Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość laco

Mąż chce ratować małżeństwo ja NIE Odeszłam 6 m temu pozew w sądzie

Polecane posty

Gość gość
gdzie są tacy terapeuci ? To lipa, W poradniach są same muły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
właśnie jak poradzić ze zdradami małżonka, małżonki, przecież nie zresetujesz mózgu. No słucham, autorka tematu miała problem nie tylko ze słowną agresją, ale też ze zdradami partnera

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anna C
Wiem że jest to bardzo trudne. Nie sprawia nam przykrości to że nasz partner czy partnerka mieli innych przed związkiem z nami. Ale pożycie z innym w trakcie związku staje się trudne. Jeżeli my dopuścimy się zdrady i współżyjemy jednocześnie z małżonkiem i kochankiem przyjmujemy to "naturalnie". Gdy dowiemy się że współmałżonek w "akcie zemsty" również dopuścił się zdrady, wtedy nasze "poczucie własności" zostaje naruszone. Świadczy to o traktowaniu partnera przedmiotowo. Zmienić taki stereotypowy sposób myślenia jest trudno. Jesteśmy ludźmi i zdrada boli zawsze. Czasem rozstanie na jakiś czas pozwala na nabranie dystansu. Tylko to rozstanie nie może być definitywnym urwaniem kontaktu. Partnerzy muszą utrzymywać więź ze sobą, muszą uczestniczyć w swoim życiu. Odsunąć na jakiś czas seks i zachowywać się jakby zaczynali całą znajomość od nowa. Wiem że brzmi to sztucznie, ale jeżeli zależy nam na sobie musimy doprowadzić do sytuacji gdy miłość znowu przechyli szalę. Taka sytuacja nie do końca zdaje egzamin. Pamięć zawsze zachowuje wybiórczo wspomnienia i zawsze przywoła je w sytuacjach w których więź zostaje zagrożona. Ale jeżeli małżonkowie chcą utrzymać związek nie dla zachowania pozorów, tylko powodowani uczuciami to prawie zawsze się udaje. Nie wolno traktować partnera jak swojej własności. To nie jest partnerstwo. W związku partnerskim obie strony mają czynny udział w swoim życiu. Tak naprawdę to jest ich wspólne życie. Nie ma moje, czy twoje. Jest nasze. Nasza jest rodzina, nasz jest dom, nasze są obiady, nasze jest łóżko, nasze są dzieci. Mamy wspólne zmartwienia i radości. Jesteśmy partnerami odpowiedzialni za wspólne życie. Zbyt wiele pań dąży do małżeństwa, bo stwierdza że zegar pokazuje odpowiednią porę, bo koleżanki już to zrobiły, bo rodzina zadaje krępujące pytania. Panowie z reguły odkładają temat na zakurzoną półkę. Syndrom Piotrusia Pana każe im zawsze zachować pozę małego rozkapryszonego chłopca za którego mamusia posprząta, zamiecie brudy życia pod dywan, wysłucha pana psora co też Piotruś narozrabiał. Nie wszyscy panowie są Piotrusiami. Są też Mężczyźni przez duże "M". Odpowiedzialni, pewni, czuli i opiekuńczy. Ale kobieta zawsze wybierze "mniejsze zło". Wybierze Piotrusia Pana. Potem zostaje właśnie poradnia rodzinna. Wizyty, kłótnie, wrzaski, godzenie, rozstania i powroty. Płacz i śmiech radości na przemian. Bo jesteśmy ludźmi. Popełniamy błędy. Bardzo często nie potrafimy się do tego przyznać. Chcemy być kochani. Ale czy naprawdę potrafimy kochać ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laco
Madrze napisane...ze zdrada to prawda,ze moze sie udac odbudowac zaufanie,lecz nie do konca,jednak w sytuacjach kryzysowaych tak jak w moim przypadku,zdrady sprzed lat meza powracaja jak bumerang,odczuwam je jakby to byla swieza sprawa,to boli mnie i jego,bo to bylo,ale czasem sie wkrada przeszlosc,a wiec prawda jest ze wybaczyc mozna ,ale nie zapomniec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gościowka
