk dwie, świadków również dwie sztuki, urzędnik sztuk jedna, papier, podpisy i tekst oświadczenia woli oraz przyrzeczenie dwóch osób, że uczynią wszystko aby ich małżeństwo, było zgodne, szczęśliwe i trwałe. W interesie państwa świeckiego jest, aby podstawowa komórka społeczna była właśnie zgodna, szczęśliwa i trwała. Czyli w wymiarze prawnym celebracji tu w zasadzie nie ma. W wymiarze międzyludzkim - chcesz zastrzec celebrację dla ceremonii kościelnych? Ale imprezy z okazji zaślubin odbywały się na tych ziemiach jeszcze wieki przed nadejściem nawet nie katolików, ale w ogóle chrześcijan. Dlatego nawet jeśli tej umowie nadamy odświętną otoczkę i odstawimy wielkie weselicho, to dalej niekoniecznie będzie to zrzyna z tradycji kościelnych. Ludzie postanowili się połączyć. To generalnie dobra nowina. Powód do radości. Ludzie się cieszą grupując się, pijąc i tańcząc - to atawistyczne. Znowu nie religijne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×