Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość FatalnieeeZauroczona

Toksycznie

Polecane posty

Gość FatalnieeeZauroczona
No tak masz racje z tym egozimem, wlasnie tak mi się wydaje ze tak by było z nim w przyszłości, o ile egozim pozwoli mu w ogole stworzyć rodzine i pokochać, martwic się o kogos innego niż o samego siebie. Niby wiem jaki on jest, ale to mi się na prawde w glowie nie miesci to ze taki egoista, wylaczone uczucia i to ze tak mnie zmanipulowal, ze w sumie tesknie za czyms co mi tylko w większości sprawialo przykrość. Niesamowite, ze kilkoma dobrymi zachowaniami, kiedy "bywal" ok tak mi utrwalil swój obraz, ze faktycznie taki jest, a na drugi plan schodzą te jego czestsze zachowania kiedy nie było dobrze..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
On stworzy rodzine wlasnie z EGOIZMU. Bo pomysli, ze dobrze miec sluzaca w domu. :) Pokochac? Nie zartuj. ;d Prosze Cie. :) Wspolczuje takiej chorej milosci. Wychowa kolejne takie maszynki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość FatalnieeeZauroczona
Eh, żebym ja już tak to widziała obiektywnie jak Ty, to bym chyba wszystko oddała, bo niestety jeszcze ciągle się bije z myślami, że może jednak coś się z nim zmieni - wiem, że to bez sensu bo się nie zmieni samo z siebie, a że on problemu nie widzi to terapia tym bardziej odpada. Może i teraz zazdroszczę jego przyszłej ofierze, ale jak pomysle obiektywnie, to wiem, ze co to później za zycia z kims takim... Eh ale to pokręcone wszystko. Nigdy by mi przez myśl nie przeszlo ze można tak się przywiazac, tak pokochać osobe która generalnie ma nas gdzies, ewentualnie jesteśmy jej potrzebni jak czegos chce. . Dziwilo mnie zawsze, ze on w miejscach publicznych, przy ludziach, jak gdzies wychodziliśmy to był dla mnie taki mily i tam dla osob których nie znal tez był mily, to trochę klocilo się z tym jaki ogolnie był. Nie wiem może tylko do nieznajomych albo na pokaz tak się zachowywal hm no nie wiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dOBRE TRIKI MIAL ZEBYS GO POKOCHALA I ZEBY CIE PRZYWIAZAC DO SIEBIE EMOCJONALNIE. I Ty tez spojrzysz na to obiektywnie. U mnie pierwsze tygodnie to tez okropne byly. Ciagle analizowala. A teraz. :) Smieje sie z tego. :) I trzymam kciuki za to zeby jemu sie w glowce naprawilo. Nie czuje do niego ani sentymentu, ani nienawisci ani milosci. Zwykla sympatie z litoscia. Pewnie jakbym go spotkala przypadkiem to bym sie szeroko usmiechnela i patrzyla na niego. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość FatalnieeeZauroczona
No tak, triki - dobrze ujęłaś, pewnie to mnie tak urzekło, ale od początku coś mi się wydawał inny niż wszyscy, bo każdy człowiek czuje z czasem sympatie do kogoś, nawet ot tak po przyjacielsku, martwi się, odzywa a nie urywa kontakt np. na kilka dni a później normalnie. Mogła mi się wtedy zapalić jakaś czerwonka lampka w głowie. Mam nadzieje, że u mnie będzie podobnie jak u Ciebie - najgorsze pierwsze tygodnie, a później jakoś lepiej... Na razie nadal myślę o nim z sentymentem, mimo, że mnie wkurza to jego zachowanie i to wczorajsze odzywanie, to w głębi nie życzę mu źle - chciałabym żeby kiedyś zmienił to swoje zachowanie bo inaczej to albo będzie sam albo zafunduje komus taki związek, ze szkoda mowic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość FatalnieeeZauroczona
Eh... dziś znowu jakiś kryzys, to już nienormalne, bije się z myślami, z jednej strony tak strasznie tęsknie a z drugiej mam świadomość, że po tym co mu napisałam, już się nie odezwie... Niby to lepiej dla mnie, bo jakoś będę mogła zapomnieć, jak nie będzie mi mieszał w głowie, ale teraz czuje się jeszcze gorzej jak już mam tą pewność, że się nie będzie odzywał... ehh :( Okropnee bo niby wiem, że tak jest lepiej a jednak coś mi to spokoju nie daje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A moze Ty idz do psychologa? Ja przez pierwsze 2 tygodnie mialam ochote bo potrzebowalam uslyszec, ze ten czlowiek jest nienormalny od obiektywnej osoby z dyplomami. Ale mi przeszlo szybko bo juz nie nachodza mnie zadne watpliwosci, wiec bez psychologa sie obeszlo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość FatalnieeeZauroczona
Myślałam o tym, ale już kilka osób mi powiedziało to na jego temat, co prawda może nie z dyplomami ale i tak trochę mi to pomoglo, teraz już musze się sama uporac z tym, przestać myslec o nim, wiem to - ale ciężko mi to zrozumieć ze wlasnie on się taki okazal... A poza tym gdybym miała znowu się przed kims otwierac i opowiadac to chyba nie najlepszy pomysl, nie mam sily już przypominać sobie tego na nowo, żeby wracala wspomnienia itp...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GłowaDoGóry
Z własnego doświadczenia wiem, że zarówno takie związki jak i ich zakończenie nie jest łatwe. Życie z osobami z zaburzeniami osobowości w tym m.in. z narcyzami nie jest ani proste ani nie ma nic wspólnego z 'normalnością' jakiej człowiek oczekuje w relacjach z drugą osobom. W mojej historii akurat tak się zdarzyło, że trafiłem na partnerkę która była wręcz książkowym przykładem narcyza (ale niestety na samym początku związku jeszcze o tym nie wiedziałem). Domyślam się a raczej jestem pewien, że jest ci w tej chwili strasznie trudno, ale jedno co musisz w takiej sytuacji zrobić to CAŁKOWICIE, BEZDYSKUSYJNIE, STANOWCZO!!! zerwać kontakt z tą osobą. Żadnych odpowiedzi na zaczepne smsy, choćby nie wiem jak miłe lub bezczelne były, żadnych telefonów do byłego ani żadnego odbierania gdyby dzwonił. Zero kontaktu. I nie chcę Cię zwodzić, że to załatwi sprawę. To osoby, które są tak podstępne, prowokujące i manipulujące ludźmi że musisz przygotować się na dalsze próby nawiązania kontaktu. Na zmianę będzie próbował trwać przez tydzień czy dwa bez żadnego kontaktu a później bez powodu zasypywać Cię telefonami, sms-ami, prezentami lub co tam jeszcze zdoła wymyślić. Pamiętaj jedno te osoby nie myślą kategoriami normalnych ludzi. Nie dbają o to czy będziesz na nich wściekła czy tęsknisz czy Cię to strasznie boli. W ostatnim czasie ze względu na sytuację można powiedzieć pochłonąłem ogromną ilość literatury na temat narcyzmu, psychopatii, socjopatii, toksycznych związków, toksycznej miłości etc. To nie są proste związki ale przygotuj się na jedno: jeśli postanowiłaś odejść od takiego partnera to on tego tak łatwo nie odpuści. Twój partner utracił w pewien sposób 'zabawkę' którą się bawił, którą mógł zdenerwować, poniżyć lub rozkochać pięknymi słowami lub gestami kiedy tylko miał na to ochotę i w sposób w jaki chciał. Nagle wyślizgnęłaś się z jego obszaru oddziaływania. Stracił na chwilę grunt pod nogami i stara się go odzyskać, stara się znów Cię kontrolować. Dlatego właśnie nie odzywa się przez wiele dni a później jakby nigdy dotąd pisze, dzwoni, chce się spotykać lub nawiązać kontakt. Nie łódź się, kiedy tylko mu się to uda, zrobi cię co zaboli Cię dwa razy mocniej. Jeśli chcesz bardziej zgłębić temat, zrozumieć co się w okół Ciebie dzieje polecam parę dobrych blogów o tej tematyce. mojedwieglowy.blogspot narcyzm.blox.pl onarcyzie.blox.pl W szczególności bardzo polecam "moje dwie głowy". Moim zdaniem autorka tego bloga najdokładniej opisała mechanizm działania takich osób. W dodatku jej książka, która wydała na podstawie bloga ...to była kalka mojego związku z drobnymi różnicami polegającymi na czasie trwania związku, okolicznościach etc. W tej książce autorka opisała praktycznie wszystkie mechanizmy którymi kierują się takie osoby od momentu poznania do zakończenia związku (a raczej przez zakończenie związku) aż do momentu w którym człowiek 'staje na nogach" - czego i Tobie życzę. To trudna i długa droga ale warto wyrwać się z tego co ja nazywam życiowym burdelem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