Podobnie jest gdy facet dowie się o zdradzie kobiety. NIGDY tego nie zapomni, to skaza na całe życie !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babcia klozetowa z kafeterii
Gdybym ja to napisała to sporo osób nazwałoby mnie moherowym berecikiem :) Ale pani Anna pisząc swoje słowa zmusza tych wszystkich do szacunku. Pokazuje im barierę której nie pozwoli przekroczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gościowka
Masz rację Anno, najgorszym doradcą jest pośpiech, ciąża, zegar biologiczny, presja rodziny itd. itp. a potem płacz i zgrzytanie zębów, bo mąż to człowiek, który zupełnie do nas nie pasuje... Trzeba pomieszkać ze sobą, poznać się, zobaczyć w różnych sytuacjach. Nie wystarcza randki, kwiatki i czekoladki. Wspólne życie pod jednym wszystko weryfikuje. Dlatego najlepiej pomieszkać przed ślubem, chociaż 1 rok :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babcia klozetowa z kafeterii
Mąż pasuje. Jest jak na miarę. Tylko czasem mylimy real od fikcji wirtualnej. Nie tylko panowie nie dorastają do małżeństwa. Panie też żyją raczej książkowym modelem lub opowieściami z krainy Harlekina. A rzeczywistość jest brutalna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wszystko pieknie, Pani Anno. Na pewno nie umknęło nikomu ( a może jednak), że autorka napisała:NIE KOCHAM GO. Wcale się nie dziwię, facet zapracował sobie na to. W obliczu takiego stwierdzenia wszelkie działania naprawcze z góry skazane są na porażkę, wynikają bardziej z uzależnienia, wyrzutów sumienia, które targają autorką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co wy tat "pieprzyta" o tej brutalnej rzeczywistości - o brutalność sami małżonkowie sobie fundują z głupoty i głupich maminych rad.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No to po co tu jeszcze Autorka jęczy? Postanowiła, odeszła i koniec kropka :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wlsnie przeczytalam wypowiedz tego pana kilka wypowiedzi wyzej. Szczerze wspolczuje jego zonie. Zwykly egoista i egocentryk, dla ktorego jedynym wyjsciem jest zdrada, bo dzieci zbily go z piedestalu. To jak posiadanie kolejnego dziecka a nie meza. Facet, ktory nigdy z pieluch nie wyrosl i chce miec pieluche i mleko podane przed niemowlakiem, bo imnaczej zazdrosc w nim rosnie. Ty sie facet powinienes do psychologa zglosic, bo twoja zona to nie twoja moatka, a twoje dzieci to nie twoje rodzenstwo, z ktorym konkkurujesz o wzgledy mamy. Normalny facet pomaga zonie i stanowia team. Wtedy rodzice maja czas dla siebie. Ja mam 2ke malych dzieci. Maz zwykle pomaga starsza uspic, kiedy ja karmie mlodsze. Wszystko po to, zebysmy mieli czas dla siebie. Gdyby czekal ze ja sie ze wszystkim wyrobie, to by sie nie doczekal. A dzieki jego zaangazowaniu mamy wieczorami czas zeby sobie polezec w lozku, pogadac, poprzytulac sie, poseksic i jest po prostu dobrze, a dzieci niczemu nie przeszkadzaja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hmmmm...O d kiedy to ,terapeutom wolno udzielać się na KAFETERII?