Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość Jagoda13

In vitro z komórką dawczyni

Polecane posty

Gość Z917
Roza trzymam kciuki!!!! Szansa jest X Monalisa przeciez nie mozesz ot tak sobie zniknac :( Co sie stalo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaszir88
dziewczyny, znacie jakies inne forum młodych kobiet,dziewczyn które tak jak my borykają się z problemem przedwczesnej menopauzy? tj. chodzi mi tu o radzenie sobie z problemami typu wiodczejąca skóra, złe samopoczucie i wszystkim tym co niesie za sobą brak naturalnych kobiecych hormonów w tak młodym wieku, pytam bo nie chce mieszać innych tematów na tym forum, pozdrawiam i czekam na odp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kaszmir ja nie znalazlam a nie jestes na htz ? To u mnie załatwia sprawy ale tez duzo mi pomagała dieta wzbogacona w dużą ilość owoców i ćwiczenia 2 razy w tyg areobik

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jagoda13: Ja jestem tylko nieco mniej mnie, bo te procedry wydłużające się mnie dobijają... Monalisa... nie świruj z tym pożegnaniem. Dziewczyny czerpią od Ciebie mnóstwo informacji. Róża trzymam bardzo mocno kciuki. Kaszmir, pisz tu, dopytuj, każda chętnie podzieli się swoją wiedzą. Ja nie obcerwuję u siebie wiotczejącej skóry, pamiętam jak przeszłam na HTZ OneWish mnie pocieszała, że dzięki hormonom do 50 r.ż będę wyglądać lepiej niż moje rówieśniczki w tym wieku. Tego się trzymam. Problem może być z wilgotnością wiadomo gdzie..., ale na antykoncepcyjnych taletach jest to samo, trzeba kupić jakiś nawilżacz. Ja od czasu do czasu jak jest typowo kiepskawo stosuję taki... nie pamiętam nazwy. Jak potrzebny, tp podam. Pozdrawam Kadetki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Full of Hope
Dziewczynki kochane, co to za pożegnania? Monalisa, dokąd się koleżanka wybiera? Zrobić sobie krótką przerwę, to rozumiem, ale żegnać? A tak poważnie, naprawdę jesteś nierozerwalnie związana z tym forum, Twoja wiedza i Twoje poczucie humoru są bezcenne. Więc zastanów się jeszcze :) Bharat - cieszę się, że jesteś w dobrej formie. Z taką energią dasz radę ze wszystkim :) I życzę Ci takiego zakochania, o jakim mówisz :) A u mnie ok, wczoraj widziałam fasolkę znowu, ma już 15 mm, serduszko pięknie bije, jak to określił lekarz - rozwija się książkowo:) Mąż sie wzruszył, wogóle oboje jesteśmy przeszczęśliwi:) Oczywiście to szczęście do nas nie dociera no i na razie nikomu nie mówimy. Dziewczyny, nie poddawajcie się. Ja mam 42 lata i już dawno zostałam przez bliskich i otoczenie spisana na straty. A tu proszę, taka niespodzianka:) Ściskam mocno!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bharat
No właśnie nie wiem, co Ta Monalisa wygaduje o pożegnaniach.... Ale widocznie ma jakieś powody i mam nadzieję, że chwilowe tylko. Mail do mnie: bharatka@wp.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bharat
