Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość koszmarnyokres

Nie zdałam egzaminu, znienawidziłam studia

Polecane posty

Gość koszmarnyokres
Nie, z Bydgoszczy też nie. ;) Studiuję w Warszawie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja myślę, że jesteś z bydgoszczy i nazywasz się agnieszka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koszmarnyokres
O, to jest nas więcej? :D Spokojnie, czuję lekką poprawę nastroju... Nadchodzi błogosławione uczucie "w******ia"....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja też tak mam i nazywam się Sara xD

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja powiem tak - daj sobie ten czas, kilka dni na w*****anie sie do woli, na tą mała depresyjke. Tez niestety tak mam, ale już dawno jestem po studiach i przyzwyczaiłam sie do tego stanu, ze gdy mi coś nie wyjdzie ( a uwierz mi- gdy pójdziesz do pracy to tez Cię to spotka nieraz - a strzał taki sam jak przy niezdanym egzaminie) to mam ochote rzucic wszystkim w pierony, wyjechac i zacząc od nowa :) Taka mała nieumiejętność przyjmowania porażki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koszmarnyokres
A czy warto tę "małą nieumiejętność przyjmowania porażki" omówić u psychologa? Może on by coś sensownego doradził. Może wszyscy którzy popadamy w taki stan jaki ja opisałam postępujemy źle? Może istnieje jakiś sposób zracjonalizowania tego, jakiś sposób by porażkę OSWOIĆ? To co się dzieje jest nienormalne. Daję się łatwo wybić z rytmu- jedna rzecz nie poszła, a moje życie lega w gruzach. Tak jakby ten durny egzamin był sensem mojej egzystencji... myślę, że bardzo możliwe, że moje podejście jest nienormalne. Ochotę rzucenia wszystkiego w pierony jest u mnie teraz ogromna. Jestem OBRAŻONA NA STUDIA. Tak jak dziecko się obraża na szafę jak się o nią uderzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ehh, dziewczyno, rozumiem że jesteś sfrustrowana i zła, ale wierz mi, kiedyś wracając do tego momentu dostrzeżesz, jak błahe to są problemy... wiem, że to żadne pocieszenie, ale może warto pomyśleć, że skoro ludzie dają radę z gorszymi sytuacjami, to dlaczego ty masz nie dać rady i nie podnieść się z tego położenia, w którym się znalazłaś? Jesteś młoda, zdolna i ambitna, a to już połowa sukcesu, odnajdź w sobie ducha walki i potraktuj tę porażkę jako wyzwanie, powiedz sobie, że właśnie na przekór nie dasz się i pokażesz na co Cię stać. Takie niepowodzenia najlepiej właśnie przyjmować jako sprawdziany, wtedy stają się Twoimi motorkami napędowymi, a nie nożycami, które podcinają Ci skrzydła. Wiem, jak się czujesz, bo sama doświadczałam podobnej sytuacji i w pierwszych chwilach czułam się po prostu fatalnie, nic nie warta, głupia i do tego jeszcze wszystko o czym bym nie pomyślała wydawało mi się w moim życiu nieudane. To jest zrozumiała reakcja, ale na chwilę, zawsze przychodzi nowy dzień i w tym nowym dniu trzeba się wziąć w garść i właśnie ten stan przekuć na dodatkowy przypływ sił, na potrzebę udowodnienia sobie i innym, że to tylko błąd systemu i udowodnisz, że nie jesteś głupia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
widać ze masz okres, hehe. Histeryczka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nadajesz się do przedszkola a nie na studia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koszmarnyokres
Jeszcze mam wahania nastrojów ale staram się utrzymywać w umyśle tylko nietoksyczne myśli... Dzięki. Pomagacie :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No pewnie ze Ci pomagamy, i kopniemy w d**e jak trzeba. Na otrzeźwienie, bo takie laski tępe to tylko w d**ę kopać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
laskaaa... nie przesadzaj. ja jestem na pierwszym semestrze, mam nie zdane 3 przedmioty :D w tym jeden niesprawiedliwie, bo powinnam mieć 4. także wyluzuj :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no wlasnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SzokWszystkiePseudonimyZajęte
nie martw się okres kiedyś minie, zjedz czekoladę albo napij się wina a wszystko co złe odejdzie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koszmarnyokres
To nie okres. :( To wszystko przez przejmowanie się egzaminem... :(.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koszmarnyokres
Oho, chyba zbliżam się do oświecenia. Po moich studiach nie ma pracy! Więc nie powinno być mi szkoda... ech. Idę spać, mam nadzieję, że jak się obudzę, to będę myśleć pozytywniej, normalniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koszmarnyokres
Troszkę ochłonęłam. Wreszcie racjonalne myślenie (choć mocno zaburzane przez mój pesymizm) jest w zasięgu. Postanowiłam przedłużyć sesję- nie dostanę zgody- p******ę studia, nie ma co płakać nad tym, co już ode mnie niezależne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samoocena mniej niz zero
zyjemy za kare przeciez na kazdego spadnie deszcz gowien

