Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość suus

Czy organizowanie wesela sprawia wam przyjemnosc?

Polecane posty

Gość suus

Kochane, czy cieszy was przygotowywanie slubu i wesela? Bo ja mam tego dosyc. Ciagle uzeranie sie z problemami, rodzina strojaca fochy, formalnosci... Odechcialo mi sie tego wszystkiego. Najchetniej wyjechalabym we dwojke na egzotyczna wyspe by tam sie pobrac, ale narzeczony upiera sie na wesele. Jeszcze chwila i odwolam ten caly slub. 😭

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mnie bardzo cieszy,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bedzie dobrze :) wez chwile oddechu i nie przejmuj sie tak wszystkim ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeju, skąd ja to znam. Biorę ślub w przyszłym miesiącu i mnie trafia po prostu. Ostatnio ustalaliśmy menu w sali i pomimo że szybko i gładko to załatwiliśmy to mam dosyć dosyć i jeszcze raz dosyć. To nie jest prawda że każda kobieta chce wielkiego ślubu kościelnego i wesela na pół miasta. Ja chciałam spokojny cichy ślub i ewentualnie obiad jakiś po, a najlepiej zamiast obiadu w podróż poślubną wyjechać Mój facet chciał wesele z całą pompą. Ja nie chciałam oświadczyn, żadnych zaręczyn, pierścionków, ślubu kościelnego (jestem skrajnie antykościelna) ani wesela. Mój facet chciał zaręczyn, ślubu kościelnego i wesela. Kompromis: brak zaręczyn, ślub cywilny ale z konkretnym weselichem. Mnie to doprowadza do szału. Dzień, który z zasady ma być najpiękniejszy, ja na kilkadziesiąt dni przed, chcę po prostu przeżyć i mieć już za sobą. Nie chcę tańczyć z moim bratem, z moim ojcem, z moim teściem. Nie chcę biegać za moją zapłakaną ze wzruszenia matką z chusteczką i pocieszać ją w dniu własnego ślubu. Nie chcę podziękowań dla rodziców, bo nie mam im za co dziękować, ani mój facet też nie ma swoim za co dziękować. Ale chociaż wytargałam kompromis, tyle dobrego że na nauki przedmałżeńskie chodzić nie muszę ani spowiadać się nie muszę nikomu. Ale odpowiadam: nie. Organizowanie wesele nie sprawia mi żadnej przyjemności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość suus
Dokladnie tak samo sie czuje. Do tego irytuje mnie, ze to moj narzeczony chce wesela, ale wiekszosc rzeczy organizuje ja, bo on nie ma czasu. Dodatkowo to jego rodzina robi problemy i tez ja musze sie z nimi uzerac. Zareczyny, narzeczenstwo, slub... To zdaje sie powinny byc szczesliwe momenty w zyciu kobiety, a poki co to dla mnie udreka. Niewiele mi brakuje do rzucenia wszystkiego w cholere. Nie wiem co mam z tym zrobic. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I dlatego ja nie będę mieć wesela. Planujemy się pobrać, ale w bliżej nieokreślonej przyszłości właśnie przez to głupie wesele. Poważnie myślimy nad ślubem we 2 +2 świadków za granicą. Szkoda mi trochę mamy, no ale MY nie chcemy wesela! Naciski ze strony rodziny są dobijające, więc postanowiliśmy że jak maja być spięcia przez nasz ślub, to my w takim razie podziękujemy. Aż tak nam tego nie potrzeba. Tylko niesmak pozostał...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W moim wypadku też rodzina faceta robiła problemy... Wszyscy podniecają się tym weselem, moja matka ryczy od kilku miesięcy (niby ze wzruszenia), przyszła teściowa biega i to makijaż, to fryzura, to manicure dla mnie (w ogóle nie konsultuje ze mną godzin, w dniu własnego ślubu będę musiała wstawać o 7:00 żeby zdążyć na umówiony manicure, potem fryzjer i makijaż), każdy pyta o menu, o to, o tamto. Ludzie wtrącają mi się w biżuterię, w buty, w sukienkę - po prostu.. rzygam tęczą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość suus