Full of Hope, u mnie o zakochanie trudno jakoś. Ja muszę nie mieć żadnych wątpliwości i skrzydła u ramion. U mnie z zakochaniem jak z hcg, wszystko albo nic. Stany pośrednie nie istnieją. Trudna jestem chyba...... Ale mam nadzieję, że kiedyś jeszcze się zdarzy. Fajnie, że się odzywasz i odzywaj się i pisz, co u Ciebie. Dla mnie Twoja ciąża jest trochę szczególna, bo zaczęła się prawie równolegle z moją. Dobrze, że ma zupełnie inny przebieg.... I Twój wiek mi się podoba :) Jesteś starsza ode mnie :) Czyli jest też nadzieja dla zaawansowanych wiekowo. Bardzo to jest pocieszające.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Coconut2009
Mona wroc:):):)ja już się tu nie udzielam ale zaglądam tez z Twojego powodu kobieto masz takiego powera,taka naturalna szczerość i dobroc w sobie ,ze skoro tyle z siebie dalas mimo wszystkich swoich przejść i wielkiego dramatu jakim jest strata dziecka to nawet jeśli się chwilowo wypalilas i nie masz sily to wracaj i rob swoje bo robisz tutaj cos bezcennego.Wszystko do Ciebie wroci.Ty nam a my Tobie.Nic w przyrodzie nie ginie,a ja chociaż z dużej odleglosci bardzo ale to bardzo mocno w Ciebie wierze.Jestes ginącym gatunkiem tak zwanego prawd*****.Gdyby takich ludzi jak Ty było więcej swiat by nie wariowal.Coconut 2009. Serdecznie pozdrawiam wszystkie Kadetki:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kalina_lin
Coconut - podawałaś mi kiedyś swojego maila, ale nie mam czasu teraz przeglądać wszystkich stron forum. Mogłbyś jeszcze raz napisać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaszmir88
hej, dziewczyny ja jestem na htz od jakiegoś roku(z dwoma miesiacznymi przerwami) naprawdę nie odczuwacie żadnych jej skutków i czujecie się taka jak dawniej?i druga rzecz które spedza mi sen z powiek..nie boicie się jej skutków ubocznych? tyle że w naszym przypadku to chyba htz jest mniejszych złem dla organizmu niż całkowite pozbawienie go hormonów...i napiszcie proszę na czym jesteście tabl czy plastry??ja jestem na Femostonie, ale poważnie mysle o przejściu na plastry, mniej obciązają wątrobę, no i nie trzeba pilnować się tak jak z połknięciem tabletki, podzielcie się proszę swoimi doświadczeniami... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kaszmir88 poczytaj może wcześniej forum ale kiedyś o tym pisała One Wish u niej plastry się nie sprawdziły choć by dlatego , że odpadały. Zwłaszcza przy ćwiczeniach musisz mieć kontrolę nad nimi non stop i będziesz ciągle myśleć czy nadal on tam jest. Więc może przemysl to jeszcze . Monalisa jesteś nam tu potrzebna jesteś właśnie taką osobą normalną i to w tych czasach powinno się cenić . Dużo dziewczyn już opuściło forum ale nadal je czytają. Jedne z powodów osobistych inne musiały po prostu dać sobie czas i odpocząć .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nika452
Róża co u Ciebie jak się czujesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Z917
Roza i co? Powtorzylas bete? Trzymam kciuki z calej sily

