Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość czarnobiala

mam 21 lat i jestem ciagle sama

Polecane posty

Gość czarnobiala
Żeby było śmieszniej: porwałam dziś rano moją dobrą koleżankę na piwo po czym usłyszałam tytuł swojego wątku :P Tylko powody inne, bo dziewczyna nie jest typem samotnika. Jakoś jak się słyszy o tym na żywo jest zabawniej. A jak ja opisywałam tu siebie, to wcale a wcale nic śmiesznego nie widzę. No cóż, to pewnie przez to piwo :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość baśka740
a ja mam 21 lat i za sobą 2 związki, sporo cierpienia, załamań, nerw, obecny związek też nie wiem, czy jest dobry i czy przetrwa, pewnie znowu będzie kilka miesięcy załamania. Ciesz się dziewczyno, wolałabym być na twoim miejscu, nie mieć w tym wieku doświadczeń i zaczynać poznawać uczucie, jakim jest miłość. Nie ma co się spieszyć do bycia w związku, to nie jest takie proste.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarnobiala
SigSauer Znasz przyczyny Twojej samotności? Zawsze jakieś są... u mnie wini charakter, to że lubię często byś sama itp. A ludzie zazdrościli być może dlatego, że jesteś silną jednostką. Mi też czegoś zazdroszczą, to tego, to tamtego - mimo że nie mam nic wyjątkowego. A prawda jest taka, że zawsze lepsze było to, czego się nie posiada...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czy zna ktoś jakiś sposób, żeby zapomnieć o tej dziewczynie? Żeby wreszcie się od tego uwolnić? Czasami poczucie niespróbowania jest chyba gorsze niż nieudanej próby...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarnobiala
baśka740 Trawa po drugiej stronie zawsze jest bardziej zielona ;) Być może źle dobrałaś sobie partnerów, skoro w obu przypadkach kończyło się nerwami i cierpieniem. Przynajmniej masz nauczkę na przyszłość i wiesz co Ci przeszkadza w drugiej osobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarnobiala
SigSauer Ja mam pomysły: a) nie myśleć o niej; b) zastąpić inną; c) spróbować ją "poderwać".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość baśka740
to nie jest takie proste, że wybierasz kogoś, sprawdzasz go i jesteś sobie szczęśliwa, sielanka. Nie masz pojęcia, jak ciężko jest trafić na odpowiednią osobę. W moim przypadku akurat niepowodzenia nie były kwestią niedobrania się, wszystko było pięknie cacy, sielanka i po latach, z dnia na dzień nagle do widzenia, idę do innej a ciebie mam już w d***e. Tego nie da się przewidzieć. Naprawdę, zamieniłabym się z tobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do czarnobiala 1) To bardzo bardzo trudne 2) Za bardzo jakoś się zadurzyłem w niej, nie widzę wśród innych dziewczyn jakoś choć zbliżonej do niej 3) To można skreślić, bo mieszkamy daleko od siebie i 0 kontaktu... Wściekły jestem na siebie, nienawidzę swojego życia... Mam prawie 25 lat, a czuję się jak wrak człowieka. Zamiast chwytać życie, mieć plany, to żyję w burdelu duchowym. Mam mętlik w głowie od jakiegoś czasu. Chciałbym być dla kobiety prawdziwym mężczyzną, nie porąbanym koksem i frustratem, tylko takim, który umie przytulić, wesprzeć, rozbawić, pożartować, być czułym, a zarazem przystojnym i zadbanym (choć oczywiście nie zachowując się równolegle jak jakiś metro czy quasi-homo). Takim, który nie traktuje kobiety jak przedmiotu wyłącznie do seksu, choć jako facet wiem, jakie mam potrzeby, ale nie chcę traktować kobiety jak zabawki... Nie podołam temu wszystkiemu chyba...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarnobiala
baśka740 No cóż, w życiu różnie bywa... Ale wchodząc w związek decydujesz się jednocześnie na wszystkie możliwe drogi, które może obrać. Druga osoba to też człowiek - z wadami, zaletami, słabościami - i też może nawalić (tak jak wszystko inne w życiu). Trudno. Co zrobisz? Nic. Możesz jedynie szukać dalej, aż znajdziesz odpowiednią osobę. Kiedyś słyszałam, że nic nie dane jest na zawsze - może to prawda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarnobiala
SigSauer Wszystkie możliwości negujesz... Pewnie najlepiej byłoby, żeby ona o Ciebie zabiegała, Ty byś się jej poddał - i żyli długo i szczęśliwie :) No ale przecież tak nie będzie... Coś musisz zrobić, bo tak jak teraz jest być przecież nie może. Nikt inny żadnego pomysłu nie podał, można by więc uznać, że istnieją tylko te trzy. Wybieraj! Szkoda zmarnować taki potencjał ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xyz88
A ja też jestem typem samotnika, tylko że kiedy nadarza się okazja do poznawania nowych osób nie uciekam od tego, mimo wszystko staram się podtrzymywać rozmowę. Fakt, czasem jest to trudne bo sam rozmówca czasem bywa mało rozmowny...:/ Czasem problem znika po pewnym czasie, tzn jak już kogoś dłużej znasz, łatwiej jest wtedy opowiadać, choćby o sobie, codziennym życiu.. Niestety póki co nie znalazłem dziewczyny która potrafiłaby zaakceptować moją wadę, chyba właśnie tego czasu było mało :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miałem problemy z relacjami już w gimnazjum... Nie miałem kolegów bliskich, w liceum tak samo, wielu mi zazdrościło, choć nie byłem majętny jakoś bardzo. Miałem coraz większe problemy z nauką, częściej robiłem z siebie debila, wielokrotnie mnie obgadywano i pomawiano o różne świństwa, maturę zdałem tak o, choć jeszcze do przyjęcia. Na studiach kulminacja, dałem ciała z kobietą, każdy rok to prawie mordęga, ja czuję, że stoje nadal w miejscu... Nie miałem i nie mam rodzeństwa. Nie lubię też swojego wyglądu, mam problemy z kręgosłupem, tam gdzie powinienem być szczupły jestem gruby, a tam gdzie powinno być więcej - mam za mało (nie uwzględniam tu wiadomego organu). Coraz bardziej czuję, że kobiety mi po prostu potrzeba, ja wiem jako to brzmi - chcę być takim facetem jak pisałem wcześniej, ale z drugiej strony odzywają się u mnie wiadome potrzeby... Nie wiem jak to wszystko pogodzić, poukładać... Nie daję rady temu wszystkiemu... Bardzo rzadko gdziekolwiek przychodzę, a jak gdzieś idę to łapie mnie nieuzasadniony stres... Czasami mam wrażenie, że jestem psychiczny...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarnobiala
