Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

martablond

Starania o dziecko wiosna 2014

Polecane posty

W przyszłą srode :) 30go. Narazie nic nie czuje ani na @ ani na brak @ heheh. I nie doszukuje sie niczego :) Okresowlo sie czuje czasem juz tydzien przed, a czasem w dniu @. Ale w ciazy tez sie czulam okresowo :P Co mam byc to bedzie. szczerze to ostatnio mam tyle pracy ze nawet nie mam czasu o tym myslec ;/ I abstynencja wyszła samoistnie hehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
STARACZKI: nick____________wiek______cykl starań__________termin@ Sasanka785_____28_____________25___________@24.04.2014 metusia_________25______________1___________@26.04.2014 martablond ______32 _____________1___________@30.04.2014 małami90213_____24 _____________5___________@ ok. 2-3.05.2014 Gosia Małgosia____25_____________2___________@11.05.2014 Jolanta255_______24_____________2____________@12.05.2014 martha0_________23_____________2____________@13.05.2014 Tacyta___________35_____________3___________@14.05.2014 badyliano________25______________7____________@maj. 2014 Agata___________32______________36___________@maj.20 14 CIĘŻARÓWKI: nick_____ wiek____tc_____które dziecko_____płeć dziecka_____termin Eulalia ___29_____ 6 __________1 __________XXXXXXXXXX_____ 17.12.2014

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Coś mi się kojarzy ze to Martha0 mieszka za granicą, ale głowy nie dam sobie uciąć :) ja szykuję się w pracy do tygodniowego długiego weekendu od wtorku więc też mam urwanie głowy, dlatego tematy okołostaraniowe zeszły na dalszy plan. 15 dc czyli równa połowa wypada mi najprawdopodobniej w sobotę, a ja wzięłam na weekend Małego i jeszcze zaplanowałam wyjście z nim na urodziny do koleżanki, więc nie wiem czy to odpowiednio stworzone warunki do PRZYTULANKA :) no ale w sumie trochę ciśnienie na dziecko mi opadlo, bo zdałam sobie sprawę, że mam tyle rzeczy do zrobienia... Sama nie wiem już, gdy nasluchalam się o tych ciążach w rodzinie i o tych zmianach jakie ich czekają i zaczęłam się po prostu bać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Marta- ja ze swojej strony mogę Ci powiedzieć tylko tyle, że kilka dni po owu (a właściwie przez 2 tyg) co chwilę czułam kłucie w brzuchu- a normalnie odczuwałam to tylko przy owu. Może u Ciebie to akurat oznaka ciąży. Ja tak czy inaczej trzymam za Ciebie kciuki :) Jolu, Ty jeszcze masz czas na zastanowienie, u mnie już nie ma odwrotu, zmiany będą :D Małego uśpisz w drugim pokoju, a sama hopsa hopsa :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No może i tak, będzie co ms być, nie ma co rozmyślac, prawda jest taka że i tak nie da się wszystkiego w życiu zaplanować, a czasem jedne i drugie plany się nie wykluczają... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Weźcie już przestańcie z tymi odczuciami, bo zaczynam sama o sobie myśleć, że jestem nieodpowiedzialną gówniarą! :) Dajcie spokój dziewczyny, co ma być to będzie, ale nie wkręcajcie sobie nie wiadomo czego. Będziecie (jedna już jest) świetnymi matkami!