Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Zycietonietylkoprokreacja

Mikolaj dzieci i prezenty _ Dla rodzicow ku przestrodze

Polecane posty

Gość takżycie
ano zgadzam się, aż nie byliśmy bombardowani przed laty tymi cudami różnymi...ja też pamiętam taki czas w moim życiu, że dostawałam coś totalnie na odwal na gwiazdkę, to też było przykre :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takżycie
zycie, skąd jesteś? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama dwójki dzieci
to ja jestem autorką tematu o tym ze corka była niezadowolona z prezentu - wygląda to tak ---- ze mała wrocila z przedszkola i rozmawialm z nia okazalo sie ze to ja jej niewytłumaczylam ze to nie jest tak ze mikolaj przynosi wszystko to co bylo na liscie... a lista byla bardzo dluga.... dziecko myslalo ze wszystko to co sobie zazyczyla to znajdzie pod poduszką, teraz juz wie, a z prezentu sie cieszy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takżycie
mama,to dobrze że sprawa się wyjaśniła, po prostu dziecko było niedoinformowane :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Po pierwsze: tak ogólnie, dobrze jest w życiu unikać kłamstwa. Nie chcecie przecież, żeby Wasze dzieci kłamały. Więc dlaczego od najmłodszych lat z upodobaniem kłamiecie dzieciom w żywe oczy?" Jakoś nie czuję, żebym moje dzieci okłamywała i to w żywe oczy. Czy ty nie opowiadasz swoim (o ile je masz) bajek o Królewnie Śnieżce, Kopciuszku czy Jasiu i Małgosi? Nigdy nawet nie wspominasz o krasnoludkach?Jeśli tak, to dlaczego "kłamiesz dzieciom w żywe oczy"? Czy zwiedzając ruiny zamku nie opowiesz im legendy o księżniczce zamkniętej w wieży? Czyli? "Na maturze nie tłumaczy się abiturientowi, czemu nie zaliczył zadania z czytania ze zrozumieniem, więc i ja nie będę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie kupujcie dziecku na każdą okazję tego co ONO sobie zażyczy. Dlaczego? Już tłumaczę. Dzieci z zasady mają kiepski gust. xxx Najsłabszy z możliwych argumentów. Nie kupuję moim dzieciom "wszystkiego, czego sobie zażyczą" i "na każdą okazję". Ale dlatego, że uczę je, że nie wszystkie własne zachcianki mogą się spełnić, że warto mieć marzenia i na spełnienie niektórych warto poczekać, że nie wszystko w życiu można mieć. Tak się składa, że faza uwielbienia dla kiczu jest naturalnym etapem w rozwoju dziecka i jeśli rodzice nie mają tego rodzaju trwałych upodobań, ono na pewno z tego wyrośnie (dom rodzinny kształtuje upodobania estetyczne na co dzień, nie tylko okazyjnie: ubieranej w róż zdobiony sztucznymi diamentami królewny estetyczna zabawka do świętego Mikołaja raczej nie uratuje). Nie tego więc trzeba się obawiać. I nawet jeśli czasem sprawimy dziecku jarmarczną zabawkę, nie przekreślimy jego szans w tej dzidzinie. Chyba, że sami wiedziemy żywot nowobogackich lanserów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zycietonietylkoprokreacja
Czy ty nie opowiadasz swoim (o ile je masz) bajek o Królewnie Śnieżce, Kopciuszku czy Jasiu i Małgosi? Nigdy nawet nie wspominasz o krasnoludkach?Jeśli tak, to dlaczego "kłamiesz dzieciom w żywe oczy"? Czy zwiedzając ruiny zamku nie opowiesz im legendy o księżniczce zamkniętej w wieży? --------- Bardzo kiepskie porównanie. Można czytać baśnie i opowiadać bajki z zaznaczeniem, że jest to tylko piękna historia. Tak samo można opowiedzieć LEGENDĘ o świętym Mikołaju i wytłumaczyć, że na jego pamiątkę robimy sobie drobne prezenty. Jest różnica pomiędzy opowiadaniem bajki o krasnoludkach a wmawianiem dziecku, że ona naprawdę istnieją :D Jeśli tej subtelnej różnicy nie dostrzegasz to niestety nie pomogę ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pchla pchle
