Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Jak dla was troje dzieci to dużo to co powiecie o rodzinie Walczaków z Gdańska

Polecane posty

Gość gość

Można o nich poczytać; maja 9 dzieci i 10 w drodze. Nie są żadną patologią. Najstarsze dziecko ma 20 lat a najmłodsze jest w drodze. Szczerze to ich podziwiam i zazdroszczę - maja duża fajną rodzinę i dzieciaki mają super rodzeństwo!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szacun

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chce ogladac twoje  nogi
och ela stracilas przyjeciela :P, :P, :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona napisała ksiązkę
Walczakowie to… zwyczajni polscy Walczakowie z Trójmiasta. No, prawie zwyczajni. Bo jednak dziewięciorgiem dzieci mało którzy rodzice mogą się pochwalić. Mama tej niesamowitej zgrai po wielu przygodach z małymi kosmitami zwanymi dziećmi postanawia opuścić dziwną planetę zwaną własnym domem i powrócić do pracy. Wtedy jednak dzieje się coś niespodziewanego – zachodzi w dziesiątą ciążę… „Dom pełen kosmitów” to pełna dystansu opowieść Justyny Walczak o jej rodzinie. Momentami wzruszająca, częściej zabawna, mówi o szczęściu jakie daje rodzicielstwo pisane przez bardzo duże R. Jeśli czasem masz wrażenie, że wariujesz ze swoim jedynakiem czy bliźniakami, książka Justyny Walczak pozwoli ci zrozumieć, w jak komfortowej sytuacji się znajdujesz. Znajdziesz w niej też moc wychowawczych porad i matczynych podstępów przetestowanych na kosmitach w różnym wieku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona napisała ksiązkę
Książkę Walczak czyta się właściwie jednym tchem. To taki jakby pamiętnik wielodzietnej mamy, która z niezwykłą lekkością i humorem opisuje perypetie swojej rodziny. A tych, jak to przy dziesiątce indywidualistów, jest co niemiara. Jest więc nieco o łamaniu nóg i rąk (i Bóg wie, czego jeszcze!), wizytach na pogotowiu, szkolnych dylematach i nieudolnościach systemu oświaty, o logistycznych wyzwaniach, jakimi są codzienne transporty do szkoły i wyjazdy na wakacje, o górach prania i stertach do prasowania, gotowaniu porcji dla zastępu wojska (a i tak wiecznie ktoś narzeka, że mu mało!). Jest o pierwszych miłościach, rozbitych kolanach, młodzieńczych frustracjach, ale i cała masa o radości, jaką daje taka gromadka (bo przecież radośc***omnożonej przez dziesięć!). Walczak bawi do łez, ale i wzrusza (na przykład kiedy pisze o pomysłach dzieciaków na koszulkę dla taty). Pokazuje taką piękną normalność w nienormalności (bo tak postrzegane są wciąż rodziny wielodzietne. „Niestety, w naszym kraju jest takie spojrzenie - duża rodzina to na pewno patologia. Rodzice są pewnie niewykształceni, więc nie wiedzą jak się zabezpieczyć przed ciążą. Kolejne ciąże to pewnie wpadka. Kto normalny świadomie zdecyduje się na tyle dzieci?” - mówiła w rozmowie z portalem wsumie.pl autorka książki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona napisała ksiązkę
"- Na początku małżeństwa w ogóle nie chciałam mieć dzieci. Jestem lekarzem, chciałam się skupić na karierze, realizować się. Nigdy nie przypuszczałam, że będę miała 10 dzieci - powiedziała w wywiadzie dla "Do Rzeczy" Justyna Walczak, która napisała książkę "Dom pełen kosmitów. Jak nie zwariować z dziewiątką dzieci w dziesiątej ciąży"." to z artykułu na onecie jakby ktos szukał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziekujemy za reklame pani ksiazki pani walczak a teraz do spania bo od rana znowu orka :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ciekawe po co jej były te studia medyczne?? Wyuczyła się na niełatwym kierunku na państwowej uczelni za NASZE pieniądze,a i tak została w domu. Mnie osobiśie żal takich kobiet, ale jej sprawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wiedzę