opowiedz o swoim zwiazku Glowadogory

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam identycznie.mowi ze nigdy nie bedziemy razem bo jestem za glupia dla niego.dzwoni co dziennie,spotykamy sie czasem.mowi ze mu towisi ze mam sie spotykac z kim chce.jak zaczynam i poznaje kogos to wyzywa mnie od k***** odradza nowy zwiazek.kocham go i lecze sie psychiznie.od wielu lat níe umiem ulozyc sobie zycia.on poznaje inne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GłowaDoGóry
FatalnieZauroczona To co obecnie przeżywasz, rozterki, próby zrozumienia, rozpamiętywanie, wiele przeciwstawnych myśli i uczuć i wszechogarniające przeczucie że to wszystko nie ma sensu, nie trzyma się rozsądku, uczucie wykorzystania, pustki, poczucie niskiej wartości, niedowierzanie sobie samej i uczucie że nie mogę ufać swoim własnym przeczuciom, zadawanie sobie pytań - jak mogłam/em się w to wpakować, jak mogłam/em nie widzieć tego wszystkiego przed czym inni mnie ostrzegali to całkiem normalne uczucia które towarzyszą osobom wychodzącym z takich związków. To w pewnym uproszczeniu mówiąc całkiem naturalne uczucia w takich sytuacjach. One niestety nie mijają za pstryknięciem palców i minie jeszcze wiele czasu aby stopniowo ta cała burza w Twojej głowie zaczynała stopniowo słabnąć. Nieprzespane noce, brak apetytu, brak chęci na kontakty z innymi, tysiące pytań co do przyszłości, tysiące niespełnionych planów? To również. Jeśli masz w swoim otoczeniu (a jak wyczytałem z wcześniejszych wpisów tak właśnie jest) bliskie Ci osoby, rodzinę, przyjaciół to jak najbardziej rozmawiaj z nimi. Mów o tym co Cię boli, co czujesz, jak Ty to widzisz. To w pierwszym okresie jest strasznie ważne aby mieć w swoim otoczeniu osobę/y do których można zadzwonić czy spotkać się nawet o 2 w nocy. Ale jeśli mogę doradzić - taka sytuacja nie powinna trwać zbyt długo. Każdy z nas inaczej znosi sytuację tak stresogenną jak ta, jedni potrafią wyrzucić ten żal i smutek w miesiąc inni zbierają się do stanięcia na nogi przez dłuższy czas i tu nie ma żadnej reguły. Ważne abyś jednak nie skupiała się na swoim byłym partnerze zbyt długo. Te myśli powinny być ukierunkowane na Ciebie i z Tobą w roli głównej. Chodzi mi o to abyś przestawiła się z myślenia co on teraz robi, z kim się spotyka, co myśli, co miał na myśli każdym gestem czy zachowaniem - to naprawdę trudne (wiem to z doświadczenia) ale konieczne. Ważne jest co Ty myślisz, co Ty uważasz że w tym związku nie grało. Co Tobie nie pasowało i z czym się nie zgadzałaś. Jakie Ty masz podejście do relacji ze znajomymi, przyjaciółmi, rodziną czy partnerami. Jego mówiąc kolokwialnie zostaw na boku. Ważna w tym wszystkim jesteś Ty. Twojego partnera nie da się zrozumieć i zresztą już nie musisz starać się tego wszystkiego rozumieć. Natomiast tu i teraz jesteś Ty ze swoim życiem. Zwróć uwagę na Twoich znajomych i rodzinę, nie próbują zrozumieć Twojego partnera, nie próbują wczuć się w to co miał na myśli. Dla nich istotna jesteś po prostu Ty. Warto w każdej relacji stawiać jasne i oczywiste dla nas granice. Granice których przekroczenie jest dla Was automatyczną 'czerwoną kartką' dla kogoś. Ale nie chcę też lukrować. To nie jest tak oczywista sytuacja że ktoś nas skrzywdził a my jesteśmy ofiarami i na tym kończy. Z jakiś przyczyn weszłaś w ten związek, z jakiś przyczyn albo dzięki jakimś cechom charakteru przyciągnęłaś lub