Przeczytalam tylko dwie strony i po czesci zgadzam sie z autorka ale nie ze wszystkim. Mikolaj jest klamstwem ale nie spotkalam sie jeszce z tym zeby jakis dorosly mial z tego powodu jakies zaburzenia ze w dziecinstwie rodzice go oszukali. Sama wierzylam i czekalam niecierpliwie, byla w tym jakas magia. Moj syn ( niespelna szescioletni) nadal wierzy w Mikolaja i jak widze jego zachwyt ze Mikolaj do niego przyszedl to za nic bym sie nie zdecydowala zeby od poczatku wiedzial ze to my dajemy prezenty. Od nas dostaje na urodziny i cieszy sie ale nie widze u biego takiego podekscytowania jak w Swieta gdy Mikolaj siada przy choince, upewnia sie czy byl grzeczny, pyta czy zna jakis wierszyk lub piosenke itd. Potem syn kilka dni przezywa ze Mikolajowi podobala sie jego piosenka, ze siedzial u Mikolaja na kolanach itd. Moze jestem jakos ograniczona przez to jak mnie wychowywano ale pamietam jak sie cieszylam Mikolajem jako dziecko i praktykuje ze swoim dzieckiem. Moj maz dorastal w zupelnie, zupelnie odmiennej rodzinie gdzie nie bylo takich tradycji. Nie mieli choinki na Swieta ani prezentow bo zwyczajnie nie obchodzili Swiat, byl to po prostu dzien wolny od pracy i szkoly. Tak samo nie obchodzili Wielkanocy ani innych Swiat. Choinke wprowadzil sam do domu tesciowej po swoich dwudziestych urodzinach i po jakims czasie tesciowa podlapala i od prawie 20 lat dekoruje co roku choinke, dekoruje dom, wyciaga swiateczna zastawe, sa prezenty i takie ochy i achy jakby od zawsze uwielbiala swieta. a mojego meza to nie cieszy, byl juz dorosly jak tesciowej sie odmienilo i nigdy nie poczul prawdziwej magii swiat. Teraz jest doroslym facetem, nie czuje sie zwiazany z zadna tradycja, nie czuje magii Swiat. I najsmieszniejsze uwaza chyba ze cos go jednak ominelo bo pilnuje zeby nasz syn mial inne dziecinstwo. Opowiada mu o Mikolaju, szuka o wiele wczesniej prezentow dla syna ktore by go ucieszyly, robi mu zdjecia z Mikolajem, pilnuje zeby wyslal list do Mikolaja itd itp. Druga rzecz to prezenty. Z jednej strony zgadzam sie ze dziecko nie powinno dostawac wszystkiego co tylko wymysli, zreszta widze po swoim synu, zobaczy jakas durna reklame w tv i od razu "ja to chce". Jakbym miala kupowac to co on gdzies zobaczy i sobie zazyczy to musialabym miliony zarabiac bo maly dzieciak chce wszystko co zobaczy. Wie juz ze jak cos widzi w tv to nie ma po co wykrzykiwac ze chce bo juz wiele razy z nim to omowilismy. Tak samo w sklepie kazda p*****le jaka zobaczy by chcial. Ale na to tez juz mam sposob, mowie otwarcie ze: nie bedzie sie tym bawil ( znam go i wiem ktore zabawki go tak naprawde nie interesuja), ze kiepsko zrobione i mu sie to popsuje, ze za drogie ( jesli mu wczesniej powiedzialam zeby sobie jakas drobnostke kupil a on mi pokazuje jaskinie batmana) i ze jak chce to naprawde to niech odlozy sobie pieniadze ( najczesciej nie wykazuje az takiego zainteresowania zeby rzeczywiscie na nia zaczac zbierac wiec wtedy wiem ze to byla chwilowa zachcianka). Natomiast jak juz robimy mu prezent to raczej dostaje to co chce. Tzn takie rzeczy o ktorych miwi od jakiegos czasu a nie te p*****lki co co ktorys dzien wymysla w zaleznosci od tego jak mu zawieje. Wychodze z zalozenia ze prezent ma cieszyc obdarowana osobe niezaleznie czy chodzi o dziecko czy o doroslego. Nie kupuje jakiejs chinskiej p*****ly bo maly sobie zazyczyl ale zwykle jest kilka rzeczy ktorymi sie interesuje i wybieram cos z tych rzeczy wiedzac ze bedzie zadowolony. Np ma fiola na punkcie skylanderow to kupilam mu kocyk ze skylanderami i skakal pod sufit, kocyk z Elmo lezal by w kacie bo fanem Elmo nie jest. Tak samo pod poduszke wlozylam mu skylandera i maly sie bardzo cieszyl. Moze np uwazam ze lepszym prezentem bylaby gra planszowa ale to ma byc prezent dla NIEGO i ON ma sie z niego cieszyc. ( pomijajac ze ma duzo gier