Ja mam takie nastawienie wlasnie, ze to nasz dzien i powinien wygladac tak jak tego my chcemy. Komu bedzie zalezalo na dzieleniu z nami naszego szczescia sie pojawi i dostosuje. Na fochy i szantaze reaguje stanowczo "nie to nie", nie chce niczyjej laski. Natomiast moj mezczyzna chce wszystkim dogodzic (nie rozumie, ze to niemozliwe), a ja jestem na samym koncu jego priorytetow. Szlag mnie trafia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość suus
Doszlo juz do tego, ze nawet data slubu jest ustalana "pod gosci". Przeciez to nienormalne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kamylla
to ja gość z 12:26 i 12:48 No ja też raczej nie poddaję się rodzinnym fochom, ale z tym ustalaniem makijażów, fryzur i manicure poza moimi plecami to lipa bo od razu za wszystko zapłacone. Tu już niestety musiałam przystać. Ale fochy były o wszystko. Że sama sukienkę sobie wybrałam, że buty, że stroik we włosy nie taki, że mój facet nie przyjechał na klęczkach prosić o moją rękę (jakby to zrobił to nie byłoby o kogo prosić bo jestem feministką i nie kultywuję zwyczajów z czasów, gdzie ojcowie decydowali za kogo wyjdzie córka), że trzeba zaprosić tych, że tamtych, że teść chce nas wieźć do ślubu (tego jeszcze nie rozstrzygnęliśmy ale ja tego sobie nie wyobrażam, sami chcemy jechać), że jak to brak podwiązki, że pończochy cieliste a nie białe... bla bla blaaaaa :o :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kamylla
suus Co masz na myśli mówiąc, że data ślubu ustalana pod gości? Że jakaś ciocia powie, że "ach, ona wtedy nie chce i ma być tydzień później"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość suus
Kochana, jedziesz na tym samym wozku co ja... U mnie jeszcze przygotowania nie sa tak zaawansowane jak u Ciebie, ale juz jest ostro pod gorke. Boje sie co bedzie dalej. Jak Ty dajesz rade? Ja juz wysiadam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość suus
Data ustalana pod gosci, czyli w stylu "w ten weekend nie, bo ciocia zawsze jezdzi wtedy na wakacje, w tamten nie, bo sa imieniny wujka, tego dnia tez nie, bo brat sie uczy do egzaminow za miesiac"... Nawet miejsce wybierane jest pod jego rodzine, bo tu za daleko, tutaj niewygodnie, tu nie ma windy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasieńkaaaaa
Kochane! U mnie na szczęście nie ma takich problemów, wybudowali w okolicy nowy, przepiękny lokal - poszliśmy zapytać o wolne terminy, pani powiedziała, że został jeszcze jeden wolny na wakacje 2014 i go wzięliśmy ;) rodzice zadowoleni, "ciotki", które zawsze jeżdżą wtedy na wakacje dostały telefon z datą ślubu (chcą przyjść, to niech nie planują wakacji na ten dzień, a jak wakacje są dla nich ważniejsze, to ja nie potrzebuję ich na moim ślubie). Orkiestra, fotograf, kamerzysta - wybieraliśmy z narzeczonym i konsultowaliśmy z moimi rodzicami - oni mówią "Wasz ślub, więc niech będzie tak, jak Wy chcecie", ale oczywiście jak im się coś nie podoba, to nam o tym mówią (sugestie, a nie że ma być inaczej). Podziękowań dla rodziców nie chcemy, więc ich nie będzie - nie mogłabym tańczyć w tym żałobnym kółeczku i mówić "Dziękujemy Wam, za to że BYLIŚCIE, za to że JESTEŚCIE i za to, że zawsze BĘDZIECIE... rzygam tym ;P (będziemy myśleć nad jakąś inną formą, może w kościele po ślubie powiemy dwa słowa). Życzę Wam wszystkim takich dobrze przebiegających przygotowań (może to się wydać dla Was głupie, ale ja co wieczór proszę Boga przy modlitwie, aby to wszystko szło gładko - i póki co spełnia moje prośby ;)) A dla tych, które mają już dosyć - nie martwcie się, po weselu będziecie się z tego śmiać i wspominać jak to było trudno wszystko zorganizować, żeby każdemu dogodzić ;) Powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kamylla
