Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość załamana zona

problem mojego męża

Polecane posty

Gość załamana zona

od czego tu zacząć? We wrześniu byliśmy z naszymi dziećmi, 3-letnią córką i 5-letnim synem u psychologa. Potrzebna była nam opinia psychologa m.in. do przedszkola. W opinii pani psycholog zarówno u jednego jak i drugiego dziecka, napisała, ze rozwijają się powyżej przeciętnej. Syn ma problem z zajęciami, które wymagają zdolności manualnych. W domu robię z nim różne ćwiczenia, żeby trochę mu pomóc. Była też taka sytuacja, że moja mama kupiła dzieciom książeczki z zadaniami i w jednej z nich był alfabet. Bardzo się maluchom spodobał, chcieli, żebym im powtarzała, ponieważ było to w formie piosenki. Po jakimś czasie powtarzali juz sami alfabet... Natomiast zmierzam do tego, co usłyszałam od mojego męża. Mój mąż wsunął pretensje, że robię z synem te ćwiczenia (które syn robi chętnie, bo wszystko jest w formie zabawy), ma pretensje o ten alfabet i o wiele, wiele innych rzeczy. Powiedział mi, że skoro nasze dzieci sa powyrzej przeciętnej to po co z nimi cokolwiek robić. że on nie chce mieś takich zdolnych dzieci, że zawsze sobie marzł, że jego dzieci będą takie zwyczajne, będą przynosiły dwóje i tróje, a ja znich wybitnch próbuje zrobić. Przekaz byl taki, ze to dla niego hańba mieć dzieci, które są mądre. Ręce mi opadły...ja juz nie wiem jak rozmawiać z tym człowiekiem...cz to ze mną coś nie tak jest?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesz jak to się nazywa? Szukanie dziury w całym i robienie problemu z niczego. I tak się potem związki rozpadają, bo ludzie się rozjeżdżają poglądowo. Może sam ma jakieś kompleksy? Może boi się, że dzieci okażą się mądrzejsze, bardziej inteligentne od niego? Bankowo tu jest jakiś przekaz podprogowy, nie ma bata, żeby było inaczej. To, że dzieci są "ponadprzeciętnie" uzdolnione nie oznacza, że nie trzeba z nimi pracować. Talent to jedno, ale rzetelność, pracowitość to zupełnie co innego. Dobrze robisz i nie daj sobie wmówić, że jest inaczej. A z mężem nie wdawaj się w dyskusje, rób swoje. No chyba, że go zapytasz, o co TAK NAPRAWDĘ mu chodzi. No bo chyba nie o to, że chcecie mieć mądre dzieci. Jeśli tak - to wybacz, ale tego nie skomentuję, bo nie chcę Ci robić przykrości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mąż się boi że dzieci będą mądrzejsze od niego :-) :-) :-) Dobrze robisz, jak dzieci chcą to warto je rozwijać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamana zona
pytałam o co tak naprawdę mu chodzi. Nie odpowiedział. Ja lubię w moich dzieciakach tę chęć do poznawania świata, jestem z nich bardzo dumna. Byłabym niezależnie od tego czy mieliby wpisane to "ponadprzeciętnie" czy też nie. Ale mój mąż zachowuje się okropnie. O przedszkole tez ma do mnie żal...Bo dzieci często chorują, a to ja chciałam, żeby chodzili do przedszkola. Ma do mnie pretensje, że nie stosuje klapsów. A tam, że ja nie stosuje to jeszcze, ale jemu nie pozwalam. I on biedny zrozumieć tego nie może. W ogole mój mąż sobie wyobrażał, że dzieci będą grzecznie cichutko siedziały w kąciku i nie będą mu przeszkadzały. A maluchy cały dzień w ruchu. I ja im jeszcze na to pozwalam. Źle, że pozwalam im pomagać w kuchni, co uwielbiają. Problem był w tym, że kupiłam kolorowy papier i pokazałam im jak sie robi łancuchy z papieru. Jego matka by mu w życiu na to wszystko nie pozwoliła, a ja im na wszystko pozwalam. I tak bez przerwy się kłócimy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzis orange gora
powyzej,powyzej:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ex_debill_znowu_po
żaden ojciec by tak nie powiedział