planszowych i czesto gramy). Chodzi mi o to ze pomimo ze uwazam ze dziecko nie powinno dostawac wszystkiego co tylko sobie wymysli to na prezent chce mu dac cos takiego co bedzie go interesowalo bo wiem ze tym sie aktualnie interesuje albo cos co sobie wymarzylo. Jakby mial na liscie spidermana i wszelkie gadzety zwiazane ze spidermanem a ja bym mu kupila z Kubusiem Puchatkiem bo wg mnie jest to lepsza i ciekawsza bajka to jaki to jest prezent dla niego skoro wiem ze Kubus Puchatek az tak go nie interesuje? Nie pisze ze zawsze ma byc cos co dziecko chce, nie raz mu kupie np figury geometryczne z magnesem z ktorych mozna robic jakies bryly pomimo ze on o cos takiego nie pytal a potem okazuje sie ze kilka godzin siedzimy i laczymy razem wiec wybralam mu cos co go zainteresowalo. Ale jak wie ze ma dostac prezent ( Swieta, urodziny) i wiem ze jest cos co naprawde chcialby dostac to trzymam sie tego co on chce. Jak ja chce kolczyki a dostane ksiazke to ciesze sie z ksiazki ( bo bardzo lubie) ale jakbym miala upatrzone i wymarzone kolczyki a zamiast tego jednak ksiazka to troche zawodu jest. No przynajmniej ja tak mam :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bardzo kiepska odpowiedź. Płytko sięgasz. Jeśli tej subtelnej różnicy między wmawianiem czegoś a wprowadzaniem dziecka w świat baśni nie dostrzegasz, to już nikt nie pomoże. Niestety...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zycietonietylkoprokreacja
Jeśli tej subtelnej różnicy między wmawianiem czegoś a wprowadzaniem dziecka w świat baśni nie dostrzegasz --------------- Próbujesz brnąć w moją retorykę ale Ci nie idzie :D Naprawdę chcesz obstawać przy tym, że WIARA w Mikołaja, w to, że on fizycznie istnieje i przyniesie dziecku własnoręcznie prezenty to "wprowadzanie dziecka w świat baśni"? Sama się pogrążasz, bo nawet użyte przez Ciebie słowo: "baśnie" oznacza wymyśloną historię, epicki utwór. Więc tak naprawdę wprowadzanie dziecka w świat baśni to powiedzenie mu prawdy :-) zzyli przytoczenie opowieści o Mikołaju. A nie mówienie, że Mikołaj NAPRAWDĘ istnieje i rozdaje prezenty ;p Włącz logikę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po trzecie (i ostatnie): nie bójcie się odmawiać dzieciom. NIC im nie będzie. Pamiętam jak miałam z 10 lat to modne były takie plastikowe zamykane domki z małymi laleczkami w środku. Marzyłam, żeby dostać to ustrojstwo a zamiast tego znalazłam pod poduszka...3 książki z serii o Ani z Zielonego wzgórza. Moje rozczarowanie ukryłam dosyć skrzętnie choć łezka mi poleciała smiech.gif Dziś śmieję się ze swoich kiczowatych upodobań a "Ania..." zajmuje zaszczytne miejsce w domowej biblioteczce. MYŚLCIE wychowując swoje dzieci! xxx Nie widzę i nie mam potrzeby odmawiania moim dzieciom ich wymarzonych prezentów. Nie wiesz i nie dowiesz się, czy komuś "NIC nie będzie". To, że tobie "nic nie było" niczego nie dowodzi. Uogólniasz, upraszczasz. Są dzieci wrażliwe, które inaczej reagują na takie sytuacje. Szkoda niszczyć ich świata w imię wydumanych zasad dorosłego bez wyobraźni. xxx Dziś śmieję się ze swoich kiczowatych upodobań a "Ania..." zajmuje zaszczytne miejsce w domowej biblioteczce. Dziś, nie w wieku 10 lat. I to klucz do problemu. Ania może być oprócz domku, lecz nie zamiast. Warto być otwartym na małe-wielkie potrzeby niewielkiego człowieka: to nasze postawy wobec innych modelują przyszłe relacje dziecka z ludźmi. MYŚLMY i BĄDŹMY EMPATYCZNI, mając do czynienia z tak wrażliwym materiałem, jakim jest małe dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"brnąć w moją retorykę ale Ci nie idzie" Brnąć w twoją retorykę? Tu niestety trudno o jakąkolwiek. Skoro naprawdę sądzisz, że samozadowoleniem nadrabiasz brak mocnych argumentów.. Trudno dyskutować. Bo, jak to w znanym powiedzeniu "pokona cię doświadczeniem i sprowadzi do własnego poziomu" :D :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zycietonietylkoprokreacja