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie koleżanki :) Mąż z dnia na dzień czuje się gorzej - naprawdę mi go szkoda. Byliśmy dzisiaj razem u lekarza, dostał skierowanie na RTG zatok. Prawdopodobnie dołożył mu się jeszcze jakiś wirus. Moja morfologia, lipidogram, CRP i TSH świetne. Pytałam przy okazji, czy mąż powinien zażywać kwas foliowy, ale lekarka stwierdziła, że nie ma potwierdzonych badań na istotny wpływ między przyjmowaniem go przez ojca a zwiększeniem szans na poczęcie czy jakość spermy ;) Wg moich obliczeń owulacja powinna być w weekend (dokładnie w niedzielę), ale śluz już mam taki bardziej jak płodny. Odkarmię męża i będę dla niego miła ;) to może znajdzie siły na igraszki. Mierzę w tym miesiącu temperaturę i wyobraźcie sobie, że standardowa siatka była dla mnie nieodpowiednia, bo zaczynała się od temperatury 36,00 stopni, a u mnie kilka razy było w okolicach 35.90 - niby nieduża różnica, ale jednak. Na szczęście znalazłam gdzieś w sieci taką, która zaczyna się od 35.70. Eulalia, zazdroszczę wypadu w Bieszczady! W Komańczy nie byłam całe wieki, ale miło wspominam wypady z rodzinką z czasów późnego dzieciństwa. Dobrze, że drugi lekarz rozsądnie podszedł do tematu - nie robić z siebie kaleki :) Wiadomo, że wspinać się tam nie będziesz!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tacyta moze masz jakies lewe termometry, bo teraz takie badziewie sprzedaja w aptekach ze żal. ja kiedy kupiłam niby dobry, taki elektroniczny, a jest beznadziejny. Zawsze mam tem 34, 35 stopni. Eulalia - juz nei mam takich odczuc. Nic nie czuje, nic nie mysle,nie mam czasu,pracy nawał ze hoho. Dzisiaj spalam moze ze 4 godziny :( buuuu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mierzę elektronicznym owulacyjnym MT 16C2 "Termometr owulacyjny jest przede wszystkim dużo dokładniejszy niż inne termometry. Wygląda podobnie, ma także podobny rozmiar, jego skala jest natomiast rozciągnięta i krótsza. Takim termometrem mierzymy temperaturę w przedziale od 35,5 do 38,5 stopni Celsjusza z dokładnością do 0,05." Codziennie mierzę o tej samej porze, raz zdarzyło mi się godzinę później :) Bez wstawania z łóżka, po minimum 3 godzinach snu. Taki kupiłam: http://allegro.pl/termometr-owulacyjny-mt-16c2-polska-instrukcja-i4096573431.html

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Też się cieszę na wyjazd, ale wy przecież też pewnie macie jakieś plany na majówkę ;) Ja muszę też wsłuchać się w siebie. Jak będę się męczyć, to wrócę i już. W Komańczy nie da się wspinać zresztą bo i gdzie :D Z tymi termometrami to teraz jest jakaś masakra- sama trzymam w domu 3 stare rtęciowe i nie mam zamiaru się ich pozbywać. Elektroniczny za każdym razem pokazuje mi co innego :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czytata, to będziemy "płodzić" mniej więcej w tym samym czasie :D mężem się nie martw, może po czasie choroby i leczenia nawet nie będziesz musiała być szczególnie miła, bo będzie taki wygłodniały :D Martusia, no jakoś mam jakieś obawy, bo myślałam o tym, żeby otworzyć swój gabinet, żeby może jakąś stabilniejszą pracę sobie zapewnić... I powoli zaczynam mieć dylemat, czy praca, czy dziecko? Oczywiście wiem, że i biologicznie i psychologicznie lepiej dla mnie byłoby teraz, bo nie mam kilkunastu lat i moja sytuacja życiowa i finansowa wytrzymałaby nawet i 3 dzieci, ale tak ciągle myślę o tej pracy... Niby teraz pracuje, ale to wszystko do końca września... Wiem, że w wolnym zawodzie ciężko o stabilizację, szczególnie w moim wieku i znikomym doświadczeniu... Z drugiej strony mąż który twierdzi, że wystarczająco dużo zarabia, żeby utrzymać nas, dziecko i panią sprzątającą. Moja teraźniejsza pensja w zasadzie starcza właśnie dla pani i na czynsz. I w najbliższej przyszłośc***ewnie to aż tak szybko się nie zmieni... I tak jakoś przykro mi się zrobiło.. Że ta moja praca