Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Wasze przyklady upokarzajacej biedy

Polecane posty

Gość gość
Przykre jest to, że dotyka to dzieci a rodzice niestety nie rozumieją co im gotują i że odbije się to na ich dorosłym życiu. W moim przypadku mama oddała nam wszystko, sama chodziła w jednej kurtce 15 lat dopóki nie potargała się żywcem, sama nie jadła żeby nam zostawić (niejednokrotnie). A tatuś...przepijał każdy grosz, bił, awanturował się...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do osoby z 10:41 Jeśli ktoś dostaje wszystko na tacy nigdy tego nie doceni, ani Twojej ciężkiej pracy i zaangażowania. Taka jest niestety rzeczywistość. Syty głodnego nie zrozumie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzisiaj wyciągnęłam rosówkę i zawiązałam nią buta. Bo mi sie sznurówka porwała :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mieszkalam w najbrzydszym domu w okolicy, nie mialam nawet swojego pokoju wiec nigdy nie przyprowadzilam, zadnej kolezanki do domu. jak raz szlismy na klasowy spacer to pewien chlopak na caly glos krzyknal ze mieszkam w takiej ruderze. nigdy tego nie zapomne. smiano sie takze z mojej mamy,ktora pracowala jako praczka, i ze pali papierosy jak idzie do pracy :/. ale to tylko chlopacy mi tak dokuczali w podstawowce. poza tym raz tylko bylam na wakacjach. biedy w sensie: nie ma co do gara wlozyc, na szczescie nigdy nie doswiadczylam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
aaaa i jeszcze dluuuuugo mielismy zwyklo franie, nie mielismy umywalki w lazience, a w kuchni ino zimna woda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja_mala
jak Was czytam to mi się moje dzieciństwo przypomina :/ co prawda nie było picia i bicia ale pracował tylko ojciec bo matka zajmowała się nami, a była nas w domu 4 rodzeństwa + rodzice wiec 6 osób, wiec i kasy mało, obiady co prawda codziennie ale skromne, kasza, ryż, makaron albo ziemniaki z najtańszym sosem, albo jakieś zupy zagęszczane mąką, mięso na obiad było tylko w niedziele, żadnych owoców czy warzyw bo to przecież drogo, smak banana poznałam pamiętam to jak dziś jak miałam 14 lat - babcia kupiła banany na święta jak przyjechała do nas, kanapki do szkoły matka robiła z masłem tylko albo z najtańszym serem ew. jakąś konserwą pokrojoną tak cienko ze jakby nie było to bez różnicy, czasami smarowała kanapki przecierem pomidorowym bo najtańszy. Pamiętam jak wysyłała mnie do sklepu to zawsze do jednego na końcu osiedla bo tam było najtaniej a i tak krzyczała jeszcze na wychodne "tylko weź to najtańsze". Nie jeździłam na żadne wycieczki klasowe, książki miałam zawsze po kimś, najczęściej kupowała te najbardziej porysowane bo najtańsze, nie płaciłam żadnych składek klasowych, nie chodziłam na urodziny klasowe bo za co, wyjścia na lody, kino, teatr - wszystko mnie omijało, a jak pytałam czy mogę iść na jedno wyjście w roku to z obrażoną miną patrzyła na mnie i pytała "a za co", nie miałam żadnego ubrania kupionego specjalnie dla mnie, wszystko zdobyczne od znajomych/rodziny/lumpeksu, najgorszego sortu szmaty, których nikt nie chciał bo kupowała zawsze dzień przed dostawą bo najtaniej, buty dziurawe lub przechodzone po kimś aż dziw ze nie miałam nigdy grzybicy. Inne dzieciaki zajadały się żelkami ze sklepiku szkolnego a ja siedziałam w kącie na korytarzu i patrzyłam tylko bo nikt z takim dziwadłem się nie chciał trzymać , rozczochranym, w starym ubraniu i dziurawych butach, pamiętam ten wstyd, mam go do dzisiaj w sobie, obiecałam sobie ze jak będę kiedyś miała rodzinę to nigdy do czegoś takiego nie dopuszczę. Nie rozumiem do dzisiaj po co w takiej biedzie rodzice decydowali się na kolejne dzieci skoro nie było ich na to stać. Dzisiaj mam prawie 30 lat, męża, dobrą prace, dom i fajny samochód i przede wszystkim wspaniałego synka, który poszedł do pierwszej klasy dwa tygodnie temu. Na drugie śniadanie zrobiłam mu kanapki ze świeżo kupionego rano ciemnego pieczywa, z sałatą, najlepszą ręcznie robioną szynką, prawdziwym serem, pomidorem malinowym i ogórkiem, dostał także pachnące jabłko, i gruszkę - i przypomniało mi się moje śniadanie sprzed 23 lat - czerstwy 3 dniowy chleb z musztardą i przecierem pomidorowym - 2 kawałki na cały dzień w szkole. Bieda nawet jeśli przemija to i tak zostaje w człowieku niestety, bo mimo ze mam wszystko za sobą szczerze się poryczałam pisząc tego posta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja_mala
jak Was czytam to mi się moje dzieciństwo przypomina :/ co prawda nie było picia i bicia ale pracował tylko ojciec bo matka zajmowała się nami, a była nas w domu 4 rodzeństwa + rodzice wiec 6 osób, wiec i kasy mało, obiady co prawda codziennie ale skromne, kasza, ryż, makaron albo ziemniaki z najtańszym sosem, albo jakieś zupy zagęszczane mąką, mięso na obiad było tylko w niedziele, żadnych owoców czy warzyw bo to przecież drogo, smak banana poznałam pamiętam to jak dziś jak miałam 14 lat - babcia kupiła banany na święta jak przyjechała do nas, kanapki do szkoły matka robiła z masłem tylko albo z najtańszym serem ew. jakąś konserwą pokrojoną tak cienko ze jakby nie było to bez różnicy, czasami smarowała kanapki przecierem pomidorowym bo najtańszy. Pamiętam jak wysyłała mnie do sklepu to zawsze do jednego na końcu osiedla bo tam było najtaniej a i tak krzyczała jeszcze na wychodne "tylko weź to najtańsze". Nie jeździłam na żadne wycieczki klasowe, książki miałam zawsze po kimś, najczęściej kupowała te najbardziej porysowane bo najtańsze, nie płaciłam żadnych składek klasowych, nie chodziłam na urodziny klasowe bo za co, wyjścia na lody, kino, teatr - wszystko mnie omijało, a jak pytałam czy mogę iść na jedno wyjście w roku to z obrażoną miną patrzyła na mnie i pytała "a za co", nie miałam żadnego ubrania kupionego specjalnie dla mnie, wszystko zdobyczne od znajomych/rodziny/lumpeksu, najgorszego sortu szmaty, których nikt nie chciał bo kupowała zawsze dzień przed dostawą bo najtaniej, buty dziurawe lub przechodzone po kimś aż dziw ze nie miałam nigdy grzybicy. Inne dzieciaki zajadały się żelkami ze sklepiku szkolnego a ja siedziałam w kącie na korytarzu i patrzyłam tylko bo nikt z takim dziwadłem się nie chciał trzymać , rozczochranym, w starym ubraniu i dziurawych butach, pamiętam ten wstyd, mam go do dzisiaj w sobie, obiecałam sobie ze jak będę kiedyś miała rodzinę to nigdy do czegoś takiego nie dopuszczę. Nie rozumiem do dzisiaj po co w takiej biedzie rodzice decydowali się na kolejne dzieci skoro nie było ich na to stać. Dzisiaj mam prawie 30 lat, męża, dobrą prace, dom i fajny samochód i przede wszystkim wspaniałego synka, który poszedł do pierwszej klasy dwa tygodnie temu. Na drugie śniadanie zrobiłam mu kanapki ze świeżo kupionego rano ciemnego pieczywa, z sałatą, najlepszą ręcznie robioną szynką, prawdziwym serem, pomidorem malinowym i ogórkiem, dostał także pachnące jabłko, i gruszkę - i przypomniało mi się moje śniadanie sprzed 23 lat - czerstwy 3 dniowy chleb z musztardą i przecierem pomidorowym - 2 kawałki na cały dzień w szkole. Bieda nawet jeśli przemija to i tak zostaje w człowieku niestety, bo mimo ze mam wszystko za sobą szczerze się poryczałam pisząc tego posta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Boże jakie to okropne :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przykro mi, że miałaś takie dzieciństwo, ja-mała. Ale to już za Tobą. No i wiesz, mogło być gorzej:) Zawsze jest tak, że pytamy 'dlaczego ja'. A dlaczego nie? To nie jest świat szczęśliwy i sprawiedliwy. Nigdy taki nie będzie. A Ty masz teraz swoją spokojną, dostatnią przystań, więc już nie płacz:) Możesz za