Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość luckystrike

zerwałam okropnie mnie zranil a ja nie potrafie sobie z tym wszystkim poradzic

Polecane posty

Gość luckystrike

Witajcie. Nigdy w życiu nie korzystałam z takiego forum, ale nie mam pojęcia co myśleć. Niedługo koncze 19 lat. On 22. Kilka dni temu zerwałam z chłopakiem, z ktorym pierwszy rok zwiazku byl najpiekniejszym okresem mojego zycia. Bylismy razem 1 rok i 7 miesiecy. Ostatnimi czasy bardzo mnie ranił. Wszystko zaczęło się od naszego wspólnego wyjazdu za granicę. Spędziliśmy tam (w 90%) cudowne 3 miesiące, Byliśmy szczęśliwi, że w końcu zamieszkaliśmy razem, jednak stało się to widocznie zbyt wcześnie, bo po 1,5 roku związku. Zaczęliśmy kłócić się o pierdoły i usłyszałam, że jestem szmatą. Jestem 100% wierna i lojalna. Nigdy w życiu bym czegoś takiego mu nie zrobiła. Nie wiem czemu mu to wybaczyłam, po prostu - kochałam, nie wierzyłam, że te słowa wypłynely z JEGO ust. Po tym coś we mnie pękło, ciągle plakałam i chcialam by był przy mnie. Pracowalismy na osobne zmiany. Bardzo za nim tesknilam. Chcialam wspolnych wyjsc - on wolal bawic sie z kolegami, mowil, ze przeciez tak mozemy spedzac czas (mieszkalismy z kilkoma facetami). Ok spoko, rzeczywiscie ich lubilam.. Skonczylo sie, wyjechalismy w inne miejsce i zylismy juz tylko we dwojke, wtedy było pieknie, jednak moj chlopak okazal sie ''nieodpowiedzialny''. Jako, ze mieszkalismy rowniez z innymi ludzmi, musielismy dostosowac sie do zasad panujacych w tym domu. Ktoregos dnia poklocilismy sie o to, ze nie umyl po sobie naczyn (nie chcialam robic wszystkiego za niego, a ludzie czepiali sie do mnie, ze moj chlopak to balaganiarz, ja chcialam zyc z nimi w zgodzie) klocilismy sie, doszlo nawet do tego, ze ktores z nas mialo sie pakowac i wracac do Polski. Nie chcialam kontynuowac tej klotni wiec wyszlam z domu na spacer. Dzwonil. Nie odbierałam. Gdy wrocilam - przepraszal, przytulal poszłam do lazienki zmyc makijaz, mialam nieco czerwona twarz, bo mialam alergie. Spytal czy ktos mnie pobil, powiedzialam nie, drazyl temat. Nagle stwierdzil, ze pewnie sie puszczalam. Przeplakalam 2 dni, w koncu mu wybaczylam. Bo ZNOWU nie wierzylam, ze to zrobil i w dodatku bylismy za granica. Po tej akcji sytuacja sie poprawila, znowu byl kochany czuly troskliwy - wrócił. Ze wzgledu na to ze mielismy problemy z praca musielismy wrocic do Polski. Zapewnialismy sie, ze damy rade, przetrwamy i za kilka miesiecy wrocimy za granice, bo tak bardzo chcielismy mieszkac razem. Jednak po powrocie klotniom nie bylo konca, nieznosna, ciagle za nim tesknilam, z perspektywy czasu rozumiem - stracilam do niego zaufanie i chcialam za wszelka cene je odbudować. Nagle on stwierdzil, ze potrzebuje przerwy by poukladac sobie wszystkie sprawy. Nie chcialam tego, ale zgodzilam sie, przez tydzien plakalam, nawet go prosilam, bo znow nie wierzylam, ze mi to robi. Wrocil po 5 dniach twierdzac ze to nie ma sensu. imo tego po jakims czasie odbudowalismy to co sie zepsulo. JEDNAK - ja juz nie potrafilam. Ciagle plakalam, ciagle tesknilam, ciagle bylam smutna. Nie potrafilam sie przy nim smiac, on smial sie z moich lez. Mowil, ze przesadzam, ze jestem toksyczna. Nasze klotnie staly sie coraz gorsze. Nie wytrzymywalam - zaczal przedrzeźniać moj głos. Oczywiscie twierdzil, ze zartuje a ja nie rozumiem jego zartow. Po kazdym seksie byl tak samo czuly jak kiedys. Kochany. Nagle seks stal sie agresywny. Nie sprawial mi satysfakcji, choc czasem ja sobie wmawialam. Chyba nie chcialam go stracic. Ostatnie 2 tygodnie - kazda nasza rozmowa dotyczyla tematu zerwania. Kilka dni temu zdobylam sie na to, zerwałam. JEDNAK OGROMNIE TESKNIE. Czuje ze zniszczyl mnie psychicznie, ale nie rozumiem dlaczego mu wybaczalam, dlaczego tak mocno kochalam, 4 lata spedzilam na umawianiu sie z nim, nie obchodzili mnie inni faceci. Sama nie wierze w to co napisalam. Sama nie wierze w to jaki bol w sobie nosze. I dlaczego tesknie... caly czas mam przed oczami jego kochane spojrzenie i wszystko co dla mnie robil zanim pokazal swoja prawdziwa twarz..