Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Jaka miłość lepsza Jak uderzenie pioruna czy rodząca się powoli

Polecane posty

Gość gość

Jak uważacie i jakie doświadczenia w tym zakresie macie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ta która daje mozliwosc rozwoju w kazdym przypadku jest inaczej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
każda miłość rodzi się powoli, uderzenie pioruna jedynie świadczy o chemii i popycha do działania, i z miłością nie ma nic wspólnego ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kazdy ma swoja teorie a praktyka jeszcze co innego pokazuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dokladnie. Dodam ze jesli z kims nie jestes w bliskiej relacji to nie ma mowy o milosci bo musisz kogos poznawac mocno blisko i doglebnie i ta osoba ciebie takze zeby mogla rodzic sie milosc.amen

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ta, która daje możliwość rozwoju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kochałam i z uderzenia pioruna i rodzącą się powoli. Uważam, że lepsza jest ta z uderzenia pioruna. W tej rodzącej się powoli jest bardziej stabilnie, jest bardziej ułożona, a mniej burzliwa, spokojniejsza. Ta od uderzenia pioruna to istne szaleństwo. I jeśli dochodzi do konfliktu problemów to w tej powoli się rodzącej wszystko gaśnie i tak naprawdę nie ma powodów by zostać, w tej drugiej człowiek zostaje bo szaleje za tym szaleństwem, za tym uderzeniem pioruna i kocha równie mocno, co się kłóci-istna burza. Takie moje zdanie. Lepiej mieć ten piorun, który trzyma, niż spokojne stabilne życie, kiedy nic się nie dzieje. Nie jestem młoda, mam dzieci i za młodości tak właśnie myślałam, że lepsze to spokojne uczucie, stabilizacja, niestety miłość powoli się rozpalała i chyba cały czas równo i intensywnie się tliła, nie ma jednak większego żaru, jak podczas tej z piorunem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to w takim razie czy taka miłość z tymi piorunami pozytywnymi inegatywnymi nie wykańcza?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tylko prawdziwa i nieważne od czego, jak naprawdę będziesz kochała nie będziesz miała dylematu z wyborem :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Taaa kobiety i ich teorie w ciągu dwóch ostatnich lat poznałem 3 kobiety i z każdą z nich było uderzenie pioruna a ich strony, wiadomo szybki sex, wspólne noce itd. i co rozpadło się max po 4 miechach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo to nie była miłość, tylko zauroczenie, a czy zmieniło się w miłość z uderzeniem pioruna? Chyba nie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Miłość z negatywnymi piorunami wykańcza, to prawda, ale są piękne chwile, które to rekompensują. W rodzącej się powoli jest stabilizacja, która w pewnych momentach człowieka dobija. Moim zdaniem z takiej rodzącej się powoli wyrasta miłość braterska/siostrzana. Często słyszy się : kocham żonę jak siostrę, jak członka rodziny. I to właśnie według mnie uczucie, które towarzyszy przez cały związek. Nie ma szaleństw, porywów namiętności i stąd człowiek szybciej sobie odpuszcza, bo nie ma porywów, które przypominałyby mu, że ma się starać, ma dbać, bo może przyjść negatywny piorun.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
trzeba zachowac rownowage w piorunach, ale musza one byc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×