Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość Jagoda13

In vitro z komórką dawczyni

Polecane posty

Gość kasja30
czesc dziewczyny Biorczyni bardzo mi przykro ,wiem co czujesz ,nie poddawaj się trzeba walczyć dalej ,ja narazie tez zrobilam sobie przerwę , zbieramy z mężem kasę . Trzymaj się cieplutko . Pozdrowienia dla was wszystkich kobietki .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Biorczyni wiem ,że Ci ciężko pewnie nie jedna łezka dziś poleciała ale nie poddawaj się , ośrodek adopcyjny jak najbardziej Ja mam to samo uczucie ,że choć będe się starac nie wiem jak, taki mi pisany los, gdyby tylko mąż wyraził swoją opinię ,że jest na to gotowy nawet jestem gotowa z in vitro zrezygnować dziecko jest dzieckiem i pewnie nie raz w życiu mi by podziękowało że dałam mu takie życie a nie inne .Ja rozumiem swojego męża do takiej decyzji trzeba tez w pewien sposób dorosnąć.Ale jezeli ty tak czujesz oboje jesteście gotowi to działajcie i Ja trzymam za was kciuki ale z in vitro nie rezygnuj adopcja tez potrwa troszkę szkolenia i w ogóle cała procedura to drugie in vitro sama zobaczysz .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Biorczyni bardzo mi przykro, przytulam cię bardzo mocno. Wylej tutaj wszystkie swoje żale, po to jesteśmy by ci pomóc. Będziemy cię wspierać niezależnie czy podejmiesz decyzję o dalszej walce z in vitro czy o adopcji. JTM wiem co czujesz...choć mi lekarka nie kazała robić progesteronu. Drżę przed każdą wizytą i usg, a miałam tych usg już chyba z 5 w ciągu 3 tyg. Teraz znowu mam jechać na kontrolę po 7 dniach od opuszczenia szpitala, a miałam być dopiero około 7 lipca. Nie wiem co robić. Mnie Pani Doktor zapytała czy nie chcę czekać z założeniem książeczki ciąży do tego niefortunnego 9 tyg, ale nie chiałam czekać. Wtedy maluszek się nie rozwinął, nie było serduszka. Teraz jest krok do przodu, a to czy książeczkę będę miała czy nie to nic nie zmieni. Sprawdzam czy biust mnie boli, a boli mniej, czasem wcale-staram się nie panikować, choć to trudne. Do tej pory mdliło mnie tylko jak byłam głodna, wczoraj i dziś męczyło mnie pół dnia-te mdłości podnoszą mnie na duchu, że coś się dzieje i może jest dobrze. Myślę, że każdej powinni dawać z urzędu psychologa, bo zwariować można. JTM jeśli mogę zapytać co się u ciebie stało w tym 9 tyg-jeśli to zbyt bolesne nie odpowiadaj. Anka ja już nie biorę estrofemu, mam zmniejszoną też dawkę encortonu do połowy tabletki, dziś kończę brać zastrzyki fragmin-także lekarka odchodzi od leków. Wiem, że progesteron napewno będzie utrzymany do 12 tyg. One jak po transferze -spokój i opanowanie? Podrawiam kochane dzielne kobiety-życzę odwagi i siły

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OneWish
Biorczyni- może moja prośba Cię urazi, ale jest nas tu juz tyle,że gubię się w historiach. Oczywiście, mogę wrócic i przeczytac jak wyglądała Twoja, ale jeśli możesz to napisz proszę ktory to Twój program. Piszesz o adopcji-szacun dla Ciebie i wyrozumiałego M. Mój nie chce o tym słyszeć... Trzymaj się ciepło, jesteśmy z Tobą. Pamiętam każdą chwilę drogi większości z nas- zawsze byłaś obok- dzis my jesteśmy z Tobą i będziemy Ci dalej mocno kibicować. 