Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Laura1234

Chłopak mnie zostawił i nie radze sobie z tym

Polecane posty

Gość Laura1234

Poznaliśmy się z Kamilem w pierwszej klasie liceum.Od początku wszyscy widzieli, że coś jest na rzeczy tylko nie ja bo w sumie to chyba nie chciałam widzieć tego. Miałam wtedy nieciekawe przeżycia z chłopakiem, który oszukiwał mnie, robił wode z mózgu i próbował w każdy możliwy sposób wykorzystać a Kamil miał dziewczynę. Zawsze kręcił się wokół mnie, zagadywał... w końcu zaprzyjaźniliśmy się. Stał się dla mnie bardzo bliską osobą, zawsze wszystko wiedział pierwszy, dzwoniłam do niego z każdym problemem, płakałam do słuchawki. Z nim było tak samo. Twierdził, że nikt nie wie o nim tyle co ja. W pewnym momencie to wszystko zaczęło robić się dziwne i stał się nieodłączną częścią mojego świata. Miedzy nim a jego dziewczyna psuło się w końcu z wielkim hukiem i tragedią wszystko się rozsypało. Po wszystkim to wyglądało dosyć dziwnie i śmieszne bo z byłą był w stałym kontakcie, życzenia na wszystkie okazje składał (nawet kiedy był już ze mną i to strasznie mnie irytowało), podczas trwania ich związku traktowała go jak przedmiot, tanią siłę roboczą i chłopca na posyłki. Później po tym rozstaniu zapewniał mnie że jestem dla niego najważniejsza ale nie chce się wiązać od razu więc żebym dała mu trochę czasu... strasznie się zmienił: zaczął więcej pić, palić, imprezować i olewać mnie. Było mi przykro, próbowałam go ratować bo pokochałam go ale nie miałam na niego takiego wpływu jak jego była dla której wykonywał upokarzające czynności. Po pewnym czasie poznałam kogoś i związałam sie. Nie była to jakaś wielka miłość od początku ale w końcu chyba przyzwyczaiłam się do Adriana i było ok. Wtedy Kamil przebudził się i oznajmił mi któregoś dnia, że mnie kocha i zawsze kochał, żałuje tego jak się zachowywał i tego że dawno się ze mną nie związał. Już nie byłam w stanie zostawić Adriana, przywiązałam się do niego i przede wszystkim nie chciałam go ranić. Los chciał, że związek z Adrianem wytrzymał tylko parę miesięcy, cholernie mnie skrzywdził. Czułam się po tym rozstaniu okropnie ale w końcu pozbierałam się i stałam się silną, niezależną maturzystką z planami na przyszłość. Kamil podczas mojego związku z Adrianem znalazł sobie nową przyjaciółkę a mnie miał w nosie jeszcze długo po rozstaniu z Adrianem. Niedługo przed maturą coś się stało i Kamil tak po prostu przyszedł i zaprosił na impreze, zgodziłam się od razu i jakoś tak fajnie się poczułam. Tam wszystko odżyło, wszystkie uczucia wróciły. To on pierwszy powiedział, że mnie kocha a ja byłam taka szczęśliwa. Już nic mnie nie ograniczało... nie było Adriana, byłam wolna. Związałam się z Kamilem i stałam się najszczęśliwszą osobą na ziemi, on tez ciągle powtarzał jak to mu ze mną dobrze. Bywały lepsze i gorsze dni jak w każdym związku a w takim w którym znasz kogoś na wylot to wgl. bywają wielkie konflikty: a to nałogi, a to koledzy, przeszłość, widzisz że mniej się angażuje niż w poprzedni związek i to boli ale kochasz go. Jesteś w stanie przewidzieć każdy jego ruch (tak ci się wydaje). Ku wielkiej radości oboje dosyć nieźle zdaliśmy maturę. Zawsze chciałam studiować w Krakowie on natomiast wybrał inne miasto i zachęcał mnie do wyboru tego samego