Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mr_BR

rozwod

Polecane posty

Gość mr_BR

Witam, Mam problem i prawde mowiac nie potrafie sie pozbierac. Nie chce sie bardzo rozpisywac ale zeby dac troche kontekstu opisze moja przyszlosc. Mialem 26 lat jak sie ozenilem po raz pierwszy, z dziewczyna w moim wieku... niestety, to byla bardziej przyjazn niz milosc. Rozwiedlismy sie gdy mialem 29-30lat, z tego zwiazku pozostal synek, dzisiaj piecioletni. Poznalem inna dziewczyne, trzy lata starsza, i zakochalem sie, szczerze i gleboko. Szybko zamieszkalismy razem, pobralismy sie po okolo roku. Niestety pospiech nie byl dobrym doradca. Mimo, ze to fantastyczna osoba, przeszlismy wiele trudnych momentow i nieporozumien, glownie na tle jej zazdrosci. Ja pracowalem do pozna, ona myslala, ze ja zdradzam. Potem zaczela sie obsesja zajscia w ciaze i nowe problemy bo ona miala/ma z tym trudnosci. Co z reszta pozniej okazalo sie rowniez moim problemem. To wszystko doslownie zabilo nasze zycie seksualne - traktowanie "tego" jako maszynki do robienia dzieci spowodowalo, ze nie czuje juz do niej pociagu - mimo, ze jest atrakcyjna kobieta, zmuszam sie do uprawiania seksu i czesto "zawodze" bo najzwyczajniej w swiecie, nie mam juz do niej pociagu. To oczywiscie powoduje nowe klutnie, awantury, podejrzenia. Od dluzszego czasu nie jest dobrze... i zeby pogorszyc sytuacje poznalem kogos, w pracy. Zeby nikt mi nie zarzucal, ze mysle o "siksach" - ta osoba ma prawie 7 lat wiecej niz ja (ma prawie 41). Jest piekna, dojrzala kobieta. Od poczatku "bylo to cos" ale ona jest osoba na poziomie, a ja rowniez mialem postanowienie, ze nie zrobie glupstw. I tak bylo do czasu az moja aktualna zona nie zrobila mi awantury o jakis glupi komentarz mojej nowej kolezanki na facebook - znowu scena zazdrosci, itd. Mialem juz tego dosyc (trzy dni z rzedu klutnia na przemian z byciem "cicho"), zadzwonilem do tej kolezanki, wytlumaczylem sytuacje, i skasowalem jej komentarz itd. Po krotkim czasie dostalem SMS z wiadomoscia ze nie ma problemu, ze ona rozumie, ale ze ma nadzieje, ze mozemy byc przyjaciolmi, wypic kawe itp, w koncu pracujemy razem itd. Odpisalem w zarcie ze to grozne bo moge sie w niej zakochac, na co rowniez dostalem odpowiedz w zartem, ze dla niej zonaci mezczyzni sa jak "kobiety", w najlepszym razie kolezanki. Ale pare godzin pozniej dostalem innego SMSa, ze ktorym napisala ze rzeczywiscie bylo cos na rzeczy i poczula cos do mnie, ale to nie zmienia faktu ze jestem zonaty i bedziemy TYLKO przyjaciolmi. Z tym postanowieniem poszlismy na kawe, rozmawialismy zupelnie spokojnie, jak dobryz znajomi I NIC wiecej. Przy wyjsciu z kawiarni, nawet nie wiem jako to sie stalo ale juz sie obejmowalismy i calowalismy. To bylo tak silne, ze potoczylo sie bardzo szybko, jeszcze tego samego dnia poszlismy do hotelu - tak jak bylismy, z pracy. Musze przyznac, ze byla to niesamowity dzien i noc - rozmawialismy o sobie, calowalismy sie, kochalismy, wiele razy, bez zabiezpieczenia, bez pamieci - tak jakby swiat nie istnial. To sie stalo okolo 3 tygodnie temu. Od tego czasu wymieniamy sie wiadomosciami i spotkamy 2-3 razy w tygodniu... Jestem zupelnie zagubiony, nie powiem, ze chce sie rozwiezc DLA NIEJ (ale faktem jest ze to co czuje do niej jest niesamowite, silniejsze niz kiedykowiek dotad) ale co by nie powiedziec, moje malzenstwo razem z tym romansem (nawet jezeli czasowym... choc nie wiem) umarlo. Wiem, ze JUZ jestem nieuczciwy i nie szukam usprawiedliwienia, ale zupelnie nie wiem co zrobic. Po pierwszym rozwodzie obiecalem sobie ze juz nigdy wiecej. Wiem rowniez, ze pomimo wszystkich problemow i histerii, moja zona mnie kocha. Ja chyba tez ja kocham, nie chce zranic, ale juz nie miloscia kochanka i meza, ale bardziej miloscia przyjaciela, brata. Niezaleznie od przyszlosci romansu... Nie wiem co zrobic - nie chce zdradzac, nie potrafie, nie chce zranic zony, nie potrafie zyc w tym malzenstwie. Ale namieszalem....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
stary, jestes łajdakiem przez duze H! i to pisze ON

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mr_BR
Bardzo obiektywna i pelna szczegolow analiza sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
facet po zdradzie zastanawiasz sie nad tym ze nie chcesz skrzywdzic zony? no jaj sobie nie rob, juz ja skrzywdziles oklamales zdradziles oszukales ! chcialbys aby ona dopierdzielala ci rogi a ty nie ialbys zielonego pojecia o tym? powiem jedno jestes nie dojrzaly emocjonalnie nie powinienes tak latwo wchodzic w stale zwiazki obecne malzenstwo jak dla mnie jest juz stracone bo jesli nawet zostaniesz to jestem pewna ze kiedys znowu sytuacja sie powtorzy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hermionaona
żonie należy się szczerość. Niech ona zadecyduje co dalej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mr_BR
Nie napisalem "skrzywdzic" (czas dokonany) lecz krzywdzic (czas niedokonany) - to calkiem spora roznica. Szczegolnie dla tego jest jest krzywdzony. Co do malzenstwa, to tak mi sie wlasnie wydaje, ze niestety chyba nie da sie tego uratowac. Staralem sie, i mimo ciaglych oskarzen o zdrady nie zdradzalem, ale stalo sie, w najmniej spodziewanym momencie. A co do przyprawiania mi rogow - prawde mowiac, wlasnie wolalbym byc nieswiadom. Co to dla mnie zmienia? Nic. Nie bede sie mscil, nie bede sie awanturowal - bedzie mi conajwyzej bardziej przykro.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×