Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Stan kobiety po porodzie

Polecane posty

Gość gość
Ja też oglądałam siostrę po cc, fakt że mój poród sn był szybki, ale oba były bez żadnych komplikacji, zagrożenia... Siostra zajmowała się dzieckiem dopiero od następnego dnia, a właściwie dziecko miała na sali- nie była w stanie usiąść, a co tu mówić o podniesieniu się, przeniesieniu małej. Do łazienki poszła po dobie, i tak przez 4 doby w szpitalu ciągle była podtrzymywana. Nie mogła dziecka nawet do karmienia sama zabrać, później cały połóg nie mogła się schylać, dźwigać, ostry ból brzucha chociaż niby goiło się ok... Wyymęczyła się, mamy zgrana rodzinę więc wszyscy się nią i małą zajęliśmy, ale sama nie była w stanie tego robić- przyniesienie wanienki z wodą i samodzielne wykąpanie dziecka tydzień czy nawet dwa po porodzie to był dla niej kosmos, a ja nie miałam z tym problemu już dzień po powrocie do domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
[zgłoś do usunięcia] gość Ja mialam tez cc i nie wspominam tego tak rozowo jak niektoee kobitki wyzej. Tragedia byla i tyle. Ketonal na przemian z diclofenakiem przez 3 tygodniw.... brrrrt X oj to jaka tak bardzo cierpiałaś po zwykłej operacji to porodu byś nie przezyła, bo tam to dopiero ból jest nie do opisania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
[zgłoś do usunięcia] pracuje z kobietami po cc jako rehabilitantka. Jest tyle powiklan, tylko o tym sie nie mowi. Z tego powodu swoje dzieci rodzilam sn i nie chcialam slyszec o cc. Wiekszosc powiklan wynikalo ze zlego wkłucia, ale byly też inne. Miałąm kilka kobiet, którym nie wrociło czucie w nogach. X większych bzdur to aj tu na kf nie czytałam. powikłania po znieczuleniu w kręgosłup są bardzo, ale to bardzo rzadkie. Jedynym czestym powikłaniem to pobolewanie kręgosłupa przez pare miesięcy. Ty tą rehabilitantką to chyba w snach jestes :D kolejna zwilenniczka sn za wszelką cene ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja rodziłam sn i wspominam to super :) To tak na pocieszenie, że czasem sn też jest ok :) Urodziłam córkę o 9, z pół godziny razem poleżałyśmy skóra do skory. Mnie w tym czasie zszyli po nacięciu, mąż podał wodę, ochłonęłam trochę, a córka po pierwszych donośnych krzykach się uspokoiła u mnie na piersi :) Potem córkę wzięli do ważenia i mierzenia, położne mnie trochę umyły, przebrałam się i poszłyśmy z córką poleżeć :) Mąż mi ją podał z wózeczka, possała chwilę pierś i zasnęła. Ja w tym czasie poszłam się wykąpać - tak po ok 2 h po porodzie. Odświeżona już zjadłam obiad, córka znowu chwilę possała i dalej poszła w kimę :) Mąż też pojechał do domu odpocząć, bo od 4 rano był ze mną na porodówce (ja wcześniej byłam na patologii, on dojechał po moim telefonie). Ja z emocji nie mogłam spać w dzień, a potem w nocy żałowałam, bo córka dała czadu, a mi się oczy kleiły bo nie spałam drugą dobę... Zasnęła dopiero koło 3 w nocy, na szczęście już do rana, więc jakoś dało radę odespać :) Nacięcie trochę dokuczało, wiadomo nie można było super komfortowo się ułożyć, bo trochę ciągnie, ale jak zdjęli szwy po 3 dniach to już było rewelacyjnie, siedziałam już po turecku i było ok. Dla mnie też o wiele gorszy był nawał mleczny, te ciężkie piersi, dziecko wtedy jeszcze je malutko, więc karmienie nie przynosi jakiejś wielkiej ulgi, trochę odciągałam mleka, ale wiadomo - błędne koło, bo za chwilę bylo to samo... Pomogły ciepłe okłady przed karmieniem i zimne po. I potłuczone liście kapusty. Po tygodniu już się na szczęście wszystko unormowało. A karmienie piersią to w sumie przyjemność była, córka ładnie ssała, tylko trochę ulewała, spała od razu po zjedzeniu, więc szybko się zgrałyśmy :) Na początku piersi trochę bolały, ale nie jakoś mocno (hartowałam je przed porodem Maltanem), smarowałam je też przez kilka pierwszych dni, kiedy były wrażliwe. Do wagi sprzed ciąży wróciłam w 3 tygodnie po porodzie (przytylam 10 kg).