Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość Jagoda13

In vitro z komórką dawczyni

Polecane posty

...ale wyczerpuje organizm ogólnie. Każdy pik hormonalny nie jest obojętny dla funkcjonowania całego organizmu np. tarczycy i wielu innych organów - kilka takich prób u kobiet na HTZ gdzie sytuacja jest ustabilizowana chemicznie to na pewno rewolucja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kalina_lin
Ja na razie właśnie walczę na swoich komórkach pomimo niskiej rezerwy. Nie odczuwam skutków ubocznych kolejnych stymulacji, tyle że one po prostu bardzo kiepsko idą. Wiadomo, że najlepiej byłoby zajść w ciąże naturalnie i nie mieć problemów, ale jest jak jest. Myślę jeszcze nad spróbowaniem IV na cyklach naturalnych, czyli pobieraniu pojedynczych komórek jajowych i później zapłodnieniu jak się już kilka uzbiera. A swój poprzedni post napisałam, bo tak jakoś mam, że reaguję jak mogę się podzielić konkretną wiedzą. Nie mam nic do decyzji o rezygnacji ze stymulacji i korzystaniu z KD. Ale niech ta decyzja będzie oparta o racjonalne przesłanki medyczne, a nie irracjonalne obawy o ostateczne wyczerpanie rezerwy jajnikowej. To forum czyta wiele osób, więc dobrze moim zdaniem dbać o jego poziom merytoryczny. Piszesz, że stymulacja ma wpływ min. na tarczycę. Mogłabyś wyjaśnić na jakiej zasadzie? Na czym konkretnie ten zły wpływ polega? Bo ja choruję na chorobę Hashimoto, na bieżąco monitoruję poziom TSH, FT3, FT4 oraz mam robione USG tarczycy. NIe ma żadnych różnic w funkcjonowaniu mojej tarczycy w porównaniu do okresu przez stymulacjami. Mój endokrynolog wie, że jestem poddawana stymulacjom hormonalnym i nie widzi do tego przeciwskazań. Ale może o czymś nie wiemy, chętnie się dowiem. Przy czym nie twierdzę, że stymulacja nie ma żadnych skutków ubocznych. Wystarczy przeczytać ulotkę leków branych przy stymulacji, żeby się dowiedzieć jakie jest ryzyko. Najczęściej wymieniane działania niepożądane to bóle głowy, nudności, rozdęcia brzucha i opuchlizna. Poważnym powikłaniem może być hiperstymulacja, ale ona kobietom z niską rezerwą jajnikową nie grozi. NIGDY, w żadnym leku które używałam do stymulacji nie było wśród działań niepożądanych zaburzeń funkcji tarczycy, czy obniżenie rezerwy jajnikowej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kalino bardzo jestem wdzieczna za twój konkretny i rzeczowy wpis:) Czy możesz zdradzić jakimi lekami i w jakiej dawce bylas stymulowana i jakie to przyniosło efekty? Tez zaliczam się do poor responders i jestem zaprzyjazniona z osoba,ktora zbiera już trzeci raz po jednej komórce.Dlatego będziemy wdzięczne za kazda wskazowke i rzetelna wiedze poparta doświadczeniem.Od nawet najlepszych lekarzy nie zawsze możemy dowiedzieć się jak dzialaja pewne mechanizmy a czasami opinie sa skrajnie sprzeczne. Ja bylam stymulowana Gonalem w dawce ponad 400 dziennie i miałam jeden pęcherzyk który rosl opornie 1 mm co dwa dni gdzie na naturalnym cyklu tez mam jeden bez zadnej laski i drogich lekow i rosnie sobie 2mm dziennie. Pozdrawiam serdecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość Lenka
Hej dziewczynki, co do rezerwy jajnikowej o której piszecie to niestety z każdą stymulacja obniża się :( nawet zdrowe kobiety podchodzące któryś raz do in vitro mają coraz mniejszą rezerwę jajników i coraz mniej produkują jajeczek dojrzałych... Pozdrawiam ciepło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kalina_lin
