smieszy mnie to

Wiecie co mnie smieszy? to, ze w porpozycjach przy cieciach kosztow wesela nagminnie przewija sie podpunkt - wykonanie samodzielnie zaproszen. Kurcze co to za oszczednosc wlasciwie? powiedzmy, ze mamy wesele na 200 osob (to juz duze wesele), a przeciez robi sie teraz duzo mniejsze 80-100 osob. I tak polowa z tego to jakies 50 zaproszen przy malym weselu i jakies 100 przy duzym. Koszt jednego to moze byc 5 zl, ale od groma jest ladnych do 2 zl. Czyli caly koszt zamknalby sie w 200 lub mniej zlotych. Robienie samodzielnie zaproszen rozumiem tylko jesli ktos chce miec wlasny wklad w to, ma zmysl artystyczny i zdolnosci plastyczne. To ja nie neguje tego. Ale ze w ramach oszczednosci? przy kosztach wsela 200 zl???? wiecie czemu o tym pisze, bo dzis kolezanka pytala mnie na czym oszczedzam powiedzialam ze po prostu nie wydaje na zbedne rzeczy typu barman, super auto czy jakas mega dekoracja. a ona z duma powiedziala, ze ona oszczedzila robiac sama zaproszenia. Do prawdy? oszczedzila strasznie duzo:o i wielce podjarana i dziwi mi sie, ze ja na to nie wpadlam.. I tak wyszlo ja drozej niz mnie za kupne. Ale oszczednosc musiala byc podkreslona:o

mnie śmieszy jak ktoś sie chwali ze robi wesele w hotelu,taniocha jak nic

hmm a to hotel gorszy niz sala weselna? no prosze cie. Ja robie w hotelu, goscie maja od razu blisko nocleg, pokoje oczywiscie wykupione. Place za osobe 260 zl. Taniocha? taniocha ? w takim razie wole miec taka tanioche, bo niestety na nic drozszego mnie nie stac:o