Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Co to znaczy jeżeli nie mam ochoty spotykać się z dziewczyną w której

Polecane posty

Gość gość
Po 2 miesiącach zacząłem tęsknić, po 3 już ta tęsknota po prostu bolała, wtedy sie do Niej odezwalem... chodzilem do pracy, usmiechalem sie do ludzi, czekalem by wrocic do domu, spocząć z butelką i pogrążyc sie we wspomnieniach,marzeniach, czasem nawet płakałem, dostałem ostrych schiz,że np. mam smsa od niej, wiem,że gdyby nie tamto rozstanie to dziś moglibysmy juz być po ślubie, mieć dziecko albo dwoje...mogłem być normalnym szczęsliwym facetem, ale wszstko spieprzyłem. NIe popełniajcie mojego błędu. Miłość to nie motylki w brzuchu, dojrzała miłość to spędzanie czasu razem, dogadywanie się, wspieranie... Ona mnie zawsze wspierała,była Ciepła, Czuła, Dobra...Życzę powodzenia Twojej przyjaciolce z mężem i bardzo jej współczuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzięki temu co się stało w twoim życiu, możesz wyciągnąć wnioski na przyszłość i następnym razem kiedy to trafi ci się taka kobieta to już nie postąpisz tak jak z poprzednio.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gość z 15:37 Nieźle mnie to przeraziło :o Nie chciałbym tak samo. Współczuje stary. Ale nie wiem czy naprawdę ją tak bardzo kocham. Możliwe że właśnie poczułbym to dopiero po rozstaniu, a to już by wszystko na zawsze skreśliło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie eksperymentuj z rozstaniem, jeśli nie jesteś pewien, że bez niej będzie ci lepiej niż z nią. Przemyśl to wszystko, ale jeszcze z nią będąc. Pomyśl o tym za co ją cenisz. Co jest między wami dobrze, a co nie. Czego jest więcej. Dobrze się zastanów, bo przez chwilę zwątpienia możesz bardzo dużo stracić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziękuję za odpowiedź. Dopiero teraz weszłam na ten wątek. "gość Po 2 miesiącach zacząłem tęsknić, po 3 już ta tęsknota po prostu bolała, wtedy sie do Niej odezwalem..." Trudne to nieco do zrozumienia, że zostawiłeś tę kobietę i byłeś obojętny po rozstaniu (my, kobiety, rozumiemy to jako brak uczuć), a w końcu nagle zacząłeś tęsknić. No ale to widocznie męska logika. "Miłość to nie motylki w brzuchu, dojrzała miłość to spędzanie czasu razem, dogadywanie się, wspieranie... " Tu się całkowicie z Tobą zgadzam. To jest miłość dojrzała. "Ona mnie zawsze wspierała,była Ciepła, Czuła, Dobra..." Niestety ale takich kobiet nie szanujecie i je zostawiacie. A Twój przykład jest tylko kolejnym z rzędu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czasem są tskie chwile jakbym jej nie znał i nie wiem o czym mówić. Ale są też momenty, kiedy jest niesamowicie, ona jest uśmiechnięta i aż promienieje od niej ciepło, radość, słowami trudno to opisać. I ostatni pocałunek na pożegnanie był magiczny. W takich momentach chciałbym być z nią zawsze. Ale w ostatnich tygodniach żadko się tak czułem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie obraź się, ale im więcej Ciebie czytam, tym bardziej mam wrażenie, że piszesz, że to była Ta twoja jedyna, ale tak naprawdę nie możesz zdecydować się, czy coś do niej czułeś, czy nie. Chyba sam nie wiesz. Może sobie tą miłość jedynie wmówiłeś, może tylko karmisz się jej wyidealizowanym obrazem? Bo ja tutaj w Twoich wpisach gorących uczuć nie widzę. Tylko niezdecydowanie. Jak u małego chłopca, któremu zabrano cukierka, więc musi potupać nóżką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to się nie spotykaj, a nie użalaj się forum jak baba

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Żałuje, że kocham kobiete, bez miłości życie było łatwiejsze, wszystko było logiczne i miało sens. Jak ją kocham to prawa psychologii przestają obowiązywać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak się kocha to się to pokazuje, a nie użala na forum jak stary kapeć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"gość Życzę powodzenia Twojej przyjaciolce z mężem i bardzo jej współczuję". Dziękuję w Jej imieniu. Nie potrafię zrozumieć, bo żeby chociaż miał inną kobietę, to by było jeszcze zrozumiałe. Ale po ponad 20 latach małżeństwa nagle poszedł z powrotem do mamy "odpocząć" i nie ma go już ponad 2 m-ce. Co tam kochająca na zabój żona, co tam tęskniące, prawie dorosłe dziecko, jaśnie pan musiał sobie odpocząć. Kompletnie tego nie możemy pojąć, a przyjaciółka się zadręcza, co takiego mogła zrobić. A ja Jej nie potrafię pomóc. Bo na początku jeszcze wierzyłam, że wróci stęskniony (zawsze byli cudownym, świetnie się dogadującym małżeństwem), a on tylko wpadł dwa razy po jakieś rzeczy, obsypał ją jakby nigdy nic mnóstwem czułości i znowu cisza. Nie wiem, co jest grane i przykro mi na coś takiego patrzeć, a przede wszystkim na tę ogromnie smutną kobietę, z której cała energia nagle gdzieś wyparowała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