ze studiów wykorzysta na pewno jestem na prawie 100% pewna, że wychowa dzieci na wspaniałych ludzi 10 wartościowych obywateli :) co znaczy przy tym koszt jaki poniósł budżet państwa przez Jej edukację zwróci się wielokrotnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Racja. Nie sadze zeby wyksztalcona kobieta wychowala meneli stojacych pod budka z piwem. Szacun dla niej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ukończone studia medyczne i nie wiedziła, że będzie miała 10 dzieci?? chyba na tej medycynie nie uczyli jak zabezpieczac sie przed ciążą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A skad wiesz ze dzieci nie byly planowane?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bo przecież pisze, że nie przypuszczała, że tyle dzieci będzie miała... nie wiem po co jej te studia były?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niczym nie różni się taka "rodzina" od grupy przedszkolnej czy z innego ośrodka opieki. Koszmar i patologia. Znam rodziny gdzie dzieci było po dziesięcioro. Kto się uchował, ten w przyszłości miał jedynaka. Pozostaje wstręt i uraz do takiego tłoku i walki o przetrwanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Podjęła studia, a póżniej zmieniły Jej się piorytety. Czy to tak trudno zrozumieć, że postawiła na Rodzinę. Ty nigdy nie zmieniasz zdania?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesz ja jak konczylam studia to tez nie przypuszczalam ze bede miala dzieci. Ba nawet otwarcie mowilam ze nie chce miec dzieci. A teraz mam 2 oboje planowani i myslimy nad 3.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przedszkole z 20 latkiem na czele. Dobre.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak dla mnie to kretynstwo. Takich idiotycznych ksiazek nie czytam bo mnie wielodzietni nie obchodza. I nie wierze, ze nie biora zadnych zasilkow :D Biora, biora. I jeszcze koszt podatnikow na jej studia medyczne, zmarnowane pieniadze. Wychowa nastepna grupe pasozytow, konczacych studia za nasze pieniadze, po czym nie pracujacych, nie oddajacych pieniedzy w formie podatkow ale pobierajacych zasilki na liczna progeniture :O Gdyby kazano jej zwrocic pienadze za studia to szybko przestalaby rodzic dzieciatka :D i polecialayby do pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
może to sposób na życie? Utrzymywać się z zasiłków na dzieci? Bo ile musi zarabiać mąż tej pani, żeby utrzymac taką 12??? A co się stanie, jeśli męża zabraknie bo nie wiadomo co dla niego szykuje los? No cóż, nie oceniam, może odrobinę się dziwię... Ale wykształcona mama jak widzę z każdą ciążą coraz bardziej zdziwiona :) Nie wie skąd sie biorą dzieci? A może w tylu wydatkach na rodzinę zabrakło na gumki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wywróżyłaś sobie z fusów, że Jej dzieci będą kiedyś pasożytami? Wychowaj swoje dobrze, bo też nie wiadomo co wyrośnie po takiej zjadliwej matce jak Ty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gumki to najtanszt srodek antykoncepcyjny a wychowanie chocby jednego dziecka kosztuje fortun ewiec lepiej inwestowac w antykoncepcje, ktora jest nieporownywalnie tansza niz wychowanie chocby jednego dziecka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Przedszkole z 20 latkiem na czele. Dobre." Niedobre, bo chodzi o grupę dla upośledzonych, możemy też przywołać inne przykłady: grup kolonijnych, z poprawczaków, domów dziecka i podobnych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja ani jej nie zazdroszczę, ani nie współczuję. Takie życie sobie wybrała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moim zdaniem posiadanie dużej ilośći dzieci jest największym obciążeniem dla matki w tej wielkiej rodzinie. Obciążeniem fizycznym (przejść 10 porodów - wtf??!!), psychicznym (wiadomo dlaczego) i emocjonalnym. Rozumiem, że ta rodzina wybrała taki lifestyle, ale czy to jest odpowiedzialne rodzicielstwo? Mam poważne wątpliwości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To raczej twoje myslenie jest lekko uposledzone. Mialam 7 rodzenstwa. Oboje rodzice pracowali. 