Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Stara Agniecha lat 26

Rozczarowanie po zamieszkaniu ze swoim facetem za granicą

Polecane posty

Gość Stara Agniecha lat 26

Zamieszkałam w tym roku na wakacjach za granicą ze swoim facetem - wyjechał beze mnie bo mnie trzymały w Polsce studia, które już skończyłam. Pojechałam, myślałam, że mi pomoże znaleźć jakąś pierwszą pracę, że zaczniemy sobie wspólnie żyć. Przywiozłam ze sobą kupę kasy (oszczędności z pracy w Polsce - nie będę podawać kwot ale znając wydatki i realia sama z tej kwoty utrzymałabym się sama za granicą nie pracując 3 miesiące) więc nie pojechałam jako utrzymanka. A on? Z szarmanckiego, kochanego, cierpliwego, kulturalnego, czułego, uroczego i delikatnego faceta, który wyjechał robić karierę (nie jako pracownik fizyczny a jako inżynier) wyszedł nagle cham, burak i człowiek nieznoszący jakiegokolwiek sprzeciwu czy odmiennego zdania w najgłupszych nawet sprawach. Wróciłam spłukana do Polski, siedziałam na garnuszku rodziców kilka miesięcy, zajmowałam się starszymi dziadkami i szukałam pracy ale bezskutecznie. Dalej byliśmy parą, dalej jesteśmy. Doszliśmy do wniosku, że przylecę raz jeszcze, powiedzieliśmy sobie czego oczekujemy i niby się poprawiło. ALE - wyobraźcie sobie, że musiałam mówić mojemu facetowi, że oczekuję pomocy w znalezieniu pracy bo on uważał, że jak on sam sobie znalazł to i ja powinnam, że jak on miał ciężko to mi też niczego nie będzie ułatwiał. No wierzyć mi się nie chciało w to, co słyszałam. Naprawdę jak dziewczyna jedzie za facetem za granicę (nie bo chce, ale dla związku) to takie rzeczy jak "oczekuję, że pomożesz mi znaleźć pracę" trzeba mówić? A niby jak sama miałam sobie poradzić mieszkając tam na jakiejś wiosce gdzie nie miałam bladego pojęcia czym i gdzie dojechać aby coś załatwić? Czy to nie jest oczywiste? Ale to taka jego zagrywka aby podkreślić jaki to jest zaradny. Druga sprawa - okazało się, że jego rodzinka mieszkająca 300 km dalej wpada do nas albo my jesteśmy ciągani do nich średnio raz na miesiąc na CAŁY WEEKEND. Oburzył się jak powiedziałam, że to jest przesada i że nie wyobrażam sobie takiego czegoś na dłuższą metę. Zaproponowałam aby jeździł tam beze mnie a nie że 4 osoby (w tym 2 małych dzieci) przyjeżdża do nas bo to dla mnie będzie uciążliwe zwłaszcza jak podejmę (na 100% fizyczną) pracę. Ale on nie rozumie. Najlepsze jest to, że relacje ma z tą rodziną chore, nie odzywają się do siebie, a jak już rozmawiają to rywalizują, chwalą się kto ma co nowe, co lepsze, co droższe i to są takie rozmowy. I tak cały weekend a do tego bezstresowo wychowywane dzieci, które obsikują toaletę, jedno robi jeszcze w majtki, na wszystko uczulone więc myśl co tu ugotować aby każdy był zadowolony itd. I co wymyśliłam? Że autentycznie zakończyłam walkę o ten związek. Że definitywnie będę godzić się na wszystko, nie będę dłużej czarną owcą, nie będę stosować kompromisów, ni będę nic tłumaczyć, nie będzie próśb, postaram się jak najszybciej znaleźć pracę, zacząć oszczędzać pieniądze i będę próbowała się jak najszybciej usamodzielnić. Tak, czuję się jak bezczelna menda, która wykorzystuje faceta ale ja też czuję się wykorzystana. Grzecznie kończyłam studia zaoczne jednocześnie pracując, odkładałam każdy grosz na ten wyjazd, dałam mu grubą kasę na start aby nie głodował i kupił samochód, a jak przyleciałam do niego spotkało mnie takie przywitanie, jakbym była trędowata. Żalę się i proszę o radę bo może to ja jestem nienormalna i może to ze mną coś jest nie tak a tego nie rozumiem? Co wy byście zrobili?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Stara Agniecha lat 26