xyz88 A jaki masz pomysł na to, żeby inni zaakceptowali wadę jaką jest potrzeba samotności? Osobiście z góry skreślam osoby, które związek widzą jako ciągłe bycie razem i potrzebują ciągłych bodźców z zewnątrz. Tylko, że wtedy zostaje bardzo mała garstka ludzi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarnobiala
SigSauer Twój przypadek jest odmienny od mojego - i wydaje mi się, że najlepiej pomógłby jakiś psycholog albo ktoś kto się na tym zna (kompleksy, problemy w szkole, z rówieśnikami - mam wrażenie, że od tego wszystko się u Ciebie zaczęło). Może masz fobię społeczną albo coś w tym rodzaju skoro łapie Cie stres przy wyjściu na zewnątrz... Co Ty masz z tym rodzeństwem. Zabierz sobie moje jeśli bardzo potrzebujesz :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
szczesciara! zazdroszcze szczerze! skopiuj to sobie i przeczytaj za kilkanascie lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fkwpkgf
Też mam podobnie w sumie, że lubie posiedzieć sam i czasami nawet nie chce mi się z kumplami nigdzie iść, wolałbym np.poćwiczyć sobie. Choć teraz już rzadziej. Na uczelni też się dobrze dogaduje z ludźmi, można się pośmiać, pogadać. Najgorzej jak nadchodzi sytuacja w grupie z jakimiś dziewczynami (coś w tym stylu jak Ty przytoczyłaś). Niektórzy mają takie gadane, bajerują itp. ja tak nie mogę niestety. :/ Przez to niestety ciężko kogoś zainteresować, co innego jakbyśmy się spotkali sam na sam np. na randce. Myślę, że jakbym spotkał kogoś podobnego, to razem byśmy się wyrwali z tego impasu. :P Ale czuje ze z tym ciężko będzie,a nie chce się "reklamować" na jakiejś sympatii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Już za stary jestem na rodzeństwo. Miałem tyle planów na życie... Miałem ubiegać się do formacji uzbrojonej (praca), ale wiem, że nie przejdę psychologicznych testów... Super perspektywa, ledwo po 20 a już psychiczny, który musi korzystać z pomocy psychologa. Rzeczywiście ze mnie świetny materiał na faceta. "Dziękować" życiu... Jeszcze dalsza rodzina zaczyna mi powoli zatruwać d**ę, czy mam już dziewczynę, mam ochotę ich zjechać. Sami niektórzy mają laski dla szpanów, czy chłopaków, bezczelność nie zna granic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xyz88
Typ samotnika ma trudno, trudno go zrozumieć, ale ciągle uciekać od innych osób, chyba trudno. Jak nie mam ochoty na czyjeś towarzystwo to zamykam się w pokoju i robię to co mam w planach. To co inni myślą jak dzwonią do mnie to ich sprawa, a że później też próbują to chyba im moja wada do końca nie przeszkadza. Ale są takie dni że już na krześle nie mogę usiedzieć i chciałbym gdzieś wyjść, ruszyć tyłek:) Każdy ma inne podejście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarnobiala
fkwpkgf Czasem mam wrażenie, że im ktoś głośniejszy tym więcej osób zwraca na niego uwagę. Coś w tym jest. W mniejszych grupkach nie ma problemu, a już w ogóle przy ludziach których lubię :) Gorzej kiedy zbiera się naście osób, wtedy szybko rozmowa mnie nudzi/nuży i nie mam po prostu na nią ochoty. Najchętniej podzieliłabym te naście na kilka grup i wtedy byłoby ok :) / SigSauer Czy to coś złego skorzystać z czyjejś pomocy? Jak masz zapalenie płuc też idziesz do lekarza i prosisz o usprawnienie ciała. Ooo rodzina jest świetna :) Jak wiem, że ktoś zrozumie mój żart mówię, że wolę dziewczynki ale wstydzę się przed babcią :P Zawsze przechodzi gładko, jest śmiech i brak pytań - a o to przecież chodzi. Z drugiej strony rodzina pewnie mówi to z troski, a nie po to by dokuczyć. / xyz88 Mam dokładnie tak samo. Tylko pokój nie jest całkiem mój dlatego nie mam możliwości całkiem się zamknąć wtedy kiedy potrzebuję. A reszta nie rozumie jak można chcieć usiąść w samotności i robić nic - albo robić coś ale nadal w samotności. I o to często są awantury. Złości mnie to bo jak ktoś ma potrzebę wypalania paczki papierosów dziennie inni to rozumieją, ale mojej potrzeby za grosz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarnobiala
gosc1213 Jesteś może?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czarnobiała, co innego zapalenie płuc (zadanie dla pulmonologa/internisty), niż psychika. To jest delikatniejsze i mocno naruszone może się nie odbudować... A płuca naprawisz... A moją rodzinę to znam i wiem w jakim kontekście rozmawiają o tych sprawach... Póki co radzę sobie, ale nie wiem ile pociągnę. Może faktycznie warto leczyć głowę... Choć miałem kiedyś myśli... wiesz jakie co ze sobą zrobić, ale nigdy nie odważyłbym się chyba na to

