Jestem w 7 mies a sąsiadka mnie nęka

Do mojej ukochanej sąsiadki przyjechał syn z żoną i małym dzieckiem - przyjeżdża dość rzadko, bo z tego co wiem mieszka w innym mieście...postanowiłam działać... jak wyszedł od matki zbiegłam szybko i zaczepiłam go pod klatką...zapytałam czy może mi poświęcić chwilkę, sądziłam,ze jak się przedstawię to będzie wiedział kim jestem, otóż nie...on nie miał zielonego pojęcia co się dzieje...powiedział,że matka ma bardzo trudny charakter...opowiedziałam mu co istotniejsze szczegóły i obiecał z nią porozmawiać...na rezultat nie trzeba było długo czekać, bo wczoraj przyszła sąsiadka z pretensjami jakim prawem zaczepiam jej syna...powiedziałam,że nie chcę z nią rozmawiać i się denerwować...wsadziła nogę za próg, wówczas zaczęłam KRZYCZEĆ na całą klatkę schodową,ze dzwonię na policję,że koniec dobroci,że będzie sprawa w sądzie....powiedziałam,ze mam dokumenty ją obciązające,świadków...babka się przestraszyła,zaczęła płakać,że ona schorowana,ona nie chce włóczyć się po sądach,że ma niską emeryturę...zaczęła mnie przepraszać kilkanaście razy, podała rękę na zgodę i powiedziała,że "ona już będzie grzeczna" - dosłownie... a ja jej tylko odrzekłam,ze jeszcze jeden wybryk i oddaję sprawę do sądu - mam nadzieję,ze się przestraszyła już na amen :)

A dzisiaj wracam z zakupów - idę do klatki, otwierają się drzwi - wychodzi sąsiadka - patrzy na mnie - ja jej mówię "dzień dobry", a ona ja przytrzymam drzwi, weszłam do środka, a ona uśmiechnieta mówi może mi pomóc z tymi zakupami na górę zanieść....kopara mi opadła - jaka się miła zrobiła :) i od razu lżej na serduszku :P

S*******ilas takie obiecujace prowo