Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zona 2

chce odejsc od meza

Polecane posty

Gość zona 2
wow, wow, wow. Nie spodziewalam sie takiej odpowiedzi. Nie rozumiemy sie troche. Nie wiem czy tutaj o tym pisalam, czy w innym temacie. Ostatnio duzo pisze. Ja nie doradzam moim kolezankom rozstan, ani rozwodow. Chociaz wlasnie inne tak latwo to proponuja. Pozniej kazda z nich wraca do mezow , czy tez chlopakow.Zmierzam do tego, ze wlasnie ci, ktorzy sa w zwiazkach to najbardziej doradzaja innym zakonczenie. Nie pamietaja czym jest samotnosc. Moim przyjaciolkom nie ufam. Jestem pewna , ze jeszcze niejeden raz sie na nich zawiode. Jedyne komu ufam , to mojej siostrze. Jestes wiec mezczyzna. Jesli tu jeszcze wrocisz, to odpowiedz mi prosze na kilka pytan. Jestem ciekawa jakie masz zdanie na ten temat. Jakie zdanie ma facet. Moj maz jest tez typem flirciarza. Czuje sie czesto przez to ponizona. Gdy sa inne kobiety, on na mnie nie zwraca uwagi. Patrzy sie na nie, usmiecha i zagaduje. Jak sobie poradzic z tym? Mam jeszcze w rekawie kilka hakow na niego, ale to juz innym razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
:) Z tym małżeństwem to jest naprawdę inaczej niż wszyscy myślą. Ślub. Wielka miłość dwojga ludzi. Po czasie uczucie zaczyna nabierać innego wymiaru. Dziecko. Kobieta nosi je pod sercem przez 9 miesięcy. Więź która ją łączy z dzieckiem powoduje że mąż zostaje ustawiony w kolejce jako numer 2. On tego nie chce przyjąć do wiadomości. Ona tego nie dostrzega. Powoli wszystko odpływa i odpływa. Nagle ona czuje potrzebę jego bliskości. Ale jakoś tego nie widać. To wszystko jest zbyt złożone żeby opisać w kilku zdaniach. Kiedyś ludzie mawiali, że kobieta jest westalką domowego ogniska. Póki ona dba o rodzinę, o sferę uczuciową tak długo rodzina pozostaje jednością. Dzisiaj w dobie rozwiązłości i głoszonych sloganów o równości itp kobieta traci to co było w niej najbardziej wartościowe. Gubi coś co było, jest i będzie największą wartością ludzi. Facet to niby głowa rodziny, ale kobieta to szyja na której ta głowa się porusza. To szyja pozwala głowie na skręt w lewo czy w prawo. Ale czasem szyja też zapomina o swoich obowiązkach. Kobieta dostrzega że małżonkowie się oddalają. Nieprawda. To ona oddaliła się od męża i nagle dostrzega tę przepaść która zaczyna ją dzielić. W twoim podejściu przebija czysty egoizm. Myślisz o sobie. Nie myśl lokalnie. Pomyśl globalnie. Nie myśl o sobie. Pomyśl o rodzinie. Wiem, że bardzo dużo osób nie zgodzi się z moim zdaniem. To tylko ich wybór. Wybrałaś faceta. Więc zadaj sobie pytanie. Kochasz go ? Kim on dla ciebie jest ? Ile on dla ciebie znaczy ? Pomyśl kryteriami wartości osoby dorosłej i odpowiedzialnej nie tylko za swoje życie. W dniu ślubu podjęła odpowiedzialność za swoją rodzinę. To co teraz robisz. Te twoje wątpliwości świadczą że ktoś w którymś momencie nie zdawał sobie sprawy z tego jaka na nim ciąży odpowiedzialność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A mnie się wydaje że lepiej ci było z pijakiem. Nie byłaś samotna. Teraz mając porządnego faceta odczuwasz brak adrenaliny jaką dawał ci alkohol. Weź wróć do pijaka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aleczka 33