Jak to w znanym powiedzeniu "pokona cię doświadczeniem i sprowadzi do własnego poziomu" --------- Ja znam inne powiedzenie "Pluj...w oczy a ona powie, że deszcz pada" ;D Przytoczyłam Ci definicję baśni, udowodniłam błąd logiczny Twojej wypowiedzi a Ty mi zarzucasz brak argumentacji. Dobre ;D Ps. Wiesz co to retoryka? ;->

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zdecydowanie lepiej od ciebie :D Cierpliwie wytłumaczę: trudno się spierać z kimś, kto nie widzi własnych potknięć, luk w rozumowaniu, natomiast za wszelką cenę szuka ich i przypisuje je innym. Takie mechanizmy nazywamy przeniesieniem i projekcją. Trochę autorefleksji, choćby czasem by się przydało :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zycietonietylkoprokreacja
przeniesieniem i projekcją ------------- Nie zabłysnęłaś wyszukanym słownictwem :-) Miałam psychologię na studiach. trudno się spierać z kimś, kto nie widzi własnych potknięć, luk w rozumowaniu -------------- Sęk w tym, że nie potrafisz przytoczyć ani jednego mojego cytatu, w którym występuje jakiś błąd logiczny, tak jak ja zrobiłam to z Twoją wypowiedzią. Cała reszta jest wyłącznie subiektywną opinią w pewnej sprawie i tu można się spierać do woli bo od tego są fora. Ale jak wytykasz komuś błąd logiczny to udowodnij.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale mi to przestroga-rzeczywiscie :) Moje dzieci nie maja wszystkiego na zawolanie,ale gdy wiem,ze o czyms marza to ja te ich marzenia spelniam sptaram sie przynajmniej by tak sie stalo i zawsze przy tych wiekszych okazjach tzn.Swieta,urodziny czy dzien dziecka dostaja to o czym marzyly.Jest powiedzenie -"szczesliwa mama to szczesliwe dziecko i tez jest na odwrot" szczesliwe dzieci to szczesliwa mama"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do pewnego stopnia autorka ma rację- nie należy dziecku podsuwać pod nos wszystkiego co sobie zażyczy. Mój odkąd zobaczył pierwszy raz sklep z zabawkami, woła uparcie że "to chce", a i tak dobrze że nie ogląda tv i reklam zabawek. Ale... z zainteresowań dziecka zawsze można wybrać to co go cieszy. Mój uwielbia koparki- ma ich trochę, ma się czym bawić, ale dostał bo o to prosił. O narzędzia też prosił, ale bawi się nimi niewiele i wiem że np. drugiego młotka nie będzie używał, a kolejna koparka- inna trochę od reszty, będzie z resztą pojazdów używana co dzień. Owszem, mogłam- kształtując jego gust- wybrać solidną i ładną, i to jest ok, ale nie kupowanie mu zamiast tego książeczki edukacyjnej z numerkami bo dalej z liczeniem ma problem. Sama byłam molem książkowym, prosiłam przez jakiś czas o książki przy każdej okazji, dostawałam je- niekoniecznie te wymarzone tylko takie jakie rodzice uznali za odpowiednie, ale i tak się cieszyłam, i to był dobry prezent, jakbym zamiast tego dostała np. spinki do włosów i gumki bo by uznali że mogę byc bardziej dziewczęca, to bym się wkurzała. Dlatego nie widzę najmniejszego sensu kupowania dziecku zamiast wymarzonego domku z lalkami- książek. Dzisiaj autorka się z tego śmieje- po ilu latach minęło takie nieprzyjemne ukłucie jak o tym myślała? Jak dorosła, po kilku, kilkunastu? Po to robimy dzieciom prezenty żeby zrozumiały po latach że były odpowiednie? Kupiłabym dziecku albo faktycznie bylejaki, nawet i plastikowy domek jakbym uznała że po miesiącu się znudzi, albo coś naprawdę porządnego i gustownego, ale nie książki zamiast domku. Dziecku można wytłumaczyć jaki prezent jest osiągalny, choćby w przypadku MIkołaja, kiedy dzieci w niego jeszcze wierzą, tłumaczeniem że robi drobne upominki, bo tu mnie temat o lalkach i zestawach też