Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Anita z Warmii

Moja nadopiekuńcza mama

Polecane posty

Gość Anita z Warmii

Gotowa od rana do nocy wspomagać mnie - gotować, sprzątać mieszkanie, zabawiać dziecko, a ja się już duszę! Na moje prośby, aby sobie odpuściła, my sami sobie poradzimy jest płacz - przecież ja chcę dla was dobrze.... Moi rodzice mieszkają niedaleko nas - 8 km, mama potrafi przyjechać rowerem o 7 rano, aby zająć się dzieckiem, ja niech odpocznę. I tak od chwili narodzin syna, czyli od 4 miesięcy. Żadne prośby moje, ojca, siostry i braci nie są w stanie jej zniechęcić. Kto jej pomoże? przecież nie teściowa, która zajęta jest swoim życiem i d*pskiem nie ruszy, aby pomóc w opiece nad jedynym jej wnukiem- to jej podstawowy argument. Prawda jest taka, że mieszkamy po sąsiedzku z teściami, ale teściowie nie ingerują w nasze życie. Zawsze chętnie nam pomagają, ale tylko wówczas, kiedy ich o to poprosimy. Na co dzień teść- emeryt chętnie podrzuci mi jakieś zakupy, zamiecie chodnik i podwórko, zostanie z wnukiem, kiedy ja np. sprzątam mieszkanie. Teściowa zawsze podrzuci jakieś smakowite kąski, podzieli się upieczonym ciastem, własnoręcznie zrobionymi przetworami. Oni nie siedzą nam na karku , wpadają i wypadają. Moja mama natomiast siedziałaby u mnie przez cały dzień, nie czuję się swobodnie, nie mogę się nawet na chwilę zrelaksować. Nie chcę, aby mama wyręczała mnie w prasowaniu, praniu, odkurzaniu - mąż po pracy mnie wyręczy, niech również poczuje trochę prac domowych. Dzisiaj już mnie dobiła - jeszcze przyniosę wam drewna do kominka, zapowiadają zimne noce, będziecie mieli czym palić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no przej****e masz:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiśnióweczka
a wcześniej nie przyjeżdżała? Ty pracowałaś? i czy zamierzasz pracować po macierzyńskim? Pytam, bo może lepiej przymknąć oko i przemilczeć jeżeli np. po Twoim powrocie do pacy zajmie się synkiem i dom ogarnie. Dla pracujących rodziców taka babcia to skarb.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozumiem, bo mnie też takie zachowanie męczy ;) Na szczęście, mama 100 km od nas :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wow, ja bym tak chciała :) odpocząć trochę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
skarb??? jaja sobie robisz to wrzod na d***e a nie skarb, niewyrobilabym jakby ze mnie matka robila kalekę, a na poczatku mialam podobnie, ale powiedzialam jej kilka slow prawdy, najpierw sie obrazila ale po jakims czasie jej przeszlo i dzwonila czy potrzebuje pomocy znam to uczucie, kto tego sam niedoświadczyl to bedzie ci zazdroscil a to masakra jakas

