Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość smutna dalia

moja smutna małżeńska historia

Polecane posty

Gość smutna dalia

mam męża i dwójkę dzieci. dzieci są malutkie - 4 i 2 latka. zajmuję się nimi siedząc w domu od 3 lat. mąż dobrze zarabia i musi poświęcać się pracy. często czuję jakbym umarła, jestem gruba i niezadbana, przerwałam studia, zrezygnowałam z pracy, ale myślę, ze wciąż jestem wartościowym człowiekiem, myślę, że jestem dobrą mamą. mój mąż nie znosi krzyków, ja niestety szybko się denerwuję, często podnosze głos, wiem ze nie powinnam, ale czasem nie mogę. w domu wciąż sprzątam, dziećmi sie zajmuję, gotuję. mieszkamy w zabudowie jednorodzinnej, mamy piwnicę, która jest zawalona brudem, śmieciami, butelkami, maż jeszcze do mnie ma o to pretensje, bo dokładam butelki. nawet segregacji nie może zrobić, niedługo z piwnicy wejdzie do domu. moje nerwy są kumulacją tego wszystkiego. czuję, ze oszaleje. co za to dostaje? maż tłumaczy, ze nie lubi krzyków, więc on reaguje jak reaguje, na przykład "zamknij p***ę", jesteś p***ą", rzucanie k*****i to nagminne, "s********j","p*****l się", wszystko to przy dzieciach, a one płaczą wtedy i ja płaczę... czasem przystawia mi pięści do twarzy, albo ściska za nadgarstki, kiedyś mnie popchnął jak mu zastawiłam drogę i spadłam na nadgarstek, mam tą rękę mniej sprawną. Lubie czasem sie wyluzować i jadę do koleżanki czy siostry na jakieś%. czesto zabieram dzieci, żeby sobie odpoczął, on wtedy gra. jak przyjeżdża po nas to jestem w humorze, ale czasem coś mu nie odpowiada i wykorzystuje dzieci do oskarżania mnie o to, ze dzieci trzeba jeszcze kąpać, że za późno zadzwoniłam itp.itd. wiem, ze nie ma racji, bo to ja jestem przy dzieciach, czy w chorobie, czy nie, ciagle ja jestem od wszystkiego, nawet edukacji i sportu. ostatnio po takiejw stawce w samochodzie zaczełam krzyczeć żeby przestał wzbudzać we mnie poczucie winy za coś, dostałam za to porcję k***w, wydarłam się okropnie z rozpaczy, bo przecież dzieci znów słyszały, dzieci w płacz, on włączył muzykę, ja wyłączyłam, za to dostałam pięścią po brzuchu, wszystko w trakcie jazdy. wytrzymałam dopóki nie dojechał do domu, żeby bezpiecznie dotrzeć, jak stanął pod domem złapałam go za szyję, oczywiście co ja mogę mu zrobić, to była czyta rozpacz, dlaczego mnie uderzył, dlaczego znów mnie wyzwał? jak go złapałam za szyję to on mi przywalił głową w twarz, krew się polała, z wargi i z nosa. to jest już ponad moje siły. ja musiałam odpuścić, bo zabilibyśmy się. w domu wyzywał mnie od pijaczek, przy dzieciach. siłą zabrał mi młodsze dziecko i położył spać. oczywiście bez pytania zrobił mleko i picia i dał dzieciom, a trzeba było podac jeszcze krople i lekarstwa na przeziębienie, musiałam odbierać im picia i wszystko od nowa. w momentach spokoju dostaje wyznania miłości i wierzę, ze coś do mnie czuje, a nawet to ja czuję się winna potem wszystkiemu. zaszczepił we mnie takie poczucie, ze nalezało mi się, bo przecież "darłam ryja" jak to mawia. wiem jednak, ze to patologia, to przemoc psychiczna i fizyczna. zaczęłam czytać o tym i wiem, ze przemocy nie można niczym wytłumaczyc. nie wiem czy jest szansa na uratowanie tego? ja nie jestem typową ofiarą, bo ja się go nie boję. ja się boję siebie, boję się, ze nie wytrzymam i go zabiję. w momencie gdy mnie wyzywa lub szturcha ja nie mam uczucia lęku, ja musze się powstrzymywać by się na niego nie rzucić. ciągle myślę wtedy o dzieciach. tylko one mnie trzymają, ale naprawdę jest mi coraz ciężej... wiem, ze długo napisałam i pewnie nikomu się nie będzie chciało czytać, ale trochę mi lżej , ze gdzies to wylałam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Łojejjjjj....nie chce mi się czytać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna dalia
