Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość Gosiula_osiemnaśćie

Jaka była wasza pierwsza praca

Polecane posty

Gość Gosiula_osiemnaśćie

KIEDY zaczęliście pierwszą prace , w liceum , na studiach , po studiach ? Jaka to była praca ? Dobrze ja wspominacie ? Co kupiliście za pierwsza wypłatę ? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja po maturze pracowalam jako kelnerka. Pozniej na studiach na inwentaryzacjach, jako telefonistka, pomoc kuchenna, w magazynie przy wypakowywaniu towarow. Dzisiaj mam juz stala prace w doradztwie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
taka całkowicie pierwsza to w 1 liceum sprzedaż kartek-cegiełek na chore dzieci. Zarobiłam 0 zł (słownie: zero, nie sprzedałam ani jednej) jeszcze 5 zł za jakąs legitymacje musiałam dać. Koleżanka, z którą parałam się tym zajęciem wyszła "na czysto" bo zarobiła 5 zł za sprzedaż 2 czy 3 kartek ( rodzina od niej kupiła :D )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W ostatniej klasie liceum pracowałam w MacDonaldzie w weekendy :) Nic nie kupiłam za pierwszą wypłatę , bo zbierałam kasę na wakacje na wyjazd ze znajomymi :) Może raz czy dwa wzielam trochę z kasy i kupiłam sobie jakies ciuchy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
staz, potem dostalam prace po nim. niepamietam co kupilam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pierwsza praca w szkolnym sekretariacie. Za pierwszą wypłatę kupiłam ciuchy, perfumy, torebkę, zapisłam się na prawko, zrobiłam sobie soczewki, poszłam do fryzjera z prawdziwego zdarzenia, do kosmetyczki. Po prostu musiałam wyglądac jak człowiek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pierwsza praca. Anglia . Recykling tesco. Duza chala. Wielka tasma. Praca polegala na tym ze , stawalo sie w 6 a raczej latalo. Bralo sie przywozone przez tiry metalowe klatki , rozwiazywalo i n*******lalo nimi o tasme na ktora wypadaly kartony. Waga takiwj klatki ok 50-60kg. Norma 70klatek na godzine. 12 godzin w nocy. Nigdy k***a tej patologi nie zapomne. Nie chcialem zeby zaczynalo sie jutro ale , dalem rade. Ps. Czasami klatek bylo tyle ze , nie mozna sie ruszyc. Zabawny obraz xd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pierwsza praca : rejestratorka medyczna. po liceum zarejestrowałam się w pośredniaku i dostałam się na staż do przychodni. Po stażu mnie zatrudnili.Najniższa krajowa ale praca lekka i na bardziej szanowanym stanowisku niż np kasjerka czy sprzątaczka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pierwsza praca jeszcze w podstawowce (14lat mialam), pracowalam w wakacje u ogrodnika i w kwiaciarni. Kupilam plecak, ktory mam do dzis. (jestem po trzydziestce)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pierwsze samodzielnie zarobione pieniądze miałam pod koniec podstawówki (8-klasowej zaznaczam :p ) - u ciotki w warzywniaku rozważałam ziemniaki z wielkiego wora do kilogramowych torebek. Pamiętam jak dziś :D Płacone miałam od torebki, jakieś grosze, ale jaka szczęśliwa byłam, że miałam swoją forsę :D Później "awansowałam" i byłam "przynieś, podaj, pozamiataj". Potem w liceum latałam z ulotkami albo stałam na promocjach. Sprzątałam też jednorazowo po remoncie na jakiejś prywatnej uczelni, dzięki temu wkręciłam się do pracy w dziekanacie - nie będąc jeszcze wcale studentką :) Na studiach wróciłam do sklepu ciotki - tym razem na kasę. Zdarzały mi się też epizody "telewizyjne" - tvn u mnie w mieście kręci te wszystkie swoje serialiki, parę razy się załapałam. No za siedzenie na widowni w jakichś głupawych programach też wówczas płacili - to siedziałam i klaskałam na komendę :p Wszystko to dobrze pamiętam, aczkolwiek nie pamiętam, co kupiłam za pierwsze pieniądze - bo to grosze były. Pewnie wydałam na jakieś szmaty :p Za to pamiętam co zrobiłam z pierwszą wypłatą w "normalnej" etatowej pracy, po studiach - "kupiłam sobie" aparat ortodontyczny :D (znaczy połowę...za drugą wypłatę kupiłam drugi "łuk")