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Takim podejściem szkodzisz sama sobie. Powiem Ci na przykładzie moim i mojego faceta: oboje mieliśmy taką sytuację, że jako jedyni na roku nie zdaliśmy egzaminu (tzn studiowaliśmy co innego, on był jedyny na swoim kierunku, co nie zdał, a ja na swoim). On ma tak jak Ty, negatywne myślenie, pesymizm, przypisywanie winy czynnikom zewnętrznym na które nie ma wpływu, uznał, że się nie nadaje, skoro jako jedyny tego nie zdał (a prawda jest taka, że większość zdała bo ściągała aż leciały wióry, a on nie ściągał). W efekcie przerwał studia i nigdy ich nie skończył!!! Czego teraz oczywiście bardzo żałuje. A ja: nie wyciągałam żadnych pochopnych wniosków na temat swoich zdolności bądź ich braku, poszłam na poprawkę, zdałam ją na 3, a ostatecznie studia skończyłam z oceną bdb, obroniłam się z wyróżnieniem i teraz jestem na doktoracie... Każdemu może się przytrafić potknięcie. Rzucanie z tego powodu wszystkiego jest po prostu bez sensu, szkodzisz w ten sposób sobie, nikomu innemu. Na obronie i tak nikt nie będzie o tej dwói pamiętał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samoocena mniej niz zero
Piszesz bardzo mądrze, dzięki. Ale mi wystarczy jedno potknięcie i reaguję autoagresją (niecielesną- żadnych emo-żyletek etc.), autoagresją psychiczną. Nienawidzę siebie, gardzę sobą, życzę sama sobie źle, chce swojego zła, chcę się pogrążyć, przywołuję z pamięci wszystkie moje porażki a było ich sporo, jak choćby upokorzenie na egzaminie wstępnym i nie przyjęcie mnie. Myślę, że z tego co czuję już trzeci dzień (od piątku) mogą się brać nawet choroby autoimmunologiczne. Teraz chcę Siebie zniszczyć, gardzę tym gównianym nieudacznikiem którym jestem. Okropny stan i ciągnie się już trzeci dzień. Trochę pomogliście Wy, trochę pomogła ta blogerka: http://www.aniamaluje.com/2014/01/jestes-gruby-to-schudnij.html Ale do równowagi psychicznej jeszcze daleko. O ile w ogóle ją mam. Może to co teraz przechodzę to znak, że za bardzo sobie uczyniłam z uczelni wyrocznię. Oceny mi podwyższają i zaniżają samooceny - gdy dostałam najlepszą na roku ocenę, samoocena wzrosła. Teraz wpadka na egzaminie mnie ZNISZCZYŁA. Dosłownie całość- absolutnie całość mojej osoby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koszmarnyokres
"On ma tak jak Ty, negatywne myślenie, pesymizm, przypisywanie winy czynnikom zewnętrznym na które nie ma wpływu, uznał, że się nie nadaje, skoro jako jedyny tego nie zdał (a prawda jest taka, że większość zdała bo ściągała aż leciały wióry, a on nie ściągał)." Tak, mam tak samo. Nie myślę racjonalnie tylko oceniam sie bezwzględnie nie bacząc na okoliczności. Np. moi znajomi uczyli sie do tego egzaminu 5 dni przed, a ja dopiero noc w przed. Ale ja tego nie biorę pod uwagę tylko myślę: Widzisz?! Oni zdali, a ty gorsza, prymitywna suko nie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Może powinnać przeczytać sobie jakąś motywującą książkę. Np. "7 nawyków skutecznego działania" Stephena Coveya, albo jak wolisz to coś bardziej filozoficznego jak "Przebudzenie" de Mello - zawsze trochę praktycznych porad czy odmiennego od Twojego sposobu myślenia. Ale musiałabyś chcieć się zmienić, zamiast siedzieć i się nad sobą użalać, a czasem mam wrażenie, że takie osoby jak Ty (bez urazy) po prostu WOLĄ robić z siebie ofiary losu, bo chociaż samobiczują się bez przerwy, to jednak zwalniają same siebie z odpowiedzialności, a do tego koncentrują się cały czas na sobie. Ja swojego chłopaka usiłowałam przekonywać na tysiąc różnych sposobów, że nie jest tak, że nic nie zależy od niego, podawałam też własny przykład bo też moje życie nie było cały czas pasmem sukcesów (nawet powtarzałam klasę w liceum) ale on woli pławić się w poczuciu, że nic nie zależy od niego, tak mu chyba po prostu wygodnie. Poza tym chyba za dużo myślisz o sobie, nie myślałaś o jakimś wolontariacie, pomaganiu komuś, kto ma gorzej niż Ty? Na pewno ciężko zmienić sposób myślenia, ale ostatecznie nie Ty jedna masz taki problem, są różne pomoce, techniki, blogi, książki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koszmarnyokres
Jestem na 3. roku i powinnam już kończyć, a te przedmioty których jeszcze nie zdałam spowodują (jeśli nie zaliczę) że mi się wszystko przesunie o rok. :/ Źle dla samooceny. Bardzo mądrze piszesz, czytam obydwa Twoje posty po 2 razy żeby mi się utrwaliły. Ja bardzo łatwo popadam w autonienawiść i bardzo łatwo się obrażam i na ludzi i na... rzeczy :). Teraz jestem obrażona na moje studia. W czwartek je "kochałam", dziś "nienawidzę". Bardzo mocne uczucie. Najważniejsze co usłyszałam, to: 1. "Kto nie chce szuka powodu, kto chce szuka sposobu." 2. "Nie umiem X.... Odp.: "TO SIĘ NAUCZ!" Banał, ale jaki genialny ;). 3. "Możesz znacznie więcej niż podpowiada Ci ciało"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koszmarnyokres
Najgorsze jest to, że mam zerowe wsparcie w otoczeniu. Koleżanki takie, że aż strach ryzykować zwierzanie się im, bo jak im pokażesz słaby punkt to jeszcze mnie w niego ujebią, bezpieczniej nie próbować. A Mamie nie powiem, bo ona się zawsze martwi :(. Więc nie mogę. Zero wsparcia- zmowa milczenia. Nie można mamy denerwować. Chyba sobie powinnam znaleźć "pocieszycielkę za pieniądze" czyli psychologa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koszmarnyokres
Jeszcze mnie nagabuje jakiś stary gość, żebym mu znalazła dziewczynę... o tym też nie mogę Mamie powiedzieć, bo się przejmie. Nie mam komu k****, strasznie ciężko jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koszmarnyokres
Taki mam humor fatalny... powiedzcie mi coś jeszcze pokrzepiającego / dającego w tyłek. To o wolontariacie i nadmiernej koncentracji na sobie było niezłe, warte przemyślenia. Uczę się cały czas, ale Wy możecie być moim miłym przerywnikiem :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iwonaaaa89
a tez nie zaliczyłam nie fer z prawa finansowego, do tego statystyka jeszcze, chodze i zaliczyc nie moge i mam tak samo jak Ty. Jestem na 3 roku i mam ochote jebnac tymi studiami , bo mnie w******ja tam wszyscy . ale chyba jak głaby zdaja , to moze sie uda nam tez

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koszmarnyokres
Dzięki, ale ja samą siebie uważam za głąba :(. Nigdy nie pocieszam się umniejszaniem innym- ani nie chcę, ani nie umiem....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koszmarnyokres
Już o niebo lepiej. Ochłonęłam. Teraz myślę, że dobrze, że nauka nie jest łatwa. Wytężam się, najwyżej wybuchnę czy pęknę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×