🌼- dla dzielnej Biorczyni X Groszek- staram się wierzyć i być silna i dzielna. Obiecałam sobie, że nie zmąci mojego spokoju byle wietrzyk, że nie będę "szukać" objawów i nazbyt dogłebnie wsłuchiwać się w swoje ciało. Do środy byłam na Relanium, od wczoraj funkcjonuję bez. Ale i tak gdy przechodzę obok sypialni mam chęc rzucić się na łóżko. Żyję normalnie- pracuję, sprzątam, robię zakupy i po cichutku wierzę i mam nadzieję. Bardzo, bardzo się wyciszyłam, co dla mnie osoby, której wszędzie pełno nie lada wyczyn. Dzis jednak czuję smutek z powodu Biorczyni, ale wierzę, że to nie koniej Jej drogi. Ale także radość, bo nasza Ania jak Ty i JTM przy nadziei :) tu czlowiekowi smutno bo ktos przeżywa smutek, ale tu sie serce cieszy, bo znów się udało... X Groszek, JTM, Ania- dbajcie o siebie i swoje maluszki. X Wrcam do sprzątania i gotowania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Biorczyni bardzo mocno ściskam i wierzę, że znajdziesz jeszcze w sobie siłę na dalszą walkę. Najważniejsze, to szukać własnej drogi do szczęścia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JTM
Groszku - od tamtej chwili mineły już da lata wiec i mówić już mogę, To była bardzo trudna ciąża, bliźnięta ale jednojajowe tzn. zarodek się podzielił, w 9tc przestały się rozwijać, zaczęlam krwawić a w szpitalu na usg serduszka już nie biły. Poronienia w tym czasie świadczą o wadach genetyczych zarodków. Największy koszmar jaki w życiu przeżyłam. xx Biorczyni - wcześniej pisałam, dla nas adopcja tez była drogą i dlatego przeszliśmy procedurę na rodzicó adopcyjnych, ale nadal w tej kwestii cisza, nie tak łatwo dostać małego dzieciaczka, a od złozenia papierów w ośrdoku do uzyskania certyfikatu to min 1 rok.Ale dobrze ze jestęscie otwarci i na taką, tak czy inaczej będziemy rodzicami. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Biorczyni- zacznę od Ciebie, bardzo mi przykro. In Vitro z KD to bardzo duże nadzieje, niezależnie od tego który raz podchodzisz. Wiem jak gorzki smak ma chwila w której odbierasz jednoznaczny wynik- brak ciąży. Przed Tobą trudne chwile, ale jesteśmy tu po to by Ci pomóc. Pisz, płacz, zrób coś dla siebie, a zobaczysz nadejdzie moment ulgi. X JTM- mam pytanie, czy w OA postawiliście warunki co do dziecka? Zastanawiam się jaka jest obecnie szansa na dziecko do 2 r.ż., zdrowe? Coraz bardziej z tyłu głowy przemyka mi hasło adopcja. Może po prostu nam pisane właśnie takie rodzicielstwo. W jakim mieście zlokalizowany jest Twój ośrodek? Teraz trzymam kciuki za Ciebie i Twoją kruszynkę. Z całego serca życzę zdrowia. X One- tak jak już pisałam, cieszy mnie Twoje podejście :) :) X AniaP- bardzo się cieszę, że u Ciebie dobre wieści. Przypadek taki jak Twój wciąż pozwalają mi wierzyć, że jeszcze mamy szansę. X Wszystkim Kadetkom czekającym na Dawczynię życzę szybkich i dobrych wieści z klinik!!! X Agusia13- jak u Ciebie sytuacja? Unormowało się troszkę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to byłam ja, Kola :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kola80
To byłam ja, Kola :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jagoda13: Biorczyni nie ma znaczenia, jaką drogę macierzyństwa wybierzesz, uważam, że adopcja jest niezwykle szlachetna, bo dajemy rodzinę dziecku, które być może nigdy nie miałoby szansy tej rodziny mieć. Byłam w domach dziecka, wiem, niestety, jak to wygląda z drugiej strony. Ja nie jestem na to gotowa, ale jestem pełna podziwu dla par, które się decydują. Poza tym jestem przekonana, że dobro do nich wraca. Nie poddawaj się tylko. Życzę Ci siły, motywacji. Czy to do adopcyjnej drogi, czy do in vitro. Myślę też, że los czasem podsuwa nam sam rozwiązania... Pamiętaj, że masz prawo decydować o sobie. Wszystko jeszcze jest świeże. Zbierz siły tylko siły i daj sobie tyle czasu, ile potrzebujesz. Pozdrowienia dla Kadetek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość biorczyni