Coconut, z moimi stymulacjami było tak: Ponad dwa lata temu zgłośiliśmy się do kliniki z powodu czynnika męskiego, mąż miał bardzo obniżoną liczebność plemników. U mnie wcześniejsze badania hormonów były ksiązkowe (min. fsh). Ale doktor uparł się ponownie przebadać nad oboje i tu szok: AMH 0,6 przy FSH 22. Wtedy miałam pierwszą stymulację. Brałam 300j Puregonu, po 6 dniach kontrola, rosły 4 pęcherzyki w lewym jajniku, prawy nie odpowiedział. Decyzja o zwiększeniu dawki do 375j, stopniowo zaczęło rosnąć więcej pęcherzyków, ale rosły nierówno, te które pojawiły się później już nie nadgoniły. Ostatecznęie pobrano u mnie 5 pęcherzyków, w których były dwie prawidłowe komórki, jedna niedojrzała, a jedna już "przejrzała". Byliśmy podłamani tak małą ilościa komórek, ale tu zaczęły się cuda. Obie komórki sie zapłodniły, oba zarodki dotrwały w dobrej formie do transferu (3 dnia), beta 10 dpt-133, po 9 miesiacach urodzilam syna ;-). Czyli pomimo obnizonej rezerwy, wysokiego fsh i małej ilosci uzyskanych komorek udało się w pierwszym podejściu. Teraz walczymy o drugie dziecko. Ale jest duzo trudniej. Powtórzone wyniki AMH 0,4 /fsh 16 (wyniki dramatyczne bo zmieniły sie współczynniki w lab, i na ogół wychodzą wyzsze niż 3 lata temu, ale u mnie rezerwa bardzo spadła). Pierwsza stymulacja 300 j menopuru, pozniej zwiekszone do 400. Wydałam na leki kilka tysięcy złotych, a rósł jeden pecherzyk. Ostatecznie dr zdecydował o przerwaniu stymulacji. Druga stymulacja: podejscie dla poor responders: stymulowana bylam Clostibegytem, plus małe dawki Menopuru. Paradoksalnie u poor responders stosuje sie czesto lzejsza stymulację, tak aby obnizyc koszty, bo i tak nie mozna liczyc na wiecej niz 2-3 pecherzyki. Niestety u mnie rósł jeden i to bardzo wolno. Znowu przerwana stymulacja i rada lekarza, żeby dać sobie już spokój. Ja jeszcze nie wiem co zrobię. Na razie chcę iść na usg w naturalnym cyklu, żeby zobaczyć, czy mam jeszcze swoją owulację. Ale u nas szanse naturalne zajscie ogranicza czynnik meski, a szanse na IV moja niska rezerwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Monalisa: Powiem tak jak ma się tak fatalne wyniki badań jak ja amh nieoznaczalne a fsh 19 uznalam że nie ma sensu stymulacja i próba uzyskania własnych komórek. A stymulacja hormonalna wplywa na organizm mnie duże dawki hormonów żeby przygotować się do ivf z kd osłabiają powodują krwawienia dziąseł grzybice więc osłabiają odporność a tym samym łatwo coś poderwać. A co do stymulacji to nie da dobić się moich jajników bo one i tak są game over. Poza tym pamiętam sytuacje jak w wyniku brania hormonów zatrulam się nimi przed iui bo lekarz chciał jeszcze raz spróbować i dał mi duże dawki tamoxifenu robiło mi się słabo i zemdlalam w pracy. Mając takie doświadczenia jak usłyszałam jak to będzie wyglądało powiedziałam od razu nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kalino no to podobna sytuacja i stymulacja bo ja podczas tej Gonalem miałam jenen pęcherzyk ale podczas punkcji nie znaleziono komórki,rozumiesz wyparowala.Druga stymulacja Clostilbegyt i Gonal rosly dwa pęcherzyki bardzo wolno ale lekarz nie dopuscil mnie do punkcji bo miałam wysoka goraczke i kazal przerwac branie lekow.Plakalam jak bobr ale mimo wszystko zrobiłam w innym gabinecie usg i okazało się,ze pęcherzyki pięknie urosły i sobie same pekly bez zastrzyku.Do trzeciej stymulacji nie doszło bo po wyciszeniu antykami i kilku zastrzykach Cetrotide miałam fsh 17 i embriolog w Salve odradzila stymulacje.Amh mam nieoznaczalne na starych odczynnikach. Gratuluje szczecia które jest już z Toba i bardzo zycze kolejnego.Jesli tu czasem zajrzysz to napisz co się u Ciebie dzieje. Czy kolejna stymulacja czy myślisz o kd? Zbieranie komorek szczerze odradzam bo przy takiej rezerwie rokowania sa marne a przezycia i koszty okropne:OPozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kalina_lin