zastanowił. Dziecko najwyraźniej wierzyło że może sobie zażyczyć co chce i to jest niewłaściwe, jakby wiedziało w jakiej formie ma być prezent pewnie by prosiło o jedną, konkretną lalkę i cieszyło się z niej. Mam zamiar wychowywać dziecko na rozsądne, bez postawy roszczeniowej i nadmiernych wymagań, my nie kupujemy sobie wszystkiego co byśmy chcieli ot tak, na życzenie, i postaram się żeby i on był rozsądny i wiedział czego się spodziewać, a przede wszystkim żeby nie miał przesytu na co dzień. Za ostatnią zabawkę zapłaciłam 6 zł, bawi się nią już dwa miesiące dzień w dzień. Ale nie mam zamiaru też kupować dziecku prezentów które ja uznam za stosowne, a które są zupełnie różne od tego co sobie wymarzył, na okazje w których może się prezentów spodziewać- właśnie Mikołaj, urodziny i Dzień Dziecka. Jedyne o co zadbam to to żeby wiedział o co może prosić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja mama kształtowała tak mój gust uparcie kupując mi w ramach prezentów ubrania w tzw. kolorach ziemi, które według jej mi pasowały do urody. Fakt, raczej pasowały ale ja nienawidziłam przygaszonych zieleni, beżów i brązów. O ubrania sama nieraz prosiłam, ale jak już uznaje że dżinsy są praktyczniejsze od dzwonów- ok, ale mogłaby odpuścić i kupić mi czarne czy granatowe, a nie brązowe wiecznie, czerwoną albo białą bluzkę zamiast oliwkowej... To nie była kwestia kiczowate czy nie, nie prosiłam o ubrania z tysiącem cekinów i kokardek w których wygladałabym jak przetoczona po ruskim bazarze, tylko o to samo w innej tonacji kolorystycznej. Teraz jako dorosła kobieta nie mam nic z zielieni, brązu, beżu, żółtego nawet w szafie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Syn ma 5.5 roku i nie wymysla nie wiadomo czego, dlaczego mam mu nie kupic wymarzonego prezentu? Ale np w tanszej wersji? Ba, sam sklada pieniazki np naLego, teraz napisal o kombajn i dostanie dzis, do tego gry planszowe, pod choinke tez beda prezenty bo szanuje zabawki, wie ze na mikolaja dostaje sie tez od cioci np prezent i od babci ale i mikolaj sam wreczavjak dzis np bedzie na takim spotkaniu, zyje tym i cieszy sie, tez tlumaczyl ze mikolaj ma fabryke zabawek i nie placi, ale to tez mozna fajnie wytlumaczyc, ze jest duzo dzieci, itp ps synek nie lubi kiczu , bo sama nie lubie wole kupic drozej a nie szajs, on kocha lego ale ze jest drogie, to np sam sklada, albo dostaje na specjalne okazje, i jesli chce od czasu do czasu jakies autko czy cos to co ja bede za matka, jak nie kupie? A ubranie czy buty na prezent ok, ale dla dziecka srednia uciecha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dodam ze dzieci wierza w tych czasachvw mikolaja tak do 7 lat," przez tv i internet, wiec po co tlumaczyc 5 latkowi ze go nie ma, jak zaraz sam to bedzie wiedzial, zreszta moj juz wie, ze ten jeden jedyny juz nie zyje, ale ma pomocnikow i nastepcow," bi wszedzie widzi przebierancow i juz cia mu nie gra, bi ktory niby ti ten prawdziwy? No to mu wytlumaczylam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takżycie
Ja tu widzę że tu ciągle jest to samo zapętlanie się...Uważam że jak dziecko tak mocno przeżywa, że czegoś raz nie dostało w dzieciństwie w sensie długie lata i ma tzw. zadrę jak jest już człowiekiem dorosłym, to znak że coś nie tak było w relacjach dziecko-rodzicie, że prezenty były aż tak ważne, że materialne rzeczy były ponad spędzaniem czasu razem...a może rodzice za mocno kładli nacisk na prezenty? a może nie tłumaczono dziecku wyraźnie, że prezenty to miły gest, ale nie meritum?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takżycie
tańsza wersja prezentu, to już najczęściej nie jest wymarzony prezent ;), to tak jeśli chodzi o d**erele ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×