opiszcie wasz najlepszy seks

może ja zacznę: taki mega niezapomniany, na myśl którego dalej dostaję wypieków na twarzy zdarzył się mi dwa razy w życiu: Raz jak wracałam z mężem z imprezy andrzejkowej u znajomych... Jakoś nie dawaliśmy sobie przedtem znaków, że mamy na siebie ochotę... w ogóle nie było o tym mowy! 5 km przed domem wjechał w leśną drogę, zatrzymał się i ... po prostu się na siebie rzuciliśmy. Pamiętam to dokładnie - zaczął padać deszcz, a w radiu leciała piosenka Jopkowej. Trwało to długo i było bardzo intensywnie. Mało siebie nie pożarliśmy w pocałunkach i dotykach. Dygotałam wtedy cała :). A drugi raz też jak najbardziej spontaniczny. Mąż wrócił w pewnien grudniowy wieczór z pracy, ja akurat zrobiłam kolację. Poszłam mu otworzyć drzwi, a on w progu rzucił swoje rzeczy, trzasnął drzwiami, wziął mnie na ręce, tak że byliśmy twarzą do siebie i przycisnął mocno do ściany... Odpłynęłam w pieszczotach. Nie dotarliśmy do sypialni. :D Skończyło się na dywanie w dużym pokoju... I było bardzo ostro i namiętnie. Ahhhh.... :D wasza kolej