Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Bnn

Czy to prawda, ze...

Polecane posty

Gość Bnn

Czy prawda jest, ze przy planowaniu slubu i wesela kazda para przechodzi przez okres zwatpienia? Czy zdarzaja lub zdarzaly sie wam klotnie, zniechecenie? Czy to przejdzie kiedys i ten proces stanie sie przyjemny oraz ekscytujacy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jasne, że tak! my jesteśmy razem 3lata, mieszkamy razem od dwóch lat, a zaręczeni jesteśmy od 3miesięcy i myślałam, że po roku wspólnego mieszkania mieliśmy etap kryzysów i kłótni za sobą. Przy zaręczynach byłam najszczęśliwsza na świecie, potem planowanie, wstępne rezerwacje a my żremy się jak wściekli, nasze kłótnie są bardzo ostre z przekleństwami włącznie, ale poźniej są okresy kiedy jest cudownie. Wiele razy zasatanawaiałam się czy faktycznie dobrze robimy, bo skoro on czasem tak mnie wkurza to jak to rokuje na przyszłość? Ale wiem, że chce tego ślubu i być z tym człowiekiem, mimo czasem fatalnych okresów i wielu burz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W ogóle nie mielismy wątpliwości,jestesmy poltora roku po slubie i jesteśmy nadal zakochani i szczęśliwi:)a przygotowania do slubu i wesela sprawialy nam mega frajde i jeszcze bardziej nas to zblizylo do siebie:)a mąż pomagał bardzo dużo i tyle ile mogł:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja i po ślubie miewam okresy zwątpienia :P Nie wyobrażam sobie życia z kimś innym niż mój mąż ale jestem narwana, nerwowa i zdaję sobie z tego sprawę. Nie ma między nami różnic w kwestiach zasadniczych- oboje mamy takie samo podejście do planów na przyszłość, rozwoju zawodowego, obowiązków domowych, rodziny, więc małe kłótnie nie są istotne. Natomiast jeżeli wiesz że te małe pierdoły zatrują Ci życie albo dzieje się coś złego- on Cię bije, upokarza, lekceważy- to raczej nie będzie lepiej. Podobnie jak wtedy kiedy Ty chcesz szybko mieć dzieci, a on może kiedyś ale i to nie bardzo, albo chcesz robić karierę zawodową a on z kolei widzi Cię w domu i przy dzieciach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Liesel
My nie mieliśmy ;) Mieszkaliśmy przed zaręczynami 5 lat razem, okres narzeczeństwa był krótki - kilka miesięcy ;) I był to bardzo przyjemny okres. Nie kłóciliśmy się praktycznie wcale, zresztą my się w ogóle rzadko kłócimy ;) I nigdy nie wątpiłam, czy mąż wątpił? Według mojej wiedzy nie ;) Ale kto wie, może wątpił. W każdym razie nie zwiał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bnn
Dlugo juz mieszkamy razem i zawsze bylo fajnie, tylko od zareczyn jakos tak mi nieswojo. Mam wrazenie, ze ciezar przygotowan spadl w duzej mierze na mnie, narzeczony specjalnie sie w temat nie angazuje i czuje, ze sama wiecznie pcham ten wozek. Jestem tym juz zmeczona i zaczynam sie zastanawiac, czy to od teraz bedzie jego stale podejscie do naszego zwiazku. Czy on przypadkiem nie przestal sie starac, bo mnie sobie "zaklepal". A ja nie chce tak osiasc w naszym zwiazku na laurach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bnn- a raczej pomyśl o tym komu zależy na wystawnym weselu, idealnych obrączkach i sukni... jemu, naprawdę? Marzy po nocach o tym jak bosko będzie wyglądał w krawacie i zamartwia się menu i kolorystyką dekoracji? Ja nauczyłam się w związku przede wszystkim rozróżniać co robię dla nas, a co dla siebie. Zawsze jak przeginałam przypominała mi się moja mama która całe święta robiła wielkie, wystawne, z długimi przygotowaniami, zamęczała tym całą rodzinę a właściwie nikomu poza nią na tym nie zależało i nikogo to nie bawiło, wszyscy chodzili wkurzeni. Owszem, mąż nieraz robił coś czego sam właściwie nie chciał, po to żeby mi sprawić przyjemność, ale ciężko wymagać od kogoś sztucznego entuzjazmu. Ustaliłaś z nim jaki chce mieć ślub, wesele i w jakiej mierze zajmie się przygotowaniami? Ja wiedziałam że mój - wtedy- narzeczony wolał obiad dla rodziny, wesele to był ukłon w moją stronę, ustaliłam z nim kto i czym się zajmie, i wystarczyło mi że zerknie na przygotowane przeze mnie menu i skomentuje, nie wymagałam żeby szukał idealnego smaku tortu i odpowiedniej zupy do zrazów wołowych... Za to skoro zadeklarował że sam załatwi obrączki a jego wybrany garnitur i krawat mogę co najwyżej ocenić, to nawet nie dopytywałam o to bo to jego działka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bnn
Juz zostalam wbita w ramki panny mlodej, ktora marzy o balu na 200 osob, sukni-ksiezniczce i byciu gwiazda jednej nocy. Niestety, zmartwie cie, w planach mamy slub cywilny i skromne przyjecie w przydomowym ogrodzie dla 30 gosci. Tylko tyle zeby symbolicznie uczcic rozpoczecie nowej drogi zycia. Niemniej jednak to tez trzeba zorganizowac. I boli mnie, ze narzeczony na jak najszybszy slub naciskal, na poczatku to on sie tym ekscytowal, ale zorganizowac tego dnia juz nie ma ochoty. To ja dziekuje za takie partnerstwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość panna młoda sierpień
my mieszkamy razem pół roku, zaręczeni jesteśmy od 2 lat i planujemy ślub. już nie raz miałam dość i chciałam wszystko odwołać, czasami też mnie wkurza, że to ja muszę wszystko planować oglądać. nasze kłótnie też są coraz ostrzejsze, a za chwile jest cudowanie. ale wiem że nie wyobrażam sobie życia bez tego człowieka pogadajcie, powiedz co cię boli i co chcesz zmienić :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bnn
Rozmawialismy juz, on nie widzi problemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×