Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ale musze się nauczyć

Nie potrafię bez niego żyć

Polecane posty

Gość gość
ja tez tak kiedys myslalam ze nie potrafie bez niego zyc,az pewnego dnia poznalam przystojnego faceta ktory przeczepal mi tak tylek ze zaraz o tamtym zapomnialam i nikogo innego wiecej nie chcialam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Założycielka tematu
oreore na razie nie potrafie, ponieważ szybko przywiązuje się do ludzi, ale wiem, ze po jakimś czasie wypełnię pustkę po nim... po bardzo długim czasie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tę "pustkę" wypełniaj już dziś. Zajmij się czymś sensownym. Myślenie o kimś cały boży dzień jest stratą czasu. Mam nadzieję, że kiedyś to zrozumiesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Założycielka tematu
oreore staram się wypełniać tę 'pustkę', ale tęsknota jest silniejsza, nie da umiem tak podejść do tego obojętnie i zajmować się różnymi rzeczami bez tych myśli o nim. Wiem, że tak jak najszybciej o nim zapomne, zdaje sobie z tego sprawę, ale widzisz: pisać łatwo, a zrobić- trudno :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziewczyny, olewka dla takich facetów co olewają was! To już ich problem, jak sie zorientują co stracili a wy nie dawajcie się tak łatwo i szukajcie dla siebie prawdziwych mężczyzn a nie chłoptasiów! powodzenia i miłego dnia życzę! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja rowniez jestem w takiej sytuacji 3dzien po rozstaniu(bylismy ze soba 7lat)i co ??teraz zostalam sama....byl calym moim zyciem...nie wiem czy dam rade:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Założycielka tematu
ja z moim długo nie byłam, ale wystarczająco długo, żeby namieszał w moim życiu, muszę sobie je na nowo poukładać, też nie wiem czy dam rade, ale muszę spróbować :( a Wy czemu się rozstaliscie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ciągłe kłótnie nawet o bzdury,nie mozemy dogadac sie-nie mamy juz sil aby to naprawic....Kochamy sie,a nie umiemy zyc ze soba-jak to mozliwe???...tyle lat razem,a wszystko posypalo sie...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Założycielka tematu
Ale kłótnie o co? Ja się rozstałam ponieważ w naszym związku tylko ja się tak naprawdę starałam, on zawsze wszystko psuł a ja głupia próbowałam wtedy nas ratować. Bardzo wiele wysiłku mnie to kosztowało, a to bez sensu, jak on się nie stara, nie słyszy co do niego mówię, to może zrozumie wszystko jak mnie zabraknie, zobaczymy :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moj twierdzi tak jak ty,ze on wszystko robi dobrze itd,a ja,ze to wszystko psuje...nie wiem moze i tak jest....ale to nie mam prawa głosu wkoncu???....a on o byle co obraza sie????tez mam dosyc.....jego humorów,i czepania sie mnie....tez powiedzial,ze jak go na zawsze strace to wtedy zrozumie,u mnie jest duzo opiwiadac bo to 7lat to nie byl zdowy zwiazek...ja ciagle zła,a on idealny.....a zawsze robilam jak on tylko chcial i na wszystko mu pozwalalam....nie mam sily juz walczyc....co niezrobilabym to i tak zle i tak samo jak u ciebie kumple sa najwazniejsi.....:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
obraza sie!!!!tak powinno byc....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Założycielka tematu
Nie wiem czy Ty psułaś w tym związku czy to było jego widzi mi się, albo po prostu się nie dobraliście, ale ja mojemu też ciągle robie wyrzuty o to o tamto, może on też tak to odbiera, że jest atakowany, ja mam swoje humorki, przesadzam, ale on naprawdę ciągle coś psuje... może nie dobraliśmy się, może mamy inne potrzeby, po drugie to jest student, silnie zwiazany ze swoim środowiskiem akademickim, dla niego najważniejsi są koledzy których widzi na co dzień, oni mu się nie przejedli (ja tak). Nie mam sił tego naprawiać bo ten związek to ledwo co dyszy, pogodzimy się i za niedługi czas znowu będzie 'wojna' i 'pokój' i tak w kółko... bez sensu, kocham go, widocznie on mnie nie do końca..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Potrafisz bez niego żyć, przed poznaniem go potrafiłaś i byłaś zapewne bardzo szczęśliwa, bez niego też dasz rade, być może uszczęśliwi Cię ktoś inny, jak on nie chciał :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość ze stazem 7lat
on twierdzi,ze nie ma sily juz naprawiac naszego zwiazku..ehhh nie weim jak to przezyje.....my od pol roku kłocilismy sie:2tyg dobrze,tydzien zle i tak w koło.....zmeczylo chyba to nas...ale ja jak na razie nie wyobrazam sobie zycia samej...;(...czy to jeszcze nadzieja na powrót??analizuje wszystko za i przeciw jak na razie nic nie wywniskowalam za krótki okres czasu.....ale co raz wiecej mysli sa tylko o Nim:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Założycielka tematu
Może jak odpoczniecie trochę od siebie to dobrze to wam zrobi i zbliży trochę do siebie. Ale odpoczniecie, bez spotykania z innymi w między czasie, to ma byc tylko odpoczynek mmiędzy wami. Ale kochana powiedz mi co mu tak bardzo w Tobie nie pasowało, jakie zachowania?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość ze stazem 7lat
on zrobi z kazdej głupiej bzdury wielka awanture...i do tego konczy sie rozstaniem,to pomysl sobie,ze bedac 7lat razem ile razy ja juz rozstawalam sie i wracalam chyba tysiace,miliony razy.....jemu nie moge nic zarzuci,on jest najmądrzejszy...a ja,ze sie tylko czepiam i mi nie pasuje...ja??!!!i nawet jak byla kłotnia przez niego to tak przekształcił aby byla na mnie,albo tak mnie udobr*****,zebym nie wspominala,ze cos zle zrobil....taki typ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Założycielka tematu
Kochana, wiem, że zapewne bardzo go kochasz, przeżyliście ze sobą tyle lat, nie wiem jakie były powody waszych kłótni, ale skoro mówisz, że tak bardzo często dochodziło do zgrzytów to może cały czas coś nie grało i już dawno powinniście to zakończyć. Trudno mi mówić i doradzać, ale przemyśl czy czułaś się szczęśliwa z nim, spokojna, bezpieczna? Ja z moim czasem tak a czasem nie, ostatnio to królowały u nas ciągłe kłótnie, nieporozumienia, płacz. Jak sie schodzimy to jest dobrze, ale na krótko... Kocham go, dlatego tak ciężko mi jest to przekreślić, ale jak sobie myślę o perspektywie takich 7 lat, burzliwych i nagłym rozstaniu to słabo mi się robi. Po prostu chciałabym, żeby między nami było wszystko dobrze, poczuć jego miłość i prawdziwe zaangażowanie, chciałabym być dla niego najważniejsza, ale to przecież nie ode mnie już zależy, tylko od niego. Nie mogę mu rozkazywać co ma robić. Nie wiem jak ja przetrwam bez niego, mam teraz ciężki okres w życiu, bardzo go potrzebuje, ale też spokoju a nie ciągłych zgrzytów. Na razie związek z nim dostarcza mi dużo stresu... nie tak powinno to wyglądać ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość ze stazem 7lat
wroce jutro