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak uszczęśliwianie na siłę jest bardzo męczące. No ale jak mówisz ze sobie poradzisz, to i tak przychodzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anita z Warmii
Kocham mamę, ale to chore, jak walczyć z nadgorliwością rodzicielki? Chętnie posłucham opinii innych osób, może coś da się zastosować? Dodam, że moi rodzice na emeryturze, czasu wolnego mają dużo, ojciec od zawsze miał jakieś swoje pasje- żeglarstwo, wędkarstwo, kucharzenie Mama... nie miała, owszem asystowała ojcu, ale dlatego, że on ją o to prosił. Zawsze wolała dom i opiekę nad dziećmi. Ja jestem najmłodsza z rodzeństwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiśnióweczka
może faktycznie wątpliwy skarb ;-) ale pamiętam jak ja sama zajmowałam się domem, dziećmi, psami... gotowałam obiad późnym wieczorem albo wstawałam czasami bladym świtem... prasowanie w nocy, przeważnie już mąż mnie wyręczał... i pracuje ze mną kobietka, której mama zajmowała się dziećmi i codziennie rano do niej przyjeżdżała. Dzwoniła zapytać, co Ewa zjadłaby na obiad, bo ona do sklepu z dziećmi idzie, na co ma ochotę... później Ewa dzwoniła, że już wyjeżdża z pracy i mama ziemniaczki wstawiała ;-) Dzieciaczki zadbane, w domku ciepełko, czysto i obiadek na stole ;-) ale jej zazdrościłam ;-) wiadomo, że każda sytuacja nie jest do końca idealna, ale czasami taka mama na prawdę przydałaby mi się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anita z Warmii
Tak, do chwili urodzin syna pracowałam do 17, w domu byłam ok 18 -19.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anita z Warmii
Mój mąż chętnie mnie wyręcza w pracach domowych, nie ma problemów z kąpielą, zmianą pieluch - aczkolwiek czynić to może tylko po pracy, co jest zrozumiałe. Fakt - nie nakarmi, ale moja mama też tego nie zrobi.Prace domowe też nie są mu nieznane - odkurzy, umyje ona, upichci jakąś potrawę nie gorzej ode mnie. Chcemy razem tworzyć domowe ognisko! Rodzice mile widziani - z obu stron, ale od czasu do czasu. Z teściową mieszkającą obok [ bliźniak] widuję się co 2-3 dni, mama siedzi mi na karku codziennie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja bym usiadla z nia spokojnie, kawka, ciasto i powiedziala prosto z mostu. Ze kochasz ja, doceniasz wszelka pomoc i wiesz ze chce jak najlepiej ale przesadza. Ze potrzebujecie przestrzeni, ze chcesz aby maz tez sie wykazywal w pomocy przy dziecku i w domu. I ze bardzo dziekujesz za to co dla Was zrobila ale teraz juz pora abyscie mogli funkcjonowac bardziej samodzielnie. Jesli zacznie sie oburzac itd. to zapytajczy nie uwaza ze sie zagalopowala troche za daleko z niesieniem pomocy. Czy bylaby zadowolona jakby ktos do niej codziennie przychodzil i chcial wszystko u niej robic. Jak nie dotrze to moze znikaj z domu przez kilka dni, jak jeden drugi razCie nie zastanie to zacznie moze pytac czy jestes w domu i czymoze przyjechac. Ja mam nadopiekuncza tesciowa i tez dawala mi teoche popalic jak syn sie urodzil, ale nie az tak jak Twoja mama. Tzn. Chciala pomagac caly czasale nie przyjezdzala sama z siebie :) u mnie tesciowa troche ochlonela jak syn mial okolo 2 lat. :) teraz brat meza ma syna wiec nianczy tamtego ( akurat im to pasuje) swiatek, piatek i niedziela i do mnie juz nie wydzwania codziennie po 3-5 razy zeby przywiezc naszego syna do niej :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ktoś tu napisał, że zazdrościł koleżance z pracy, że mama jej wszystko w domu robiła...A ja sobie właśnie tego nie wyobrażam, że będąc zdrowymi, dorosłymi ludźmi rodzicie by mieli u nas tyrać, tak myślałam jak nie miałam dzieci i myślę nadal.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a bym usiadla z nia spokojnie, kawka, ciasto i powiedziala prosto z mostu. Ze ... Nie da się! Mówię mamie prosto z mostu, to my mamy się uzupełniać w małzeństwie, wsppierać sie i pomagać sobie, to my musimy nauczyć się pielęgnować syna, muczamy sie dokonywania wyborów - dokąd razem z dzieckiem wyjść, jak długo, kiedy dziecko bardziej okryć... to my powinnismy decydować, a nie babcia. Kawa i ciasto nie załatwią sprawy... Kochamy ich, a przynajmniej ja, ale nie chcę mieć swojej rodzicielki przez 16 godzin [na szczęście nie spi u nas - wszelkie teksty typu - mamo to w niedzielę się spotkamy nie skutkują. Obawiam się, że najlepiej powiedzieć matce -odpieprz się od nas, ale ... moja matka obraziła by się na mnie co najmniej na 2 lata,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
faktycznie, trudny temat... twoja mama chce sie czuć potrzebna bo nie ma innych mozliwosci na samorealizację. A z tata porozmawiaj może... skoro tyle lat sa razem to powinien umieć "babie do rozsądku przemówić" no i na niego sie nie obrazi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiśnióweczka
Ja zazdrościłam, kiedy padałam na nos śpiąc po kilka godzin na dobę, ale szczerze to taka zazdrość wyimaginowana trochę, bo też nie wyobrażam sobie jak to mogłoby wyglądać... na pewno są dwie strony medalu, ja nie miałam pomocy żadnej więc sama myśl o obiedzie na stole po powrocie z pracy była dla mnie miła ;-) autorko - myślę, że jest dobrze do momentu kiedy cieszą się dwie strony, Tobie to przeszkadza, więc nie ma co ciągnąć. Porozmawiaj z mamą wprost, powiedz że doceniasz jej pomoc ale chcesz sama zająć się dzieckiem a prace domowe dzielić z mężem. Nie ma sensu godzić się na codzienne wizyty, które wprawiają Cię w zakłopotanie i niosą negatywne emocje. Powodzenia, mama na pewno zrozumie, nawet jeżeli od razu jej się to nie spodoba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powinnaś powiedzieć stanowczo "Mamo daj nam żyć swoim życiem" .Niech płacze,niech krzyczy ......to brutalne,wiem.Ale innego wyjścia nie ma! Przecież Twój mąż też z czasem będzie miał tego dosyć i dopiero będziesz miała problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anita z Warmii
przemyślę Wasze odpowiedzi, może uda mi się nawiązać kontakt z mamą? chciałabym bardzo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niekoniecznie zrozumie...możliwe że będzie tak, "ja wszystko dla was", a wy tacy niewdzięczni...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anita z Warmii
a nie może być tak, że moja mama jest zazdrosna o moje dobre relacje z teściową? Jakoś tak nabrałam tych podejrzeń po ostatnim telefonie. I ja mam z tym walczyć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wlazcicielka yeb adla
My rodzicow mamy daleko daleko,ale czego mnie brakuje,to raczej zwyklego kontaktu dzieci z dziadkami - zeby znaly dobrze rodzine,mialy wiez,byly otoczone przez jak najwiecej kochajacych je osob. Mam dwoje maych dzieci i owszem,mam syf notoryczny,gotuje byle co,mam kolowrotek,ale nie przeszkadza mi to. Daje sobie rade i mam z tego radoche. Oszalalabym,jakby ktos ,nawet mama,ktora bardzo kocham,przesiadywal u mnie cLymi eniami i we wszystkim wyreczal. Toz to nie ma nawet kiedy zatesknic. No i czlowiek nie ma poczucia,ze cos robi SAM I daje rade