zwróciłaś uwagę swojego partnera na siebie. To są osoby które w bardzo specyficzny sposób dobierają partnerów na podstawie pewnych cech charakterów. Poczytaj o tym bo warto zdać sobie sprawę z tego. Zbyt wielka empatia, zbyt niska samoocena, brak asertywności, może mniejsze doświadczenie z partnerami ...jest tych elementów zbyt wiele by je wszystkie wymieniać. Ważne jest by poznać te cechy, aby w przyszłośc***onownie nie 'wdepnąć' w podobny lub gorszy związek. A uwierz mi dobrze że w porę rozpoznałaś że coś w Waszym związku nie gra. Że nie było między Wami dziecka, kredytów, wspólnego majątku. Bo oprócz złamanego serca doszłyby problemy które potrafią przygnieść najsilniejszą. Kiedyś za słowa w stylu: czas leczy rany, wypowiedziane przez znajomego pewnie by ode mnie oberwał bo to tak beznadziejny slogan że aż boli. Ale rzeczywiście tak jest, daj sobie trochę czasu (tak jak w przypadku żałoby) czas na wypłakanie w poduchę, czas na złość, żal i smutek. Reszta włącznie z akceptacją i zrozumieniem a później i radością przyjdzie sama, z każdym dniem będziesz o jeden dzień tego bliżej :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość FatalnieeeZauroczona
GłowaDoGóry - dokładnie przeżywam to co pisałeś, ból, tesknota, rozpamiętywanie, analizowanie - widać, że też przez to przechodziłeś bo dokładnie znasz ten schemat. Dzięki za te linki - na pewno poczytam. . Z tym odzywaniem się to też masz rację, były okresy że potrafił milczeć kilka dni a później odzywał się jak gdyby nigdy nic, zapominając o tym że wcześniej nawet nie dawał znaku życia, nie odpisywał gdy ja pisałam itp. - on zadowolony pisał jakby wszystko było ok. Mnie takie coś bardzo bolało, bo tęsknie za kimś, myśle co u niego, martwię się a on zwyczajnie się nie odzywa i tyle. A później zadowolony uważa, ze takie zachowanie jest normalne... . I ostatnio również tak się nie odzywal - blisko 2 tyg i wtedy wlasnie podjelam decyzje, że trzeba się odciąć bo i tak nigdy się to nie zmieni ciagle będę się tylko smucic, zastanawiać się kiedy nalge przestanie się odzywac i czy później jeszcze kiedykolwiek się odezwie, dla mnie to już była okropna hustawka. Przez te blisko 2 tyg jakos starałam się zyc z mysle ze to było koniec, nie było to latwe, ale wtedy on nagle się zaczal odzywac, kiedy ja trochę doszłam do siebie, bo pierwsze dni były najgorsze... i to był pierwszy raz kiedy nie reagowałam na to jego odzywanie tak jak on oczekiwal - nie leciałam zadowolona od razu na spotkanie z nim, nie odpisywałam z entuzjazmem - przeczekałam i napisałam tylko ze już tak dluzej nie chce, ze mnie nie szanuje itp. itd., takie zale mu wylalam można powiedzieć i powiedziałam żeby więcej do mnie nie pisal. To było o tyle trudne, ze nadal go kocham i tesknie a musiałam powiedzieć mu cos takiego... Bo jak mogę zyc w związku gdzie mam więcej cierpienia niż czegokolwiek innego. I dopiero teraz do mnie dociera co mu powiedziałam i ze to już koniec, kontakt z jego strony ustal i mysle ze na dobre bo jednak pewnie jedo duma została urazona i się zwyczjanie już nie odezwie. Serce mi peka, ze musiałam to powiedzieć, ze tak jest, ze to koniec, ale niestety nie było wyjścia, tak będzie dla mnie lepiej... bo inaczej to na prawde chyba bym psychicznie tego związku nie wytrzymala. Każdy normalny człowiek przezywa takie zachowania, emocje, a on zupełnie nic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość FatalnieeeZauroczona
Ale w ogóle, z nim też było - tak jak ktoś wcześniej pisał - kiedy ja pytałam czy jesteśmy razem, czy co - to bywało różnie, albo unikał tematu, albo ciagle mowil, ze pogadamy innym razem, albo mowil, ze tak jesteśmy - chociaż nijak się to miało do rzeczywistości, albo wlasnie mowil mi, ze mogę robic co chce spotykać się z kim chce... po czym za kilka dni dopytywal się ze chyba mu jestem wierna i nie spotykam się z nikim innym... a wcześniej sam mowil, ze mogę robic co chce. No ja zakochana w nim ,traktowałam go poważnie, wiec oczywiście z nikim innym się nie spotykałam i to tez bolalao kiedy mowil ze wlasciwie niby jesteśmy razem, ale mogę robic co chce i spotykać się z kim chce, czyli było mu to obojętne. Nie mogłam tego pojac, a za pare dni pytal czy jestem mu wierna bo jak nie to nie będziemy się więcej spotykać. No ciężko to pojac. To tylko jedna z wielu dziwnych sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość FatalnieeeZauroczona
W ogóle to jest dziwne... z jednej strony mam etap, że - jestem smutna, tesknie kocham go, - jestem zla na niego, ze mnie tak traktuje, nie szanuje - wiem, ze to już koniec, bo sama mu to napisałam, a nawet gdybym nie napisala to i tak się odcinam bo wiem ze musze, ze takie będzie najlepsze rozwiązanie, bo na dluzsze mete chyba psychicznie bym nie wytrzymala takiego związku - niby wiem, ze takie zachowania u ludzi nie sa normalne ale jak czasem pomysle to zastanawiam się - może to cos ze mna było nie tak, może bylam gorsza i dlatego tak mnie nie szanowal, traktowal zle, sprawial przykrość, a dla innej będzie normalny - to jest najgorsze. Chociaz z tym ze jestem gorsza - nigdy przy nikim się tak nie czułam, zresztą nikt mi nigdy nawet tak nie powiedział, jestem wyksztalcona, atrakcyjna wiec no nie miałam takiego problemu, nie miałam nigdy jakiegoś poczucia ze jestem gorsza, jakies kompleksy jak każdy - ale to takie drobne którymi mało kto sobie zawraca glowe - każdy ma jakies, ale nie czułam się nigdy przy nikim gorsza, a on sprawil ze tak się przy nim czułam i nadal się tak czuje i w tym doszukuje się przyczyny takiego traktowania. . No i czasami zlapie się, ze nadal zastanawiam się, co on robi, z kim się spotyka, itp. staram się jak tylko mogę odganiać te myśli, ale czasami jakos tak mnie samo najdzie ze ciężko to powstrzymac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość FatalnieeeZauroczona
GłowaDoGóry - tak a ciekaowsci, ile Ci zajelo dochodzenie do siebie po tym związku...? Niby czas leczy rany.. u mnie mija kilkanaście dni może, a ciagnie mi się to jak wieki i na razie nie jest jakos znacznie lepiej niż w 1 czy 2 dniu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niektore ofiary psychopatow lecza sie kilka lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość FatalnieeeZauroczona
Jakby mi ktoś o tym opowiadał, to pewnie ciężko byłoby mi uwierzyć, ale jak sama miałam do czynienia z takim człowiekiem to widze po sobie, że może być różnie... Na pewno na dluugo pozostanie mi to w pamięci, w końcu sam związek,znajomosc trwala blisko 3 lata... wiec nie da się tego tak wymazac. Niby to sa normalni ludzie, tylko pozbawieni uczuc a tak potrafią wejść w czyjas psychikę, ze człowiek tęskni za tym co zle, jest pod dyktando kogos kto wykorzystuje go tylko dla własnych potrzeb i nie liczy się z nim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GłowaDoGóry
Jeśli pytasz o czas, muszę przyznać że długo, o wiele za długo to trwało, ale i sytuacja była o wiele bardziej skomplikowana. Niedługo planowałem zaręczyny, staraliśmy się o dziecko, procedura kredytowa w banku na nowe mieszkanko była już prawie na ukończeniu w dodatku moja partnerka miała wspaniałe dziecko w którym (z wzajemnością) strasznie byłem zakochany i zapatrzony. Razem mieszkaliśmy prawie półtorej roku a parą byliśmy 2 latka. Więc sama rozumiesz że kiedy z dnia na dzień w ostatnim okresie dowiadujesz się że partnerka ma romans i to od dłuższego czasu, w dodatku dochodzą inne rzeczy które powychodziły jak 'trupy z