Dziękuję wszystkim za wsparcie i dobre słowa. Na dzień dzisiejszy czuje się tak jak bym ciągle wchodziła pod górę i kiedy wydaje się ,że już jestem prawie na szczycie,spadam w dół i zaczynam od początku. One pytała mnie,który to program -pierwszy,ale to nie ma znaczenia.Bardziej martwi mnie fakt, że u nas wszystko do pewnego momentu idzie idealnie,jeśli komuś coś nie wychodzi to zwykle jest jakaś przyczyna-coś można zmienić,u nas zawodzi czynnik boski,nie ma racjonalnego wytłumaczenia tego niepowodzenia.Jeśli tak jest zastanawiam się nad tym, czy to naprawdę nasza droga,może ktoś próbuje nam powiedzieć,że nie. Smutno mi bo od początku roku nie spotkało mnie nic dobrego:2 stycznia dowiedziałam się,że nie bije serduszko mojego biologicznego dziecka, nie rozwinęło się ,potem informacja o translokacji,teraz to niepowodzenie. Co do adopcji-wiem,ze to są:2 lata starań-kursy kwalifikacje,jestem tego świadoma,że to są trudne dzieci ze swoimi traumami,które gdzieś maja biologicznych rodziców. Próbujemy różnych dróg do bycia rodzicem. Wiem,że w ośrodku do którego się przymierzam są dzieci z FAS, bo ich rodzice pili,wiem że czasami znajdują się i takie z wirusem hiv, bo rodzice im to zafundowali.Jestem naprawdę tego wszystkiego świadoma,ale być może nie mamy wyboru. Jesteście moimi wirtualnymi przyjaciółkami zżyłam się z Wami bardzo i wiem,że będziecie wspaniałymi mamami. Koniec o mnie i mojego marudzenia.Trzymajcie się. Kola i chyba Agusia najbliżej- swoich transferów, może i ...Jagoda no i One testuje. Chyba nic nie pomieszałam.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JTM
Kola, chętnie podzielę się z Tobą swoimi doświadczeniami ale z racji ze jestem z niedużego miasta wolałabym odpowiedzieć ci prywatnie, podaj do siebie jakiś email, pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zuzazaw
Przeczytałam Twoją wypowiedź i wiem jedno Biorczyni to za szybko żeby się poddawać nie znam Waszej sytuacji finansowej i uważam że decyzja należy do Was. Chciałabym tylko żebyś posluchala mojej historii. Najpierw zmarł mi tata miałam okazję patrzeć jak umiera było to tuż po naszym ślubie kiedy zaczęliśmy starania o dziecko. Ze stresu coś zaczęło się dziać z moją@ po kilku miesiącach poszłam do wybitnego specjalisty ktory po 5 miesiącach leczenia w tym dwóch nieudanych iui zrobionych byle jak bo nawet kontroli owulacji nie było wysłał mnie na laparoskopie niestety zapomniał powiedzieć o kautetyzacji jajników. Tym zabiegiem wygasil czynności jajników a później sfalszowal dokumenty medyczne. Znalazłam pierwszą dawczynie suler wyniki podczas punkcji okazało się że 0 komórek. Lekarz rozłozyl ręce yo się nie zdarza ale nam tak. Gdzie nie pojadę i o tym mówię patrzą jak na kosmite. Druga dawczyni zachodze w ciążę niestety przez głupotę lakarza któremu nie chciało się do mnie przyjść w nocy traciły dziecko. Chlopczyk przez 20 dni patrzymy jak umiera. Maj br. wszystkie zarodki się rozpadły nie wiadomo dlaczego robimy m badania genetyczne. Czy poddalismy sie NIE. Uszy do góry nie tylko Ty tak masz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kola80
Zuza- widzę masz potworne doświadczenia. Podziwiam Cię za dalszą walkę. Nie obraź się proszę, ale uważam, że pisanie Biorczyni takich słów pocieszenia może przynieść odwrotny skutek. Dla każdej z nas ta nasza własna, osobista walka jest bardzo trudna i jedyna w swoim rodzaju. Każda też cierpi na swój sposób. Ile Kadetek, tyle planów A i B. Byle każdy okazał się Tym właściwym. X JTM- dziękuję bardzo :* kolakola@onet.eu, będę wdzięczna za każdą wskazówkę. X Biorczyni- jesteś niezwykle silną osobą. Jak to wszystko odbiera Twój M? On również zdecydowany jest na adopcję? X One- niezmiennie kciuki masz zapewnione. X Dobrej Nocy Kadetki!!!! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kola80 nie do końca się z Tobą zgodzę, że trudniejsze przeżycia innych osób nie działają na nas motywująco i pozwalają spojrzeć na nasze cierpienie z innej perspektywy. W świetle kiepskich doświadczeń innych nasze czasem bledną. W ciągu 3,5 roku straciłam piątek dzieci, za każdym razem, kiedy patrzę na mojego synka , to myślę sobie, jakie mogły być wspaniałe. Jeśli jednak urodziłyby się chore, to wiem, że czułabym się zdecydowanie gorzej niż teraz, choć mój stosunek do samej siebie już jest na granicy autoagresji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OneWish
Zuza- przeszłaś bardzo wiele. Twoja droga nakreślona jest dramatem i walką. Odnoszę się do Twojego postu bo ja stracilam ukochaną Mamę. Nie jest łatwo mi o tym pisać, ale chcę to zrobić by Wam coś nakreślić. Kilka lat temu przez pół roku z moim rodzeństwem i tatą walczyliśmy o moją Mamę. Pół roku tułaczki po szpitalach od jednego do drugiego. Wreszcie przetrasnportowaliśmy Ją do kliniki prof. Religi, gdzie pojawiła sie szansa na uratowanie Jej życia. I tak by było, gdyby nie pewien incydent, który wydarzył się w jednym z łodzkich szpitali i który zablokowal prawdziwym magikom w Aninie Jej uleczenie. Na 400 pacjentów tejże kliniki nieprzytomne były 2- pani po transplantacji serca i moja Mama... Widzialam tam dzieci wożace sztuczne serca na wózkach przed sobą, ledwo ciągnących za sobą nogi schorowanych ludzi....wszyscy jednak z nadzieją, że wyjdą stamta zdrowi. To miejsce, drugie po klinice w zabrzu, skąd ludzie wychodzą żywi....Taki paradoks, wracając do mojej Mamy. Setki drmatcznie chorych ludzi, ale z nadzieją i Ona na oiomie- bez żadnej.Gdy czuwajac przy niej całe dnie zadzowniła raz moja przyjaciółka powiedziałam jej ni to ją pytając ni stwierdzając fakt "Ona umrze. A część mnie wraz z Nią. Nie przeżyję tego. Nie zniosę. Nie chcę by po takiej dzielnej walce odeszła."a ona mi odpowiedziała " tak, umrze. Ale spłynie na Ciebie taka siła, że sobie z tym odejściem poradzisz. Nie wiesz ile tej siły w sobie masz". Uderzyłam w płacz. Wyłam do księżyca w przyszpitalnym parku...Śmierć mojej Mamy była dla mnie traumą, z krórej do dziś ciężko mi się otrząsnąć. To wielki przywilej trzymać kogoś tak ważnego w ramionach gdy odchodzi ale też wielki ból,dramat...stało się jednak tak jak powiedziała Ola, gdy wyszłam ze szpitala poczulam siłę i .... Spokój.... Minęło prawie 5 lat, wciąż mam przed oczami te dzielną kobietę walczącą dla nas swoich dzieci, nigdy nieskarżącą się na ból, na to, że od wiosny do późnej jesieni nie wstała z łóżka a słonce widziała przez okno. Ani razu nie słyszałam by sie zaliła. Serce mi pęka bo wiem, że pragnęła zyć, wrócić do domu...ale jestem z niej dumna, bo walczyła do końca. I o to chodzi- by walczyć, by wszelkimi siłami próbować, by nie opuścic gardy i dać sobie strzelić w przysłowiowy pysk. Zuza, walczysz dalej. Jesteś mocno zdeterminowana jak zauwazyłam i bardzo silna. Ta walka musi zaowocować, czego Ci życzę....... X .....Biorczyni- jesli nie czytałaś, przeczytaj to, co napisałam wyżej. Jesteś nosicielką translokacji, masz za sobą ciążę zakończoną dramatem. Trudno mowić o poddaniu się w Twoim przypadku, gdy bierzesz pod uwage adopcję dziecka. Ale chce Ci podsunąć pewną myśl- jestem pewna, że jesteś w stanie zajść w ciążę i urodzic dziecko z KD po programie inv. Wiem, ze to kwestia wszystkiego- chęci, psychiki, zdrowia, pieniędzy. Ale jest to możliwe. Jesteś młoda, masz tę szansę. Sądzę, że rozważysz, a moze już rozważyłaś wszelkie za i przeciw. Na pewno podejmiesz właściwą decyzję. Życzę Ci wszelkie powodzenia.ale nie rezygnuj z walki tak łatwo... 🌼 x Kola- jesteś nr 1. Dla takich dziewczyn jak Zuza, Biorczyni i pewnie kazda z nas to przez co przeszłas, ile programow inv masz za sobą, jesteś niekoronowaną królową forum- cierpliwosci, wytrwałości, wiary, walki. Masz zdarte do krwi kolana od upadków ale walczysz dalej. Będziesz wspaniałą Mamą. Gdy Twoje dziecko dowie sie co zrobiłas by je mieć- będzie z Ciebie bardzo dumne. x Niegasnącej siły do walki, wytrwałości i cierpliwości Wam wszystkim życzę. Wierzę, że marzenia kazdej z nas się spełnią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AnkaP83