mnie też wydawało się że kocham męża a po 6 latach męczarni ( chociaż przez pierwsze 2-3 lata było do zniesienia) chce rozwodu i bo dalej nie wytrzymam . Człowiek nigdy się nie zmieni tylko z czasem możemy poznać go lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Widać aleczko że nigdy się nie zmienisz, więc rozwiedź się. I tak będziesz sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zona 2
Gosciu, z wyczerpujacymi odpowiedziami, czysbys byl duchownym? Gdzie w tym wszystkim jestem ja i moje szczesliwe zakonczenie ? Bronisz mezczyzn caly czas. Zawieralam malzenstwo w dobrej wierze, chcialam miec meza i dziecko. Nie mam sie czym chwalic, ale to tylko mi zalezy. Przeciez z z moich wypowiedzi jasno to wynika, przynajmniej dla tych, ktorzy umieja czytac miedzy wierszami. Ja kazdy temat na kafeteria.pl zakladam o moim mezu. Wroce, jeszcze raz do Twoich wypowiedzi jutro.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zona 2
i napisze wiecej ( wroce jutro oczywiscie nie dlatego, ze mnie zatkalo i nie wiem co odpowiedziec, powod jest bardziej prozaiczny - nie mam teraz czasu)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie jestem duchownym, nie jestem też szowinistą. Lubię kobiety. Ale jestem żonaty i uważam że na samym lubieniu się ograniczę. o do małżeństwa to mam własną teorię. Jesteśmy partnerami. To obliguje. Partner ma do mnie zaufanie, polega na mnie, jest mnie pewien we wszystkim. Jesteśmy dla siebie oparciem i dajemy sobie wsparcie we wszystkim. Kłotnie są u nas na porządku dziennym. O d**erele i o sprawy istotne. Pamiętamy jednak żeby nie przekroczy pewnej granicy. Kłotnia to jak stąpanie po cienkim lodzie. Nie wiadomo kiedy się załamie a my wylądujemy pod nim. Rozmowa jest bardziej rozsądnym rozwiązaniem. Mówimy o wszystkim. O drobiazgach, o poważnych problemach. Rozmawiamy o seksie. o tym na co mamy ochotę, co nas podnieca, a co napawa odrazą. To jest istotne poznawać siebie. Małżeństwo to przedsięwzięcie którego rozbudowa trwa do jego końca. Można łatwo wszystko zniszczyć. Odejść, rozwieść się. Ale w małżeństwie nie ma urlopów i przerw. To coś co trwa na żywo. To nie jest jazda próbna samochodem, że jak mi się fura nie podoba to ją sprzedam. To jak roślina o którą się powinno dbać. Bo to rzadki okaz. Wymaga pielęgnacji i ciągłej troski. Tu potrzeba ciepła, a czasem kubła zimnej wody. Małżeństwo tworzymy sami. Jeżeli oczekujesz od partnera wiecej niż mu możesz ofiarować to stoisz na przegranej pozycji. Tu nie może być licytacji, że ty mu aż tyle, a on tylko tyle. Dajesz mu, bo on jest twoim partnerem. On ofiarowuje ci tyle bo jesteś jego partnerką. na tym według mnie to polega. Ona jest taka jaką pomogę jej być. Ona chce widzieć we mnie swój ideał stara mi się pomóc nim zostać. Ale do tanga trzeba dwojga. Jeżeli masz tylko wymagania. Jeżeli pozwalasz sobie na ośmieszanie go przed ludźmi, jeżeli potrafisz go ciągle krytykować, to nigdy on nie wzniesie się powyżej poprzeczki. Okaż mu że go kochasz. Że on jest tym na kim ci zależy. Nie oczekuj od razu wszystkiego. Powoli. Na wszystko jest pora. Nawet na to żeby zrozumieć swoje błędy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wow, jaki temat!!! gorąco tu! po pierwsze-nie oskarżajcie zony2-ma prawo czuć się niespełniona w związku(przepraszam, żona2, ze tak to ujęłam, może niezbyt adekwatnie do Twojej sytuacji?)