szafy', do tego co rusz jakieś 'bezsensowne' kłótnie o byle pierdoły (ale jak to w każdym związku - człowiek tłumaczy sobie wszystko docieraniem się, dobrem dziecka etc) A że ja również nie należę do osób które zbyt łatwo dają sobie wejść na głowę to rzeczywiście ostatni okres był dość ciężki i z tej perspektywy sam sobie dziwię się skąd dalej ciągnąłem pomysł zaręczyn. To rzeczywiście było tak dziwne. Stąd i 'stawanie na nogi' trwało znacznie dłużej bo ok roku. Ale z perspektywy czasu powiem jedynie że było warto i swojej decyzji bym nigdy nie zmienił (choć n początku miotałem się strasznie). Piszesz o tych jazdach. Dokładnie tak to wszędzie jest opisywane i tak rzeczywiście człowiek czuł się w tym związku. Ciągłe wahania, jeden dzień dobrze, dwa dni fochów. Nagła radość i 30 minut później bez powodów pretensje, żale i temu podobne. Ale wystarczyło spełnić jakąś prośbę partnerki (coś co wcześniej sama delikatnie i sugestywnie napomknęła) i znów dobry humorek i ogólne szczęście wracało. Ogólnie w związku liczyła się tylko ona (mówię tutaj o relacjach partner/partnerka - bo dziecka za żadne skarby w to bym nie mieszał). Ona, jej problemy, jej zachcianki, jej pomysły wyjazdów, jej rodzina, jej sposób spędzania czasu. Reszta nie miała znaczenia, i było pięknie i delikatnie pomijane we wszelkich dyskusjach. Jak widzisz u tych osób to na porządku dziennym. Piszesz że gdybyś tego nie przeżyła to byś nie uwierzyła w to. To były pierwsze słowa moich bardzo dobrych znajomych którzy dokonywali na mnie pewnego rodzaju reanimacji :-) Ale jestem pewien, że dasz radę. Wiele takich historii w necie jest do odszukania, wiele publikacji na ten temat powstało i uwierz mi - daj sobie trochę czasu na pobycie samej z własnymi myślami a za jakiś czas powiesz że dostałaś dobrą szkołę życia ale było warto podjąć próbę ucieczki z niezdrowego związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo oni najpierw czaruja. Spojrzeniem, dotykiem, mimika. Zobacz Hitler przekonal tylu ludzi? Bo by wladczy i silny. A ciemny, glupi lud to lubi. Wladcy, ktory moze chrzanic od rzeczy, ale ma hipnotyzujacy wzrok i umie przkeonac. :) Toksyczni ludzie tez sa bardzo silni i wladczy, czujesz sie przy takim bezpiecznie... Niestety jest to zludne bo to egoisci, ktorzy troszcza sie tylko o siebie. Ich brak lęku jest spowodowany deficytem emocji. Ale jakbys sie wglebila w ich psychike (tak jak mi sie udalo) to bys na wlasnej skorze sie przekonala, ze to mali chlopcy, tak tchorzliwi, ze az boja sie czuc. :) Swiat emocji jest dla nich zamkniety, swiat uczuc wyzszych nie istnieje. Pozostaje postepowac im zgodnie z rozumem, ktory nakazuje im wlasna wygode. Oni zachowuja sie tak jak zwierzeta. :) (baaaaa...ale nawet pies sie przywiazuje, wiec chodzi mi glownie o te dzikie zwierzeta) Oczywiscie nie mowie o wszystkich przypadkach, sa roznice miedzy socjopata, psychopata, narcyzem, itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GłowaDoGóry
...sorrki, miało być krótko a wyszło jak zawsze. Mam nadzieję że Ci to troszkę ułatwi wytrwanie w swoich postanowieniach. Trzymam kciuki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GłowaDoGóry