żebyśmy byli po prostu razem. W końcu zdecydowałam sie na jego miasto. Kwestii wspólnego mieszkania nie poruszaliśmy: on zamieszkał z kolegami a ja wynajęłam mieszkanie z zupełnie obcymi ludźmi z racji tego że nie mam tu żadnych znajomych. Od kiedy wyprowadził się do miasta przestałam go poznawać, olał mnie totalnie. Nie odzywał się i ponad tydzień prosiłam go o spotkanie aż w końcu zgodził się na nie. Przyszedł jakiś dziwny, prawie wcale się nie odzywał aż w końcu powiedziałam: powiedz mi prosto w oczy że nie chcesz ze mną być bo ja to czuję. Oznajmił, że nie chce ale chce mieć ze mną kontakt i nie wie dlaczego mnie zostawia, stwierdził że po prostu nie chce mnie ranić i że jestem mu bliska. Wstałam i wyszłam, nigdy nie czułam się tak okropnie jak wtedy, nie potrafię tak po prostu utrzymywać z nim kontaktu i patrzeć jak układa sobie życie beze mnie. Szłam przez to cholerne zupełnie obce miasto i płakałam bo zostałam sama. Pisałam do niego żeby wytłumaczył mi dlaczego ze mną zerwał bo chyba po trzech latach znajomości i tego co razem przeszliśmy zasługuje na to ale nie dostałam żadnej odpowiedzi. Nie umiem sobie sama poradzić z tym, nie potrafię się odnaleźć. Nie śpie, nie jem, nie uczę się, boje się życia tutaj. Wiem, każdy powie że z biegiem czasu będzie ok ale nie prawda już mnie życie trochę doświadczyło i nigdy nie bolało tak jak teraz kiedy straciłam kogoś wokół kogo kręcił się cały mój świat, kogoś z kim wiązałam nadzieje i planowałam przyszłość. Myślałam, że dla niego też jestem ważna bo zawsze mnie o tym zapewniał i twierdził, że kocha. Nie wiem co stało się z nim przez ten tydzień mieszkania tutaj. Wiedział ile w życiu przeszłam a tak podle mnie potraktował, zostawił tu samą. Może to wpływ kolegów singli, nie wiem :( Nie mam się przed kim wyżalić więc piszę tutaj. Jak sobie z tym poradzić? Może ktoś był w podobnej sytuacji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość annanannananananana
Przykro mi... Musisz się przyzwyczaić do bólu. I jak najszybciej przenieś się na te studia do Krakowa, to Ci dobrze zrobi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w podobnej sytuacji to było setki kobiet i facetów ( bardzo dobrze, że sie rozstaliście na początku studiowania, a nie pod koniec) teraz masz szansę poznawać nowych ludzi (co jest fantastyczne) bawić się. Będziesz czuła się źle ale to jest normalne, tak długo byliscie razem, ja ze swoim byłym chłopakiem byłam 5 lat i juz o tym zapomniałam, nowe znajomości przed Tobą, doznania, studia daja Ci fantastyczna sposobnośc :) Uwierz mi może być gorzej :), popłacz sobie, a później idx do sklepu kup super kieckę, idź do fryzjera, kosmetyczki i staraj się poznawać ludzi na studiach, nie od razu facetów, zwyczajnie znajomych, którzy wypełnią Twój czas :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zawsze jak kobieta pisze, ze facet na poczatku zwiazku nie chce gdzies z nia wyjechac - do innego miasta lub zrezygnowac dla niej z wyprowadzki to kazdy pisze: "Bo Cie nie kocha, jakby poznal ta jedyna to by sie wyniosl" Mamy dowod, ze milosc miloscia, ale trzeba o swoje zycie dbac i na nim sie skupiac. Bylo spelniac swoje marzenia - wyjechac do kraka. Nie ma co sie poswiecac w poczatkwej fazie zwiazku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×