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bezpośrednio po porodzie czulam się dobrze choć lekko zmęczona. Bóle parte były dla mnie męczące. Mimo iż byłam nacieta przy porodzie to 3 godz po nim siedzialam prawie po turecku i karmiłam córkę. Owszem jest możliwość przespania się wtedy kiedy dziecko ci da :-D choć widziałam też bard o zmęczone kobiety które oddawały na 2-3 dzieci poloznym.2 godziny po porodzie przychodzi Polozna i gdzieś z tobą pod prysznic głównie po to aby ci pomoc i abyś nie zaslabla sama pod min. Jak już mówiłam czulam się bardzo dobrze więc wstalam sama z łóżka i sama poszłam pod prysznic gdyż ani w głowie mi się nie kręciło ani krocze nie dawało się mocno we znaki.ją krwawilam jakoś 3 tygodnie 4 to max . Odchody po porodowe wyszły że mnie za jednym razem mianowicie pod prysznicem chluslo że mnie grubo ponad pol szklanki takiej zgalarecialej krwi czyli resztki łożyska itd. Po tym już tylko sama judy leciała .jestem 8 tygodni po porodzie i wąże już mniej o 1 kg jak przed ciąża. Co do karmienia piersią mi to zajęło jakoś 3 dni od tamtej pory sutki nie bolą ani nawet czerwone nie są i dziecko się nie denerwuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość padakka
Ja sie emocjonalnie czulam tak kapitalnie,ze moglam gory przenosic i dlatego chyba mi ta euforia przyslonila rzeczywisty stan. Bo na fotach widze,ze jednak nie za dobrze wygladalam. Mam na mysli pierwszy porod. Mialam zzo,wiec chodzic od razu nie moglam,dopiero po paru godzinach,ale tez mnie pilnowaly pielegniarki,zebym nie fikala,bo stracilam strasznie duzo krwi,mialam podana kroplowke z plazma i mialam siedziec w lozku i dzwonic po nie,jak chce siku. A mnie roznosilo. Nastepnego dnia juz chodzilam jak lokokotywa i meczylam lekarza,zeby mnie w koncu puscil do domu. Drugi porod byl szy ki i bez zadnych przeszkod po drodze. Bylam w dobrej formie,ale czulam sie slabiej niz po pierwszym - bo nie mialam w ciazy mozliwosci sobie pospac,zrelaksowac sie - latalam za starsza corka,dwuletnia wtedy. Co nie znaczy,ze czulam sie zle - czulam sie super,ale troche zmeczona. Jakies tam rany czy cos - takie rzeczy mnie nie ruszaja,ja mam wysoki prog bolu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja po porodzie SN czułam się świetnie, euforia że już PO :) nic mnie nie bolało, mogłam wstać wziąć dziecko pod pachę i iść do domu :) wyszłam po 2 dniach. Z karmieniem miałam trochę problemów bo bardzo bolały mnie brodawki, gryzłam ścianę jak dziecko ssało... ale tak przez tydzień, potem brodawki się uudoporniły, wygoiły i karmiłam 14 miesięcy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
2 cc miałam i to były lajciki patrząc po tym jak kobiety męczyły sie przy sn, jak krzyczały, płakały, piszczały i jak bały się siku po porodzie robić, jak nie mogły siadać- istny koszmar! Bogu dziękuję za cc! xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx nie wiem skad ty masz takie doświadczenia dwa razy rodziłam w szpitalu państwowym i takich scen jak opisujesz nie widziałam, każda rodziła w osobnej sali i to że ktoś krzyczy to raczej pojedyncze przypadki a poza tym krzyk jest wskazany :) rozładowywuje napięcie. Ja miło wspominam poród SN i dziękuję Bogu że dałam radę :) owszem bolało ale do przeżycia. Po czułam sie też dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja sn rodziłam 10 minut, dosłownie łaziłam za położną z oddziału i mówiłam jej że mnie coś boli bo skurczów nie miałam tylko dziwny napór na krocze - trochę tak jakby biegunka. Jak dziecku spadło tętno to przyszedł lekarz i powiedział, że na obserwację tętna położą mnie na porodówce bo rano było 4 cm. Jak sie okazało na porodówce mam 10cm i urodziłam w 10 minut bez żadnego skurczu - siłą woli wypchnęłam malutką. A po porodzie jakieś 2 godziny to na oddział chciałam sama iść bo nic mnie nie bolało, ale kazali mi siadac na wózek, dziecko mi zabrali na noc o miałam temp. ale następnego dnia przebierałam już nogami żeby wyjść, niestety leżałyśmy tydzień bo infekcja poporodowa.... Z porodu najgorzej wspominam nacięcie bo bez skurczu bolało i szycie nic więcej....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pierwsze co to poszłąm się kapac , jest oki, osłabiona ciut, zaczełam przysiady dwa dni po... Karmienie to najwieksza sztuka.... i dla wytrwałych, nie dokramiać!!! mamusiu jak chcesz karmic piersią to nie bedziesz miała spokoju, płacz , wrzask i ttylko pierś , ale moim zdaniem warto. Ni wierz w gadki że płacze bo mało pokarmu, bo za chudy... Ile mu dasz piersi , tyle wyssa, na początku to niestety wyglada tak ze wisi cała dobę i trzeba na to pozwolić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie byłam w stanie przez 2 dni wstać normalnie z łóżka, z boku na bok przewracałam się 20 minut, miałam poród kleszczowy do tego coś mi się