to taka w sumie niewiele znacząca i nic nie wnosząca do budżetu domowego, bo mąż sobie poradziłby sam z utrzymaniem. Niby nic złego nie powiedział, ale jednak tak sobie zaczęłam myśleć... Że ja to w sumie pracować nie muszę, zapłodni mnie i będzie ok... Wiecie o co mi chodzi? Bo ja trochę już zaczęłam się w tym gubić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziewczyny nie wiecie kiedy pojawi się tutaj metusia? ona pisala dosc sporo o prolaktynie itp,chcialam o cos zapytac:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tez sie zastanawiam co z metusia :( brak mi jej świergotania ;( Jolcia rozumiem cie doskonale. Nie martw sie kasa, na pocieszenie Ci powiem ze ja tez nie zarabiam duzo, ba zarabiam mało, mimo iz uczyłam sie w ciul na studiach, trez mam wolny zawod, tez mysle o pojsciu na swoje. Ciesz sie ze masz obrotnego meza, a obrotny musi bys, skoro was stan na pania sprzatajaca :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie no mąż jest bardzo obrotny i ambitny, do tego młody, bo w moim wieku, więc pewnie to dopiero początek jego osiągnięć. I oczywiście jestem z niego dumna. Ale byłam wychowana w domu, gdzie wszystko było bardzo równo u rodziców, podobnie zarabiali, podobny wkład w wychowanie dzieci, zajmowanie się domem. Gdy tak przedstawiłam swoje oczekiwania mężowi, to stwierdził, że faktycznie ja robię podyplomówkę, pracuję, on też bardzo dużo pracuje, więc żeby było równouprawnienie to jest pani M. To znaczy to dobrze, bo wszyscy są w sumie zadowoleni, mąż powiedział, że jak będzie dziecko to tak jakbym pracowała zawodowo, więc pani M dalej będzie do nas przychodzić i mi pomagać w domu. Ale nie przyszło mu do głowy żebyśmy sami po prostu ogarnęli mieszkanie, sami robili prasowanie, mycie okien i takie tam. Ja chciałabym się z nim dzielić obowiązkami, a jego rozwiązanie to po prostu ściągnięcie obowiązków i ze mnie i z siebie :O i mi tłumaczy to tym, że woli inaczej spędzić czas niż po robocie jeszcze latać z odkurzaczem. Może to i racja, ale stwierdzenie, że ja nie musze pracować i mogę się zająć dzieckiem nie martwiąc się o finanse lekko mnie zabolało i dało mi do myślenia... Tak jak Martusia piszesz, ja podobnie jak Ty, ciężko studiowałam, dalej się dokształcam i z pasja podchodzę do psychologii, a on mi mówi, że ja nie muszę pracować... :O tak jak baba w średniowieczu bedę siedzieć..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i niedługo mąż zamknie mnie w złotej klatce, jak tylko zajdę w ciążę! Dziś już mu zapowiedziałam, że nawet jak będziemy mieli dziecko to na weekendy zajmę się wolontariatem i interwencją kryzysową, żebym nie wypadła z obiegu psychologów :D też jak sobie myślę, w sumie muszę się przyznać sama przed sobą, że może jestem zazdrosna, że mąż nade mną w jednym aspekcie góruje.. A moja dominująca i władcza natura się buntuje... Z drugiej strony, to wiem, że nie mam w ogóle tak na prawdę narzekać, żeby wszyscy ludzie mieli takie problemy jak my, świat byłby cudowny, więc koniec mojego marudzenia... Muszę się wziąć w garść i przestać mazać.. Zmieniając temat - zaobserwowałam śluz :) nie jakieś koszmarne ilości, ale do soboty jeszcze czas :D poza tym Eulalia mówiła, że tez nie pływała, a jednak się udało :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jola ja tez sie ciagle dokształcałam. Eulalia ma racje - spojrz na to z innej strony. Wies co - nie wiesz tak naprawde co sie u ciebie, w twoje psychice zmieni, gdy bedziesz w