Poniosła mnie trochę objętość ale mam nadzieję, że komuś będzie się chciało to przeczytać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mam to samo, mój mąż pracował dwa lata za granicą.Pól roku temu do niego dołączyłam zostawilam wszystko i pojechalam do miłosci swojego życia,tez nam sie nie uklada, wogóle nie poznaje tego człowieka!siedze w domu i też staram sie szukac pracy bo zwariuje !uczę sie języka ale opornie to idzie....poczekam jeszcze troche i jak sie nic nie zmieni to wracam na stare śmieci, wiem ze bedzie ciężko zaczynać od poczatku ale dam rade ....tobie też życzę powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mysle ze przez te 2 lata oddaliliśmy sie od siebie i ciężko sie teraz dotrzec, obydwoje nas ta rozłąka zmieniała, powalcze,poczekam,zobacze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A jak k***a miał wam znaleźć pracę? Co on ma kontakty? Nie znacie k***a realiów zagranicy debilki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja przyjechalam wlasnie do chlopaka, i tez czekalam w sumie tylko na obrone, przed wyjazdem do niego znalismy sie 3 tyg:), przyjechalam, rozpieszczal mnie, zebym tylko nie tesknila za domem, siedzialam bez pracy praktycznie caly rok, 11 miesiecy..wstydzilam sie wyjsc do ludzi, taka c**a ze mnie byla, mieszkalam z chlopakiem I jego bratem, wynajmowalismy 2 bed mieszkanie, nawet raz nie uslyszalam dlaczego..od tej pory minelo 9 lat, a ten chlopak to moj maz, prace znalazlam sama , w odpowiednim czasie , biurowa, kocham go nad zycie I wierze ze on kocha mnie podobnie, mamy 4 latke I wlasnie spodziewamy sie kolejnego, chyba sie dopasowalosmy, zreszta ja po 4 dniach powiedzialam mu ze wiem ze on zostanie moim mezem, on powiedzial mi to samo, I mniej istotne. Moj maz nie jest Polakiem;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie miał znaleść pracy, ale jak juz tu z nim jestem to moze mi w tym pomóc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Stara Agniecha lat 26
No właśnie tylko że my widywaliśmy się średnio raz na 5 tygodni, albo były święta i on tu wracał do Polski albo ja latałam do niego. W Polsce nie chcę już żyć jak widzę co tu się dzieje ze wszystkim - tak się już nastawiłam choć na początku miałam odmienne zdanie. My żyliśmy osobno ledwo pół roku, on był tam od stycznia a ja w czerwcu przyleciałam. Także zobacz - pół roku i taka zmiana a co dopiero po 2 latach jak u Ciebie. To ta kasa, ta wolność ich tak zmieniła? Kurde wierzyć mi się nie chce. A w Polsce spędzaliśmy masę czasu razem bo razem pracowaliśmy (może nasza współpraca nie była ścisła ale pracowaliśmy w jednej firmie), razem jeździliśmy do pracy choć mieszkaliśmy osobno. No po prostu masakra jak on się zmienił i co on teraz ma w głowie, jak ukochaną osobę można tak traktować? Jedyne z czego się cieszę to z tego, że jestem na tyle silna, że nigdy nie będę kochać kogoś, kto nie kocha mnie i dość łatwo przychodzi mi negatywne nastawienie do niego. Miłość ucieka jak przez palce jak pomyślę o tym wszystkim. Mimo wszystko staram się myśleć pozytywnie i Tobie też to polecam - skupiaj się na sobie, ucz się języka (ja często gadam w ciągu dnia sama do siebie :) ) i patrz na siebie ale powrotu do kraju nie planuj bo nie ma tu do czego wracać! Jestem inżynierem po studiach i nie mogę znaleźć tu pracy za więcej niż 1200 zł netto. Nie wyżyłabym z tego i Ty sama też nie wyżyjesz, to kraj nędzy i rozpaczy. Nie wracaj tu, ja zmieniłam swoje zdanie na temat Polski i Tobie radzę to samo. Napisz coś jeszcze o Waszej sytuacji proszę bo fajnie, że ktoś mnie rozumie. Rodzicom tego nie powiem bo tylko będą się martwić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziewczyny, ale