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sory, że tak pytam. Ogólnie ciężko o pracę dla młodych ludzi? Nie mam za dużego doświadczenia, pracowalem trochę na czarno w wakacje, byłem niedawno na praktykach studenckich przez 1 miesiąc. Pytam, bo nie uśmiecha mi się zarabiać 1500zł do 40tego roku życia. Nie po to marnuję swój czas na naukę, żebym mógł zarabiać tyle samo, co ludzie bez wykształcenia w magazynach, gdzie liczy się siła mięśni. Oczywiście, żeby nie było. Nie mam nic do ludzi bez wyższego wykształcenia. Studiuję na jednej z najlepszych uczelni technicznych w Polsce ale ciągle słyszę tylko od innych, że pracy dla młodych nie ma i trzeba uciekać za granice. Ktoś napisze coś ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No ja akurat nie studiuję dziwnego kierunku :) Można wiedzieć co ukończyłaś? Sory, że tak wypytuję, ale zrozumcie młodego człowieka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pierwsza maja praca po liceum dostałam staż w poradni lekarza rodzinnego jako rejestratorka medyczna i studiowałam zaocznie. najlepiej ją wspominam i dalej chciałabym pracować tam pracować :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam przyjaciółkę po inżynierii środowiska. Ma świetną pracę w zawodzie. Robiła praktykę czy coś w jednej firmie i tak się spodobała, że została na stałe. Z początku wiadomo - nie były to kokosy. Teraz, po kilku latach, nie narzeka na zarobki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czy Twoja przyjaciółka pracuję jako projektantka? Bo mnie się średnio to podoba, dlatego niebawem chce na II stopień studiów przejść na wydział zajmujący się stricte odnawialnymi źródłami energii. Teraz w Polsce jest boom na to plus rozszerzenie swojej wiedzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość napatyku
Pierwsza moja praca - od razu po maturze. Szukałam pracy sezonowej, bo od października na studia. Tak trafiłam do Limoni, czyli jednej z warszawskich lodziarni. Byłam sprzedawczynią. Praca nie była ciężka, było po prostu gorąco ;-) ale było fajnie, bo załoga składała się z samych młodych ludzi, z niektórymi mam kontakt do dziś. Za pierwszą wypłatę nakupowałam sobie ciuchów ;-) Taką miałam radość jak nigdy :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiola2343
Pierwsza moją pracą było roznoszenie ulotek. Nie pamiętam co sobie kupiłam za wypłatę. Dal osób, które mają swoją pierwszą pracę przed sobą polecam przeczytać ten tekst http://poradnikpracownika.pl/-o-czym-warto-pamietac-rozpoczynajac-pierwsza-prace Dzięki niemu będziecie o wiele spokojniejsi. Poradnik Pracownika to serwis z wiedzą prawną dla pracowników.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość polciaklos
Ja pracowałam w restauracji, ale teraz wolała bym prace np. tu http://www.individual.pl . Idealna dla młodych i studentów . Doświadczenie rewelacyjne, okazja do poznania wielu ludzi plus oczywiście własna kasa .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nina299
Koniecznie zajrzyjcie sobie tutaj http://poradnikpracownika.pl i to niezależnie od tego czy jest to nasza pierwsza praca czy też kolejna. Są tam porady dla pracowników , z których naprawdę warto korzystać na co dzień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jagoda7566
A pracował ktoś z Was może w call center? Znajoma poleciła mi firmę https://ccig.pl , pracuje tam od roku i jest zadowolona. Podobno mają fajną ekipę. Zastanawiam się czy nie aplikować. Zawsze przynajmniej można zdobyć jakieś doświadczenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po studiach. Pierwsza praca i mam nadzieje ostatnia, bo lubie to co robie. Pracuje w zawodzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja miałam pierwszą pracę w wakacje po maturze. Pracowałam nad morzem jako kelnerka. Moim zdaniem nie opłaca się czekać z pierwsza pracą aż się skończy studia http://warminsko-mazurskie-praca.pl/od-jakiej-pracy-najlepiej-zaczac/ , bo jednak doświadczenie i praktyczne umiejętności bardzo się liczą. A jeśli już nie pracujecie w trakcie studiów, to warto chociaż zapisać się na kurs prawa jazdy czy kurs językowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pierwsza praca 13-14 lat u taty w zakładzie stolarskim, razem z kolegą czyściliśmy papierem ściernym jakieś elementy drewniane, potem poszliśmy do restauracji na piwo:D Fajne to były czasy bo nikt nie zwracał uwagi, że na miejscu przy barze dziec***iją alkohol:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja się dopiero wybieram do mojej pierwszej pracy i muszę powiedzieć, że ostatnio pisalam sobie CV i znalazłam taką fajną stronę, https://szybkiecv.pl/ dzięki niej fajne CV mam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rafal