Myślę jeszcze o kolejnej stymulacji, tej lżejszej z Clostibegytem. Ja je dobrze znoszę, czasem mnie tylko głowa boli, ale do przeżycia. Koszty nie są przytłaczające. Jakoś mi trudno pogodzić się z tym, że już nie będę mieć dzieci. No ale mój lekarz jest bardzo sceptyczny, mówi że nasze szanse to ułamki procenta. Zbieranie komórek też raczej odradzał, mówił, że skuteczność jest mała. Na KD na ten moment się nie zdecyduję, chociaż podczytuję to forum od dawna i się zastanawiam. Na tę opcję byłam w pełni zdecydowana po pierwszej diagnozie. Jeśli nie udały by mi się wtedy 3-4 podejścia, kolejne miało być z KD. Ale mam wiele obaw, czy podołałabym wychowaniu dziecka genetycznego i niegenetycznego równocześnie . Nie chcę rywalizacji między dziećmi, poczucia, że traktuję któreś lepiej bo powstało z mojej komórki. Albo, że faworyzuję to niegenetyczne, żeby mu udowodnić, że jest tak samo kochane. Strasznie to trudne wszystko ;-/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jagoda13: Agusia gratuluję ostatnich dawek leków :) masz co świętować Kalina... faktem medycznym jest to, że stymulacja bardzo obciąża organizm kobiety. Leki podaje się po to, żeby był wyskok pęcherzyków. Za to odpowiada m.in. FSH. Podając leki stymulujące FSH wzrasta, podając antykoncepcje spada. Jeśli moje FSH wynosiło 50. Weźmy choćby gonadotropiny , a to nic innego preparaty moczopochodne zawierające FSH lub FSH i LH. Po ich podaniu w ustroju dochodzi do kumulacji FSH. Tylko my ten hormon mamy wysoki. Dlatego też zaleca się w ogóle stosowanie krótkiego protokołu i delikatnej stymulacji. Nie jestem lekarzem, ale właśnie w ten sposób lekarze wyjaśniali mi dlaczego ni podejmą się stymulacji na moich jajnikach. Kolejna sprawa to wielkość jajników i obraz USG, jeśli jajniki mają poniżej 3 cm sześciennych można przypuszczać, że odpowiedź na stymulację będzie słaba. Następnie amh, od tego badania niektóre kilniki odchodzą uznając je za mało miarodajne, ale w korelacji z dwoma poprzednimi dają pewien obraz i mogą potwierdzać diagnozę. Moje amh było nieoznaczalne. Przy takich wynikach stymulacja byłaby niekorzystna dla mnie. Oczywiście może źle się wyraziłabym, że dobiłaby jajniki, bo z nich i tak nic sę nie dało wykrzesać, ale mogłaby spowodować szybsze przejście na htz. Kalina to jest wiedza od lekarzy, ja lekarzem nie jestem, jak wnioskuję Ty też nie. Po prostu każda z nas to przypadek indywidualny. Jeśli u Ciebie podęli się stymulacji, to wiedzą co robią. Poza tym w stanach pewną grupą leków leczyli pacjentki z niską rezerwą ok 30 FSH i w niektórych przypadkach odpowiedź na stymulację była. Być może za 20 lat wymyślą coś, co nam pomoże. Życzę Ci oczywiście sukcesów. Ja jestem zdania, że jeśli mamy dobrego lekarza, ufamy mu, to powinniśmy się kierować jego wiedzą, której nam zawsze będzie brakować choćbyśmy nie wiem ile przeczytały :) Pozdrawiam ciepło. Mam nadzieję, że Kropka wciąż ze mną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jagoda13: Właśnie miałam pisać, że jedyne na co być się zdecydowała ewentualnie to stymulacja Clo. Ale tego lekarz nie chciał się podjąć, zalecił tylko końskie dawki leków. Absolutnie odmówiłam. Pogodziłam się ze swoim losem... Staram się nie myśleć, ze mogłoby być inaczej, bo nie będzie. Za chwilę dostanę wynik testu ciążowego i uwierz mi nawet przez chwilę przez te dwa tygodnie nie myślałam, że to dziecko nie jest ze mną związane. Ale przed samym transferem miałam po rostu natłok różnych myśli i obaw... też nie wiedziałam jak to przyjmę, chociaż KD nie stanowiło dla mnie problemu. Ale kiedy widziałam kropkę na USG po raz pierwszy w życiu coś takiego widziałam to po prostu nic już nie było dla mnie ważne. Trudno to wytłumaczyć. Jak napisała Agusia .... czuję dokładnie tak jakbym dostała kawałek jajnika bo mój podupadł na zdrowiu :) to wszytsko i aż tyle, co mam od dawczyni. Reszta jest moja :) Kalina na etapie poszukiwania metod leczenia, a przetrzepałam cały net, strony anglojęzyczne, magazyny medyczne ... dosłownie wszytsko co z tą tematyka wpadło mi w ręce. Wtedy nak=tknęłam się na informcję o kobiecie, która miała przeszczepiony fragment jajnika... ale zamorduj mnie szczegółów nie pamiętam.... to była nowatorska metoda opisana na profilu Novum... ostatecznie urodziła dzięki temu chłopca... miała niską rezerwę. Ale szczegółów nie znam, jak znajdę, to Ci podrzucę linka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Monalisa: Uwierzcie z chwilą zajścia w ciążę nie ma znaczenia czy to jest ciąża z kd czy na wlasnych komorkach. To najlepsza decyzja jaką mogłam kiedykolwiek podjąć szkoda tylko że nieszczęśliwie zakończona. To cudowna sprawa i nigdy nie traktowalam tego jako wyrok tylko jako szanse i każdego dnia blogoslawie ludzi którzy przyczynili się do in vitro. Zawsze mierzila mnie myśl że przyczynił się do tego dr mengele ale to on i jego szarlatanskie i zbrodnicze działania przyczyniły się do cudu dzięki któremu możemy zostać matkami. Nie można go za to oczywiście chwalić bo sposób w jaki to zrobił był makabryczny i staram się o tym nie myśleć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kalina_lin
Jagoda - do stymulacji podaje sie właśnie leki zawierajace FSH. Hormon który nasz organizam sam wytwarza, z wiekiem coraz więcej. Młoda kobieta będzie mieć FSH poniżej 5, kobieta po menopauzie nawet powyżej 100, bez żadnych konsekwencji dla swojego samopoczucia. W dodatku ten hormon bierzesz przez tylko kilka - kilkanaście dni, w zastrzykach, więc nie obciąża wątroby. Dużo bardziej obciazająca jest antykoncepcja hormonalna, którą się przyjmuje latami. Przy czym zrozummy się. Ja nie neguję Twojej decyzji o rezygnacji z własnej stymulacji i skorzystaniu z KD. Sama pisałam, że przy bardzo niskiej rezerwie skuteczność jest znikoma, a koszty ogromne. Ja tylko polemizuję z tezą, że stymulacja miałaby przyczynić się do szybszego wyczerpania rezerwy jajnikowej, bo to nie ma podstaw w fizjologii cyklu miesiączkowego. I nie ma powodu, żeby demonizować proces stymulacji. W końcu dawczynie przechodzą go dość często, bez uszczerbku na zdrowiu. Dla mnie osobiście głównym obciązeniem jest to psychiczne, stress i napięcie które całemu procesowi towarzyszą, bo fizycznie czuję się zupełnie normalnie. O próbach z przeszczepianiem tkanki jajnikowej oczywiście czytałam, ale nie trafia do mnie to rozwiazanie. W takim przypadku przecież się produkuje komórki jajowe z DNA dawczyni. A każdy przeszczep wiąze się z koniecznością brania leków immunosupresyjnych, żeby zapobiec odrzuceniu. Rozsądniejsze wydaje się skorzystanie z KD, niż przechodzenie operacji, a później przyjmowanie bardzo ciężkich leków. Życzę powodzenia z Kropką. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jestem mamą dwóch córek całkiem naturalnie poczętych,i gdyby tak sie nie stało skorzystałabym z kazdejmozliwej opcji czy kd czy adopcja, to nie ma zadnego znaczenia, nic nie odda tych pieknych chwil z dzieckiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jagoda13: Kalina mniejsza z tym... najważniejsze że czujesz się dobrze, po stymulacji. Nie demonizuje absolutnie stymulacji. Nie my pierwsze nie ostatnie... niestety prawda taka że tak czy siak musimy się trochę pomęczyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kalina ja jestem z tych desperatek,ktore walcza do ostatniej komórki.Jesli będziesz miała ochote porozmawiać i wymienić się poglądami zapraszam pod adres coconut2009@onet.pl lub coconut2009@interia.pl Dziekuje jeszcze raz za cenne info bo ja w swojej niewiedzy myslalam,ze zatluklam i zajechałam doszczetnie swoje jajniki:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mnie