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Założycielka tematu
to czekam na Twój odzew...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jest tyyyyluuuu facetów, zmieńcie swoich na lepsze modele, bez płaczu!!! <3

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Założycielka tematu
Mam kryzys, za bardzo go kocham, nie wiem co zrobić :( chciałabym żeby było między nami wszystko dobrze, bardzo bym chciała ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
up przeżywam to samo co ty, nie mam wiary, że to sie kiedyś odmieni, już zawsze będę go bardzo kochać i nigdy o nim nie zapomne tak teraz czuje ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malinkaaaaaaaaaaa
Ja też już bez niego nie mogę żyć. Zostawiłaś go, to sobie wzięłam. Świetny jest i teraz mój!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
up nie rozumiem, co ja widze w tym idiocie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
On bez Ciebie potrafi żyć i dobrze sie bawić, to nie jest tak, że nie potrafisz bez niego żyć, bez niego będziesz żyła, ale z początku na wolniejszych obrotach, potem jak się rozkręcisz to już Cie nic nie zatrzyma. Takie związki, rozstania to jakieś nowe doświadczenie, ukazuje nam czego oczekujemy od drugiej osoby, czego nie tolerujemy, co nam sprawia radość, co jest dla nas nie do zniesienia. Zobaczysz, że czas wyleczy Twoje rany i jeszcze będziesz szczęśliwa, dużo bardziej szczęśliwa bez niego :) miłego dnia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zostawiłaś go. On już nie twój. Inna go sobie wzięła. On dawna czekała, aż będzie wolny. Zawsze jej się podobał. Już inna go tuli. Objęła , otarła jego łzę. Wplotła ręce w jego włosy. Złożyła pocałunek na jego szyi. Już dawno nie było mu tak dobrze. A ty? Co teraz zrobisz bezpański kotku? Gdzie szczęścia szukać pójdziesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Założycielka tematu
Jeśli mój pójdzie teraz do innej to znaczy, że nigdy mnie nie kochał i nie będzie kochał, pogodzę się z tym i będę żyła dalej i znajde kogoś kto mnie pokocha równie mocno jak ja jego. Wierze w miłość. Może jestem naiwna, ale wierze, ze miłość istnieje, taka prawdziwa :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
On nie poszedłby do innej. Ale go porzuciłaś. Swojego Misia w taki mróz. Miś konał z miłości. Aż gdy był już w agonii znalazła go Ona. I przytuliła go do siebie i wzięła zziębniętego i konającego z miłości. Uleczyła ciepłem swoich dłoni ranę jego serca. To więc nie jest tak, że on sobie poszedł. Zostawiłaś go, a Ona go wzięła konającego już. Teraz jej misiem będzie, Ona będzie go tulić. A ty owszem, poszukasz sobie innego, ale czy tak go pokochasz, czy będzie to twój miś? Któż to wie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Założycielka tematu
Postępując tak jak postępował doskonale sobie zdawał sprawę, że może mnie stracić. Jeśli się nie obawiał, że mnie utraci to czemu ja mam się obawiać, że przejmie go jakaś inna>? Jeśli woli pójść do jakiejś Innej dziewczyny, pocieszyć się a nie walczyć o mnie to ja go już nie chcę. Też jestem spragniona miłości, mogłabym z nim być a szukać kogoś na boku, kto da mi więcej siebie, swojego czasu, uczucia, szacunku, ale tego nie robiłam, a mogłabym...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×