czy Wy nie rozmawialyscie z Waszymi partnerami Przed przyjazdem do nich? Nie ustalaliscie jak bedzie wygladala wasza przyszlosc? Zero planow typu: po przyjezdzie musze isc na kurs jezykowy, znalezc zowych znajomych, bede gotowac obiady, pomozesz mi znalezc prace..? Zycie nauczylo mnie jednego, zawsze mowie mezczyznie czego od niego oczekuje, bo juz wiem napewno, ze on sam sie nie domysli, nawet jesli dla mnie cos jest oczywiste. A kolejna sprawa, to ze mieszkaliscie jakis czas osobno, wiec on nabyl przez ten czas pewnych nawykow, przyzwyczajen i to troche potrwa zanim sie dotrzecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Faktycznie duzo tego:-) Nie moge doradzic Tobie, jak to wszystko zalatwic/zamknac, bo "dobre" rady kogos obcego nie sa obiektywne. Ale moge Ci powiedziec, ze ja bym to zakonczyla...Wiem ze latwo to powiedziec, bo jednak jestescie para, a kochajacy sie ludzie latwo z siebie nie zrezygnuja, to jednak jego zachowanie jest conajmniej dziwne. Przykro, ze takie rzeczy wychodza wtedy, kiedy dana osoba bardzo jest nam potrzebna...Rozumiem Twoje rozgoryczenie, ale niestety decyzje musisz podjac sama:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Stara Agniecha lat 26
Sorry ale tu nie chodzi o znalezienie pracy ale o pomoc. Jak on nie byłby w stanie mi jej znaleźć to niby jak ja sama miałabym to zrobić jeszcze NA WSI i to w dodatku w okresie wakacji gdzie wszystko było załadowane studenciakami z całego świata? I po co te wyzwiska? masz problemy z aresją to idź do psychiatry.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale jak k***a pomoc? Zaprowadzić za raczke do agencji pracy? Myślisz k***a ze teraz pracę ma się tak po prostu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Daj sobie spokój z takim chamem....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Stara Agniecha lat 26
Koleżko idź być frustratem gdzieś indziej. Tak, zaprowadzić za rączkę do agencji pracy bo komunikacją się do najbliższej nie da dojechać a w dodatku bym się najnormalniej w świecie zgubiła po drodze - ani nie wiem gdzie wysiąść ani gdzie wsiąść ani co powiedzieć kolesiowi w autobusie dokąd chcę bilet. Kapujesz? A teraz żegnam cię i zapraszam do założenia własnego tematu. Widzę że udzielać się zaczął jakiś singiel-frustrat na bezrobociu bo knajpę z etatami na zmywaku zamknięto? Sorry koleś ale naprawdę nie ten poziom dyskusji, opuść ten temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ddderttt
W jakim kraju jestes ?10 lat trmu tez przyjechalam do swojego chlopaka za granice, ale nie zmienil sie tak jak twoj. Co do pracy to moj tez mi nie pomagal w jej znalezieniu, bo tez i ciezko komus cos znalezc. Ja sama sobie szukalam i znalazlam. Oczywiscie najpierw zaczelam od nauki jezyka, pozniej praca, studia i jakos poszlo :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wlasnie dlatego, ze nie ma se pracy od tak poprostu, trzeba wsparcia w poszukiwaniach, partner moze popytac u siebie w pracy kolegow czy nie slyszeli o czyms dla jego dziewczyny, a jesli nie slyszeli, to niech pamietaja o nim gdyby dostali jakis cynk..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja mam nadzieje że do końca roku znajde jakąś prace cokolwiek...wiem że dziewczyny ktore znam zaczynały od sprzatania.będe szukać najpierw takiej pracy gdzie nie wymagają exstra znajomości języka.A co do pomocy w szukaniu pracy myśle ze osoba która jakis czas pracuje za granicą wie gdzie sie udać i co trzeba załatwić aby znaleść prace tylko chęci trzeba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No wlasnie, on jest tam dluzej, wiec ma juz jakas siec znajomych, zna sasiadow, ma rodzine, kazdego powinien poinformowac, ze szukacie pracy i bedzie wdzieczny za kazda wiadomosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ddderttt