Jestem po technikum, wujek mi załatwił pracę w zakładzie mechanicznym w Tarnowie Kazimieruk. Juz pół roku pracuje i odpowiada mi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Pierwsze pieniądze zarobiłam u cioci jednocześnie mojej chrzestnej pilnując jej wtedy nie spełna rocznego syna mojego kuzyna przez dwa dni po kilka godzin jak ona i wujek byli w pracy a ani jej ani wujka rodzice (na codzień albo jedni albo drudzy pilnowali) ale akurat wtedy nie mogli i poprosiła ciocia mnie miałam wtedy 16 lat spałam u nich bo mieszkają w innym mieście a na trzeci dzień w sobotę wujka tato odwiózł mnie do domu zarobiłam wtedy 50 złoty (nie pilnowałam go z myślą o zarobieniu tylko chciałam pomuc i lubię dzieci) kupiłam chyba se parę rzeczy do szkoły bo zbliżał się rok szkolny. Około rok później do koleżanki u której akurat byłam napisała znajoma nasza wspólna czy nie przyszła by popilnować dzieci jej trochę zgodziła się spytała czy chce iść z nią (zawsze weselej) powiedziałam że mogę iść spytała znajomej czy może mnie wziąść i poszłyśmy za kilka godzin (w tym noc) zarobiłyśmy 70 złoty na pół nie wiele ale na jednorazowe wydatki starczyło i poszły pewnie na jakieś głupoty nie pamiętam na co dokładnie. Po jakimś czasie znowu napisała do koleżanki z tym samym pytaniem ale że ona miała już inną dorywczą pracę i akurat nie mogła to dała jej numer do mnie i poszłam tym razem sama miałam małe obawy bo widziałam je drugi raz pierwszy raz miałam zostać z nimi sama (dwie dziewczynki) a koleżankę jednak już trochę znały i wtedy jak coś chciały to zazwyczaj do niej szły ja nawet nie wiedziałam gdzie szukać im jedzenia ale już przy drugim spotkaniu zostałam ich "ciocią" znajoma pokazała mi co gdzie i jak a w razie czego zawsze mogłam liczyć na starszą z dziewczynek (nie umiałam odpalić nawet kuchenki bo w domu mam elektryczną a oni gazową) i wyszło tak że przez ponad dwa lata w roku szkolnym prawie że w każdy weekend a w wakacje i inne przerwy od szkoły średnio co dwa dni chodziłam do niej pilnować płaciła mi nie zależnie od tego ile siedziałam z nimi (jednego dnia 2,3 godziny a drugiego potrafiłam pół dnia siedzieć i jeszcze zostać na noc) 50 złoty a potem dziewczynki podrosły zaczeły chodzić do przedszkola zaczęli coraz rzadziej przyjeżdżać na wioskę (mieszkają w mieście i kilka razy byłam też z nimi i tam pilnowałam a nie raz jeździłam z nimi też na różne wyjazdy do pomocy żeby ona chociażby mogła w spokoju usiąść kawę wypić) ale na tych wyjazdach nie było tak że miałam się zajmować cały czas dziećmi nie raz było tak że dziewczynki zajmowały same sobą a ja cały wyjazd przesiedziałam z znajomą i jej chłopakiem gadając i czasami wypijąc coś mocniejszego (ja z umiarem jak wiedziałam że na przykład potem miałam zostać z dziećmi na noc) a na koniec jej mama przeszła na emeryturę wróciła na stałe do Polski i przestałam że tak powiem być potrzebna bo wiadomo że lepiej poprosić babcie niż kogoś w sumie obcego i jeszcze mu płacić. Potem w szkole średniej w technikum zapisałam się na staż  miesięczny bo szkoła dostała dofinansowanie na różne takie rzeczy dostaliśmy miesięczny bilet na mpki zakwaterowanie wyżywienie i ubezpieczenie za które mieliśmy mieć potrącone z wypłaty ale ostatecznie dostaliśmy tyle ile mieliśmy dostać i nic za to nie płaciliśmy tylko ci co chcieli wracać na weekend do domu to musieli w swoim zakresie ale i tak później dostali zwrot za dojazdy (na weekend zostawały tylko 5 dziewczyn dwie się zmieniały bo jeden weekend mieli do pracy drugi wolny i w tygodniu pracowali więcej niż reszta ale za to co drugi dzień (to były różne profile) a ja z dwiema przyjaciółkami stwierdziłyśmy że nam się nie opłaca i zostawałyśmy) mieliśmy dostęp do aneksu kuchennego, pralki (mieszkaliśmy w akademiku i łazienkę mieliśmy w pokoju) a w weekendy w sumie mogliśmy robić co chcemy no prawie bo były jeszcze panie z recepcji a te panie co były naszymi opiekunami to stwierdziły że nie za rozrabiamy za bardzo i jechały na cały weekend do jednej z nich,dostaliśmy za nie cały w sumie miesiąc (po odliczeniu wszystkich weekendów pierwszego dnia który mieliśmy cały na rozpakowanie się zakwaterowanie się i takie sprawy organizacyjne, drugiego dnia tylko tyle że pojechaliśmy każdy tam gdzie mieliśmy pracować zapoznać się z pracownikami i miejscem pracy i żebyśmy ogarnęli pasujące nam mpki i ostatniego dnia bo już nie pracowaliśmy i mieliśmy czas jak ktoś musiał to dopełnić ostatnich formalności i pracowaliśmy ogólnie 8 godzin dziennie pięć dni w tygodniu ale jak ja na przykład zaczęłam w tym czasie prawo jazdy i miałam akurat któregoś dnia jazdę i musiałam wyjść wcześniej to nie było większego problemu wystarczyło się z szefem dogadać) prawie 2000 złoty za część kupiłam se telefon i elektryka a reszta się rozeszła nawet nie wiem na co. W te co były wakacje chciałam se dorobić i dzięki temu że jestem na profilu gastronomicznym miałam praktyki staże właśnie to nie miałam większego problemu ze znalezieniem i pojechałam na mazury z koleżanką ja jako pomoc kuchenna a ona pokojuwka średnio pracowałam 12 godzin dziennie (pierwszego dnia 12 i pół z najdłuższą przerwą 15 minut plus kilka razy wyszłam zapalić) potem teoretycznie przysługiwało mi 4 godziny przerwy w ciągu dnia a praktycznie raz miałam taką przerwe a później góra dwie godziny tylko o tyle dobrze że w każdej chwili mogłam coś zjeść i to że koleżanka miała na przykład na 7 do pracy a ja na 11 i mi to pasowało bo jak wracałam po pracy w sumie już w nocy to czasami nie miałam już siły się wykąpać a nawet zazwyczaj nie było już ciepłej wody (mieszkaliśmy w 6 dziewczyn w domku w trzech pokojach po 2 i mieliśmy jedną łazienkę na nas wszystkie) nie dogadywałam się z ludźmi na kuchni gadałam normalnie w sumie tylko z jednym kelnerem i dziewczyną która też pracowała jako pomoc kuchenna zbierałam opiernicz nawet za rzeczy które działy się nie z mojej winy raz przyszłam rano do pracy poszłam na zmywak od razu zapełniłam jeden koszyk chciałam wypażyć wypażarka nie działa zgłosiłam im to i dalej zmywałam ktoś przyszedł zobaczyć co się stało nie udało mu się naprawić i już więcej nikt z kuchni nie przyszedł tylko dwóch kelnerów w tym ten co z nim gadałam interesowali się tym bo było im mnie szkoda (ja się nie znam na tym miałam tylko pozmywać wypażyć i odłożyć na miejsce) i dopiero koło południa jeden z nich znalazł przyczynę i się okazało że bardzo mądry ktoś coś tam