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Straszny egoistą ten twój mąż. Do tego z kompleksami i kompletnie nie dorósł do roli ojca. Klapsy to niech sam sobie da! Wspólczuję...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ex debil, a zdziwiłabyś się, znam takie przypadki jak u autorki. Hm, no cóż, trafił Ci się mąż ..... - i znów nie chcę nazywać rzeczy po imieniu, żeby nie zrobić C**przykrości. Naprawdę i szczerze - bardzo bym chciała, ale nie wiem co C***oradzić. Widzę, że trzymasz się swoich zasad i ustaleń - bądź konsekwentna i nie odpuszczaj. Ale z mężem myślę, że jest pozamiatane, nie zmienisz go. Tak mi się wydaje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamana zona
tzn co masz na myśli, że nie chcesz nazwać rzeczy po imieniu, żeby mi przykrości nie sprawiać? To, że się nigdy nie zmieni czy co innego jeszcze? Jak coś innego to śmiało pisz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No nie, mam na myśli to, że jest dupkiem, który patrzy nie na dzieci, ich rozwój, przyszłość, ale na swój czubek nosa. Że jest egoistą bez wyobraźni. Nie wiem, czy jest tak ograniczony czy to wynika może właśnie z tego, że w taki sposób leczy kompleksy. Sorry.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamana zona
Hmm...no chyba tak to własnie wygląda. Jest mi przykro, że moje dzieci mają takiego ojca...Nie zapowiadało się tak. Zawsze opowiadał o tym jak bardzo chciałby mieć synka i czego to on z tym dzieckiem nie będzie robił. Przez całą ciąże był zachwycony tym, że zostanie ojcem...A teraz... Ostatnio krzyczał na syna i mały mu pow, że nie chce takiego taty... Często to mówi. Coraz częściej...W ogóle jest bardzo nerwowy. Jest wrażliwy i wszystko co się dzieje i co się do niego mówi bardzo przeżywa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Strasznie to przykre... Wiesz, ja też MIAŁAM takiego faceta, ojca swojej córki. To nie przetrwało, nie umiałam udawać, że nie widzę, jak traktuje córkę, że jest dla niego piątym kołem u wozu, że nie akceptuje jej taką jaka jest. Rozeszliśmy się. Od 11 lat jestem ze swoim mężem, mamy razem dziecko, a córkę z poprzedniego związku traktuje jak swoją własną - pokochał ją jak swoją, docenia ją i dba o jej rozwój. Domyślam się, jak się czujesz, bo to przerabiałam. Nie znam Twojego męża. Ale jedyne co mi przychodzi do głowy (i co jest bardzo banalne) to to, że powinnaś z nim porozmawiać, bardzo poważnie porozmawiać. Powiedzieć, że jesteś zaniepokojona stosunkiem dzieci do niego, że widzisz, że się od siebie oddalają, że martwisz się o to, jak ich stosunki będą wyglądały w przyszłości. Nic innego nie umiem Ci doradzić. Trzymaj się, wiem, że nie jest łatwo. I wiem, że to rozczarowanie, które boli najbardziej - patrzeć, jak dzieci garną się do drugiego rodzica, a on je odpycha. Zadaj sobie pytanie, czy one na to zasłużyły. Czasem skuteczne są jedynie radykalne metody, postawienie sytuacji na ostrzu noża. Powodzenia, trzymam kciuki za Ciebie i Twoje dzieci. I proszę Cię tylko o jedno: nie daj sobie wmówić, że to w Tobie czy dzieciach jest problem. NIE JEST.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×