ciazy, a w szczegolnosci urodzisz dziecko. Moze zwariujesz na jego punkcie, a moze zupełnie na odwort, stwierdzisz ze to nie twoja roszka, ze wolisz sie rozwijac. Nikt tego nie wie, mozesz jedynie przypuszczac.Takze niemartw sie na zapas. Ja urodzisz to moze wtedy bedziesz miała bodziec do tego zeby ruszyc na swoje, a moze zupełnie na odwrot, stwierdzisz ze chcesz sama byc pania domu, zwolisz swoja pania, i sama sie zajmiech chałupa i dziecmi :) dziecmi powtorze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to prawda, gadanie przed faktem to jedno niż to co się dzieje po fakcie.. Może tak po świętach mnie wzięło na wątpliwości, tyle wiadomości o ciążach w rodzinie, że szok. Kiedy gratulowaliśmy innym, jedna z ciotek skomentowała, że jesteśmy rok po ślubie (niecały!) to powinniśmy już też mieć dziecko, a skoro nie mamy to przez moje fanaberie, że jestem wygodna i nie chcę zrezygnować... I dała mi za przykład jej córkę bez stałego partnera, 20 lat i że urodziła, nie ma pracy i wygód,a taka szczęśliwa... Jakaś makabra... Nie uważam, żeby jakas tam ciotka musiała się wtrącać w moje życie i plany, ale zrobiło mi się przykro... Ale też nie mam zamiaru wszystkich informować, że staramy się o dziecko, żeby nie słuchać jaka to jestem wygodnicka :/ i tak jakoś takie negatywne emocje wkradły mi się do spraw związanych z naszymi staraniami.. :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Doskonale rozumiem Jolu Twoje rozterki przed wypadnięciem z obiegu i obawy przed zamknięciem "w złotej klatce" - ale myślę, że Ci to nie grozi. Jesteś jak mąż osobą ambitną, i po prostu na to sobie sama nie pozwolisz. Masz już plan pozostania w zawodzie na czas kiedy dziecko będzie małe - ile kobiet o tym myśli? Jako starsza, również ambitna osoba ;) oceniam sytuację w ten sposób: korzystaj z tego, że pensja męża pozwala na utrzymanie przynajmniej trzech osób, i daj sobie czas na urodzenie dziecka czy dzieci. One szybko rosną, i za 10 lat wciąż będziesz młodą, ambitną osobą, która może budować swoją karierę zawodową. Ambitne kobiety w dążeniu do równouprawnienia w związku często strzelają sobie w stopę fiksując się na tym, żeby ich zarobki były co najmniej równe mężowskim (żeby była jasność - od lat zarabiam znacznie więcej niż mój mąż, ale oboje w ostatnich latach nie zarabiamy kokosów; jednocześnie on ma taki zawód, który za jakiś czas przy dobrych wiatrach pozwoli mu zarabiać znacznie więcej niż ja zarabiam teraz, i modlę się o ten dzień :)). Owszem, nikt tak nie zadba o przyszłość finansowa kobiety jak ona sama, ale też nikt tej kobiecie nie urodzi dzieci - dlatego na jakiś czas musi zawieszać pracę zawodową na przysłowiowym kołku (co oczywiście ma wpływ na jej ścieżkę awansu, rozwój kariery i finanse - i jest cholernie niesprawiedliwe, o czym od dawna mówią niektóre feministki), albo rezygnować z macierzyństwa dopóki nie osiągnie określonego przez siebie poziomu realizacji zawodowej (co często oznacza długie lata, bo też nie zawsze wszystko idzie jak z płatka), a czasem nie być matką nigdy (i oczywiście też często mieć z tego powodu wyrzuty sumienia, bo nie zrealizowała się na tej jakże dla kobiety istotnej niwie :)). Tymczasem facet czuje się supersamcem, kiedy może zapewnić kobiecie i dzieciom dobry byt. W zdrowej rodzinie niewiele ma to wspólnego ze "złotą klatką" - facet po prostu chce mieć cichą przystań i rozkoszować się ciepłem domowego ogniska, patrzeć na ukochaną kobietę, która "urodziła