wyjął z niej i temu nie działała (jak wieczorem poprzedniego dnia wychodziłam działała normalnie wychodziłam zawsze jako jedna z ostatnich bo musiałam posprzątać całą kuchnie razem z tą dziewczyną i jeden lub dwóch kelnerów którzy sprzątali bar więc to nie byłam ja musiał ktoś zrobić to zanim ja przyszłam) ale opiernicz oczywiście ja dostałam bo nie wyrabiałam się ze zmywaniem a oni już mieli milion innych rzeczy mi do zrobienia i nie obchodziło ich to że zapełniłam wszystkie koszyki a nie mogłam ich wypażyć że zgłaszałam ile tylko i komu dało a oni mieli to w sumie gdzieś i żeby nie tych dwóch kelnerów to nie wiem co bym miała zrobić i zapewne wyleciała bym z roboty bo by na skarżyli na mnie szefowi że nic nie robie ale nie wspomnieli by mu nawet słowem że olewali moje zgłoszenia o nie działającej wypażarce (miałam do czynienia z kilkoma i tam pokazywali jak ona działa i jak coś to jak coś naprawić ale zazwyczaj to kazali nic nie ruszać i zgłosić to komuś i ktoś się tym zajmował a tam była inna i tylko mi pokazali jak ją włączyć nic więcej) innym razem musiałam pozamiatać i umyć schody od wyjścia od zaplecza tam gdzie się chodzi zapalić i znowu nikt nie powiedział czym to zrobić jak to stwierdziłam że tak jak w domu(schody u mnie od podwórka tylko zamiatamy nie myjemy ich) wezmę miotłe pozamiatam potem mopem umyje to przyczepili się że źle że nie ta miotła że wzięłam do zamiatania tą co służy do mycia właśnie schodów (była dziwna ale jak pytałam o normalną to kazali mi samej poszukać jeszcze z wielkim oburzeniem że mam czelność zawracać im głowę a pracowałam tam dopiero kilka dni i nie ogarniałam jeszcze do końca co i jak gdzie leży i wolałam spytać niż zrobić coś źle albo wcale tego nie zrobić) a na koniec się okazało że u nich normalna miotła to taka malutka którą ledwo dałam radę zebrać śmieci na kuchni a co dopiero pozamiatać betonowe schody i dostałam jeszcze większy opiernicz że za wolno to robię to miałam ochotę dać mu tą miotełke i niech sam zamiata i zobaczyć ile mu by to zajęło. Miałyśmy tam być miesiąc ale ze względu na to że nie dawałam rady wróciłyśmy do domu po tygodniu ale za to przynajmniej zarobiłam 700 złoty więc nie tak źle płacili jak na dorywczą pracę. Potem zostało nam trochę wakacji i chciałyśmy jeszcze se dorobić ale stwierdziłyśmy że nie chcemy już nigdzie jechać to zapytałyśmy się w restauracji i hotelu u nas w wiosce czy nie szukają kogoś do pomocy na resztę wakacji to powiedzieli że jak chcemy to możemy przyjść w weekend na zmywak bo mieli akurat wesele i poszłyśmy to za około 8-9 godzin zarobiłyśmy po 60 złoty i uważam że dobrze zapłacili zwłaszcza że to było dość małe wesele tego zmywania nie było dużo i że na tyle osób to w zupełności wystarczyła by jedna osoba tylko tyle że od 16 do 5 nad ranem. Potem chodziłyśmy tam pielić albo sprzątać pokoje szłyśmy tam koło 9-10 popracowałyśmy 8 godzin i resztę dnia miałyśmy wolne a płacili nam co dziennie więc miałyśmy na bieżące swoje wydatki miałyśmy 11albo 12 złoty za godzinę 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Anka19 napisał:

pilnując jej wtedy nie spełna rocznego syna

Co to jest: "spełna"? 🤔

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×