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rady pani Anny dotyczą sytuacji, gdy w związku jest lub było dwoje ludzi, którzy chcą coś naprawiać. Kiedy mogą coś naprawiać. A są takie związki, które jak najszybciej należy zakończyć, bo trwanie w nich wyniszcza. Tłamsi. I nie ma co liczyć na zmianę tłamszącego partnera w prawdziwego partnera, bo on po prostu lubi tłamsić, poniżać. Leczy to jego frustrację, kompleksy i co tam jeszcze ma w głowie. Ma się na kim wyżyć. Próba zmiany takiego człowieka jest z góry skazana na niepowodzenie, bo on wcale z takiego zależnościowego układu nie chce wyjść. Może przez jakiś czas poudaje, że chce, ale to zwykłe gierki. Zabawa w chowanego. Nie każdy jest podatny na terapie, jakiekolwiek, nie tylko małżeńskie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anna C
Etycznie nie jest zabronione dokonywanie wpisów na forach internetowych. Odnośnie wpisów dotyczących pana który zdradził. Ktoś nie przeczytał ze zrozumieniem. Ale wypowiada się "autorytatywnie" To jest właśnie błąd i wina w rozpadających się związkach. Słyszymy, ale nie słuchamy. Patrzymy, ale nie widzimy. Może pora najwyższa dostrzec w naszym partnerze istotę pełną ułomności i wad, które również sami posiadamy. Te osoby które tak radykalnie zabierają głos nie znosząc sprzeciwu pewnego dnia same będą chciały otrzymać drugą szansę. Ciekawe jak się poczują gdy los powie im NIE. Nie dostaniesz drugiej szansy, bo się nie zmienisz. Ja LOS uważam że jesteś złą osobą i nie zasługujesz na drugą szansę. Ja LOS nie chcę ci jej dać. Ja LOS skazuję cię na stracenie bez dania szansy obrony. Czy takie podejście jest słuszne ? Czy nie świadczy to o despotyzmie ? Czy nie jest to właśnie wada jaką wytykacie tu na forum ? To świadczy e wina leży również po waszej stronie. Jesteście więc współwinni temu wszystkiemu co wam sie w życiu przytrafia. Proszę państwa. Żeby zrozumieć postępowanie drugiego człowieka, postarajcie się wpierw zrozumieć samych siebie. Drugiego człowieka osądzacie poprzez pryzmat własnych błędów. Gdy postaracie sie wejrzeć we własne serce i dostrzec swoje ułomności wtedy zrozumienie drugiego człowieka stanie sie proste. Gdy nienawiść zalewa nam oczy nigdy zdrowy rozsądek nie dojdzie do głosu/.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anna C
Do dziewczyny ratownika. Autorka gdyby nie darzyła uczuciem męża, nie podnosiłaby tej kwestii na forum. Fakt pójścia na terapię świadczy o dobrej woli naprawienia relacji pomiędzy nimi. To czy pozostaną razem, czy się rozejdą, zależy od nich obojga, a nie od woli forumowiczów. Każdy z nas ma inny punkt widzenia. Każdy z nas kieruje się innymi kryteriami. Więź jaka panuje pomiędzy dwojgiem ludzi też ma swoje znaczenie. Autorka używała jedynie argumentu że nie wróci. Bo nie chce. Dlaczego nie ? Bo nie. Brak jakiegokolwiek sensownego powodu. Przemawia tylko rozgoryczenie, żal, złość i zawiedzione zaufanie. Czy mąż poza próbą samobójczą jako aktu desperacji używał też innych argumentów ? TAK. Gdy kobieta w rozpaczy popełni samobójstwo nikt nie powie że był to szantaż emocjonalny. Mówi się o akcie rozpaczy. Dlaczego więc wszyscy twierdzą że małżonek ją w ten sposób szantażuje ? Nie ma wypowiedzi tego pana, żona również pomija to dyskretnym milczeniem. Więc skoro istnieje domniemanie niewinności, dajmy szansę tej parze rozwiązać ich problem im samym. Czy nam się to podoba czy nie to jednak jest to ich życie, ich problem. To oni będą żyli z piętnem niespełnienia możliwości naprawy, albo że właśnie "spieprzyli" swoją szansę. Przepraszam za niezbyt "etyczne słowo". Więc czy ta pani i ten pan to my ? Nie. To są inne istoty. Oni chcą dostać szansę od