Ostatnio pokrzepia mnie myśl, że to tylko kilka godzin i będzie z głowy :P hehe to jak dzień w pracy z nadgodzinami :D mój rekord wynosi 23h pracy, więc przetrwam 11h wesela :D Ślubu nie liczę, o nie, na sam ślub to czekam z niecierpliwością :) Co do ustalania daty pod gości, to widzę że nieźle masz. Chyba niektórzy zapominają, że to nie oni mają być szczęśliwi, tylko para młoda. Z drugiej strony można upominać takie osoby, że się zapędzają, ale serio, czy w dniu własnego ślubu naprawdę trzeba aż upominać się i walczyć o prawo do szczęścia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyny powiem wam że mnie też już trafia. wszystko muszę wybierać sama, bo oczywiście narzeczony nie ma czasu (taa jasne) a jak już coś wybiorę to czemu to a nie to. i dzień przed zamówieniom zaproszeń zmiany szlak mnie trafia. a jak już przyszły to u mnie się każdemu podobały, ale jego siostra oczywiście miny robi, mam gdzieś czy jej się podobały czy nie ale te jej miny doprowadzają mnie do szału. już też mam dość tego a tyle jeszcze zamówić przygotować ręce mi już opadają, że muszę wysłuchiwać tego wszystkiego. z moją rodziną nie ma problemu. płacimy sami za wesele więc się nie wtrącają, tylko doradzają a może tak a może tak, ale z jego nie mogę się dogadać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kamylla
My też płacimy sobie sami za wesele, ale to nie powstrzymuje "doradców" przed wciskaniem się. Po prostu nam jest łatwiej, bo nikt nie ma argumentu pieniężnego, kiedy koniec końców i tak robimy po swojemu. Ostatnio się trochę uspokoiło ale zobaczymy co to będzie jak się rodzice dowiedzą że nie będzie żadnego błogosławieństwa :D bo oni chcą udzielić takiego swojego, a nie takiego z krzyżem i woda święconą :D już widzę ich reakcje, a na pewno coś odwalą bo od połowy lutego było dobrze :D Myślałam, że jak sami będziemy wszystko organizować, to będzie łatwiej, ale fakt, że i tak ostatecznie robimy po swojemu, nie zmienia wykończenia, jakie powoduje ciągłe wtrącanie się i kręcenie nosami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PM z 2013
Ja swoje przygotowania wspominam świetnie. Owszem, były momenty kiedy byłam już tak zmęczona i zabiegana, że miałam wszystkiego dosyć, ale to były tylko momenty. Wam dziewczyny polecam nieco więcej asertywności i egoizmu. Musicie nauczyć się stawiać na swoim, bo potem teściowe wejdą Wam na głowę (jak się pojawią dzieci, to już w ogóle).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kamylla
Btw, powiem Wam że na codzień moja przyszła teściowa jest naprawdę mega fajną kobietką, tylko jak usłyszała o ślubie, to zaczęła szaleć. A to powoduje, że jestem tym wszystkim jeszcze bardziej wykończona i przerażona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość suus
Kasienko, i to jest wlasnie moim zdaniem prawidlowe zachowanie. To ma byc dzien dla nowozencow, taki jak oni sobie wymarzyli. To juz nie te czasy, ze rodzice corke wydaja za maz, wybieraja kandydata, placa za wesele i wreczaja posag. Choc co niektorzy chyba jeszcze zyja w takim przekonaniu. Kamyllo, tutaj akurat moj narzeczony wtoruje temu wydziwianiu co do daty. On jest osoba niekonfliktowa, wiec chce wszystkich zadowolic, nawet naszym kosztem. Ja jestem stanowcza i taka uleglosc wkazdym detalu wyprowadza mnie z rownowagi. To przeciez nasz slub, ale nas sie nie bierze pod uwage. Przyszli tesciowie uparli sie tez, ze oni za wesele zaplaca. Ja wolalam zebysmy sami wszystko sponsorowali, ale narzeczony nie umial im odmowic, nie chcial im sprawic przykrosci. I wiecie na czym stanelo? Ze oni placa za jego gosci, a JA (sama, bo od rodzicow nie chce brac) za swoich. Cyrk normalnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kamylla