to, kiedy zobaczysz jakiegoś obdartusa w kącie, dać mu pachnące jabłko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moje życie jeszcze gorsze. I tak wam zazdroszcze. U mnie prócz biedy byl jeszcze terror i chora psychicznie matka. Co prawda nie ma żadnej choroby ale tak: nigdy nie pracowała, nie potrafiła się zabezpieczyć, rodziła dzieci które miała głęboko gdzieś. W dzieciństwie wloczylismy się gdzs po osiedlu, bilismy się miedzy sobą do tej pory mam słabe relacje z nimi o wszystko się klocimy, w niczym nie pomogą. Matka w ogóle nie zajmowała się dziećmi, nie wychowywała, nie uczyła niczego. Siostra jak była mała to nazarla się lekarstw i omalo co nie umarła. Mamusia nie pilnowała. Nie pilnowała czy wchodzimy do szkoły, czy mamy odrobione lekcje. Zawsze dwoje w dzienniczku, upokorzenia w szkole ze strony dzieci i nauczycieli. Kiedyś nauczycielka przed cala klasa do mnie: czemu ty dziecko masz takie brudne rajtki. Matka cale życie się awanturowala. Ojciec odszedł to juz w ogóle, zupa z wegety , brak prądu, gazu, mortadela w kółko i dom który się rozpadał. Popadł w ruinę bo ta idiotka jak poszła do pracy to do mycia dworca, zarabiała 300 zł , nie potrafiła utrzymać domu, rodziny . W tej chwili nie mamy domu. Ja mieszkam u chłopaka i w dodatku jestem chora przewlekle i nie mogę pracować. Chciałabym żeby ktoś ta kiurwe zabił juz. Pali 3 paczki dziennie i nie chce zdechnac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
o wlasnej matce tak mowic, boj ty sie Boga dziewczyno :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A co? ma dobrze o niej mówić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja_mala
gość 11:53 tak sobie właśnie pomyślałam - teraz jak syn poszedł do szkoły to zaraz zaczną się schodzić koledzy i będę widziała, bo już jestem na to uczulona jak dzieci mają w domu, bo przecież to widać, ja to widzę ! Jestem wyczulona na biedę. Nie jesteśmy milionerami, mamy niewielki dom, jeden samochód, nie trzy jak niektórzy ale zawsze znajdzie się ciepły obiad dla jednego dziecka więcej które przyszło bo matka je wysłała bo w domu nie ma nic :/ Najgorsze w tej całej historii jest to ze z matką mam kontakty średnie, powiedziałabym poprawne, widujemy się od święta, a ona nadal uważa ze mieliśmy świetne dzieciństwo, bo w domu nie było przemocy, i do tej pory nie potrafi dysponować pieniędzmi, mimo ze zostali z tatą sami bo wszyscy już się wyprowadzili. Często pożycza od siostry bo do mnie wstydzi się przyjść, a ja potem siostrze oddaje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zobacz, że bieda pomogła Ci stać się dobrym, wrażliwym człowiekiem:) Poza tym - pomimo niedostatku i nieogarnięcia rodzicieli, trójka rodzeństwa to jest coś! Miłego dnia i nie smuć się przeszłością, bo jej już nie zmienisz. A przepłakanego dnia nie da się odzyskać. Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja_mala
Najgorsze ze takiego czegoś nie da się wymazać z pamięci jakby bardzo się chciało. Człowiek jest wrażliwszy na takie sytuacje bo wie już dzisiaj jak inny człowiek się czuje w takiej sytuacji. Niby to tylko dziecko ale przecież z tego dziecka będzie kiedyś dorosły i z tymi wspomnieniami się będzie musiał uporać. Mi dzisiaj żal siebie jak patrzę na siebie z tamtych lat, ale niestety - czasu nie cofne, może dlatego tak zawsze patrzę na inne dzieci i zastanawiam się czy mój syn nie ma powodu by czuć się gorszym od innych w sytuacjach w jakich się znajduje, ma zdecydowanie lepszy start bo wie ze ktoś pomyślał choćby o tym co zje na drugie śniadanie :) płacz mi już przeszedł, tez życzę miłego dnia gościu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hej . Ja najgorzej wspominam ze jako jedyna z klasy nie jedzilam na wycieczki szkolne, a pozniej w gimazjum nic sie nie zmienilo bylo tylko gorzej, nadlal chodzilam