siebie nawzajem, ale państwu się to nie podoba. Moi drodzy. To nie jest ani książka, ani film. To są żywi ludzie ze swoimi problemami, żalami, radościami i wspomnieniami. Oni mają prawo decydować o sobie sami. Czy wam się top podoba czy nie. Na sali rozpraw wszystkie osoby są wypraszane. Pozostają tylko świadkowie na czas zadawania pytań. Po skończonej wypowiedzi są proszeni o wyjście. Rozprawa odbywa sie z udziałem pełnomocników. Wszystko dlatego, żeby "emocje tłumu" nie powodowały zamętu. A państwo chcecie już wydać wyrok. Wręcz każecie autorce postąpić tak, albo tak. BO WY TAK CHCECIE. BO WY TAK BYŚCIE ZROBILI. Tylko jeszcze raz przypomnę. Autorka to samodzielna i dorosła osoba. Ma prawo do własnego zdania. Własnej decyzji i własnych błędów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To oczywiste, co Pani pisze Anno C. Forumowicze mają prawo do wyrażania swoich opinii, a autorka do podjęcia własnej decyzji i nikt tego nie neguje. Mam wrażenie, że zbyt mało Pani ją ceni sądząc, że podda się ślepo i bezkrytycznie radom innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babcia klozetowa z kafeterii
A mnie się wydaje że Anna prawidłowo ocenia autorkę. Raczej odnoszę wrażenie że przypomina forumowiczom że opinia a wywieranie nacisku to są dwie różne sprawy. A większość wywiera presję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anna C
Babcia ma rację. Autorka jet kobietą odważną i silną. Chce podjąć decyzję. Wybór pochopny, to zły wybór. Wybór wymuszony aby zadowolić kogoś, nie siebie to też zły wybór. Rozwaga i kompromis. Decyzja dotycząca związku powinna być przemyślana. Autorka czyta wypowiedz. Lecz jak widać decyduje sama o ciągu dalszym. Jak kiedyś ktoś powiedział: "Pośpiech jest wskazany przy łapaniu pcheł albo przy jedzeniu z jednej miski"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szanowna pani Anno, dokonuje Pani manipulacji. Co sprawia, że śmiem powątpiewać w Pani profesjonalizm. Pisze Pani "Gdy kobieta w rozpaczy popełni samobójstwo nikt nie powie że był to szantaż emocjonalny. Mówi się o akcie rozpaczy" Oczywiście, że tak. Popełnienie samobójstwa jest najczęściej aktem rozpaczy. Gdyby mąż Autorki też popełnił samobójstwo, też uznałabym to za akt rozpaczy. Ale PRÓBA SAMOBÓJCZA często jest właśnie próbą zmanipulowania, szantażem emocjonalnym, niezależnie od płci takiego niedoszłego samobójcy ( choć statystycznie, więcej samobójców jest wśród mężczyzn. Ale więcej PRÓB SAMOBÓJCZYCH mają na swoim koncie kobiety. O interpretacje proszę się pokusić samodzielnie). Czy świadomie i celowo zrównuje Pani akt samobójczy z próbą samobójczą? Ponadto pisze Pani "Autorka używała jedynie argumentu że nie wróci. Bo nie chce. Dlaczego nie ? Bo nie. Brak jakiegokolwiek sensownego powodu. Przemawia tylko rozgoryczenie, żal, złość i zawiedzione zaufanie". Rozgoryczenie, żal, złość, zawiedzione zaufanie to są dla Pani bezsensowne powody??? I Pani jest jakimkolwiek terapeutą??? To współczuję Pani klientom. Przecież te stany emocjonalne, które Pani tak lekceważąco określa jako bezsensowne, świadczą o wielu miesiącach, może latach cierpienia, Nie pojawiają się ot, tak sobie, same z siebie, od niechcenia i mimochodem. Jak można tak bardzo nie mieć zrozumienia, będąc terapeutą? Pani namawianie do podjęcia próby terapii, naprawy relacji w związku za wszelką cenę, nawet za cenę siebie, wydają mi się płytkie i szkodliwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dla przypomnienia
