Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Dali1988

Spokojnie, to tylko nerwica

Polecane posty

Gość jjjjjjjjjjjj
a propo ślubu, to napisze ci jak ja to przeszlam. Otóż 2 lata przed slubem odczuwalam bardzo silne lęki, drżenie rąk, słabniecie itd mysle ze nie musze opisywac, temat jest ci znany. Poczatkowo przygotowania do slubu mnie wogole nie cieszyly, bo w glowie mialam same czarne wizje i ogarnialo mnie przerazenie na sama mysl. Nawet unikalam tego wszystkiego zeby tylko nie dostac ataku itd. W koncu sobie powiedzialam dosyc. Mam wspanialego nażeczonego, kocha mnie taka jaka jestem, a ja kocham jego, marzylismy o wspolnym zyciu, o rodzinie, dzieciach, dlaczego niby mam rezygnowac se swojego szczescia, ze slubu? bo nerwica? ataki paniki? bo zemdleje w kosciele a jakas ciotka zoska pomysli sobie to czy tamto? o nie nie. W calym wirze przygotowan zapomnialam o lekach. Nie bylo po prostu czasu na myslenie. zobaczysz. Przed ceremonia wzielam sobie tylko stoperan, tak zapobiegawczo, zadnych innych lekow. A dzien slubu byl najcudowniejszym w moim zyciu. Nie przypuszczalam ze bedzie tak pieknie, ze ja bede taka radosna spokojna. Wesele bylo duze 150 osob, w kosciele przygrywal nam zespol, bylo tak cudownie ze z chcecia przezylabym to jeszcze raz. Wczesniej balam sie ze zemdleje, ze zwymiotuje ze stresu itd. Pomoglo mi poprostu pogodzenie sie z tym. Trudno, bedzie co ma byc i tyle. Nic nie poradze na to. Ale to trwalo wszystko tak szybko, tak mnie pochlonelo ze w trakcie ceremoni nawet przez mysl mi to nie przeszlo. Potem zrozumialam, ze mam w sobie strasznie duzo sily i odwagi, swiadomie decydujac sie na to co niby moze mnie czekac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jjjjjjjjjjjj
pomysl sobie jeszcze, ze nawet jezeli dopadlby cie atak leku, paniki, to potrwa on tylko 15 min bo potem "poklady chemiczne adrenaliny" sie wyczerpuja i lęk mija, wiec tak czy tak slub sie odbedzie. I pewno nawet nikt nie zauwazy. Wydawalo mi sie nawet ze noc wczesniej pewnie bedzie nieprzespana itd ze na slubie bede nieprzytomna. hehe a spalam cala noc tak bylam wyczerpana codziennym porannym wstawaniem i przygotowaniami. Głowa do gorym dasz rade, inni dali to dlaczego nie ty? Rzeczywistosc przewaznie okazuje sie inna niz nasze katastroficzne mysli i wyobrazenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Stokrotko to Ty? Czytałam Twoje Mądre rady na innych stronach.Odezwij się jeszcze - bardzo mi pomogłaś...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Was cieplutko :) Dawno tutaj tutaj nie pisałam, z różnych powodów, z braku czasu, z braku siły. Bardzo się cieszę, że się odezwaliście. Czytając Wasze posty mam wrażenie jak bym czytała o sobie, mimo iż historie skrajnie różne wszystkie łączy ten sam problem, podobne objawy...Wasze wypowiedzi to skarbnica szczerych i dobrych rad, z każdej wypowiedzi udało mi się zaczerpnąć czegoś nowego, czegoś się nauczyć, uspokoić i mieć nadzieję, że uda się poradzić sobie z chorobą. Wczoraj byłam też na sesji terapeutycznej, opowiedziałam mojej terapeutce o tym forum, powiedziała że to taka "wirtualna grupa wsparcia" i że ma to sens bo każdy potrzebuje wyrzucić z siebie emocje i lęki a w rzeczywistości ciężko o takie miejsce. Mieszkam w Krakowie i w moim mieście niestety nie ma takiej grupy. A samemu jest na prawdę ciężko. Zaraz zaczynam pracę, życzę Wam miłego dnia i dużo siły :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
hej, zaglądam tu znów po jakimś czasie, jestem ciekawa co u Was,weekend minął zbyt szybko jak zwykle i trzeba wziąć się do życia. Pogoda niestety nie była wymarzona ale dało się wytrzymać, ja skupiłam się na porządkach domowych i niestety nie udało mi się wypocząć jak należy. Jeśli o mnie chodzi, to póki co nie jest źle, bezsenność dała mi spokój, kołatanie serca również...Zastanawiam się co mogę zrobić żeby przedłużyć dobrą formę, jak ustawić dietę i formy relaksu bo to ma duże znaczenie, tylko tego czasu ciągle mało...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Spokojnie to tylko pasożyty
Badałyście się na lamblie ??? Najszybszy wynik wychodzi z badania na przeciwciała lamblii z krwi bo z kału są trudne do wykrycia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pierwsze słyszę, sprawdzałam w sieci tą informację ale nie znalazłam powiązań

