Gość gość Napisano Styczeń 2, 2014 Zacznę od tego, że jestem w dwuletnim związku. Mój chłopak (z którym mieszkam) ciągle gra, gra, gra i… gra. Kiedy jednak zdarza się, że nie gra to… śpi ;) Romantyczność w naszym związku była, ale jak nie trudno się domyślić zniknęła (jakoś po 10 miesiącach). Nie wiem co zrobić z taką sytuacją, utrzymywanie nieroba nie jest mi na rękę (zasłania się ciężkim kierunkiem, ale oczywiście wiadomo co robi całymi dniami i nocami), zresztą wszyscy mówią, że taniej wyniosłaby mnie męska d***** i przynajmniej seks by był. Za każdym razem jak go proszę o znalezienie jakiejś pracy jest to samo, wielki foch i złość, że zarzucam mu lenistwo. Sam fakt grania sprawia mi problem. Gdyby to było parę godzin, to nie ma sprawy, każdy musi się jakoś odstresować, ale żeby non stop? Lekka przesada. Seksu niet, wspólnego spędzania czasu niet, brak jakiegokolwiek kontaktu (nie tylko fizycznego, nawet dogadać się z nim nie da) w sumie sam przypomina zombie do których tak kocha strzelać. Temat naszego „wspaniałego” związku i tego, że jednak nie wyrabiam z utrzymywaniem go, próbowałam nie raz nie dwa poruszyć na wiele sposobów: poważny, zabawny, olewający, kłótliwy, burzliwy, pokojowy, rozsądny, przekonujący itd. Wszystkie jego argumenty ograniczają się do jednego: on studiuje i nie ma na nic czasu. Tylko problem polega na tym, że również studiuję, ale po za tym jeszcze pracuję i zajmuję się mieszkaniem. Innymi słowy utrzymuję leniwca, który świata nie widzi po za grami i kolegami na TeamSpeaku. Kiedy próbuję wyciągnąć go na spacer, albo przekonać go do wspólnego spędzenia czasu, bulwersuje się i obraża (uważa, że nie przesiaduje długo przy kompie). Co robić? Próbować dalej, czy może dać sobie spokój? Jestem czymś takim zmęczona i za każdym razem szlag mnie trafia jak widzę go przy kompie (czyli niemal cały czas). Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach