Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Nie lubię odwiedzać mojej przyjaciółki z powodu jej córki

Polecane posty

Gość gość
Tez mam podobną sytuacje, wręcz drażni mnie corka przyjaciółki, ma 6 lat jest straszna beksą, jest upierdliwa, irytująca, dodam ze bardzo lubię dzieci,sama mam malego synka, i spośród wszystkich dzieci jakie znam tylko ona tak na mnie działa. Na szczęście umiem sobie poradzić, z resztą przyjaciółka tez widzi że ma trudne dziecko, a ja patrzac na nią modle sie żeby mój synek byl normalny hege

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A co ja mam powiedzieć? Jak ide do mojej przyjaciółki to jej 2 letni synek mówi do mnie: "ciocia, idź do domu", "do domu idż" itp. :) i co mam powiedzieć? Przecież to dziecko..mam się na nia obrazić, bo jej synek głupoty gada? :P jestem chrzestną matką tego dziecka i staram się go często odwiedzać, mieszkamy w tej samej wiosce, niedaleko siebie, więc czasami jestem na wet parę razy w tygodniu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja mam takie małe kuzynki natarczywe.. Dla mnie nie są takie złe bo nigdy sie z nimi nie bawie, jak coś zaczną opowiadac to tylko krótko przytakuje "to super" l;ub cos w tym stylu a jak zaczynaja mówić kiedy rozmawiam z kims innym to poprostu je lekcewaze. Troche mnie razi takie wychowywanie dzieci ze są w centrum uwagi.. Rozumiem od czasu do czasu do ukochanej ciotki dzieci mogą sie tak zachowywać ale te dziewuchy są takie cały czas nawet do własnych rodziców... Nie wiem skąd moja ciotka znajduje tyle cierpliwosci zeby tak je wychowywac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wiecie co troche mi szkoda dziecka. i wiem ze gdy jest samo z mama to pewnie jest grzeczne, każde dziecko podczas wizyty popisuje sie i probuje zablysnąc. ja pamietam jak w gosc**przychodzily "nudne baby" a gdy ktoras z nich o tym poinformowalam, to dostalam przez to lanie:) wolalam wizyte znajomych cioć albo babci, wtedy było fajnie. dzieciom trzeba dac zajęcie, albo wybrac wizyte w plenerze. a może upierdliwe dziecko zajmie sie, gdy damy mu kolorowanke i kredki? a może brakuje mu towarzystwa, nie umie czekac. eh gdyby tak psom zakazano szczekać, kotom miauczec a dziecku biegać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to samo było z moimi dziećmi i wnukami. Przejdzie ci z chwilą jak będziesz miała swoje dzieci.Jak pilnowałam wnuka, a przychodziła jego mama to otwierał drzwi i mowił idz babcia do domu. Trzeba dziecku powiedzieć,że teraz pijesz kawę, i pokazać na zegarku, kiedy będziesz miała dla niej czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam taką bratanicę. Jak odwiedzam szwagierkę to po to by nią spędzić czas a nie niańczyć dziecko. Najgorsze jest to, że ja z natury nie lubie małych dzieci a one lgną do mnie jak pszczoły do plastra miodu :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wszystkie dzieci są takie same tylko my tego nie pamiętamy. A my jako dzieci byliśmy mniej upierdliwi. Ja pamiętam jak grzebałam ciotkom w torebkach i oglądałąm kosmetyki. W tej chwili to byłby skandal.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Znam ten problem. Brat męża mieszka w domu obok i ma dwóch synów, 5 lat i 8 miesięcy. Młodszy, wiadomo, bezproblemowy, ale ten starszy... Mój mąż bardzo lubi dzieci, lubi się z nimi bawić, nasze dopiero się urodzi więc chętnie się bawi z tymi chłopcami czy z dziećmi mojej siostry tak samo ale jak pójdziemy do nich pogadać to niestety porozmawiać nie można bo starszy zwraca cały czas na siebie uwagę, ciąga mojego męża, krzyczy, piszczy, nie można słowa zamienić. Chodzilibyśmy tam częściej ale głowa pęka od tych wrzasków, dosłownie. Ja wiem, że dzieci krzyczą i piszczą ale on jakoś wyjątkowo głośno. Co do problemu autorki to może kupuj jej gazety dla dzieci jak tam idziesz, żeby miała się czym zająć albo jak o czymś Ci opowiada to powiedz, żeby Ci to narysowała - będzie miała zajęcie na jakiś czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko to samo mam ze swoją koleżanką i jej 6 letnim synem. Kiedy tylko usiądę w kuchni przy stole na kawie , jej syn nie wiadomo skąd , zjawia się nagle i zaczyna przeszkadzać, być złośliwym a jak koleżanka go upomina to ten zaczyna być naprawdę niegrzeczny. Kilka razy było tak że wylał koleżance kawę i został za rękę zaprowadzony do swojego pokoju tyle że wrzeszczał tak potwornie że z kawy i spokoju nici, więc się wyniosłam. Bardzo lubię tą swoją znajomą ale widzę że nie radzi sobie z małym tyranem więc***przestałam chodzić do niej na kawę. Kilka dni temu zadzwoniła i powiedziała żebym przyszła na kawkę bo syn będzie u teściowej . Miałam też lata temu koleżankę która miała trzyletnią córkę i dwa lata starszego synka i te dzieci naprawdę zaczynały robić piekło kiedy tylko ktoś przyszedł w gości i nie było to sterczenie nad pijącym kawę ale robienie głośnej demolki w pokoju, tak że znajoma musiała interweniować kilkanaście razy. To jest zwykła zazdrość i wymuszanie uwagi, nietolerancja na to że Mama teraz też może mieć swoje towarzystwo oprócz jej dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój syn niestety jest bardzo niegrzeczny kiedy mamy gośc***Próbowałam już tłumaczyć, interweniować dosłownie - nic nie pomaga . Mam wrażenie że ludzie przez syna zaczynają mnie nie lubić i niechętnie przychodzą do naszego domu. Ja kocham towarzystwo ale przez syna nie przychodzą do mnie już dwie koleżanki. Sytuacja wygląda tak że syn potrafi uczepić się jednej osoby, zadawać skomplikowane pytania , krytykować i złośliwie się przekamarzać. Zmęczona jego towarzystwem osoba, najczęściej rzuca mi spojrzenia i kręci się nerwowo , ja syna upominam któryś już raz aż w końcu wyprowadzam go do pokoju i to jest już koniec spokoju bo mały zaczyna się awanturaować. Moje dziecko jest zwyczajnie wredne. Na brak uwagi z mojej czy męża strony nie cierpi, jest też uczone że dorośli też potrzebują mieć swój czas. Nic do niego nie dociera, to silny uparty charakter . Syn ma 7 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
z tym wylaniem kawy to ja mialam, smark usiadl na stole i wsadzil mi w kawę samochodzik. dostal w tyłek, darl morde pól godziny. przeszkadza to i irytuje. raz sąsiadka u ktorej bylam poszla dolozyc do pieca, gówniarz wszedl na krzeslo, na szafke i wyciagnął jakas oranzdke w proszku(ktora mial zakazane brac), nastepnie probowal wziac czajnik z gorącą woda, ktora mu wyrywalam aż do momentu dojscia do stołu, przeciągalismy sie, aż on wlał polowę szklanki i czajnikiem zahaczył o nią, wszystko sie wylalo. znowu dostał w tylek. i tak ciągle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam prawie 6 letnia corke ale moja jest nauczona nie przeszkadzac gdy przychodza DO MNIE znajomi... Ja mialam problem z synem kolezanki. Bylo to samo co u ciebie, szturchanie, gadanie, wtracanie sie w rozmowe. Cale szczescie koleznka zauwazyla, ze jeszcze troche i wyjde z siebie :P Teraz jest spokoj, dzieciaki sa odsylane do pokojow, zeby sie pobawily. Czasami przyjda cos pokazac ale to trwa chwile... Wspolczuje, ja teraz nauczylam sie asertywnosci...Z kilkoma kolezankami nie utrzymuje juz kontaktow bo dla nich to, ze ich dziecko wlazilo mi na glowe, doslownie i w przenosni nie bylo niczym zlym, a wrecz zabawnym :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem co to teraz za poyebane pokolenie ma dzieci :D Żeby małemu dziecku nie umieć powiedzieć 'nie', dawać się przez nie terroryzować, to jakieś jaja są :D :D :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak, przestań odwiedzać koleżankę, bo jej dziecko cię TERRORYZUJE :D I dobrze, nie chodź, tam bo na głowę sobie dasz niedługo nasrać :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mia ta cara
10.50 tu sie z Toba zgodze.Ja mam 6 cio letnia corke i nie wyobrazam sobie takiego zachowania,ja lubie spokoj wiec wychowalam Sobie tak corke by to mi bylo latwo.Moje dziecko ma cezki character i jest to bardzo aktywna dziewczynka ,ale i z tym mozna Sobie poradzic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie pojmuję, dlaczego dzieci takie są. Ja pamiętam jak byłam mała, że jak do moich rodziców przychodzili goście, to ja bawiłam się w swoim pokoju, i problemów nie było. Mama zawsze prosiła, że jak ktoś przyjdzie, to oni chcą porozmawiać itd. i nie przypominam sobie, żebym ciągała ludzi od stołu. A dziś to jest inaczej, bo dzieci są chowane tak, że rządzą domem i wszystkimi. Wiadomo, że dziecko to tylko dziecko, mała bezbronna istota, ale chyba nie można sobie pozwolić na to, żeby dziecko dyrygowało wszystkimi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do tej wyżej > nie pojmujesz dlaczego takie dzieci teraz są, a sama dalej piszesz, że to skutek wychowania. I masz odpowiedź. Problem jest we współczesnych młodych dorosłych - rodzicach i opiekunach tych dzieci. Są to ludzie jacyś tacy...bezjejeczni, strachliwi, nieumiejący powiedzieć nie, a przy tym obrażalscy, sfochowani...a dzieci za to są cwane i to wszystko wykorzystują co do okazji !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No dokładnie. I wyhodują dokładne i pewnie skrajne przeciwieństwo samych siebie. Zaczynam się bać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nie mogę, dlaczego te bachory nie potrafią zająć się same sobą? JA w ich wieku uwielbiałam bawić się sama i nigdy się ze soba nie nudziłam. No ale - dzieciaki rozpieszczone, od małego przyzwyczajane, że to one są najważniejsze i że każdy będzie wokół nich skakał. Niestety, w późniejszym życiu się mocno zdziwia, ze nie są pępkiem świata. Rodzice tylko krzywdę im wyrządzają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem mamą 2letniej córeczki, i muszę z niektórymi się zgodzić że jeśli dziecko jest natarczywe to rolą matki jest przetłumaczyć dziecku że ciocia/wujek pobawi się z nim później... moja mała zawsze jakktoś przyjdzie robiłą dokłądnie to samo za ręke kogoś i do swoich zabawek ciągła a nie chodzi już o koleżanke tylko ja też bym chciała sobie porozmawiać z siostrą bratem na spokojnie itp.... Jeśli któejś z ciotek to nie przeszkadza i mówi że idzie z małą to ok nie ingeruję ale jak widzę że nie ma ochoty aktualnie na szaleństwa z dwulatką tłumacze mojej córce żeby no ugotowała cioci zupe w swojej nowej kuchni ;p albo narysowała coś, ułożyła itp specjalnie dla cioci i mała się zajmuje sobą na dłuższy czas.... owszem na początku było marudzenie ale jakoś udało mi się wytłumaczyć że ciocia zje wypije i potem się pobawi z nią. a jak już nic nie pomagało wcześniej włączałąm jej baje i oglądała ;p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Teraz matki są głupsze od dzieci, wymyślają jakieś metody wychowawcze których nie ma. Mój syn ma 4 lata, ale się ogarnia jak przychodzą znajomi, owszem nie siedzi sam, ale i nie wcina się w każde słowo.Wie,że to są MOI/NASI znajomi i nie JEGO. Ja nie jestem zniewoloną mamunią, jak coś przeskrobie to ma karę, adekwatną do wieku.Jest samodzielny, nie rozmemłany, wstaje jak normalne dziecko bez wycia, je, śpi jak ma spać, no normalny dzieciak. W przedszkolu panie mówią, ze jest dominującym dzieckiem, tyle razy będzie próbował , aż osiągnie cel. No i prawidłowo, samo z nieba mu nie spadnie, w domu tak jest, jak coś chcesz to coś zrób, nie ma za darmochę, bo dzidzia chce. Bawi się z dziećmi, ale na swoich zasadach, umie się postawić, obronić, odpowiedzieć, takie kiedyś były wszystkie dzieci, teraz to pokolenie niedoklepane jestem "starszą matką", mam 40 lat, pamiętam dobrze normalne czasy. Teraz tylko świergolenie zerwo obowiązków i rozmemłanie, skutki fatalne, ale jak się wychowa tak się będzie miało, a i jeszcze domieszka genów przewrażliwionych rodziców i jest jak widać. Teraz mamunie bronią 4 latków, zwracają mi uwagę, ze mój był przykry dla kolegi, bo powiedział to i sro, pytam się, czy jej dzieciak nie ma buzi, nie umie sam załatwić sprawy na poziomie 4 latka? No jej wył od razu, aż mamusia musiał interweniować, na kogo te dzieciaki wyrosną , strach się bać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ktoś tu sobie kpił z autorki, że terroryzuje ją 5 letnie dziecko i-w domyśle- że jest niepoważna, bo jak 5 letnie dziecko może przeszkadzać dorosłej osobie.. ano może. a od wychowywania dzieci są rodzice i autorka nie będzie przecież wyręczać matki, która nie potrafi zapanować nad dzieckiem. ja bym przestała tam chodzić i ewentualnie zaczęła umawiać się na mieście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja się nie dawałam wciągać w takie rzeczy, miałam dosyć zabaw ze swoimi, żeby " w gościach" jeszcze cudze dzieci bawić, czasami się bawiliśmy wszyscy razem- jak my i nasze dzieci były razem, ale nigdy nie było tak, żebym ja sama zabawiała dziecko, co nie znaczy że wcale nie poświęcałam mu uwagi, ale nie na takiej zasadzie jak napisałaś jeśli to przyjaciółka to powinna zrozumieć, że po prostu Ci się nie chce, że przyszłaś do niej i z nią chcesz pogadać a swojej przyjaciółce powiedziałam, żeby wysłała nastolatkę do swojego pokoju, bo nie wszystko co mam do powiedzenia jest do wiadomości jej córki (lubi z nami siedzieć, dużo gadamy razem i się śmiejemy, ja lubię jej córkę, córka mnie- no ale są granice- nie przez całą wizytę) i nikt się nie obraził...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gruszka pietruszka
Moj syn jakby mu pozwolic tez bylby taki. Ma prawie 6 lat, jest jeden w domu, jedyny wnuczek moich rodzicow i u mnie w rodzinie jedyne dziecko ( nie mieszkam w Polsce i mowie orodzinie ktora mieszka tutaj, a troche tez jej jest, w Polsce jest kilkoro dzieci malych, ale ta rodzina co mieszka tutaj ma tylko mojego syna). Jest rozpieszczany przez wszystkich. Kazda ciocia i wujek cos mu zawsze przyniosa, dzwonia zeby z nim pogadac itd. Zawsze w centrum uwagi. I dlatego jak ktos do nas prychodzi to on zaczyna ta osobe zapraszac do siebie do pokoju, przynosi obrazki i zabawki zeby obejrzala i siedzi kolo tej osoby i chcialby caly czas rozmawiac. Na szczescie rozumie jak mowie nie i chociaz niechetnie to odpuszcza. Ale jak przyszedl do nas brat meza z partnerka to syn dostal malpiego rozumu. Wynika to z tego ze ono NIGDY do nas nie przychodza a on bardzo ciocie lubi ( zna ja dobrze z domu tesciowej bo tam mieszka brat z partnerka). Jak ich zobaczyl to oszalal. Powtarzal ze nie moze uwierzyc ze przyszli i od razu zaciagnal ja do swojego sekretnego schowka. Ona nie ma nic przeciwko ale po 15 minutach poszlam wyciagnac ja z tamtad. Syn nalegal ale powiedzialam ze moze usiasc obok nas i narysowac cos dla cioc******kutkowalo. Troche ja zaczepial jak siedzislismy ale rozumiem go w sumie. On sie tak ucieszyl ze przyszli ze chcial jej wszytko pokazac. Reszte wieczoru jak juz poszli powtarzal mi ze nie moze uwierzyc ze ciocia przyszla :O Moja mama ma przyjaciolke i jej corka jest okropna. Ma 8 lat i nie da NIKOMU porozmawiac. Caly czas tylko ona ma mowic, wymadrza sie, siada kolo Ciebie i wymysla Ci zadania itd. Dorwala mojego meza po dziewieciogodzinnym locie, moj maz ani slowa po polsku, mala ani slowa po angielsku a uparla sie ze on ma ja popychac na zjezdzalni. Ok moj maz poszedl 5 min10, 15 a ona mu za nic nie daje odejs i wujek poychaj, popychaj ( jednoczesnie z tej zjezdzalni wtracala sie do naszej rozmowy bo siedzielismy niedaleko). W koncu poszlam, powiedzialam ze wujek idzie posiedziec. Niezadowolona. Ale olalam, zabralam meza. 2 min i znowu go ciagnie. Moja mama pojechala odwiedzic inna kolezanke, jej przyjaciolka uparla sie ze pojedzie z moja mama, zabrala corke. No i oczywiscie nie dala tam nikomu porozmawiac. Jak mamy kolezanka sie wkurzyla i powiedziala x, teraz rozmawiaja dorosli, ty sie pobaw, dzieci nie powinny uczestniczyc w rozmowach doroslych. To mala zaczela sie drzec ze maja juz jechac do domu. Nie da sie tego opisac bo znam upierdliwe dzieci ale ona wszstkie przebija. Tylko ze to chyba wynika z wychowania. Jej rodzice sa zachwyceni nia. Jak ona wcina sie i nie da nikomu porozmawiac, jej rodzice przy niej sie ciesza i mowia, no zobacz jaka ona wygadana. Rozne sa dzieci ale jak widze ze rodzice reaguja to ok, moge przezyc. Ale jesli nie reaguja a dziecko olewa jak ja mowie nie to nie chce mi sie odwiedzac takich znajomych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość misia6misia
Skąd ja to znam! Mam koleżankę z dwójką dzieci, starszy ma 2 lata, młodszy 3 miesiące. Od niedawna nie mam ochoty się z nią widywać przez tego starszego wstręciucha. Kiedyś widywałyśmy się co tydzień teraz to dla mnie droga przez mękę. Mały od razu ciągnie mnie za rękę i pokazuje jakieś swoje zabawki. Oczywiście nie idę tylko mówię, że teraz ciocia chce wypić kawę. Ale koleżanka zero reakcji, tatuś tak samo i jeszcze patrzą z wyrzutem, że nie chcę się pobawić z ich bachorkiem. Za chwilę smród przyłazi znowu, ja mówię, że nie idę i błędne koło się zaczyna. Raz się rozryczał i jego rodzice spojrzeli jakbym mu d**ę pasem sprała, a nie jakbym odmówiła małemu terroryście. Straszne to jest bo jak on już tak ich wychował to obawiam się jak to będzie z tym młodszym, który jest moim chrześniakiem więc od czasu do czasu będę jednak musiała ich widywać :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To jest przejaw niczego innego jak ogromnej sympatii do ciebie.Ja mam podobnie tylko moja na dwójkę.Jedno przez drugi chce mnie ciągać.Jak już nie mam ochoty chodzić i podziwiać mówię po prostu,że chcę się napić kawy i posiedzieć bo mnie np nogi bolą.Maluchy przez chwilkę zawiedzeni coś jeszcze próbują działać ale ja wtedy już nieugięta.Kocham te dzieci ale wszystko ma swój czas i porę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a potem się dziwicie, że koleżanki jak urodzą dzieci to nie chcą z bezdzietnymi utrzymywać kontaktu. Nie da się zrozumieć wzajemnie wtedy i ju z. Jeszcze 3 latka to mogłaby się zająć sobą, ale 2 latek zazdrosny o maleńk a siostrę i w apogeum buntu dwulatka już znacznie gorzej. /trzeba też i dziecko zrozumieć,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja zrobiłam tak, jak córka koleżanki, która ma 2 latka i 3 miesiące zaczęła te swoje szarpania za rękę żebym się z nią bawiła w te jej durne zabawy albo dała się prowadzać po pokojach oglądać jakieś zapyziałe zabawki uszczypnęłam ją mocno w rękę, zaczęła wyć jak opętana, mamuśka przyleciała, powiedziałam jej, że się przewróciła, mała jeszcze nie mówiła więc mogła sobie gulgotać w niezrozumiałym języku do woli :) Od tamtej pory można wypić w spokoju kawę, ba nawet dwie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wszystko pieknie-ladnie, cudze dizci sa "upierdkiwe" ... ale 18 miesieczne dziecko ktore przez 20 minut siedzi grzecznie w wozku tez raczej normalne nie jest .... :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Normalne nie, bo powinno być cicho cały dzień, a jak nie to pas na tyłek i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×