też lekarz odradzał stymulacje, AMH 0,16 teraz to juz pewnie nieoznaczone FSH 37. Dokładnie wyjaśnił dlaczego to na niewiele się zda, mówił mi że czasem końskie dawki leków nie pomogą na tyle zwiększyć FSH aby organizm zareagował i do tego ten brak pewności czy jajeczko wogóle będzie a jak nawet będzie to czy wystarczająco wartościowe, potem kolejny etap czy się zapłodni i czy podzieli. Na każdym etapie tyle niepewności że etyka zawodowa nie pozwala dawać mu jakichkolwiek nadzieii pacjentce, tym bardziej że wiąże isę to z wysokimi kosztami. Potwierdził jednak że są pacjentki które decydują się na stymulację mimo to i wtedy oczywiście nie może im tego zabronić. Rozumiem te kobiety, które mimo to próbują, też gdześ w głowie kotłowały mi się takie myśli. Wtedy trafiłam na to forum i jak przeczytałam pierwsze zdanie to mi ulżyło. Jagoda poprostu trafiłaś w sedno. Ulżyło mi bo wiem że nie jestem sama. Po pierszej rozmowie z mężem, a potem z mamą dopiero kiedy ja powiedziałam że dla mnie to nie ma znaczenia, i chcę spróbować poparli moje zdanie, a teraz wiem że oni poprostu nie chcieli mi tego narzucać bali się powiedzieć mi Kama próbuj, bali sie mojej reakcji. Teraz czekam na poniedziałek na wieści od Jagody :), trzymam mocno kciuki za wszystkie kadetki :). I mam nadzieję że ja mój transfer przeżyję może jeszcze w tym roku, być w ciąży na świeta Bożego Narodzenia było by pięknie. ech...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SevenTwo
no to wyobraźcie sobie moja frustrację: 10 - 12 komórek przy każdej stymulacji, ale niestety zarodki przestają się rozwijać w 3-5 dobie :( Amh nadal dobre. Ale i tak nie będę genetyczną mamą :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
SevenTwo: W takich sytuacjach kompletnie nie wiem co mozna powiedzieć chyba mogę Cię tylko przytulić. Jeżeli ciągle masz szanse to walcz i nigdy w myślach ani na głos nie mów, że nią nie będziesz. Wszystkim kadetkom polecam książkę Potęga podświadomości Josepha Murphy. Bardzo pomaga w pozytywnym nastawieniu, które przecież jest tak ważne przy naszych zmaganiach. polecam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jagoda13: Kamila ... przytulam... Dziewczyny, jeśli nie mamy dodatkowych problemów z donoszeniem ciąży, anatomicznych to możemy sie tylko cieszyć. Bo są kobiety, które mają jajeczka a nie mogą donosić... i wtedy ten sam dylemat, a nawet większy... Co z tego, że jajeczko ich, jak nie one noszą pod sercem a ewentualnie surogatka. To też jest dramat. W Polsce chyba zakazane jest to w ogóle. Czasami w towarzystwie przyaciół lepiej się czujemy iż w towarzystwie kogoś z rodziny. Zresztą... nawet dziecko a adopcyjnej rodzinie upodabnia się do rodziców. Pogadajcie z Taidą zresztą, szczęśliwą mamą. Nosisz dziecko 9 miesięcy, dajesz mu życie, rodzisz je, wychowujesz, patrzysz jak Cię naśladuje, jak wiele się od Ciebie uczy... nie można sie bardziej związać Ale wiadomo, że każdy podchodzi inaczej. Zresztą, jak podkreślałam, miałam mnóstwo wątpliwości. Uważam jednak jedno... walka z niepłodnością wykańcza, długa walka. Dlatego w pewnym momencie trzeba poukładać sobie wszystko w głowie. Bo często już po kilku latach to nie brak dziecka wbrew pozorom staje się problemem. Pamiętam jak na jednym z forów przeczytałam, że jeśli ktoś w ogóle jest nieszczęśliwy, to dziecko mu szczęścia też nie da... i to jest prawda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Masz rację ja nawet nigdy w ciąży nie byłam to nawet nie wiem czy wogóle mi to invitro pomoże czy zajdę i czy donoszę. Więc biorę również pod uwagę że może nigdy nie będę miała dziecka, a żyć przecież trzeba, i cieszyć się każdym dniem czas tak szybko ucieka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Roma77