'bo żeby chociaż miał inną kobietę, to by było jeszcze zrozumiałe. Ale po ponad 20 latach małżeństwa nagle poszedł z powrotem do mamy "odpocząć" i nie ma go już ponad 2 m-ce.' A co jest w tym trudnego do zrozumienia? Wyobraźcie sobie takiego faceta w średnim wieku. Załóżmy, że pewnej jesieni nachodzą go refleksje i wspomnienia. Pamięta o czasach młodości, jak wspaniale się żyło, jak mama o niego dbała, jak mógł robić wszystko, jak jedynym niebezpieczeństwem czychającym w domu była awantura za złe oceny. Widywał różne dzieczyny, mógł sobie w nich przebierać. Z tym obrazem kontrastuje teraźniejszość. Nie jest już wolny, jest ojcem rodziny, musi dać przykład gówniarzom, przynosić kase do domu. Po powrocie z monotonnej pracy wraca do monotonnego domu, gdzie czekają wiecznie te same problemy, te same sprzeczki. Wiecznie musi być odpowiedzialny, wiecznie ktoś coś od niego oczekuje. Kiedyś był 20-letnim kozakiem, dla niego i jego kumpli nie było rzeczy niemożliwych. Dziś jest zwykłym, szarym podatnikiem z dzieckiem, starzejącą sie żoną i autem z małym przyśpieszeniem. Spójrzmy prawdzie w oczy, nikt nie marzy o takim życiu. Niektórzy mają do tego słabą psychikę i uciekają szukając romansu z czasami, które już nie wrócą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gościu powyżej - ok, rozumiem, że ktoś może tęsknić za beztroską. Ale on nie ma już tych 10-15 lat, tylko jest mężem i ojcem. Nie, dziećmi nie musi się już tak bardzo przejmować, bo one są dorosłe i się wyprowadziły, same podejmują swoje decyzje. A on twierdzi, że kocha moją przyjaciółkę, twierdzi, że nikogo nie ma (co potwierdza jego mama), kiedy wpadnie do domu po rzeczy, obejmuje ją czule, ściska i parę godzin z nią rozmawia, po czym wychodzi i nie dzwoni, nie pisze i nie wraca do domu ponad dwa miesiące. Rozumiem, że może ktoś chce zrobić sobie coś w rodzaju urlopu od szarej rzeczywistości i problemów, może nawet wyjechać sam na kilka tygodni. Ale on się zachowuje tak, jakby sam nie bardzo wiedział, co chce - wyniósł się całkiem z domu i nie wygląda na to, żeby miał w ogóle wrócić, a z drugiej bawi się w tych krotkich powrotach do domu w kochającego męża, który w ogóle ani na chwilę z tego domu nie wyszedł. Nam kobietom trudno zrozumieć coś takiego, co wygląda jak rozdwojenie jaźni raczej. I zastanawiamy się w nią, czy jej mąż w ogóle jeszcze do tego domu wróci, czy są na to jakieś szanse? Co dalej z ich małżeństwem? Czy jest może tutaj ktoś, czyje małżeństwo miało podobną sytuację i mógłby coś podpowiedzieć, jak to się skończyło albo co ona może zrobić, by poprawić tę sytuację, jeśli w ogóle może? Bardzo przykro na nią patrzeć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pytam o to samo, co w drugim poście od dołu. Może ktoś miał podobną sytuację?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czy ktoś miał taką sytuację jak moja przyjaciółka albo sam zrobił sobie przerwę od kobiety? Jak to się skończyło? Czy ona może coś zrobić, żeby ich małżeństwo się przez to nie rozpadło?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ponownie to samo pytanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do cholery ,pytasz i pytasz,rusz swoim mózgiem,nie krzywdz innych aby tylko tobie było dobrze,co za idiota.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też pytam, o męża mojej przyjaciółki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