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mimika99
Róża, ja również czekam na wyniki i cały czas myślę o tobie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość róża7
Dziewczyny niestety mi sie nie udało. W związku z tym chciałabym bardzo mocno podziekowac za wiele słów wsparcia od Was, za wiele tak przydatnych informacji, jednak musze się z Wami pożegnać. Dla mnie dziś to koniec drogi, nie mam jak, nie mam czym dalej walczyć o dziecko. Nie moge bez końca wmawiac sobie, że w końcu musi się udac, bo wcale nie musi. Nie mam w tej chwili siły na więcej słów. Jedno jest pewne - niezmiennie będą zawsze i wszędzie życzyła każdej z Was jak najlepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość biorczyni
Różo to wyjątkowo smutna informacja, mocno wierzyłam że Ci się uda i mocno Ci kibicowałam. Mam nadzieję,że za jakiś czas wrócisz do walki o swoje marzenie,tylko nie w tej chwili...bo teraz nie masz siły ani chęci o tym myśleć...Uważam,że to nie jest koniec Twojej drogi tylko zatrzymanie się na niej by pójść właściwą scieżką w życiu. Wiem , że każda z Nas jest inna i każda podejmuje najlepsze decyzje dla siebie.Pozdrawiam Cię

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Z917
Rozo przykro mi bardzo, ze tak wyszlo ... cos tam drgnelo przeciez . Wiem, ze czas pomoze Ci zebrac sily i moze znow staniesz do walki. Daj sobie tyle czasu ile potrzebujesz i potem zobaczysz co dalej... Nasze przed ostatnie podejscie i ciaza biochemiczna zupelnie mnie rozbily na drobne kawaleczki i myslalam, ze to koniec, ze sie juz nigdy nie pozbieram... Ale jakos po pewnym czasie sie otrzasnelam Trzymaj sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kaszmir ja uzywam plastrów od ok 1,5 roku i jestem mega zadowolona,nie muszę pamiętać o tabletkach a jak przywileje to mam spokój na kilka dni.Są bardzo proste w stosowaniu i trzymają się w jednym miejscu. Nie ma z nimi żadnego problemu nie wiem jak mogą się przesuwać skoro maja dość mocny klej ani przy kampanii,ani przy aktywności fizycznej się nie przemieszczają,jeśli skóra jest czysta i sucha i nakleisz na nią plaster to nie ma prawa się on przesunąć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Roma77
Róża, Smutek ogarnia jak czyta się, że znowu się nie udało. Co dopiero przeżywać to samemu - nie wiem co powiedzieć prócz: bardzo mi przykro. Może trzeba przeżyć tę stratę - kolejną stratę - samemu, może trzeba czasu żeby ułożyć sobie wszystko na nowo - z nową nadzieją na przyszłość. Trzymaj się mocno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
aga Roza bardzo mi przykro czytam dużo na forum bardzo mi przykro i sama poczulam lek bo nie jestem w stanie wyobrazić sobie co czujesz ja będę może juz nie długo podchodzić ale tylko raz ,sytuacja finansowa ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mimika99
Różyczko, mi również bardzo przykro! Nie wiem co napisać... mam tylko nadzieję, że znajdziesz swoją drogę, a kiedyś zbierzesz siły i środki, a wtedy ci się uda! Bardzo w to wierzę. Trzymaj się i uważaj na siebie! ściskam mocno :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jagoda13: Różyczka, straszliwie mi przykro. Ja już też powoli tracę power do walki... Zaczynam się zastanawiać, czy to w ogóle nie jest kwestia jakiegoś przypadku to powodzenie, czy kliniki nie robią sobie po prostu dobrego biznesu. Koszty tej naszej imprezy są tak ogromne, że szkoda gadać. Też brakuje mi sił i kasy już. Wszystko idzie w to, a póki co efektów tego leczenia nie ma żadnych. Róża trzymam kciuki za to, żeby wróciły Ci siły, bo to jest oczywiste, że każda z nas i tak zrobi wszystko, co będzie mogła. Trzymaj się, kochana. Chociaż wiem, że bardzo boli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ania 1973
Róża, ściskam Cię mocno :(:(:(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak dla dodania sił, wpis niesamowicie dzielnej kobiety, zawsze go sobie czytam w chwilach kryzysu: http://forum.gazeta.pl/forum/w,191,61606855,151194266,Nie_wierzylam_ze_i_ja_tu_sie_kiedys_wpisze_.html