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Spokojnie to tylko pasożyty
Dziewczynki !!! Mam wg lekarzy zdiagnozowaną "nerwicę" i Leki chemiczne na mnie NIE DZIAŁAŁY. Lekarze w ogóle nie wiązali tego z pasożytami bo z kału nic nie wychodziło. W necie wpadło mi opracowanie dr. n.med. Ireny Wartołowskiej o pasożytach i alergii, którą wywołują swoimi toksynami również nadmiernie pobudzają nasz układ nerwowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Spokojnie to tylko pasożyty
Właśnie lamblie dają tzw. ciche duszności i problemy z układem nerwowym jak również pogłębienie wszelkich alergii np. u mnie na nikiel, kobalt i jak to jest przy każdej alergii dołącza się również na kurz czyli roztocza i zarodki grzybów z czego organizm dostaje astmy. Lekarze współcześni to bagatelizują

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czy u Ciebie zdiagnozowano tego pasożyta? Dobry trop, lekarze też często działają schematycznie, a przypadek przypadkowi nie równy. Udało Ci się wyjść z tego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Spokojnie to tylko pasożyty
Od sierpnia 2012 kiedy dostawałam silnych ataków - duszności, drętwienie nóg i rąk i uczucia paniki i myśli, że umieram i bardzo złego samopoczucia - wg lekarzy "nerwicy" gdy wchodziłam do klimatyzowanych pomieszczeń - grzyby i kurz albo do sklepów z intensywnymi zapachami chemicznymi albo gdy pyliły drzewa wiosną - w końcu zdesperowana zrobiłam sobie pakiet badań prywatnie z krwi na przeciwciała na pasożyty i wyszły lamblie. Lamblie - pierwotniaki nie widzialne ludzkim okiem bytują w cystach w jelicie cienkim, dwunastnicy albo w woreczku żółciowym i właśnie swoimi toksynami powodują nadmierne pobudzenie układu nerwowego i są przyczyną wszelkich alergii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zgadzam sie tak jest no wlasnie :) www.youtube.com/watch?v=fM3i2-hdbiQ

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
myślę, że warto sprawdzić, żeby mieć tą 100 % pewność, nie faszerować się nie potrzebnie chemią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Spokojnie to tylko pasożyty
Wynik dostałam tydzień temu. Jeszcze nie podjęłam żadnej kuracji ponieważ również podejrzewam u siebie tasiemca psiego - miałam narażenie w pracy - i również dlatego, że w ostatnim roku znalazłam w biegunce - białe pestki jakby z ogórka, potem kilka miesięcy później jakby pestki dyni - tylko bardziej szersze z jednej strony a innym razem zauważyłam jakby groszki wielkości grochu tylko bardziej podłużne i po skojarzeniu tych znalezisk, że mogą pochodzić faktycznie od pasożytów - zaczęłam szukać w necie o takich objawach i wyszedł mi tasiemiec psi. Robiłam badanie krwi na tasiemca w laboratorium ale to jest inny rodzaj a tych rodzajów jest ok 12 - 6 ludzkich tasiemców i kilka innych zwierzęcych. Dodam, że organizm działa silnie alergicznie wówczas kiedy jest więcej niż jeden pasożyt w organizmie. Gdy jest jeden wówczas można nie ma tak silnych objawów alergicznych i neurologicznych i nerwicowych. Poza tym aby leczyć z sukcesem najpierw trzeba wyleczyć obłe a potem dopiero pierwotniaki czyli lamblie. To wyczytałam w opracowaniu dr n. med. Ireny Wartołowskiej i u mnie się sprawdziło. Dlatego teraz szukam, gdzie można zbadać tasiemca psiego bo w laboratorium z krwi robią jedynie na ludzkiego uzbrojonego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Spokojnie to tylko pasożyty
Powiem Wam tyle, że lekarzom jest na rękę, że nie ma skutecznych badań na pasożyty - oprócz z krwi co niestety nie refunduje tego NFZ. Z kału nie zawsze wychodzi - mój przykład - badałam w tamtym roku kilka razy - i nie wyszły wcale żadne pasożyty. Taki lekarz internista - pierwszego kontaktu np. w moim przypadku chorobowym daje skierowanie do: 1 - neurologa - drętwienia 2 - gastrologa - powiększony woreczek, przelewanie w jelitach 3 - pulmunologa - ataki astmy na tle alergicznym 4 - alergologa - alergia ogólna 5 - laryngologa - nadwrażliwość na zapachy 6 - psychiatry - leczenie niby nerwicy 7 diabetolog - po trzech latach brania dzień w dzień sterydów na alergię siada trzustka i ma się cukrzycę 8 - hepatolog - po tylu lekarstwach siada wątroba itd. Taki pacjent po moich objawach - jest stałym pacjentem wielu lekarzy i bierze wiele reklamówek leków. A dzięki czemu zawdzięcza taki rozrzut współczesna medycyna ? Dzięki - nieznanej przyczynie - pasożytom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no to rzeczywiście nie lada problem, może spróbuj się skontaktować z jakimś lekarzem on powinien mieć wiedzę gdzie można takie badania wykonać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
fakt