Dokładnie te same spostrzeżenia miałem przed zaczytaniem się w literaturę dot. takich osób. Bardzo uwodzicielscy, delikatni ale jednocześnie zaradni życiowo, świetnie zorganizowani, zawsze starają się być duszami towarzystwa, uśmiechnięci, wygadani ale przede wszystkim bardzo spostrzegawczy. W parę minut mają kogoś na widelcu, czy to tym wrażliwca i można to wykorzystać czy ktoś twardszy a więc stanowiący dla nich zagrożenie - czytaj od razu klasyfikowany jak wróg. Ale ta piękna maska którą tak dumnie noszą to po prostu piękna fasada. Wewnątrz strasznie zakompleksieni, bardzo wrażliwi na wszelką krytykę, wręcz obsesyjnie się jej bojący. Ich ubóstwo emocjonalne (poza pierwszym początkowym kresem gdzie grają bardzo empatycznych, wrażliwych i czułych) doprowadza do zdarzeń które przeczą logice. To te sławetne uciekanie przed bliskością partnera. Ile ja razy byłem pytany i wręcz zarzucano mi chęć zdrady za najdrobniejszy uśmiech do jakiejkolwiek innej kobiety, czy to w sklepie czy nawet do naszych wspólnych znajomych dziewczyn. A takie osoby często stosują tzw. przeniesienie czyli przypisują innym własne cechy charakteru. Ale naprawdę jest sporo literatury na ten temat ...więc zachęcam do poczytania bo warto przerobić to samemu warto troszkę wysiłku włożyć aby jak najszybciej się z tym uporać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A Twoja dziewczyna miala wylaczone uczucia? Czy cos czula?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Fatalnie zauroczona jakbym czytała siebie http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=5807084 Mam identycznie i walcze ze sobą 6 dzień bez kontaktu.W tym wtątku opisuje tą walkę. Bardzo dobrze wiem co czujesz.Najpierw powiedziałaś mu potym jak sie odezwał co na jego temat myślisz.A teraz na pewno się bojsz i troszke żałujesz.Bojsz się że on NIGDY sie nie odezwie.Słowo NIGdy przeraza... Robiłam to setki razy..Ze mną było jeszcze gorzej..Najpierw mi nawrzucał za nic...wyzwał od debilki bo kupuje chleb krojony i jestem ułomna z tego powodu...za to nie odzywał sie tydzień..Potem pisał jakby nigdy nic...Ja mówiłam co na jego temat myśle więc on przestawał sie odzywać..Wtedy ja dzwoniłam i go przepraszałam:////Ja jestem skoczoną debilką to trało latami.Nigdy z nim nie byłam..Spotykalismy się rozmawialismy przez tel..Tez mówił że mam układac sobie życie bo on ze mną nigdy nie będzie,a jak zaczynałam układać to mówił że nie che mnie znać że jestem d******.Widac było złość emocje..Wtedy ja zrywałam nową znajomość dzwoniłam do niego i mówiłam że już się nie spotykam z nikim i go kocham.A on na to że on mnie nie kocha i nigdy kochał nie będzie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GłowaDoGóry
Pięknie mówiła o uczuciach, o wielkiej miłości ale czyny temu przeczyły. W wielu sytuacjach w których rozmawialiśmy o przyszłości, życiu, uczuciach wyczuwało się (a raczej dopiero później zwróciłem na to uwagę) sztuczność, pewien 'mechaniczny' 'bezuczuciowy' sposób rozmowy o rzeczach dotyczących uczuć. Mniej więcej jakbyś rozmawiał z kimś o pomyśle na jutrzejszy obiad. Ale tu przyznam rację wielu osobom, jeśli jest się zakochanym i nie zna się takich osób albo nie miało się wcześniej z nimi styczności, jest praktycznie niemożliwe rozszyfrowanie tego. Często w wypowiedziach psychologów zajmujących się terapią tych zaburzeń można dostrzec że Oni, również często dają się nabrać tym osobom. Często dają się uwikłać w ich manipulacje i gierki więc cóż dopiero zwykli zakochani ludzie :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak, rozumiem. Ten moj mial wylaczone uczucia stwierdzone psychologicznie. I ja mimo ze wiedzialam to i tak do mnie to nie docieralo. Wydawalo mi sie, ze kqazdy czuje. :) A jednak sa wsrod nas ludzie-roboty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość FatalnieeeZauroczona
GłowaDoGóry - opisałeś swoje sytuację, też nie było łatwo, tym bardziej powiem Ci, że jestem w szoku, że kobieta potrafi taka być, kobieta która ma dziecko, która powinna być opiekuńcza, kochająca wrażliwa, nie tylko dla tego dziecka. To jest nie do pojęcia... Moi znajomi stwierdzili, że ten mój to też dość dziwny przypadek, ale tak naprawdę, tylko z najbliższą przyjaciółką, mamą i tu na forum napisałam wszystko jak to było z nim, dla znajomych nasz związek z boku wydawał się ok, czasami jak coś opowiadałam, jakieś sytuacje, to oni aż nie mogli uwierzyć. Wbrew pozorom najbardziej pomogła mi właśnie mama i przyjaciółka i forum, bo tu się dowiedziałam, że takie osoby po prostu nie zachowują się normalnie, że to nie jest na porządku dziennym, kilka życzliwych osób tutaj powiedziało mi co i jak i otworzyło oczy na pewne fakty, inaczej pewnie ciągle miałabym nadzieje, że on się zmieni, że będzie ok, bo nie pomyslalabym ze takie zaburzenia mogą go dotyczyc. Ty potrzebowales rok - dużo i nieduzo, ja gdybym pomyslala, ze za rok będę w stanie normalnie funcjonowac, nie myslec o nim i być całkowicie wolna od tej sytuacji to chyba jednak warto byłoby czekac ten rok... . gość - z tym Hitelerem to racja heh.. ja przy tym swoim też się czułam niby bezpieczna, to było takie bardzo pozorne, bo jak się można czuć bezpiecznie przy kimś kto ma humory i potrafi przez chwilę być kochający aż do bólu, a za chwile może udawać, że nas nie zna... A jednak czuje się bezpieczeństwo, no nie wiem chyba przez ta wladczosc, to ze sobie chcą podporzadkowac kogos, chyba przez to człowiek ma takie zludzenie, ze się czuje bezpiecznie, ze On się mna opiekuje... ale opiekuje w taki "specyficzny" sposób, ze nikomu nie zycze... . Sydoniaa - masz rację, z tym, że slowo nigdy przeraza, po tym co ja swojemu napisałam, wlasnie chyba to czułam... wiem ze nastalo to slowo nigdy i on się nie odezwie, to mnie przeraza ale w glebi wiem, ze tak jest dla mnie najlepiej, nawet jeśli pocierpie trochę teraz, to wyjdzie mi to na zdrowie i przede wszystkim nie będę tkwic w czyms co nie ma przyszłości i mnie rani, chociaż to pisze - to jeszcze nie jestem100% tego pewna, wiem ze tak musze zrobić, ale jeszcze jestem na tym etapie, ze mimo iż to wiem, to chciałabym żeby to był zly sen, zebym się obudzila i żeby było miedzy mna a nim normalnie, jak w każdym innym zwiazku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość FatalnieeeZauroczona
Te zawsze myslalam ,ze każdy czuje, mniej lub więcej ale jednak, a tu proszę, pisalas - ze nawet pies czuje - i racja - tym bardziej ciężko na początku zrozumieć ze sa ludzie którzy zupełnie nic nie czuja, nic a nic i krzywdzą ludzi bez zadnego mrugniecia okiem, bez zadnych wyrzutow sumienia, jakby to było na porządku dziennym, a jak im się zwroci uwagę w tym temacie - to uwazaja nas za nienormalnych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo bije z nich pozorna sila i dlatego czujemy to pseudo-bezpieczenstwo. Hitler tez mial kochanki, ktore byly opetane nim. :) W skrajnych przypadkach dasz sie zabic za takiego. Pozwalaja na trojkaty, na ponizanie, bicie, przemoc psychiczna, dreczenie. Z milosci? Nie, to nie jest milosc. Nie takiej milosci uczyla Cie mama. Sama dobrze wiesz w glebi serca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zacytuje Sydoniee ktora tez nie moze sie oderwac i kocha swojego oprawce, skomentuj. Kiedyś jak kogoś poznał zadzwonił po przyjezdzie z wakacji z nowa dziewczyną z pytaniem? -Dlaczego do mnie nie dzwonisz?smsa chociaż mogłabys napisać. Zrozum ona ma normalne cycki i świetnie gotuje..i poziomem intelektualnym nie dorastasz jej do pięt. Skończyła swietną szkołe i jest z******tym kierowcą. Kiedy indziej -ty p**********a poczwaro -tępa d*******-nie umiesz nic..nie nadajesz się do niczego a ja potrzebuje rozwoju.tylko loda robisz dobrze tylko dlatego że cie nauczylem. -zobacz ile ja potrafie ogarnąć rzeczy,ile ja dziś zrobiłem ile dokonałem...a ty jesteś tak upośledzone że jednej rzeczy nie ogarniasz,gdybys miała mój mozg na jeden dzień,to bys zwariowała -możesz zdechnąć a mnie to nie interesuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×