One - popłakałam się czytając Twojego posta. Nigdy bym Cię osobiście o mamę nie spytała, ale napisałaś i strasznie mi przykro, że nie ma jej już Z Tobą. Wierze, ze niedługo sama będziesz mamą, zobaczysz!! Xxx Zuza Ty również dużo przeszłas, ale silna z Ciebie kobieta i uda Ci się, jak każdej dziewczynie na forum. Już walczysz, jeździsz po lekarzach i gdzieś znajdziesz takiego który Ci pomoże. Xxx Ja też zgadzam się ze zdaniem, że czasem historie innych dodają nam sił, że stwierdzamy ze jednak inni mimo gorszych przeżyć walczą, to ja tez musze. Prawda tez jest taka, że dla każdej z nas nasze cierpienie i porażki na ten moment są najgorszym przeżyciem, bo nie wiemy jak to jest gdy np. Traci się rodzica, 5 ciążę itp. Jednak historie innych mogą nam pomóc otrząsnąć się i iść dalej, walczyć dalej. Wsparcie dziewczyn na tym forum jest dla mnie bardzo ważne i mimo, że aktualnie jestem w ciąży ciągle nie wiem co będzie dalej, ale wierzę, że musi mi się udać. Trzymam kciuki za każdą, bolą mnie Wasze porażki i cieszą sukcesy. xxx dziewczyny ta nasza walka o ukochane malenstwo musi skończyć się dobrze. Niektóre potrzebują więcej czasu by znaleźć swój plan B i ponownie zawalczyc, ale nie poddawajcie się! Kola jest tego przykladem ze mimo bardzo ciezkich przezyc i porazek nalezy walczyc dalej :) Miłego dnia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zuzazaw
Dziewczynki każda z nas przeszła dużo w walce o dziecko myślę że wszystkie po równo. Lekarz powiedział Biorczyni że czynnik boski. Myślę że losem każdego człowieka kieruje los i czynnik boski. Nie ma co się zalamywac bo to nic nie daje jeśli Biorczyni wybralas drogę b to się jej trzymaj ale są to dwa lata jak sama pisałaś to w między czasie można jeszcze działać może wtedy być dwójka a może trójka maluchów. Trzymaj się i przemysl jak emocje opadna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OneWish
Zuza,Biorczyni- czynnik boski zadecydował w przypadku każdej z nas. W sensie takim, ze mamy cieżko i musimy przejść przewidziana drogę przez mękę by mamami byc.Ale nie mozem tego odnieść do ciazy po inv. Biorczyni ma za sobą 1 transfer w 1szej procedurze... Nie ma mowy o porażce bo tak chciał Bóg.to porażka w ramach niepowodzenia procedury. Mozecie sie ze mną nie zgodzić- ja nie widzę w niepowodzeniu Biorczyni pod katem inv czynnika boskiego... :( mnie ten sam lekarz powiedział, ze to niepowodzenie. Tak samo widzę to u naszej Biorczyni, niemając na mysli naturalnej ciazy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zuzazaw
O porażce można mówić po pełnych 6 ivf z transferem i ctiotransferem a nie po pierwszej próbie. To tak jakby kobieta starająca się o dziecko po pierwszym miesiącu starań powiedziała że jest bezpłodna. Tylko my sobie możemy gdybac a czasami i co najsmutniejsze zasobności potrfela decuduje o naszych szansach bo to jest piekielne drogie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zuzazaw