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dali 1988
Wiem coś na ten temat, moja historia z chorobą trwa dosyć długo. Początkowo też kierowano mnie na szereg różnych badań od podstawowych po neurologiczne, tarczycowe- nie wyszło nic, jestem okazem zdrowia. Ja też mam powody by tak twierdzić, ponieważ sporą część mojego życia spędziłam w trudnych warunkach rodzinnych i obecne zaburzenia mogą być efektem tego właśnie okresu. Mnie leki pomogły, widzę również różnicę po terapii. Ale warto drążyć temat aby zapobiec takim sytuacjom. Ja ufam medycynie ale ciągle szukam też innej pomocy, w alternatywnych sposobach leczenia, w zmianie stylu życia (choć to nie łatwe).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Spokojnie to tylko pasożyty
Lambliami jest zarażonych 90% ludzi bo profilaktyki brak - a lekarze umywają ręce nie mówiąc o innych pasożytach, gdzie ludzie je mogą bezobjawowo oprócz np. obniżenia odporności na co lekarzom nie wpada do głowy by pacjentów profilaktycznie odrobaczać a ludzie mogą mieć je latami i zarażać innych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dali 1988
Powiedz proszę jak nazywają się te badania i czy w zwykłym laboratorium je wykonują?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
choruję na nerwicę od 17 lat. Nerwica pojawiła się u mnie przez straszne dzieciństwo: przemoc. Niestety teraz nie umiem sobie poradzić. Obecnie biorę cały czas leki. Oczywiście rzucałam leki parę razy. Zmieniałam,- też to nie prznosiło rezultatu. Wytrzymywałam nawet parę miesięcy bez leków. Niestety wracałam. Były w moim życiu momenty, gdzie radziłam sobie z nerwami. Skończyłam studia, potem drugie, poszłam do pracy, ba nawet je zmieniałam. Urodziłam dzieci. Także poradziłam sobie. Jednak moja nerwica objawia się bardzo silnym napięciem, które czuję bez przerwy, niezależnie od sytuacji. Gdy jest powód do niepokoju, chociażby wyjście i załatwienie jakiejkowiek sprawy czuję się fatalnie: drżenie rąk, zawroty głowy, silna bezsenność(potrafię nie spać tygodniami, co mnie wykańcza nie tylko fizycznie, ale też psychicznie) dlatego teraz biorę leki, właśnie przede wszystkim aby spać.Ciężko o tym pisać, ciężko żyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nerussska
Witajcie Sama zmagam się z nerwicą i stanami depresyjnymi od lat. Niestety nie pomogły leki, a z psychologa nie korzystałam. Moja nerwica nie jest jakas strasznie zaawanasowana, bo jak czytam o niektórych objawach to serdecznie wspołczuję ale nie zmienia to faktu że sama cięrpię na sporo objawów które utrudniają mi zycie: -natręctwo myśli, myśle non stop 24 godziny na dobę, nie potrafie przestac -totalne kłopoty z pamięcią i koncentracją, wszystko zapisuję na kartach -unikanie znajomych -smutek, który zmienił nawet moje rysy twarzy. Mam teraz głownie minę "nie podchodz zabiję", zbrzydłam, mam więcej zmarszczek -strach rpzed zmianami-ciagle kiepsi zwiazek, małopłatna praca. Nic sie nie zmienia przez to w moim zyciu. Zaczełam walkę od kupowania róznego rodzaju poradników psychologicznych, sporo w nich ciekawych wskazówek. Jutro ide na pierwsza w zyciu wizyte u psychologa. Jesli to mi nie pomoze to nic mi nie pomoże bo leki nic nie zmeiniają . Boję się tych wizyt u psycholga, nawet mam głupie obawy że może ta pani psycholog to ktos kto mnie może znać. Boje sie ze się rozpłaczę, boję sie tego ze z obcym człowiekiem bede musiała rozmawiać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nerussska
Teraz chce kupić sobie audiobook z treningiem autogennym shulza, to podobno bardzo dobra metoda relaksacji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nerussska
Nie wiem jak jest w waszym przypadku ale w moim potwierdza się to że nerwica dopada najczesciej ludzi bez żadnych pasji, bez żadnych zainteresowań którzy z tego powodu zaczynają wbijać sobie rózne rzeczy do głowy. Z nudów analizuję całe dnie jakies głupoty bo mam prace w której nic nie musze robić to knuję całe dnie.Po pracy tez nic nie robię szczególnego. A przecież mogłabym to wykorzystywac i np uczyc się jezyka angielskiego. Jak jest u was??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nerussska