My tego nie wiemy.On daje jej zludna nadzieje.Ona czeka na niego,niepotrzebnie.On wie ze ona czeka wiec nic nie robi bo tak mu wygodnie.Jakby pokazala ze spotyka sie z kims to albo biegiem wroci bo zrozumie co traci albo sprawa rozwiaze sie w druga strone.Czekanie na smierc jest gorsze niz sama smierc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"gość My tego nie wiemy.On daje jej zludna nadzieje.Ona czeka na niego,niepotrzebnie.On wie ze ona czeka wiec nic nie robi bo tak mu wygodnie.Jakby pokazala ze spotyka sie z kims to albo biegiem wroci bo zrozumie co traci albo sprawa rozwiaze sie w druga strone.Czekanie na smierc jest gorsze niz sama smierc..." Dzięki, że zainteresowałeś lub zainteresowałaś się tematem. Bo tak przykro na to wszystko patrzyć. Może rzeczywiście zazdrość jest jakimś rozwiązaniem? Tylko czy on sobie wtedy nie pomyśli, że Jej już nie zależy na nim i na ich małżeństwie, skoro ona spotyka się z innym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"gość My tego nie wiemy.On daje jej zludna nadzieje.Ona czeka na niego,niepotrzebnie.On wie ze ona czeka wiec nic nie robi bo tak mu wygodnie.Jakby pokazala ze spotyka sie z kims to albo biegiem wroci bo zrozumie co traci albo sprawa rozwiaze sie w druga strone.Czekanie na smierc jest gorsze niz sama smierc..." Wiesz co? Dzisiaj myślę kolejny dzień o tym, co napisałeś, i myślę, że to ma sens. To chyba jedyne rozwiązanie, bo ten facet nawet nie zrozumiał, gdy moja przyjaciółka zaprosiła go na randkę (mówiąc, że zaprasza go do restauracji na kolację). Poradzę jej tak, jak tutaj napisałeś i zobaczymy, może uda się to jeszcze uratować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czekamy na efekty. Oby pomogło. Dziękujemy! :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może moja historia też przestrzeże kogoś przed głupota... Bardzo go kochałam, BARDZO...Nie jestem już jakimś podlotkiem, więc moje zachowanie powinno być swiadome i dojrzałe a takie nie było... Bardzo długo byłam sama, momentami zrezygnowana, sama i po prostu smutna Ktoś mi kiedyś powiedział-Pan Bóg po prostu bardzo Cię kocha i ma dla Ciebie kogoś wyjątkowego, nie chce ci dac byle kogo,warto czekać...No i tak bez wiary w to czekałam...Az tu nagle pojawił się on. Zbieg okoliczności sprawił, że mielismy okazje w ogóle porozmawiać. Już po tej rozmowie wiedziałam, że coś z tego będzie. Nie wiedziałam jeszcze co, ale wiedziałam że los tak tego nie zostawi. Od tamtej pory byliśmy nierozłączni, jak stare dobre małżeństwo. Był moją kopią, tylko w męskim wydaniu, kimś kto czytał ze mnie jak z otwartej księgi, nawet okłamać go nie potrafiłam:) bo mi się nie udawało;) Myśle, że wiele osób wie o czym teraz piszę. Idealna para- tak wszyscy mówili...Do czasu, do pewnego letniego po południa, w którym dowiedziałam się, że ktoś kogo tak b.kocham, nie jest tym kimś za kogo go uważam. GŁUPIA,GŁUPIA...zamiast zaufac sobie, jemu, uwierzyłam w słowa swoje przyjaciółki, która była natenczas b.wiarygodna. Jak małolata napisałam mu sms ze już nie mogę się z nim widywać... Do dziś nie wiem czy to były plotki, czy prawda. Wiem jedno, straciłam osobe która była dla mnie całym światem, kogoś za kim mogłabym wskoczyć w ogien. Do dziś nie umiem sobie ulozyc zycia:(, już nie spotykam takich ludzi...To była ta jedyna osoba z która było mi tak wspaniale, która tak dobrze mi znała, przy której bylam bezpieczna....Ja nie potrafie z kims innym( Nie rezygnuj tak łatwo ze znajomości....nawet jak teraz nie jest kolorowo, być może to ta osoba z która spędzisz reszte zycie, być może potrzebujesz jeszcze trochę czasu żeby się przekonać, ze to prawda:) Każdy związek jest inny. Serce CI podpowie i tak jak Ci ktoś powyżej poradził, zadaj sobie te pytania;), powodzenia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do Gościa z 23.35 - bardzo przykra historia i zdumiewająco podobna do mojej. Różnica tylko taka, że byliśmy jedynie przyjaciółmi, a to on się nieładnie zachował, nie wiem dlaczego, i poszedł sobie bez słowa. A też jak Ty sądziłam, że to ten jeden jedyny. Właśnie dlatego, że był moją kopią i że rozumieliśmy się jak Wy bez słów. To jest coś, czego nie da się tak łatwo zapomnieć. Ale niestety na koniec pokazał, że właśnie może nie był taki, jak sie wydawał, skoro nagle potrafił mnie tak potraktować. Chcę przez to powiedzieć, że może i nam się wydawali tacy wspaniali, że to ci właściwi mężczyźni, a mimo tylu podobieństwa wcale nimi nie byli. Są mężczyźni, którzy potrafią doskonale grać, więc i pewnie ja się co do niego pomyliłam, i Ty też mogłaś. Może ten jeden jedyny gdzieś tam na nas czeka i jeszcze kiedyś go spotkamy, chociaż wydawało nam się, że już taką miłość przeżyłyśmy. Ale co to za miłość, skoro nawet nie wiemy, czy można im ufać? A więc nie martwmy się, tylko patrzmy z optymizmem w przyszłość!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×