Nie ma sensu się nadal mazac. Jak czują się nasze Ciężarowki? I jak samopoczucie Onewish? Biorczyni wracaj do nas czekamy na Ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Biorczyni, czynnik boski to niezbadane wyroki i nie zawsze takie, jak się na pierwszy rzut oka wydaje... u mnie czynnik boski zdecydował, że 10 moich naturalnych ciąż skończyło się przed 3 miesiącem, ale w końcu ten sam czynnik podarował mi wyjątkową, piękną córeczkę. I to wtedy, gdy absolutnie miałam dosyć jakichkolwiek ciąż i zaczęłam stosować wszelkie metody ich unikania. Nic nie wiemy o boskich planach względem siebie i chyba u Ciebie za wcześnie, by tak myśleć. Dojdziesz powoli do siebie, adopcja to długi proces, więc w międzyczasie wiele się może zmienić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem, czy padło już takie pytanie, ale powiedzcie mi, dlaczego nie zdecydujecie się na adopcję ? Przecież z ciąży z komórki dawczyni, to też nie będzie wasze dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gosc- to pytanie tak głupie ze szkoda odpowiadać- bo chcemy przez 9 mcy nosić pod sercem dziecko i dbać o nie w swoim łonie. Nie chce adoptować dziecka matki,która paliła i Piła w ciazy - czesro takich matek dzieci trafiają do DD bo w normalnych rodzinach gdy rodzicom cos sie przytrafi to ktos z rodziny przygarnie a tak.... Niestety. Nie zrozumiesz tego widzę bo kierujesz sie argumentem ataku z gory

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dreamer84
Gosciu- bo chce byc matka, chce nosic dzieciatko pod sercem, patrzec jaj przychodzi na swiat, chce byc z nim od pierwszych chwil jego istnienia. Mylisz sie mowiac, ze dziecko z KD nie bedzie moim dzieckiem- to bedzie moje biologiczne dziecko, dziecko ktore przyjdzie na swiat z milosci, mojej do meza i jego do mnie, dziecko ktore bedzie posiadac geny mojego meza. Chociaz ja nie moge przekazac temu dziecko moich genow, ciesze sie ze moj maz bedzie mogl to zrobic. Jak najbardziej nie wykluczam mozliwosci adoptowania w przyszlosci dziecka, ale najpierw pragne zostac matka biologiczna, aby wydac dziecko na swiat i kochac je od pierwszych momentow jego zycia- mam nadzieje ze uda mi sie dostapic tego przywileju i o niczym innym nie marze. Przykro mi, ze tego nie rozumiesz, ale widocznie nie przezylas tragedii bezplodnosci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość biorczyni
gościu może odpowiem Ci ja bo jestem zainteresowana tematem -czy wiesz np.że wiele ośrodków adopcyjnych w Polsce żąda udokumentowanego stażu małżeńskiego minimum 5 lat.Ja jestem w małżeństwie od roku teraz będę mieć 35 lat mój mąż 40 (pięć lat to dla nas długo),za 5 lat będę mieć 40 ,trochę późno żeby brać małe dziecko.Czy kiedyś Ty zastanawiałeś/łaś się nad adopcją ;Jakie formalności należy dopełnić ?ile czasu i determinacji to wymaga?jakie wymogi muszą spełnić rodzice adopcyjni w tym kraju?Oceniane jest wszystko od stażu mał.,warunków mieszkaniowych itd. Nie atakuj dziewczyn bo nie masz pojęcia o czym piszesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zuzazaw
Do Gościa rozumiem że masz dzieci? Rozumiem że zdrowe, zadbane i Ty dbałas o siebie w ciąży nie pilas regularnie się badalas bralas witaminy to może oddasz je nam my je chętnie adoptujemy no na takich właśnie dzieciach nam najbardziej zależy. Co Ty na to?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zuzazaw
Do Biorczyni fajnie że nie zrezygnowałas z naszego towarzystwa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość biorczyni
Zuza nie rezygnuje,zastanawiamy się jeszcze nad różnymi drogami...Dziecko to dla Nas zbyt wielkie marzenie,żeby rezygnować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kola80
Zuza- bardzo trafnie odpisałaś gościowi. Podpisuję się pod tym!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×