Z domu tez rpaktycznie nie wychodzę, sportu zero. Siedze całe popołudnia przed telewizją. Nieraz chciałam się zmusić do jakiejś aktywnosci ale nie udało mi się to poki co.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jjjjjj wiem doskonale o czym mówisz, doświadczyłam również bardzo wiele złego w swoim życiu, najwięcej w dzieciństwie, główna zasługa ojca alkoholika ale też brak zrozumienia wśród najbliższych i głównie o to mam żal, że nikt się nie zainteresował moim zachowaniem, tym że unikam kolegów, wychodzenia z domu, że się wstydzę, że robi mi się słabo w tłoku. To mnie obwiniano, o te objawy, rodzina się mnie wstydziła. A ja się odsunęłam, "zeszłam wszystkim z oczu", zamykałam się w ciemnym pokoju, płakałam, nie rozmawiałam ani z rodzicami ani z rodzeństwem, zrezygnowałam ze swoich potrzeb, niczego od nich nie chciałam. Chciałam uciec od tego wszystkiego ale nie miałam dokąd. Kiedy zaczęłam dorastać, zauważyłam że coś jest nie tak, że nie mam kontaktu z rówieśnikami, że nie mamy o czym rozmawiać, że ich problemy są dziecinne, wydawało mi się, że dzieli nas różnica pokolenia. A tak na prawdę to nigdy nie przeżyłam tej beztroski co oni, wszystkie próby przyjaźni odrzucałam bo bałam się bliższej relacji, nie znałam co to znaczy zaufanie, nic nie sprawiało mi radości. Ale na tym etapie nie traktowałam problemu jak choroby, myślałam tak jak wszyscy że taka po prostu jestem. I tak to się toczyło aż do 2012 r jak pisałam wcześniej dopóki nie znalazłam pomocy najpierw psychologa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nerussska- nie miej obaw przed spotkaniem z psychologiem, poprawa na pewno nie będzie widoczna od razu, tu trzeba cierpliwości najpierw musicie się poznać, musisz mu zaufać i otworzyć się by móc rozmawiać o najgłębszych ranach. Ja na pierwszej i drugiej wizycie się kamuflowałam, chciałam pokazać że jestem mocna, a na trzeciej już pękłam i psycholog powiedziała "nareszcie przestała pani udawać przede mną i przed sobą". Po raz pierwszy komuś o tym opowiedziałam, było mi strasznie ciężko, łzy lały mi się strumieniami a ona cierpliwie ze mną rozmawiała im trudniej było mi o czymś mówić tym więcej o tym ze mną próbowała rozmawiać. I po jakimś czasie poczułam, że ciężaru zaczyna mi ubywać, nie mogłam się doczekać kolejnego spotkania i tych chwil mi poświęconych. Szczerze mam tylko pozytywne odczucia. Trzeba tylko czasu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co do pasji to poniekąd zgadzam się z Tobą, bo każdy powinien mieć coś co sprawia mu przyjemność, odwraca uwagę i wypełnia wolny czas. Myślę, że nie jest tak że nie masz pasji i zawsze tak będzie. Ja też kiedyś złapałam się na tym i zaczęłam szukać czegoś mnie pochłonie. Zaczęłam odwiedzać bibliotekę, szukać ciekawostek, sporo czytać. Zaczęłam czytać tematyczne blogi np. o zdrowym gotowaniu. Poznawać głębiej gatunki muzyczne i pokochałam instrumentalną. Mam też w planach stworzyć porządny rodzinny album, wertuję zdjęcia, skanuję unikaty, na które się natknę u rodziny- tak sobie wymyśliłam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gość z 13:14 a czy próbowałaś rozmawiać z psychologiem? Bo z lekarzem to jest tak, że będzie przepisywał leki ale nie będzie rozmawiał, bo wizyty są zazwyczaj zbyt krótkie. W większości miast w Polsce są miejsca gdzie udzielana jest pomoc psychologiczna bezpłatnie i wcale nie ma długich terminów, w miasteczkach powiatowych a czasami i gminnych. Warto spróbować, nie ma nic do stracenia. Leki łagodzą objawy ale nie leczą problemu, nie w przypadku nerwicy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja też się męczę, mam podobnie jak wy, i masakryczne poczucie straconego czasu, przelewa mi się przez palce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×