"Mąż widząc,ze nic nie może już wskórać,próbował popełnic samobójstwo....załamałam sie...poczułam sie,że moja decyzja o odejsciu pociągnęła za sobą takie katastrofalne skutki,że to ja zrobiłam coś złego odchodząc od niego,tak jak mi nie wolno by było,dlaczego nie mogę się rozwieść normalnie,dlaczego mam być z kimś kogo nie kocham,kto od lat pracował na to,że straciłam miłość ktora do niego mialam i chęć do życia i naprawy tego czego juz nie ma"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Każde samobójstwo jest próbą. Czy uda sie uratować desperata czy nie zależy od okoliczności jakie temu towarzyszą. Każda próba samobójcza która nie dojdzie do skutku zawsze pozostaje próbą. W przypadku gdy nie uda sie uratować desperata, mówią wszyscy o tragedii. Ludzie jacy wy jesteście prymitywni i ograniczeni. Jak ktoś napisze coś co jest nie po waszej myśli to już jest próbą manipulacji. To całe forum nadaje się do wystrzelenia w kosmos. Tępaki. Sami manipulujecie i naginacie fakty. Na początku ktoś najechał że temat ściągnięty z innego forum, potem że to prowokacja. Teraz rozsądny głos jest dla was próbą manipulacji. Jak ktoś poradzi pomodlić się do pana B. to będzie moherowym beretem na usługach księży pedofili. Czy gdyby autorka napisała że zabiła męża siekierą bo go nie kochała, a wzięła sobie wasze rady do sera, to zadowoliłoby to was ? Tu widać jacy jesteście ograniczeni, tępi i pozbawieni uczuć. Jesteście naprawdę wielkimi egoistami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no wlasnie, malo jest ludzi, ktorzy maja zrozumienie do czegokolwiek , malo czlowieczenstwa teraz w ludziach :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
///Każda próba samobójcza która nie dojdzie do skutku zawsze pozostaje próbą. W przypadku gdy nie uda sie uratować desperata,..../// Bo ci "desperaci" najczęściej odpowiednio wcześniej informują(w taki czy inny sposób)ew. manifestują itp. że się planują "zabić". Manipulacje toksycznych partnerów znam z tego co odczułam na własnej skórze,więc nie wszystko można mi weprzeć:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laco
Pomimo skrajnych opinii,rady sa bardzo wazne dla mnie,wszystkie analizuje i wyciagam wnioski,fakty,ktorych byc moze wczesniej nie widzialam.Co by nie mowic jest dla mnie pomocny i otwiera oczy,nie sugeruje,a wytyka,podkresla problem,czasem dodaje otuchy,za wszystkie wpisy,bardzo dziekuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie zgadzam się. Nie każde samobójstwo jest próbą. I powiem tak: to, czy próba samobójcza skończy się śmiercią samobójcy czy nie, często zależy od tego, czy ten samobójca tego chce czy nie. Innymi słowy, ktoś kto chce tylko PROBY, a nie śmierci, najczęściej zrobi to w takich okolicznościach, by go zdołano uratować. Nie bez przyczyny przytoczyłam wcześniej statystyki i zachęciłam do dokonania interpretacji. Poza tym, ja nie polemizuję z autorką, tylko z Panią Anną terapeutką. Dokonuję własnej oceny jej słów. Tak jak ktoś dokonuje oceny moich słów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laco
Ja dostalam smsa od meża jak wzial garsc tabletek....zadzw.od razu po pogotowie bo sms byl dramatyczny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laco
Tzn.ja zadzwonilam po pogotowie,nie mąż,bo on juz nie byl w stanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×