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Urywa mi link, więc kopiuję cały wpis z forum "niepłodność": Nie wierzyłam, że i ja tu się kiedyś wpiszę... eva-braun 26.05.14, 23:36 Rok temu ryczałam... Ryczałam w głos, nie potrafiąc wytłumaczyć swojej 8-letniej córce dlaczego. Nie potrafiłam spokojnie przeżyć Dnia Matki, nie mogąc zostać nią ponownie. Dzień wcześniej przeszłam punkcję. Którąś z kolei. Wiedziałam, że ostatnią. Wiele z Was tutaj mnie kojarzy z wpisów z naszej wieloletniej walki. Tym razem to miało być już naprawdę, naprawdę ostatnie podejście - M. stwierdził, że więcej kasy nie damy rady wyłożyć na niespełniające się marzenia, bo "życie po to przecież jest, żeby pożyć", a jednak większość tego życia od 5 lat kręciła się tylko wokół bezowocnych starań uncertain U mnie wszystkie wyniki były ok. Kariotypy nasze ok. U M. w badaniu CFTR żadnych mutacji nie stwierdzono, a jedynie wariant IVS8-5T razem z wariantem (TG)11. Zgodnie z rekomendacjami układ IVS8-5T+(TG)11 jest zmianą bez znaczenia klinicznego, ale chyba nie do końca, bo jednak plemników w badaniu max 700 tys., a ostatnimi czasy już tylko 70-100 tys. i w tym pojedyncze co kilka pól widzenia ruchome. Patologie od cryptozoospermii poprzez cryptoasthenoxoospermię do oligoasthenozoospermii. Za każdym podejściem ICSI/IMSI, niejednokrotnie scratching, AH, specjalne podłoża do hodowli, oczywiście zmiany leków, protokołów i... nic sad Dzień Matki rok temu przypadał w niedzielę. Po rannej mszy zostałam w kościele i przed obrazem MB rycząc i szlochając prosiłam o wysłuchanie mojej prośby o dziecko. Nie jestem osobą jakąś przesadnie wierzącą (choć niedzielnych mszy staram się nie opuszczać wink ), ale wtedy uznałam to za ostatnią deskę ratunku, choć już wcześniej niejednokrotnie modliłam się o ten cud (a któraż z nas nie...), ale raz tylko była ciąża biochemiczna, a raz puste jajo płodowe i koniec końców łyżeczkowanie sad Ostatecznie, ten rok temu transferowane miałam 4-dniowe zarodki. To były 2 morule, obie z AH, a transfer przebiegał w wyjątkowo luźnej atmosferze. Ja po nim wyjątkowo dobrej myśli, w sumie to taka bardzo wyluzowana, bo naprawdę, niewiele już było w stanie mnie zaskoczyć. A jednak...! 10dpt HCG wynosiło 218mlU/ml i choć po swoich przejściach bałam się cieszyć, to coś wewnętrznie mówiło mi, że tym razem się uda smile HCG przyrastało poprawnie aż do 20dpt - wtedy pierwszy raz mniej (nieznacznie) niż normy mówią, ale na usg okazało się, że byłam już tylko w pojedynczej ciąży. 23dpt był koszmarem - okazało się że przyrost przez 3 dni to tylko 10%, na dodatek krwiak w macicy i szanse, że zarodek jeszcze będzie się dobrze rozwijał minimalne... Nie wiem, ile wtedy łez wylałam, ile modlitw przemodliłam, by ten maleńtas pokazał wszystkim, jakim jest mocarzem... I STAŁ SIĘ CUD, i na kolejnej wizycie po 4 dniach usłyszałam bicie serduszka swojego 3,5-milimetrowego Maleństwa. W kolejnych dniach Maleństwo nadgoniło swój wzrost i dalej ciąża przebiegała już bez przykrych niespodzianek smile Teraz to Maleństwo śpi sobie słodko, a za parę dni skończy 4 m-ce. Nie raz i nie dwa już usłyszało, jakim jest cudem smile No bo 6 programów i 9 transferów upoważnia do nazywania tak tego dzieciątka, prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziewczyny, po krótkiej przerwie postanowiłam do Was napisać.. ta przerwa była mi strasznie potrzebna. Okropnie przeżywałam to co się dzieje tutaj na forum, każdą Waszą porażkę, Wasz ból, szczególnie trudną historię Bharat. Poza tym dopiero co dowiedziałam się o swojej ciąży a już też nie działo się najlepiej, różnie mogło być.. nie chciałam o tym pisać i dokładać własnych żali. To wszystko mnie przybijało, musiałam odsapnąć.. Dziś jest dobrze, ku naszemu wielkiemu zaskoczeniu są dwie kruszynki, biją dwa serduszka, jesteśmy przeszczęśliwi. Razem z nami cieszą się nasi najbliżsi i mam nadzieję że ten cud będzie trwal i trwał :) no tak.. bo tutaj też różnię się od większości z Was.. nie ukrywam i nigdy nie miałam zamiaru ukrywać swojej ciąży. Jest wyproszona, wymodlona i wystarana, dlaczego mam się nią nie cieszyć? Albo odbierać radość tej chwili naszej rodzinie? Dziewczyny może będziecie się śmiać, ale jak wiecie staram się byc optymistką i wydaje mi się że nasze podejscie, sila naszego umysłu gra kluczową rolę. Nie można się bać, żyć strachem ze za chwilę coś się stanie.. poza tym ja jestem taką osobą że nawet gdyby coś wolałabym żeby byli przy mnie najbliżsi więc.. jejku nie wiem po co Wam to piszę, wybaczcie;) ale chcę Wam przez to przekazać że choć czasami jest źle, wściekamy sie na los i wydaje nam się ze już nic nie będzie dobrze- musimy przetrwać. Mimo wszystko trzeba sobie wmawiać że "musi się udać". Mnie to wiele pomogło, no i pomaga nadal w każdej sytuacji. Przeczytałam wiele książek odnośnie tych zagadnień. Nie zaszkodzą a może pomogą. Mam taką nadzieję i życzę Wam tego z całego serca. Jestem z Wami! Marta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kalina_lin
Gratulacje Marta ;-) Czemu Was zaskoczyły dwa serduszka, zarodek się podzielił?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chyba Marta miała 2 zarodki:):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kalina, mialam podane dwa zarodki ale moja poczatkowa beta nie wskazywala na taki sukces;) Marta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×