...nie zawsze "wasze" złote rady pasują do danej sytuacji...to trzeba dać sobie powiedzieć, a nie rzucać obelgami! po drugie-żono2- Twój mąż ewidentnie (mało o nim wiem, ale wnioskuję z Twoich wpisów) jest flirciarzem, maniakiem komputerowym i-zwyczajnie zaniedbuje Cię...hmmm, i co teraz???? ja proponuję, jeśli Ci zależy na nimi na związku(???)-zrobić odwet-pokażać mu ,że Ciebie też stać na flirciki...niech sobie będzie zazdrosny?(oczywiście -wgranicahc rozsądku)...nie wiem,czy c***omogłam,ale tak jakos pomyślałam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Już dawno życie pokazało że zasada: Oko za oko. Ząb za ząb. Nie zdaje egzaminu. Doprowadza do szybkiego upadku i rozpadu. W efekcie pozostaje tylko niesmak i kac moralny. Zresztą uważam to za głupotę. Bo flirt jak piszesz moze zostać uznany za coś poważniejszego a wtedy szanse na pogodzenie spadają do zera. Można zobaczyć coś innego niż jest zamiarem. Mąż żony2 ogląda się za kobietami, a to wale nie oznacza flirtu. Tak więc jak widać z wpisu poprzednika Punkt widzenia zależy od punku siedzenia. Inaczej głodnemu chleb na myśli. Ja wyznaję zasadę: Nie czyń bliskiej ci osobie tego, czego sam nie chcesz doświadczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Żona pewnie już odeszła od męża, bo to cienias. Co to za facet który kocha i dba o rodzinę. Na dodatek nie zdradza. Jakiś śmieć. Nawet nie uderzy tylko się pokłóci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość roozczarowana
Jestem tutaj kazdego dnia, ale czasami nie mam sily nawet odpisac. Gosciu piekne to wszystko o czym piszesz, tylko ze adresatem tych slow powinien byc moj maz a nie ja. Wczoraj cala noc spedzil na rozmowie i smsowaniu z kolezanka (ona tez ma zreszta meza) Oczywiscie wybuchla miedzy nami dzisiaj z tego powodu klotnia... Pisze w tej chwili jeszcze pod wplywem emocji, ale mysl o rozstaniu nie przynosi mi juz cierpienia, a ulge. Nie bede musiala znosic jego ciaglych klamst w rzeczach powaznych, ale i nie tylko. Maz nawet zmienia rzeczywistosc, jesli chodzi o jakies bzdury. On musi sklamac. Nie wiem, czy tak tez bede czuc , gdy zlosc ze mnie juz opadnie. Chcialabym juz zawsze miec taka sile i odwage jak w tej chwili.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I co się z tobą dzieje żono 2 ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autorka to ja
Pisalam w styczniu bardzo intensywnie w roznych tematach. Nie mieszkam juz z mezem od dwoch miesiecy. Wyrzucilam go z domu, poniewaz pisal o seksie ze swoja kolezanka... Przetrwalam to wszystko. Rozstanie i zime, ktora nie miala tutaj... Powoli odzyskuje wiare w siebie. Od okolo dwoch , trzech tygodni nie mam napadw zlosci, w ktorych to wszystko mi sie przypominalo. Mialam je wczesniej bardzo czesto, nie moglam sie opanowac. Okropne uczucie. Odzyskalam wewnetrzny spokoj. Gdyby nie pewna sprawa, ktora nas laczy to moglabym juz o nim zapomniec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autorka to ja
i zime, ktora nie miala tutaj konca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autorka to ja
Bol po rozstaniu zagluszyla zima i czasami ekstramalne warunki , w jakich przyszlo mi pokonywac droge od domu do pociagu- pieszo. Czasami odczuwalna temperatura byla ponad -30 stopni. Do tego wieczna zawier**** a w niej ja idaca w sniegu , ktory siegal mi do kolan. Pozniej po pracy czekal mnie taki sam powrot. Dwa razy nawet trafilam na burze sniezna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czyżby w USA?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×