Ja zaczelam prace w mcdonalds :) nie bylo tak zle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam pracę, jestem międzynarodowym kierowcą tira zatrudniony w polskiej firmie, teraz na urlopie i nie jestem polaczkiem zebrzączym za granicą i wymagającym żeby ktos mi robotę znalazł. Tepe idiotki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A Ty autorko, przegladaj ogloszenia w lokalnej gazecie, sprawdzaj internet.. Ale juz jaka gazeta i jakie strony w necie, to Twoj chlopak powinien Ci powiedziec. I gdy sie umowisz na rozmowe kwalifikacyjna, to powinien Ci tam zawiesc, a jesli nie moze, to dokladnie wyjasnic jak tam dojechac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Stara Agniecha lat 26
Kolejny frustrat. A ja jestem inżynierem i zacznę od sprzątania a za jakiś czas skończe w biurze a ty z hemoroidami będziesz jeździł tym tirem do śmierci :) Naprawdę uważasz, że to ja jestem idiotką? Boże skąd ci ludzie się biorą, jad się leje, ale to pewnie z zazdrości, bo ty na tym tirze zakończysz swoją "karierę" a młodzi ludzie mają jednak jakieś możliwości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak sie jedzie do chlopaka to ma sie prawo oczekiwac od niego pomocy, zwlaszcza jesli juz jest troche za granica I orientuje sie co I jak. ja przyjechalam do uk 10 lat temu, z mezem, miesiac po slubie I mimo ze zadne z nas nie mialo pojecia gdzie pojsc I jak zaczac to trzymalismy sie razem. na poczatku mial ciezko z jezykiem wiec nawet chodzilam z nim na interview. sorry ale podejscie twojego faceta to po prostu zart. ja dalabym sobie spokoj zanim zdecydujesz sie na zwiazek na cale zycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Stara Agniecha lat 26
No właśnie o taką pomoc mi chodzi - zawieźć, poczekać na mnie, być tam. Ma taką pracę że urlop to mu z pocałowaniem ręki dadzą i będą wdzięczni bo pracownicy mają obowiązek odbierać cyklicznie nadgodziny. Przecież nie oczekuję, że ja będę stać i ładnie wyglądać a on za mnie pójdzie na rozmowę, no ludzie litości. Mogę pracować w McDonald's, w supermarkecie, mogę sprzątać - nie mam wymagań. Pierwsza praca to ma być kasa, chcę się ogarnąć a później sobie znajdę coś lepszego. Ale żeby totalnie w niczym nie pomóc? To po co on mnie tam niby chciał? Jeszcze dostanie za swoje i zdziwi się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakie możliwości? KOCHAM SWOJĄ ROBOTĘ a widząc kumpli którzy po studiach pracują za 2000 zł i mieszkając z matką to śmiać mi się chce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Stara Agniecha lat 26
Dzięki za rady. Widzę, że chyba jednak moje oczekiwania - wsparcie, obecność i pomoc z pracą - to nie był taki kosmos. Czyli chyba jednak wszystko ze mną ok. Zobaczę jak będzie tym razem - jeśli znów będzie traktował mnie gorzej niż w Polsce, jeśli zamiast partnerką będę jego gorszą drugą połową to poczekam na odpowiedni moment, odbiorę co moje a on sobie zostanie sam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A mogę Cię zapytać po ciul studiowałaś skoro masz tyle ambicji, żeby szukać (i to nawet niesamodzielnie) pracy fizycznej? To już od razu mogłaś za nim jechać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Stara Agniecha lat 26
gość jak kochasz jeździć tirem to gratulacje, jale jakość szczęście od ciebie nie bije :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
co za s*******n kopa mu mysle ze to zalezy od wielu czynnikow juz na pewno :) www.youtube.com/watch?v=hTVVMwrJ-rk

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×