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość luckystrike
Zapomnialam dodac. On do tej pory twierdzi, ze jestem psychicznie chora, że jestem psychopatka i, że to ja zepsulam caly nasz zwiazek.. To okropnie bolesne. Czuje sie beznadziejna i wypruta z checi zycia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak kto kogo przezywa
tak się sam nazywa, zapamiętaj to, dziecko drogie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość luckystrike
Nie mam pieknej sytuacji rodzinnej, czesto kloce sie z mama. Mowilam mu o naszych problemach, zaufalam calkowicie, a on? Stanal miedzy mna a nia, Wmowil mi, ze powinnam isc do psychologa, leczyc sie, bo przeze mnie wszystko sie psuje. Dlaczego w to uwierzylam? Stwierdzil, ze wrocimy do siebie jak dokoncze psychoterapie i ustabilizuje sie emocjonalnie, bo kazdy moj placz to szantaz emocjonalny. Ze tylko psychopaci ciagle placza tak jak ja. POMOCY czuje tak ogromny bol psychiczny, ze nie wiem co sie dzieje. Musze dodac, ze praktycznie przez caly okres naszego spotykania sie palilismy marihuane. JA nie czuje sie uzalezniona, czuje sie jak osoba ktora liczyla na to, ze przestaniemy i bedziemy szczesliwa para, a on? Glownymi naszymi tematami było palenie, co mnie wkurzalo, nie czulam wiezi emocjonalnej, Twierdzil, ze dopiero jak zapale to sie dogadujemy. GDY Z NIM ZERWAŁAM. Stwierdzil, ze nie zrobilam tego przyzwoicie i powinnismy sie spotkac, zapalic, zlozyc hold naszemu uczuciu. Gdy odmowilam wkurzyl sie na mnie i powiedzial, ze JEGO DRUGIE JA zostalo zdradzone, bo nasza relacja dzielila sie na dwie strefy - przed zapaleniem i po zapaleniu. Bedac w Holandii probowalismy rowniez innych rzeczy. NAPRAWDE NIE WIEM CO MAM MYSLEC, CZUJE ZE MAM WYPRANY MOZG PRZEZ JEGO MANIPULACJE. A moze rzeczywiscie jestem psychicznie chora? Jestem psychopatka? POMOCY czuje ze nie daje sobie rady. Dopiero gdy zaczelam zauwazac jego prawdziwa twarz, zrozumialam dlaczego moja rodzina go nie lubila, dlaczego sugerowali mi, ze to nie ma przyszlosci. Dlaczego moja kolezanka stwierdzila, ze przy nim jestem inna osoba. Czy fakt ze wychowalam sie bez ojca ma znaczenie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To on jest psychopatem . Musisz sie od niego uwolnic bo inaczej on Cie zniszczy totalnie Wszystkiego dobrego :) :) :))))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość luckystrike
Jak narazie nie potrafię przestać o nim myśleć. Czuję, że oszalalam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak kto kogo przezywa
idź do psychologa i pod żadnym pozorem ani nie nawiązuj ani nie odpowiadaj na próby kontaktu ze strony świra. Pamiętaj: ON SIĘ NIE ZMIENIŁ, TYLKO ZAWSZE TAKI BYŁ ALE W KOŃCU POKAZAŁ PRAWDZIWĄ TWARZ BO WCZEŚNIEJ BEZ PRZERWY KŁAMAŁ. Powtarzsj to sobie i nie myśl w ogòle o tym co poszło nie tak. On od początku był nie tak, tylko się maskował. Psycholog!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to on jest chory autorko. a do tego manipulował Tobą przez cały czas. rozumiem Twój ból... ah te toksyczne związki....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×