nie szkodzi :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
przeczytam później :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ostern
Tak jak cie czytam,to przebija z twoich slow,ze twoj maz jest wszystkiemu winien,a ty jestes biedna ofiara.Oczywiscie nic nie usprawiedliwia przemocy,ale zastanow sie czy ty tez nie stosujesz przemocy psychicznej(te wrzaski).Poza tym biedne te twoje dzieci,ze Maja takich rodzicow,ktorzy prowadza ze soba wojne na ich oczach. Moja rada to taka,zebyscie sie rozstali i to jak najszybciej,bo tylko dzieciaki na tym cierpia,idzcie na terapie ,jesli chcecie ratowac swoja rodzine,ale tak jak jest teraz byc nie moze..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dokładnie terapia lub rozstanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
o matko, jaka patologia :o obydwoje jesteście p******i tylko biednych dzieciaczków szkoda bo wyrosną na ludzi mocno skrzywionych psychicznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zastanów sie co Wy fundujecie swoim dzieciom. Piszesz, ze dla nich nie odchodzisz czy nie przeciwdziałasz.. wiec wychodzi na to, ze je świadomie krzywdzisz ? Myslisz, ze one tego nie rozumieją , nie beda pamiętały ? chyba nie chcesz wychowywać swoich dzieci w strachu przed tatą i mamą ? Możesz zrobic bardzo dużo. Przede wszytskim nie pozwalaj na przemoc, bo bedzie tylko eskalować. Mozesz sie wyprowadzic do rodziny, zglosic sie do dzielnicowego. Moze zacznij od rozmowy z mezem, że nie bedziesz tego tolerowała i jak jeszcze raz Cie zwyzywa czy uderzy, to zgłosisz do gdzies. I zacznij oanowac nad soba, to zapanujesz szybciej na swoim zyciem.Zrób cos ze soba , co masz na mysli ze jestes zaniedbana ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiej od niego. Leje Cie i wyzywa a Ty na to pozwalasz?Zgłoś sprawę na policję i wiej. Pomyśl o dzieciach, chcesz zeby były świadkami takich rzeczy??!! A jak kiedys uderzy dzieci to co? Też będziesz się przyglądać? Zacznij działać bo stanie sie kiedyś tragedia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
smutne ze dzieci na to patrza....;/ jak nie potraficie życ normalnie ze sobą to rozejdzcie się i po sprawie...;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bardzo dobrze! takie idiotki jak ty właśnie tak należy traktować! powinien cę lać przynajmniej 3 razy dziennie! właśnie za twoją głupotę, że z nim siedzisz i zafundowałaś dzieciom takie dzieciństwo!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna dalia
ostern, jestem rozżalona, ale nie bez poczucia winy. ja wciaż się obarczałam za tą sytuację, ze jestem za nerwowa. ale potem zaczęłam czytać, ze nie mozna kogoś bić i wyzywac, bo krzyczy. ja nie mogę wciaz się tym obarczać. ja nawet przepraszałam go wcześniej. mnie najbardziej boli, ze za byle co rzuca k*****i i nie patrzy, ze dzieci są. niewiele mu trzeba naprawdę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przeczytałam, wiem o czym piszesz, znam takie zachowanie, sama tego wielokrotnie doświadczałam, jak dzieci były małe.Wtedy, gdybym miała gdzie, w jednej chwili bym odeszła.Jak wyglądało z nim życie? ano -były i lepsze chwile, ale zdecydowanie, te gorsze przysłaniają wszystko