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja ci zazdroszcze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hhpola
Może być zazdrosna o teściową, samo to że mieszkasz obok teściowej... Z tego co napisałaś twoja teściowa prezentuje inny poziom niż twoja mam skoro codziennie was nie nawiedza, po prostu rozumie że jesteście odrębną rodziną...ale twoja mama pewnie w gruncie rzeczy jest bardzo kochana. Ja ogólnie nie rozumiem instytucji pomagania, jak już młode małżeństwo ma dziecko, to chyba jakiś relikt przeszłości, jak jeszcze trzeba była prać pieluchy tetrowe i ta pomoc mam/babć była niemal niezbędna. Po prostu źle bym się z tym czuła gdyby mi notorycznie ktoś sprzątał, gotował, itp...to już moja i męża w tym głowa żeby to ogarnąć, nasze życie. Miło jest, po prostu raźniej jak tuż po porodzie ktoś wpada, jest tuż obok, po prostu żeby wesprzeć psychicznie, kiedy szczególnie przy pierwszym dziecku jest ten stres, hormony szaleją, ale to zupełnie coś innego niż pomaganie w jakiś czynnościach domowych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anita z Warmii
[zgłoś do usunięcia] gość ja ci zazdroszcze xxxxxxxxxxxxxxxxxxx czego mi zazdrościsz? nie masz czego, uwież

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Odgrzebuje stary temat bo i mnie ten problem dotyczy..ciekawa jestem jak autorka wybrnela z sytuacji...moja mama tez jest u nas dzien w dzien i meczy to strasznie choc nie powiem przy 2 dzieci rok po roku pomoc czasem potrzebna ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×