w tych samych ciuchach, zadko mialam kupywana cos nowego, jako jedyna z klasy nie mialam tel. komórkowego, czulam sie gorsza, Nie chodzilam na urodziny do kolezanek, sama tez nie mialam takich imrez. W domu nie bylo lazienki, wode nosilo sie ze studni, mylam sie w miednicy, naczynia mama zmyawala w wiaderkach, obiad gotowala na piecu, na podworku byl wychodek. Przez cale liceum nie mialam chlopaka bo sie wsydzilam ze nie mam wlasnego pokoju i nie mialabym gdzie go zaproscic. Wszystkie kolezanki mialy a ja nie. Po zdaniu matury w weku 19 lat zaczelam zarabiac, moze nie wielkie kokosy ale na buty, ciepla kurtke, kosmetyki czy podpaski mialam/mam. Dzis mam 25 lat, bylam rok za granica mam wlasny laptop, telefon wart ponad 1000 zl, aparat cyfrowy NOWE ciuchy kupione za granica o tym marzylam cale dziecinstwo. Obecnie pracuje w Polsce tylko na umowe zlecenie, caly czas szukam czegos lepszego jak nie znajde to moze znowu wyjade. Mieszkam w domu rodzinnym nadal nie mam wlasnego pokoju ale lazienka i ciepla woda jest. Mam chlopaka ktory mnie rozumie bo jest/byl w dziecinstwie w podobnej sytuacj. Jak tylko mam "wolne" pare groszy, to robie sobie jakos wycieczke, nie sa to dalekie podroze za granice ale zwiedzam Polske, nie za czesto ale zdarza mi sie w wakacje gdzies wyskoczyc. Teraz moim najwiekszym marzeniem jest wlasne cztery katy:) moze za pare lat sie spelni...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też jestem wyczulona na biedę, widzę nawet po wyrazie twarzy dziecka. Moja rodzina też była biedna nigdy nie było na jakieś małe przyjemności za to u sąsiadów się przelewało, dzieciom niczego nie brakowało dla nich nie było nic dziwne nie były zachłanne. Zawsze jak miały coś to dzieliły się z dziećmi na podwórku. Pamiętam jak moja 4 letnia siostra bawiła się z nimi i babcia przyniosła im jakieś słodycze powiedziała do dzieci "tylko pamiętajcie nic jej nie dajcie, ona wam coś daje?" ja już miałam wtedy 13-14 lat widziałam wzrok siostry jak patrzyła gdy jedzą. Nigdy tego nie zapomnę. I nigdy nie pozwolę moim dzieciom na takie traktowani drugiego człowieka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja_mala
to tez pamiętam "nie dawajcie jej, bo ona nigdy nic nie przynosi" takie znajome zdanie niestety

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Unas 80 lata , było inaczej ubrania miałam , jedzenie tez ( dobre ) niemialam pokóju ( do 19 roku życia , ale od 18 mieszkałam zagranica ) pokój dzielilam z rodzicami , drugi pokój dziadkowie , trzeci wujek . Ale moja matka w biedzie się wychowała , i to zrobiło z niej okropna osobę . Cały czas mi opowiadała jak dobrze mam a ona jak zle miała . Lala mnie za nic , bo miała zły humor ( katowala ) , straszyla ze odda mnie do domu dziecka . I jak dziś pomyśle wogule ominie nie dbała , raz na tydzień kompiel w bardzo gorącej wodzie ( śmiała się jaka ja wytrzymała ) , uszy czy czyste niesprawdzala , czy czyste majtki ( ja chodzilam brudna ) , pamietam ze niejadlam śniadania w szkole i pózniej w tornistrze wszystko poplesnialo to tak smierdzialo . A ze ona nigdy nie zaglądala do mojego tornistra no nic niewiedziala , pytała w niedziele wieczór czy lekcje odrobine , nawet nie spojrzała . Mam uczucie ze ja byłam tylko kolejnym lokatorom bez jakikolwiek praw .