Jagoda, Święte słowa rzekłaś z tym byciem szczęśliwym. Cały czas sobie to powtarzam żeby czasami nie zatracić się w tym wszystkim. A co do sytuacji z komórkami to ja nawet mam komórki, które ładnie się zapładniają i wszystko idzie dobrze do momentu zapłodnienia - a potem albo nici z bety albo poronienie. Czyli też do niczego taki wariant. Trzeba jednak w pewnym momencie spojrzeć realnie na rzeczywistość i podjąć decyzję o innym sposobie niż wykorzystanie własnych komórek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Roma77
miało być do momentu transferu oczywiście a nie zapłodnienia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JTM
Witam Włączę sie do dyskusji. U mnie AMH ok, nie wygasają mi funkcje jajników. Wyniki książkowe, miesiączki regularne. Przy pierwszym podejściu do in vitro udało sie pobrać 10 komórek, 6 sie zapłodniło a 4 wytrwały do stadium blastocysty. Najpierw transfer 2 świażych nieudany i potem transfer 2 mrożaczków też nieudany. Kolejne podjście 4 komórki, 2 się zapłodniły i i cud ciąża, bliżniaczki jednak jednojajowe niestety w 9 tc tragedia, przestały sie rozwijać- poronienie. Kolejne podejscie 2 komórki, podane dwa zarodki i kolejna porażka. Decyzja o adopcji i przejścvie całego kursu i procedur.. Teoretycznie mamy możliwości posiadania własnych biologicznych dzieci (lekarze nie znależli przyczyny bezpłodności, prawdopodobnie coś nie tak z genetyką), tym bardziej decyzja o adopcji czy o KD były dla nas bardzo trudne bo wiadomo nadzieja umiera ostatnia. Wiek teź pewie odegrał dużą rolę. Ale teraz wiem że KD była dla nas najlepszą decyzja. Noszę w sobie nasze dziecko, upragnione, wyczekane, kochane. Drżę o nie w każdej sekundzie, boje sie o jejgo rozwój, to nasze dziecko, jestem wdzięczna dawczyni ale teraz nie ma dla mnie znaczenia jak wyglądała itp. Noszę w sobie moje dziecko. Pozdrawiam gorąco.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Im dłużej stoję przed tym dylematem, czytam o waszych odczuciach i spostrzeżeniach czy KD to właściwe rozwiązanie tym bardziej mam wrażenie, że kiedy dojdzie do etapu oczekiwania na transfer przestanę wogóle mysleć o naszym dziecku że jakaś tam komórka była nie moja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jagoda13: Dokładnie jak mówi JTM :) Dziewczyny strasznie Wam współczuję wszystkiego przez co przeszłyście. Strata dziecka to dla mnie niewyobrażalne doświadczenie. Nie jestem sobie wstanie wyobrazić, ze mam kropkę, słyszę serce, mam świadomość, że już żyje i nagle to tracę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pipi186
Jagódko- jak się czujesz ,poniedziałek zbliża się wielkimi krokami więc coraz mocniej zaciskam kciuki.Ogromne całuski dla Ciebie i Kropeczki. Zgadzam się z Jagodą co do stymulacji-STYMULACJA BARDZO OBCIĄŻA ORGANIZM KOBIETY -nie będę się tu rozpisywać co mnie spotkało po 2-krotnej stymulacji na sporych dawkach hormonów . Jedno jest pewne jeżeli już wiemy że nie ma szans na własne komórki-dobrej jakości - to należy dać spokój ze stymulacjami i pomyśleć o innym rozwiązaniu. Dzwoniłam do pani embriolog skorygowaliśmy fenotyp dawczyni co do grupy krwi . 8 pazdziernika mam zadzwonić i pytać o dawczynię .Dziewuszki moje drogie mi pod koniec pażdziernika stuknie 40-stka jak bym chciała być młodsza jak Wy -no ale cóż nikt czasu nie cofnie. Ładna dziś pogoda mnóstwo słońca więc trzeba korzystać . Przytulam i ściskam mocniutko ,Pipi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Monalisa: Pipi nieprzejmuj się ja nie jestem młodsza i zawsze myślałam że najstarsza na forum

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mona: Coco a na ile wyglądasz pewnie na mnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×