Wow to serio już lekki cyrk... Trochę niefajnie Twój facet się zachował wobec Ciebie. Przecież te pieniądze, które przeznaczą na jego gości, mogli Wam dać w prezencie ślubnym i wyszłoby to o wiele fajniej i nie rodziło żadnych frustracji. Heh, podczas przygotowań weselnych dzieje się za dużo. Ludzie szaleją :D może my też powinnyśmy oszaleć? :D co Wy na to? :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość suus
Tesciowie sie uparli, a on chcial uniknac konfliktu i dal sie zmanipulowac. No i wyszlo niefajnie w stosunku do mnie. Czasem mam wrazenie, ze ja jestem na ostatnim miejscu listy jego priorytetow. Ja zaraz oszaleje i pieprzne tym wszytskim. :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kamylla
Nie sądzę, że jesteś na ostatnim miejscu, chociaż rozumiem, dlaczego w ten sposób się czujesz. Widocznie Twojemu facetowi zależy na braku konfliktów, na szczęściu rodziny, że nie dostrzega, że Ty jesteś pokrzywdzona w tym wszystkim. Rozmawiałaś z nim o tym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość suus
Rozmawialam, nawet wczoraj. Odwrocil kota ogonem i uwaza, ze nie jestem po jego stronie. Tylko nie widzi, ze on po mojej tez nie. :( Mam ochote przestac w ogole zajmowac sie tematem slubu. Niech sie dzieje co chce, mnie to nie interesuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wesele2014
myśmy teraz dostali menu z lokalu i już widzę że będzie problem bo mi się podoba co innego a przyszłej teściowej też co innego i kolejna przeszkoda w znając życie to wyjdzie że to ja jestem ta zła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kamylla
Heh bez sensu że ślub tak poróżnia ludzi ale to się dziej***ardzo często. 70% moich znajomych przed ślubem miało gorszy czas i ciągle się kłócili albo rozważali zerwanie zaręczyn. Ja z moim facetem też raz się pożarłam konkretnie że się tak w*******m że aż się popłakałam (co mi się zdarza mega rzadko). Przygotowania do ślubu to jest widocznie taki stresujący okres. Chyba trzeba to przetrwać i starać się wyciągać jakieś plusy, bo nie chcę na starość ze smutkiem wspominać ten okres. Suus, dla nas głównym argumentem jest niezależność finansowa od rodziców, dlatego nie bierzemy od nich kasy na ślub (nie liczę szalonej teściowej, która załatwiła mi "oprawę" w postac***aznokci, włosów i twarzy, ale ogólnie to sama byłam gotowa na to wyłożyć pieniądze). Może taki argument dotrze do Twojego narzeczonego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość suus
Tlumaczylam mu, ze placac sami mozemy miec slub taki jaki chcemy, bez zadnych "ale", lecz on nie rozumie. Nie chce zeby rodzice sie obrazili i uwaza, ze powinnismy pozwolic im na te "przyjemnosc" jaka jest pomoc nam w organizacji slubu. Ja juz wiem, ze to przyzwolenie to strzal w kolano, wyjdzie z tego szopka w stylu rodzicow, na ktorej ja sie bede musiala tylko pojawic i odegrac role szczesliwej panny mlodej. Nie chce tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość suus
Wesele2014, a moze w ogole jej nie pokazuj tego menu? Wybierzcie sami raz dwa i po krzyku. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kamylla
Suus Nie zapominaj, że za połowę płacisz z własnej kieszeni, co uprawnia Cię do postawienia linii oporu :) Sama płacisz, więc nic nie musisz :) uświadom to narzeczonemu, że za swoje pieniądze będziesz bawić się wedle własnego widzi-mi-się :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wesele2014
hehhe tak by było najlepiej ale tak się nie da :) już by była całkowita obraza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×