inne. Dzisiaj , mam już dorosłe dzieci, one nie pozwolą na to, by się nade mną znęcał psychicznie, bo fizycznie to raczej nie ( chyba ze te pięści zaciśnięte nad moja twarzą), ale powstrzymuje się jednak, bo wie, ze mogę się poskarżyć synowi.Reasumując, uważam swoje życie za zmarnowane, gdybym odeszła w stosownym momencie, dziś może żyłabym normalnie, a nie ciągle w stresie, wyczerpana psychicznie.Też wielokrotnie miałam takie jak Ty myśli, uderzyć czymkolwiek, co mam pod ręką, niech wreszcie przestanie, niech się to wszystko skończy. Dziś jestem już wiekowa, mam już ten luksus, ze nie muszę nic, mogę wyjść w dowolnym momencie, nie odbierać telefonu, lub po prostu, zamknąć się w innym pokoju.Uwierz mi, taki się nie zmienia, zawsze i o wszystko, Ciebie winą obarczy....nawet o to, że deszcz pada.Twoje życie , Twoje wybory.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kolejna pipa która zniszczyła życie swoim dzieciom bo nie mogła odejść, żeby do innej nie poszedł!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna dalia
takie rzeczy wcześniej gdzieś się oglądało i słyszało, nie jest lekko gdy samemu sie doświadcza, długo nie mogłam uwierzyć, ze to jest właśnie przemoc i mnie dotknęła. teraz zaczynam sobie uświadamiać. nie dam sobie wcisnąć, ze zasługuję na coś. zasługuję na szacunek. wiem, ze czara się przepełniła. dziecko zaczęło się mnie pytać co mi tatuś zrobił, czemu tatuś tak powiedział do mnie. mam mętlik w głowie, ale tego nie zostawię, już dość...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ostern
Odejdz od niego zanim stanie sie tragedia jakas.Nie wierze,ze taki zwiazek da sie uratowac.Pomysl o dzieciach,sama mam dwojke,ale moje dzieci nigdy nie widzialy jak sie kloce z mezem i chocbym nie wiem jak byla na niego wsciekla,to nie krzycze,bo krzykiem niczego nie zalatwisz.Piszesz cos o piwnicy,ze on jej nie sprzata,tak?Myslisz,ze jak nawrzeszczysz to posprzata?Ja bym cie olala wtedy wlasnie.Twoj maz to psychopata,ale zastanow sie czy ty tez nie nakrecasz sytuacji.I wyciagnij wnioski na przyszlosc,moze stworzysz z kims kiedys normalny zwiazek i taka wiedza ci sie przyda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiśnióweczka
Zastanów się nad sobą, bo to co tu opisujesz stawia Cię w nieciekawym świetle... męża zachowania absolutnie nie tłumaczę, to niedopuszczalne żeby Cię wyzywał czy tym bardziej bił, ale u Was to zachowania wzajemne ;-( Szkoda mi dzieci wychowywanych w takich warunkach, w takich emocjach. One to widzą, słyszą , czują...piszesz, że płaczą...straszne. Rozstanie na pewno nie wchodzi na razie w grę skoro nie pracujesz i jest jakieś uczucie, o które być może warto zawalczyć/dobrze rozumiem?/ Moja rada to spokojne przemyślenie wszystkiego i próba zmiany zachowania. Zastanów się spokojnie co Ci nie pasuje, czy może to siedzenie w domu Cię ogranicza, czy czujesz się przytłoczona... Źle zrobiłaś, że rzuciłaś studia, pracę, zaniedbałaś się. Przede wszystkim Ty jesteś kobietą, a dopiero później żoną i matką. W każdej roli musisz czuć się dobrze i przemyśl, gdzie jest problem i tam działaj. Jeżeli chcesz dalej zajmować się domem i dobrze Ci z tym to ciesz się życiem, uśmiechaj, nie atakuj męża i nie krzycz skoro to prowadzi do awantur. Może on sam jak wróci do spokojnego domu i zobaczy Cię uśmiechniętą zmieni się. A z nim swoją drogą porozmawiaj, ustalcie jakieś normalne zasady wspólnego życia, bo oboje zachowujecie się jak rozwścieczone zwierzaki a nie dorośli ludzie - rodzice. Chroń dzieci przed takimi akcjami, to destrukcyjne dla ich psychiki. Moja córka jak ja mówię głośniej już robi się niespokojna, nie wyobrażam sobie co przeżywa dzieciak, który widzi matkę zalaną krwią po tym, jak oberwała od tatusia ;-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