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Straszne to jest ale z drugiej strony trudno się dziwić ludziom, taki człowiek przyzwyczajony ze ktoś obcy mu dość daje potem zeruje na innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Smród w domu, drewniany wychodek na zewnątrz, załatwianie sie do wiadra którego zawartość wylewalo sie do wychodka pod osłona nocy bo wstyd. Alkohol i awantury plus ciągły strach przed awanturami no i przemoc, walki i szarpaniny. Moznaby tak pisac****isac ale nie chce tego wspominać.. Nikogo nigdy nie zapraszałam bo sie wstydziłam swoich warunków mieszkaniowych, ktore niewiele sie zmieniły. Moja matka jest gruba i leniwa, woli tkwić w fotelu oglądając telewizje gromadząc wokół siebie brud. Koty łażą po stołach, pies leży na kanapie, wszędzie odór brudu i smażonej słoniny. Kibel zamontowali w domu dopiero kilka lat temu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak byłam mała umarła moja mama, ojciec wyjechał zarabiać pieniądze i zarabiał ale o mnie zapomniał. Wychowywała mnie babcia cudowna kobieta robiła co mogła, rarytasów nigdy nie było ale głodna nie chodziłam. Najgorzej wspominam nie brak łazienki, nie kibelek na zewnątrz czy brak cetralnego ogrzewania ale to jak mnie traktowały dzieci w podstawówce. Byłam dla nich dziwadłem, miałam wprawdzie swoje przyjaciółki ale przez większość byłam wyśmiewana poniżana dochodził nawet do rękoczynów . Nigdy nie zapomną takiej zielonej bluzki chodziłam w niej na okrągło kiedyś w klasie jedna dziewucha zapytała na głos cy ja nic innego nie mam otóż nie miałam .... Ta sama osobistość po tym jak zrobiła ze mną zrobić jakiś projekt do szkoły powiedziała: ( tego nie zapomnę) ,, nie wiedziałam że takie osoby jak ty są normalne'', spytałam to znaczy jakie? ,, no takie biedne i bez rodziców'' Kiedyś mój kochany tatulek odwiedził mnie ze swoją nową żoną powiedziałam że mam wycieczkę szkolną a na żadnej nigdy nie byłam i co się okazało przysłał mi 60 zł na wycieczkę tylko że nie miałam butów na zimę i babcia zapytała czy wybieram buty czy wycieczka wybrałam buty, to były jedyne pieniądze jakie od niego dostałam później jak przyjeżdżał to potrafił jeszcze brać od babc****eniądze na bilet... Z czasem moja sytuacja finansowa trochę się poprawiła od czasu do czasu mogłam sobie pozwolić na nowy ciuch oczywiście jak na niego zarobiłam Pracowałam z racji mieszkania na wsi u rolników potrafię ( tu pewnie będziecie się śmiać) wydoić krowę pielić buraki zbierać ziemniaki ogórki pomidory aronie wiśnie śliwki dużo by tu wymieniać co robiłam w wakacje . Kiedyś za ciężko zarobione pieniądze poszłam na dyskotekę, wystrojona w nowe ciuchy dumna bo harowałam na nie jak dzika, ktoś się na tej imprezie pomylił i zabrał moją kurtę zostawił swoją tylko że sporo za dużą i letnią a moja była kupiona na jesień. Nie zapomną wstydu i zimna, musiałam w tej za dużej kurtce chodzić aż do zimy. Nie mam pretensji że jadałam byle co, ze wstydziłam się zapraszać koleżanek, że miałam stare ciuchy, ze myłam się misce,o zimno jakie panowało w domu, ale mam pretensje to tych wszystkich ludzi którzy mnie tak traktowali jak człowieka drugiej kategorii. Mino trudnego startu skończyłam dwa kierunki studiów, mam dobrze płatną pracę, wspaniałego męża,właśnie kupiliśmy działkę na wiosnę ruszamy z budową domu, spodziewam się dzidziusia, odnowiłam relację z rodzeństwem jestem szczęśliwa. Teraz zwracając w rodzinne strony widuje tych wszystkich ludzi którzy uważali się za lepszych, śmiać mi się chce bo teraz to mnie uważają za tą lepszą i to nie dlatego ze ciężko pracowałam żeby skończyć studia często sprzątając po ludziach pracujac w każdy weekend kiedy oni się bawili,ale tylko dlatego ze stać mnie na drogi laptop,telefon, czy na zagraniczne wycieczki. Ktoś wcześniej napisał że bieda nigdy nie wyjdzie z człowieka i to jest prawda też wekuje przetwory suszę grzyby, jak robie zakupy to czytam skład przeliczam , ubrań nigdy nie wyrzucam odnoszę do czerwonego krzyża, no i uwielbiam kupować na wyprzedażach. Jak kupie sobie jakiś ciuch za 100 % ceny to mam wyrzuty sumienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ktos tam na 1stronie napisal kawa,papierosy,chleb, no tak, gdyby nie te k***wskie papierochy za 10-15 zeta za paczuszke plus kawa za 6-15zeta to by ten ktos mial na cos wiecej niz tylko