6 z mojegorodzenstwa wlacznie ze mna skonczyla studia pracuje ma swoje domy/mieszkania swoje rodziny i przynajmniej 2dzieci. Najmlodsza mieszka tylko z rodzicami ale jeszcze studiuje. Nie mam zadnej trqumy z powodu licznej rodziny. Wrecz przeciwnie. Nie wiem dlaczego wiekszosc uwaza ze wszystkie wielodzietne rodziny to patologia. Chyba dlatego ze nie zna znqczenia tego slowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masz swoje dzieci czy jeszcze nie znasz znaczenia tego słowa (parafrazując), ty siódma czy piąta, czy która tam? Kontakt z rodzicami, ciepło rodzinne, indywidualizm mają szanse zaistnieć tylko tam gdzie nie ma stada. Dla porównania, w grupach gdzie jest kilkoro dzieci a każde na przykład problemowe, gdzie nie można stosować musztry a opieka trwa długo (nie chodzi o wyjście na spacer dzieci ze szkoły), nawet prawo każe dać jednego opiekuna na kilkoro. Jak to osiągnąć w stadzie? W filmie "Kevin sam w domu" problem masy dzieci jest świetnie i realistycznie pokazany. Już nie wspomnę o ciągłej kotłowaninie, walce i poczuciu krzywdy, ale najlepsza jest scenka gdy się śpieszą więc dzieciaki muszą być policzone wg sztuk. Inaczej się po prostu nie da. Dziewczyn, od tej siódemki rodzeństwa, jeśli więc nie wiesz co to znaczy normalny, policzalny stan rodziny, to nie bądź taka pewna że rozumiesz jak w rodzinie może być. Ty tego po prostu nie znasz. Nie dziw się że dla większości ludzi liczba dziec**przypominająca miot u suki budzi obrzydzenie a wyobrażenie o stosunkach rodzinnych (jakieś kolalicje, grupy wpływów, walki mniej i bardziej otwarte, rywalizacja wśród rodzeństwa) wywołuje skojarzenie z patologią. Obstawiam że spaliście po kilkoro w jednym łóżku i jedliście na raty, choć pewnie tego nie przyznasz. Miałaś własną kołdrę? Nie sądzę. W takiej sytuacji to że uchowaliście się a nawet pokończyliście studia, jest stanem uzyskanym "pomimo" a nie "dzięki". Dobrze że nie winisz rodziców (nie winisz?) ale nie życz czegoś takiego innym. Niektórzy naprawdę chcą dobra dla swoich dzieci, myśląc o konkretnych dzieciach a nie o grupie jaką się udało wyhodować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do gościa, który pisał o edukacji na koszt państwa - uwierz, że ta rodzina juz dawno "spłaciła" te studia, ba! Zapłaciła wiele więcej podatków niż rodziny z jednym, dwójka czy trójka dzieci. Vat jest w każdym produkcie który kupujemy, a ile w takiej rodzinie kupuje się jedzenia, ubrań, zabawek, książek, itd. Idę o zakład że sumujac zapłacili więcej podatków niż Ty, który wypominasz jej zdobycie wykształcenia. Żenujący argument powolujesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na ten VAT to ona zasilki bierze. Z moich podatkow :D Guzik oddala, jest obciazeniem dla systemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Kontakt z rodzicami, ciepło rodzinne, indywidualizm mają szanse zaistnieć tylko tam gdzie nie ma stada." Co za bzdura. Co w takim razie z rzeszami cierpiących jedynaków, zamkniętych w 4 ścianach pokoju i szczerze nienawidzących rodziców? Oni najczęsciej padają ofiarami uzależnień i samobójstw.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i super autorko ale dla mnie troje dzieci to dużo i Twój argument nic nie zmienia dlatego poprzestanę na jednym, a jak im tak zazdrościsz to do roboty też sobie zafunduj taką rodzinę skoro dla Ciebie to nie jest dużo :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×