Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość Stilelibero

Moj Holender

Polecane posty

Gość Stilelibero

Od prawie roku mieszkam z Holendrem. BYla to milosc od pierwszych chwil. Mam 46 lat, wiec nie jestem glupiutka nastolatka... ON jest dobrym czlowiekiem i to chyba ja sie nie nadaje do tego zwiazku. Gdzie tkwi problem? Moj mezczyzna pomaga wszystkim, komu tylko sie da, bo ma takie mozliwosci i to cenie. Ale nie moge zrozumiec po co ciagnie za soba swoja przeszlosc. Nascie lat temu zostawila go zona z 4dzieci, obecnie doroslych facetow. Po kilku latach spotykal sie z kobieta, samotna matka, jakis czas. Ta relacja nie przetrwala ale oni dalej utrzymywali kontakt, spotykali sie, wychodzili razem. No i bywala na wigilii. Ex zona rowniez, bo po latach doszli do porozumienia z powodu chlopcow. Moj mezczyzna nie widzial powodu aby i TAMTA siedziala sama w domu wiec bywala na kazdej wigilii choc minelo wiele czasu odkad sie rozeszli. Tak sie akurat sklada, ze z ex zona mam dobry kontakt, fajnie sie dogadujemy, choc wiem, ze ona zaluje tego co sie stalo kiedys. Mam dosc jednak jego kobiety z ostatniej relacji. Zanim zamieszkallismy razem, odnioslam wrazenie, ze ona chetnie by do mojego mezczyzny wrocila. Co chwila byla u niego i wiecznie cos potrzebowala. Gdy juz mieszkalismy razem, powiedzialam, ze nie mam zamiaru jej tu widziec, bo to nie moja przyjaciolka ani nikt inny. W Holandii ludzie maja otwarte domy i to doslownie. Wiec ona gdy przyjezdzala, to bez pardonu wlazila jak do chlewa. Mysle, ze ona czula. ze jej nie trawie. Na jakis czas znikla z naszego zycia. Odezwala sie gdy obchodzila 50- te urodziny, zapraszajac nas, Powiedzialam, ze nigdzie nie pojde. Nie obylo sie bez klotni, ale moj mezczyzna uszanowal to i zostalismy w domu. Dzis znowu zadzwonila, bo chce pozyczyc samochod, przy okazji pytajac dlaczego nie przyszlismy. We mnie jak diabel wstapil. Oczywiscie MOJ chetnie pozyczy jej auto. ale nawet nie zapytal mnie czy moze ja bede potrzebowala. Mamy 3 auta w domu, wiec w zasadzie nie ma problemu. Zapytalam czemu sie zgodzil- dlaczego nie?- odpowiedzial. Wyczuwam, ze ta kobieta nie jest szczera, czego nie wyczuwam w stosunku do exzony. Mam dosc stalej obecnosci jego exkobiety w naszym zyciu, a MOJ stale chce wszystkim pomagac, nawet jej. Wiem, ze rozeszli sie, bo zbyt wiele ich roznilo i teraz ona zwyczajnie potrzebuje MOJEGO, bo sama jako kobieta sobie nie radzi. Ale czy to jest nasz problem? To samo z jej corka. dziewczyna ma 18 lat, stale na poczatku, gdy zamieszkalam z MOIM, zapraszala go do kina, do sklepow itd. Zaprotestowalam, bo to juz nie dziecko no i w sumie MOJ przyznal, ze ona jest zwyczajnie zazdrosna o mnie. Ale to tylko dziecko. Tak tak, 18 lat..... Nie wiem czy ja mam urojenia, czy zwyczajnie nie umiem zaakceptowac mentalnosci Holendrow. Ale jezeli, w przypadku tej kobiety, MOJ zaczal nowe zycie, to czy nie powinna skonczyc ta cala komedie? Tym bardziej, ze MOJ zakonczyl relacje a nie ona, kilka lat temu. Czy to jest normalne, ze majac nowe zwiazki, dalej zapraszamy do naszego zycia expartnerow ??? Bylo kilka sytuacji, gdzie ona ewidentnie nie umiala ukryc rozaczarowania, ze On jest ze mna. Wiem, ze moge sie czuc bezpiecznie z MOIM ale wkurza mnie gdy ktos wlazi do mojego zycia, nie proszony. Uwazam, ze kazdorazowa pomoc MOJEGO, jest sygnalem, ze stale tu moze bywac. Nie umiem sobie poradzic z tym. Tak samo bylo z exzona na wigilie. Od lat ja zaprasza, bo wtedy chlopcy sa razem, nie musza wybierac z kim spadza swieta. Jednak gdy zasugerowalam, ze chlopcy nie sa mali i moga przyjsc bez matki, to wyniknela znowu awantura. W koncu ustapilam. Ja nie chce celebrowac swiat z jego przeszloscia. Wspaniale, ze ma dobry kontakt z ex ale gdzies jest granica. Wiele razy obiecywalam sobie, ze przelkne to i owo, nie bede sie wsciekala ale chyba nie umiem, bo mam swoj prywatny teren w naszym zwiazku. Zaakceptowalam exzone ale co wiecej mam akceptowac? Wciaz miedzy nami jest silne uczucie, ale chyba nie nadaje sie do tej mentalnosci i nacji :( Wiem, ze ON nie chce abym odeszla, ale ja jestem coraz slabsza. Czy mam sie odizolowac na jakis czas od NIEGO...nie zmienie swojego charakteru. Nie mowiac o tym, ze stale wszystkim dookola pomaga, nawet kosztem zdrowia....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×