Najbardziej wstretna rzecz jaką kiedykolwiek jedliście

Mówię o rzeczach teoretycznie jadalnych z wyjątkiem nasienia

zjadłem kiedyś połowę ołówka w szkole na lekcjach

Na zdrowie a teraz proszę pisać NA TEMAT - mają być rzeczy jadalne naturalne a nie takie które można zjeść np sztuczne wytwory

Przecież ołówek jest TEORETYCZNIE jadalny!

myślę że to zależy czego kto jest nauczony jeść mój ojciec np. jak byłam mała pracował w rzeźni, często przynosił móżdżki i robił je z jajkiem. od małego to jadłam i byłam nauczona że to jest pycha mój obecny Mąż stwierdził że w życiu by tego nie zjadł - rozumiem sama myśl może być odrzucająca i kiedy akurat przyjechaliśmy z wizytą do moich rodziców a ojciec widzę że wcina móżdżek, ja od azu po widelec i zajadamy się oboje, Mąż pyta co jemy, my nie pytaj tylko bierz widelec i wcinaj, no i wziął i próbuje, no dobra jajecznica z czymś, ogólnie Mu smakowało tylko zaczął się podejrzanie patrzeć na nas jak nikt Mu nie chciał powiedzieć co je i jaki z tego wniosek że to mózg i nasze wyobrażenie że coś jest obrzydliwe blokują nas, bo tak naprawdę jak nieświadomie coś spróbujemy to może się okazać ze to calkiem dobre jedzonko jest

ozory :(

ale przecież nasienie jest jadalne.

Kaszanka :O

mieso z wielblada, mieso z byka - jadlam za granica

bigos mojej teściowej - fuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu!!!!

kebab w kebabiarni bleeeeeeeeeeeeeeeeeeeee :P

Kawałek ośmiornicy ;/ trzepie mnie na same wspomnienie.

parówkę z biedronki

serduszka :O wątróbki , flaków i tataru nie próbwałam ale też zupa - gulasz z proszku była paskudna i dzisiaj zupa jarzynowa winiary, przeterminwana 3 miesiace

kebab w turcji. ble. niedsmarzona baranina

pamunia ty ten temat założyłaś? http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=5786998

jak bylam mała moim koszmarem było pesto, które jadłam u cioci. smakowało mi to wtedy jak plastik i wyglądało na makaron osmarowany ptasią kupą :D a dziś je lubię ;)

oliwki z zalewy, było to ohydne, a lubie np. na pizzy czy w sałątce

Żeby pierwszy raz w życiu zjeść frutti di mare musiałem walnąć lufę na odwagę . Głupi byłem to najlepsza zakąska .

koszmarem mojego dzieciństwa był śledź na obiad w przedszkolu :O, zakopywałam go w ziemniakach a parę lat temu na święta "w gościach" podano na stół paszteciki z mięsem do barszczu, gospodarz (nie pan domu) , taki co się opiekował domem i 'obejściem' był z zawodu rzeźnikiem i własnoręcznie rozbierał świnię czy jakiegoś innego zwierzaka i chyba żeby się nic nie marnowało dodano do mięsa -nie mam pojęcia czego- łoju, tłuszczu ? kurde nie wiem, ale to był taki syf że myślałam, że się porzygam przy stole i nie chodzi nawet o smak, tylko o zapach, duszący, mdły, specyficzny - no ale to odkryłam dopiero jak ugryzłam ten pasztecik (a mózgiem zajadała się moja mama, ale pamiętam to jak przez mgłę, mała byłam)

szwedzkie slone zelki z lukrecji mialam odruch wymiotny a ja naprawde nie jestem wybredna jadam owoce morze, uwielbiam tatar, flaczki, ozorki ale te zelki to po prostu najohydniejsza rzecz jaka kiedykolwiek mialam w ustach

najgorsza w moim zyciu była czernina, jak bylam mała to babcia mi wciskała kit ze to zupa czekoladowa bleeeeeeeeeeeee!!!! i gołąbki fuuuuuuuuuuuuuj

żołądki,płuca,móżdżek-fuj,na samą myśl robi mi się nie dobrze. Mój ojciec z zawodu kucharz,takie rzeczy nam czasami serwował:-(

ja nie znoszę smaku słodko-słonego, kupiłam kiedyś kawał ciasta (brownie) i mało się nie zaśliniłam niosąc je do domu, a było przełożone masłem orzechowym -słonym- ohyda masło orzechowe normalnie jem łyżeczką, ale w połaczeniu ze słodkim to jakaś pomyłka-przynajmniej dla mnie

i jeszcze nerki zwanę cynaderkami :D ja nie jadlam ale tata mi opowiadal jak mu zaserwowano, śmierdzialo szczynami :D fuj, z tych odpadów lubie serca drobiowe jedynie

schabowy z obłażącą panierką bigos tesciowej pomidorwa z koncentratu wątróbka wieprzowa zimne nózki z warstwą tłuszczu na pół centymetra

A może jadł ktoś jakieś obrzydliwe w smaku larwy owadów pająki itp?

Móżdżek i płuska :(

Płucka, qrwa masakra

Nie przeklinaj ździro nieletnia