chleb, najpierw niech skonczy z trujacymi ,smierdzacymi papierochami a potem niech narzeka ze nie ma na nic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakie to przykre wszystko ... ja przez 25 lat nigdy nic nie dostalam od rodzicow na urodziny, imieniny czy Mikolaja. W tym roku moja mama jednak sobie przypomniala i w dniu urodzin dostalam czekolade. Nie zeby to bylo zalosny prezent ale wolalabym zeby mi nic nie dala albo kupila ja w biedronce za 99 gr a ona mi dala czekolade ktora brat przywiozl z niemiec (co roku tam jezdzi i co roku przywozi slodycze m.in czekolady dla wszystkich) najpierw sie ucieszylam ze taki symboliczny prezent, ze pamietala a potem jak zobaczylam te niemieckie napisy to mi sie przykro zrobilo, wolalabym nic nie dostac ...nigdy mi nawet zyczen z tata nie skladali ale jak mieszkalam za granica przez rok to wtedy przyslali zyczenia nawet na Dzien Dziecka a potem jak wrocilam mieszkalam nadal z nimi to juz stwierdzili ze nie potrzeba chyba skladac mi zyczen. Przykre ... jak widze po sasiadach i rodzinie jak na 5 czy 13 urodziny dzieciaki zapraszaja kolezanki z klasy jest zabawa sa balony eh mam 25 lat i im zazdroszcze. Nie mam dzieci ale jesli kiedys bede miec to bede starala sie im zapewnic to czego ja nigdy nie mialam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość 14:19 Mam to samo co Ty - odnośnie tych buraków i krów, wiele rzeczy potrafię zrobić sama, nazywam to syndromem biedaka :p Jak stawialiśmy dom i trzeba było oszczędzać to wiele rzeczy robiłam sama tzn. robiłam meble do domu (niektóre stoją do dziś, jak szafa wnękowa której koszt na zamówienie przewyższał dużo nasze możliwości wtedy), naprawiałam samochód sama - wymieniałam oleje, filtry, hamulce, opony, aby zaoszczędzić na mechaniku, naprawiałam cieknące rury itp. Mąż niekiedy wybałuszał oczy i się pytał gdzie się tego nauczyłam, nie wiem, patrzyłam na ojca jak naprawiał jak u nas w domu nie było kasy na takie usługi, brałam książkę, instrukcje i do dzieła, w życiu trzeba sobie umieć radzić w końcu jak kasy braknie. I tez uwielbiam zakupy na wyprzedażach, mam chyba wszystkie możliwe karty zniżkowe i zawsze uda mi się cos utargować ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja_mala
widze ze wyżej się nie podpisałam, to ja :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja też doiłam krowy :) jakoś nie jest mi wstyd z tego powodu, praca w rolnictwie nie jest mi obca, potem sprzątanie budynków, w tej chwili po studiach znalazłam fajną pracę w administracji prywatnej firmy mieszkam na wsi, dojeżdżam do pracy. Prowadzę własny ogród uprawiam w nim wszystko co tylko mogę, i cały sezon przynoszę koleżance z pracy, która jest w trudnej sytuacji finansowej owoce i warzywa na przetwory, orzechy, słonecznik dla dzieciaków, zioła, syropy które robię. I sprawia mi to ogromną przyjemność w życiu nie chciałabym nic w zamian.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witaj ja_mala gość dziś Z mężem się często śmiejemy że jak będzie jakaś gigantyczna katastrofa np atak zombi ;) to my mamy duże szanse na przetrwanie tyle rzeczy potrafimy robić sami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Mi nie jest wstyd że cięzko pracowałam jestem dumna z tego ze wszystko co mam zawdzięczam ciężkiej pracy. Tylko że nie wszyscy tak myślą, spotkałam się z tym ze byłam wyśmiewana z tego powodu i tego już miło nie wspominam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja_mala
ja za to ciągle myślę na odwrót chyba: mój mąż ceni mnie za to ze umiem oszczędzić, kupić fajne ubranie dla siebie i niego w sieciówkach taniej przy okazji wyprzedaży, nie jestem rozrzutna (choć znowu do skąpców mnie nie można zaliczyć), a mi to czasami przeszkadza bo wiem z czego to wynika niestety

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×