przede wszystkim musisz nauczyć się panować nad emocjami i artykuować swoje potrzeby i oczekiwania w stosunku do męża w inny sposób niż krzykiem i wrzaskiem możecie jeszcze uratować wasz związek o ile zaczniecie ze sobą wreszcie rozmawiać wiadomo, że jesteś zmęczona codzienną krzątaniną w domu i przy dzieciach, potrzebujesz odpoczynku i mąż to powinien zrozumieć, umożliwić Tobie samodzielne wyjścia bez dzieci czy do siostry czy do koleżanki nic mu się nie stanie jak nawet przez cały weekend zostanie z dziećmi sam i wtedy przekona się jaki to jest trud usiądźcie na spokojnie, bez dzieci i porozmawiajcie bez oskarżeń i wyzwisk o swoich oczekiwaniach i potrzebach chyba nie wychodziłaś za mąż za psychopatę, trudy codzienności was przerosły, związek trzeba naprawiać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna dalia
wczoraj byłam na pobraniu krwi. mam kiepskie żyły i niewidoczne, wiec zostałam pokłuta gdzie tylko można. poprosiłam go wczoraj by zdarł mi plastry po pobraniu i wyciągnął dzieci z wanny, bo mnie te ręce bolą. zdarł mi tak plastry, że zrobiły mi się krwiaki, nieumyślnie i nie mam o to pretensji, ale potem mówi do mnie, ze ja mam wyciągnąć dzieci. wtedy powiedziałam mu, ze mnie ręce bola i w dodatku teraz nabiegły krwią, i że jestem kobietą w tym domu, a on leży na sofie i każe mi wyciągać cieżkie dzieci.na to on wstal wkurzony, ze ktoś go rusza i w drodze do łazienki gdzie były dzieci znów tą samą śpiewkę: "k****, p********a pieszczocha". po co dzieci w to miesza? zagotowało sie we mnie,ale położyłam dzieci spać i powiedziałam mu bardzo spokojnie, że to już ostatni raz, że nie godzę się na to i nie chcę słyszeć tłumaczeń, że krzyczałam, niech też na mnie krzyczy, ale niech mnie nie wyzywa, niech mnie nie szturcha! powiedziałam, ze nie ma prawa mnie tknąć. następnym razem wezwę policję i pójdę na obdukcję. wstydzę się tego, wstydze się reakcji otoczenia i rodziców, nie chodzi mi o rozwód, uważam, ze on sie musi leczyc. jest człowiekiem wygodnym i dba o to by mieć czas poczytać i pograć. sam mi się chwali, ze jest szczęśliwy w życiu, bo ma ekstra pracę i fajną rodzinę. ale dzięki komu? to ja ten dom trzymam na barkach. ja nawet musze mu mówić, zeby syna nauczył jeździć na rowerze, a on idzie z fochem, bo woli leżeć na wyrze i zajmować się sobą. nie on jeden pracuje. ja też kiedyś pracowała i gotowałam i sprzątałam i zajmowałam się dzieckiem, do którego wstawałam nocami. on tylko pracuje i nic nie musi juz robić. ma pracę, ktora przynosi mu pieniadze, satysfakcję i zero stresów. inni ojcowie często pracuję fizycznie za g****ane pieniądze a mają czas by nauczyć syna grać w piłkę itp. nasz syn nie umie nic, albo tylko to co nauczy go mamusia. to też mnie boli. ileż razy mu tłumaczyłam, ze marnuje swój czas, ze będzie żałował. dzieciom czytam tylko ja, ja ich ucze literek, angielskiego,zajęcia plastyczne, wspólne wypieki, a kiedy zaproponuję nam spacer rodzinny z psem, to on nie ma sił. ma za to siły na treningi 3 x w tygodniu... dużo by pisać. jest we mnie wiele złości i uważam, ze mam prawo być nerwowa. jestem bezsilna. rozmawiałam tysiace razy, nic nie dociera. zajmuje się tylko sobą i wyłacznie sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kobieto ogarnij się! Swoje frustracje przenosisz na męża, on nie wytrzymuje - zachowujecie się jak dzieci w piaskownicy.Po pierwsze wszelkie zmiany zacznij od siebie.Wyjdź do ludzi (ale nie po to by pić), zadbaj o siebie, zacznij ćwiczyć. Zapisz maluchy do żlobka/przedszkola a sama idź do pracy.Możliwe że to co zarobisz pójdzie na opłaty przedszkola ale nie chodzi o kasę ale o to byś zaczęla zmieniać swoje życie. Inne otoczenie, odpoczynek od smyków - to ci da chwilę oddechu. Może jak zaczniesz robić coś dla siebie to łatwiej ci będzie zapanować nad nerwami? Żalisz się że mąż cię bije - ale ty także skaczesz do niego z łapami.Ty się na niego wydzierasz - on cię wyzywa.Oboje jesteście winni w tym samym stopniu.Skup się na sobie. Nie marudź że jesteś gruba, bo od tego nikt nie schudnie.Odstaw na początek słodycze i nie podjadaj między posiłkami. Zacznij się trochę ruszać.To niewiele - ale dobre i to na początek.Od razu poczujesz się lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko- . Piszesz tylko o sobie i mezu, o Waszych reakcjach, emocjach .A myslisz czasem o dzieciach ? Wstydzisz sie reakcji otoczenia, to pewnie normalne. Ale pomysl o tych nidewinnych maluchach, one dopiero beda sie wstydzic wszytskiego, wychowasz je w tych warunkach na emocjonalne kaleki. Masz gdzie sie wyprowadzic, moze chociaz na probe do rodziców ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna dalia
dziękuję wam za komentarze, zwłaszcza te, któe dają nadzieję na ratowanie tego związku. bo ja wierzę, ze jak jest uczucie to jest szansa. ja kocham męża i wiem, ze on kocha mnie. nie mogę też powiedzieć, ze mnie ogranicza, bo nie żałuje mi ani pieniedzy, które zarabia, wie również, zę w domu jest mi cieżko.. problem tylko leży w tym, ze nie umie się hamować. on nie jest tylko taki do mnie. gdy w pracy ktoś go wkurzy, to wyzywa az przykro. kłótnie są głównie o przekleństwa, to nie jest menel, to jest człowiek wykształcony, zajmujący wysokie stanowisko. od takich osób czegos się wymaga. nawet jak jedzie samochodem to klnie nie bacząc na dzieci i tłumaczy mi, ze musiał, bo jak ta p***a jedzie. w ten sposób i mi tłumaczy. najgorsze jest to, ze próbowałam robić jak piszecie. byłam cicha i spokojna ale bez efektu, on i tak mnie beształ. jak ma zły humorek to się do mnie odzywa i warczy, a przecież nawet nie wiem o co chodzi. to ciężkie. błagałam go by przy dzieciach nic nie mówił, że jesli dzieci nie bedzie to niech wrzeszczy i ja naprawdę przy dzieciach nie pokazuje. to muszą być już ekstremalne sytuacje, a on gdy jest w szale to jedzie po całości i nieważne, ze ludzie patrzą na ulicy, czy przy znajomych, gdziekolwiek, wręcz korzysta z tego, bo wie, ze ja zamilknę i nie odbiję piłeczki, bo się wstydzę że ktos to ogląda. on to naprawdę wykorzystuje. on decyduje kiedy jest ostatnie słowo. mam silne poczucie własnej wartosci i po prostu mnie to zabija, ze musze się wycofać, palić w sobie, by ratować dzieci, ale do ciężkiej cholery niech on tez się postara. jak moze tak być, ze jedna strona sie zmienia, a druga wcale. ehhh szkoda gadać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wyszłaś za mąż za cholernego egoistę. Moim zdaniem powinnaś twardo postawić warunki i wymagać od niego zaangażowania w pracach przy dzieciach i w pracach domowych, Nie ma leżenia na kanapie wtedy gdy Ty masz jeszcze coś do zrobienia. Razem pracujcie i razem odpoczywacie, po równo, masz ukrócić jego zapędy zrobienia z Ciebie niewolnika domowego. Dzieci i dom jest także jego i on ma obowiązek współuczestniczyć zarówno w pracach jak i w wychowywaniu dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to po co dokładasz