zrobiło z mięśniami od biustu do kolan czułam totalny bezwład, znikąd żadnej pomocy dziecka nie zabrali nawet na chwilę więc 2 dni nie spałam, po powrocie do domu wyglądałam jak zombi po schodach wchodziłam zgięta w pół. Na szczęście w domu miałam pomoc męża po paru dniach doszłam do siebie, wszystko się szybko zagoiło, po 2 tygodniach nie było widać że byłam w ciaży - nie ma jak dobra opieka ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poród SN Wstalam po 2h pod prysznic bo wczesniej położna zakazała choć byłam w stanie Byłam wizyta po kleszcza ch Po 6h pierwszy spacer po oddziale Mocne krwawienie 2 dni, słabsze 7 Karmienie piersią bez problem Owszem ciężko było wstawać i się obracać ale lepsze niż poród

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja rodziłam siłami natury z bólami partymi co chwila 7 godzin... dziecku spadło tętno i zadecydowali o operacji.. sama operacja spoko.. nic nie czułam...było spoko.. nie pokazali mi dziecka.. nie płakało.. od razu zabrali.. zostałam odwieziona na pooperacyjną.. zostałam przebrana ,umyta.. musiałam leżeć plackiem 24h..dostałam drgawek które trwały z pół godziny, oprócz tego byłam mega pucnięta.. nogi, narządy rodne, wszystko bardzo spuchnięte.. dziecko przynieśli mi może po godzinie... było ze mną do chyba 22j...leżało na mnie.. miałam dzwonić w razie potrzeby pomocy...karmienie pierwsze udane...mała ładnie ssała... na drugi dzień wstałam pierwszy raz.. było ciężko wstać.. brzuch bardzo ciągnął.. umyła si sama bez pomocy.. jedynie mąż pomógł mi przekroczyć próg brodzika.. nie mogłam się do końca wyprostować.. dopiero na drugi dzień jako tako prosto chodziłam. tego samego dnia miałam skurcze obkurczające macice.. i te bolały bardzo.. dostałam pierwsza kroplówkę wtedy... a potem już było z górki.. trzy dni po operacji już siedziałam w kucki koło łózka i sama sięgałam ubranka i inne rzeczy z torby leżącej na podłodze..(koleżanka obok wyła z bólu przy każdym ruchu). w 6tej dobie zostałam wypisana.. rana zrosła się ładnie, aczkolwiek czułam ją jeszcze z pół roku później.. krwawienie po dwóch tygodniach...dość szybko zaczęliśmy współżyć.. jakoś po miesiącu.. nie bolało.. tylko na początku było tak jakby sucho.. po kilku razach wróciło do normy. do miesiąca spałam tylko na prawym boku...nie mogłam przewracać się na plecy ani drugi bok.. ogólnie poza tym pierwszym wstaniem ,drgawkami, tym ze dziecko ledwo przeżyło o czym dowiedziałam się później i obkurczaniem macicy mogę z czystym sumieniem powiedzieć że było ok.. bolało ale dało się spokojnie znieść.. wiadomo nie mogłam się długo swobodnie poruszać...ale bez tragedii...od samego początku robiłam wszystko przy dziecku w domu sama..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zapomniałam dodać że na pierwszą noc zabrali mi małą i przynieśli na obchód na drugi dzień i tak już została ze mną..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamuusiaaa
Z tego co widze po topiku i z tego co widziałam w szpitalu potwierdza się fakt, że mitem jest twierdzenie o szybkim dochodzeniu do siebie po sn ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bywa różnie Pierwsze dziecko ....bardzo ciężki poród sn, taki z utrata przytomności a w międzyczasie tylko umrzeć chciałam z bólu, niekończącego się bólu Dziecko duże bo 4,5 kg i po porodzie zmasakrowane i porozrywane wszystko co tylko mozliwe, nie pomogło cięcie A po porodzie...druga masakra Przez 3 dni nie mogłam wstać ani utrzymać sie na nogach bo natychmiastowa utrata przytomnosci po tygodniu mogłam wstać gdy podtrzymywały mnie dwie osoby po 10 dniach udawało mi się powolutku iść gdy trzymałam sie ściany po dwóch tygodniach z trudem ale jednak szłam bez trzymania się ściany i zakwalifikowałam się do wyjścia ze szpitala. (Dodam że byłam młoda , silna , wyspotrowana bo byłam gimnastyczką, no wiecie , nawet akrobacje...............i co?) Jednym słowem masakra O niegojących sie szwach , krwawieniach i innych drobnostkach nawet nie warto wspominać. A jednak po 8 latach zdecydowałam się na drugi poród.....tym razem było normalnie, nawet inne bóle były, obyło się bez nacięcia (wyprosiłam) więc w następny dzień po porodzie mogłam tańczyć niemalże i chodziłam normalnie, reszta była łatwa i normalna. Porody są różne nawet u tej samej kobiety. Nigdy nie wiadomo co nas spotka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×