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarnobiala
SigSauer Myślisz się - to dokładnie to samo tylko mniej popularne i bardziej "wstydliwe". Masz wybór: albo spróbujesz, albo nie. Przecież duży jesteś, nie będę Cię na siłę namawiać... Psychika też może się "popsuć", tak samo jak oczy, włosy, nogi. Co Ty z tym zrobisz to już Twoja decyzja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarnobiala
Mylisz się*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xyz88
Zwłaszcza mi to przeszkadzało ja musiałem się uczyć na egzaminy, nie potrafię tego robić jak ktoś mi towarzyszy w pokoju. I jeszcze marudzi że np. chce iść spać... chociaż to jeszcze byłem w stanie zrozumieć bo też spokojny sen sobie cenię. Hmm, musisz sobie załatwić pokój tylko dla siebie, to powinno rozwiązać Twoje problemy. Z papierosami to już taki stereotyp krąży że jak ma się nałóg to ta osoba musi go zaspokoić. A w naszym przypadku istnieje stereotyp że jest to dziwne i trzeba z tym walczyć :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moze warto... Kiedys myslalem o tym, ale jakos zeszlo na dalszy plan. Fakt faktem bardzo brak mi kobiety...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarnobiala
xyz88 Nie, to po prostu oznacza, że ludzie z którymi przebywam na co dzień nie mają za grosz empatii. Lubię się uczyć nocami - cisza, spokój, wszyscy śpią, za oknem nic nie słychać - idealne warunki. Mam swój pokój, ale tak w 1/3 nie jest mój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarnobiala
SigSauer Decyzja należy do Ciebie. Może warto spróbować, może nie. To już sam musisz się dowiedzieć. Powodzenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na marginesie tez jestem typem samotnika... Nie mam gadki takiej porywajacej ludzi, zawsze trzymam sie z boku. Na imprezy i dyskoteki nie chodze. Typowy samotnik

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarnobiala
A więc ja nie jestem typowym samotnikiem skoro na imprezy chodzę (i nawet tańczę!)? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fkwpkgf
No dokładnie, sam z kolegą czy z dwoma - jest ok. Ale jak jest taka większa grupa, 5 czy więcej osób to nie przepadam za tym. Właśnie najchętniej bym się w wąskim gronie spotykał. Ja na szczęście nie mam takiego problemu jak Ty, bo jak siedze w pokoju to raczej nikt mi nie przeszkadza. Dlatego jestem zdania, że z odpowiednią osobą się zawsze chętnie spotkasz, choćby na chwilę. Potem potrzeba czasu dla siebie oczywiście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×