te butelki, nie mozesz ich wyrzucac? No własnie i po co wrzeszczysz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna dalia
tak wiem, ze trzeba iść naprzód, trzeba się wziać w garsć i pomyśleć o sobie. dzieci zapisane do przedszkola ale wciaż są chore i praktycznie ciągle w domu siedzą. ja wychodzę czasem pobiegać czy ćwiczę w domu. postaram sie bardziej kopnąć w d**ę. jestem poza tym otwarta na rozmowy, bardzo chciałabym żeby mąż przyszedł kiedys sam do mnie z chęcią rozmowy. tymczasem jest tak, ze on udaje że nic się nie stało. wszelka pomoc fachowa jest dla niego śmieszna i żałosna. on uważa, ze to dla słabeuszy i moda amerykańska. poza tym on nie widzi problemu, uwaza, ze wszędzie się kłoca. zaczęłam sie modlić o spokój dla siebie. to mnie wycisza. wiem, ze macie rację, ze dla dzieci to koszmar, a ja bardzo je kocham.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiśnióweczka
Twój mąż to egoista - robi to co lubi i myśli tylko o sobie. Smutne to, ale wielu takich ludzi chodzi po świecie. Na jego usprawiedliwienie przemawia fakt, że Was utrzymuje. Może i kiedyś pracowałaś i wszystko robiłaś, ale teraz jesteś na jego utrzymaniu i to dzięki niemu stać Was na to, co macie. Dlatego masz niejako obowiązek zająć się domem i dziećmi, bo w tym celu jesteś w domu. Oczywiście, że wielu ma ciężej, że pracują fizycznie, ale to już szczęście Twojego męża, że ma pracę lekką i przyjemną. Trudno mieć o to do niego pretensje. Powinien na pewno Cię wesprzeć w domu i przy dzieciach, porozmawiaj z nim o tym, ale nie oczekuj wiele. Jednak ludzi niepracujących ciężko jest zrozumieć, docenić trud pracy w domu, z dziećmi. Słyszy się często "siedzi w domu"... tylko Ty wiesz jak siedzenie wygląda, on może nie mieć pojęcia. Zupełnie inaczej jest jak oboje małżonkowie pracują, wtedy podział prac domowych wydaje się oczywisty. Kiedy żona wychowuje dzieci wszelkie prace są do niej jakby przypisane i to nie tylko u Ciebie w domu. Możesz negocjować albo iść do pracy. Dzieci nie są już takie malutkie a w razie w przyszłości problemów z mężem może lepiej byłoby mieć swoje środki. Piszesz, że mąż chodzi na treningi, że gra. Może Ty też powinnaś mieć swoje pasje, wychodzić na basen, taniec, czy uczyć się w weekendy np. Zacznij od siebie, zobaczysz jak szybko nabierzesz sił i poczujesz się szczęśliwsza, spełniona. Wtedy zupełnie inaczej na wszystko spojrzysz a i Wasze relacje też się zmienią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna dalia
do to po co dokładasz - ja nie mieszkam w bloku. żeby wyrzucić te butelki musiałabym przejść 15 minut do punktu z segregacją. meżuś jak wypije wodę lub sok, to ładnie zakręca pustą butelkę i odstawia na szafkę. kiedys zrobiłam test i przez tydzień, nie gniotłam po nim. po tym tygodniu nie było miejsca na blatach, więc zaczął odstawiać pod oknem w kuchni. wszystkie zakręcone i puste. powiedziałam mu już 1000000 razy by gniótł te butelki i zakrecał a potem jak będzie jechał do pracy (przejeżdza koło punktu) po kilka wyrzucił. oczywiscie nie pamięta nigdy. to chore, nic nie robi, i jak to pisze to już mnie szlag trafia. przesrałam życie, bo nawet w ogrodzie robię męskie roboty za niego... przecież w domu siedzę... a on na lajciku od 7-15, chwali mi sie, zę dniami pracy nie ma to zamyka sie w gabinecie i gazety czyta. w domu obiad nadjeżdża jak wejdzie. dzieci go obskodczą bo chcą się bawić, a tatuś po obiedzie musi odleżeć swoje, czasem przydrzemie. potem sobie pogra, poczyta, dzieci pomoże położyć spać jak się wyraźnie poprosi i tak mija dzień za dniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakbym czytala o mojej kolezance. Jej maz byl ojcem dla jej dwojki dzieci tylko dlatego, ze byl dwaca spermy...On tylko przynosil pieniadze do domu a ona trzymala w ryzach caly dom. Opieka nad dziecmi, gotowanie, sprzatanie, pranie itd. Wszystko ona, jasnie ksiaze po pracy zamiast isc umyc rece, wykapac sie i przebrac od progu zrzucajac buty szedl do kompa...CODZIENNIE. Starszy syn byl przez iego ponizany jesli chcial sie pochwalic jakims obrazkiem czy postacia z Lego. Bylo tylko "Co to za g...o?" Chlopiec czesto plakal i lecial do mamy. Sniadania dzieciom nie zrobil nawet jesli moja kolezanka lezala z migrena... Gdy wpadli z drugim dzieckiem, kazal jej usunac. Bo ON nie planowal drugiego dziecka. Gdy ona mu powiedziala, ze nie zamierza pozbywac sie ciazy, nie odzywal sie do niej przez pol roku. Ona sama prowadzila dom, zajmowala sie malym dzieckiem i przezywala ta ciaze...Jej maz sobie przypominal o niej jak czegos chcial, najczesciej seksu. Tak wiec bylo obmacywanie, g***ty-jego nie interesowala zona jakomczlowiek tylko wor na sperme. Cale szczescie po tych kilku szansach, ktore dostal i nie wykorzystal kolezanka powiedziala dosc. Bylo jeszcze kilka sytuacji, o ktorych nie bede pisac bo nie uwierzylibyscie. Zlozyla wniosek o rozwod z jego winy. On jeszcze dlugo nie wierzyl, ze ona jest sklonna do tego. Teraz on jest sam. Nie ma znajomych,nigdy nie mial. W pracy siedzial sam na przerwach bo wszyscy nim gardzili. KARMA sie odwrocila :D 😍 Dziewczyno, uciekaj od damskiego boksera!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna dalia
ja absolutnie nie mam pretensji do męża, ze ma lekką pracę, cieszę sie, ze powodzi nam sie dzieki niemu i zajmowanie sie domem i dziećmi to mój obowiazek, nie ma co do tego wątpliwości. wymagam od niego tylko, by nie dokładał brudu, by sprzatał po sobie, zamiast zostawiać gdzie popadnie, by jako ojciec dla przyjemności, a nie obowiazku poczytał dzieciom, pobawił się troszkę, one tak się wtedy cieszą. a co najważniejsze, to wymagam za moją pracę szacunku i absolutnie żadnego przeklinania prz dzieciach i w domu, który powinien być dla niego święty!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiśnióweczka
Umniejszasz jego winę. To że daje Ci pieniądze to wcale nie dowód, że Cię nie ogranicza a "tylko nie umie się hamować" to poważny problem. On ma problemy natury psychicznej, może na tle stresu czy jakichś innych pobudek, ale normalne jego zachowanie nie jest. Ja też jestem porywcza i jak jadę za "L" do pracy to w duchu przeklinam, jak wracam zmęczona to wszystko mnie z równowagi wyprowadza... wtedy idę do łazienki, nalewam wodę do wanny i siedzę w tej wodzie ile wlezie, żeby nikomu nie ubliżyć. Albo biorę psa i łażę po deszczu, żeby nikogo nie zranić w domu, nie wyładować swoich emocji. Człowiek dorosły musi sobie radzić z emocjami, musi się hamować. Jeżeli sam nie potrafi to są specjaliści, leki. Przecież takie zachowania mogą do tragedii doprowadzić, ludzie pozabijaliby się żeby im hamulce puszczały. Nie chodzi o to, żebyś była potulna, ale żebyście rozmawiali jak dorośli ludzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×