mu" dzieci - taki atawizm, nawet jeśli może nas to irytować. W tej sytuacji mądra, ambitna kobieta powinna raczej pomyśleć tak: kurczę, wybrałam sobie supersamca, jesteśmy młodzi i zdrowi, zrobimy teraz dzieci, i na jakiś czas mój wkład w naszą rodzinę, który jest nie do przeliczenia na mężowskie złotówki, to właśnie urodzenie tychże dzieci i zadbanie o ich wczesny rozwój i pogodne dzieciństwo, stworzenie naszej trójce czy czwórce czy nawet piątce szczęśliwego, rodzinnego domu. Kiedy dzieci podrosną, wrócę do pracy zawodowej, bo jestem tak wykształconą i ambitną kobietą, że rola matki i żony to dla mnie za mało - świat za drzwiami domu także czeka na mój wkład :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jola - ta ciotka to, bez urazy, chyba Ci źle życzy - co to za przykład do naśladowania?? Niestety, często zdarzają się ludzie, którzy chcą Cię zdołować i ubrać w buty, które kompletnie nie pasują do Twojej wizji siebie. Pamiętaj - oni nie siedzą w Twojej głowie ani w Twojej sypialni, i nawet nie mają prawa tam siedzieć, więc nie słuchaj ich głosów. Sprawa dziecka to wyłącznie sprawa małżonków. Ponownie, bez urazy, ale ta ciotka wygląda na osobę, która zwyczajnie zazdrości Tobie i Twojemu mężowi waszej sytuacji życiowej i zwyczajnie chce Ci dopiec - trafiając w czułe miejsce. Co innego szczere życzenia rodziny, chociaż kiedy nie planowaliśmy dziecka też potrafiły mnie irytować - teraz już nie reaguję na nie nerwowo, bo mamy dziecko w planie, i chcę, żeby się spełniły. Ale nie informuję o tych planach nikogo poza lekarzem (i Wami, he he) - bo to jest nasza sprawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jolu pomyśl sobie w ten sposób, że masz ogromny komfort wiedząc że po urodzeniu dziecka mąż bez problemu was utrzyma. A jak dziecko odchowasz nadal ze swoją ambicją będziesz mogła podbijać świat. Mało tego, to że mąż chce Panią do sprzątania to dla Ciebie super sprawa, bo większość matek podpiera się nosem żeby ogarnąć dziecko, sprzatanie, gotowanie etc. No chyba że nagle oboje zapałacie chęcią wzięcia wszystkiego na swoj***arki :-) Ale szybko zatęsknisz za pomocą no i pozbawisz pracy Panią? ... :-) patrz.na wszystko z jaśniejszej strony, jaka złota klatka! Ja ci zazdroszczę takiego problemu, z jakik teraz się porykasz :-) ja zarabiałam do tej pory tyle samo co mąż i zaczynając dyskusje o staraniu się o dziecko byłam świadoma że po macierzyńskim wracam do pracy. Okazało się że od maja mąż zmienia pracę i będzie zarabiał drugie tyle co ja , i może jakoś dalibyśmy sobie radę z jego pensji, ale ja chce mieć swoją chociaz na spłacanie kredytu i rachunki :-) więc głowa do góry! Mnóstwo par lewdo wiąże koniec z końcem i z odpowiedzialnośc wcale nie decydują się na dzieci. A co do starań, ja przez trzy lata po slubie wysłuchiwałam czemu jeszcze dzieci nie mamy. Nie raz korciło mnie powiedzieć że sie staramy no ale jakos nie wychodzi. Ale nie wydarowałabym sobie gdyby rzeczywiscie nie wychodzilo i musialabym sie wszystkim tłumaczyc. Bez śluzu tez da rade! :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Eulalio, masz wiele racji :) dobrze o poranku przeczytać coś pożytecznego :) Informowaliście już ciekawska rodzinę ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jolciu to ja ci cos powiem na moim przykładzie - ja jestem niesamowicie ambitna, praca mimo marnych zarobków była zawsze dla mnei bardzo wazna. Wszyscy moi znajomi pukali sie w głowe i ciagle mi powtarzali ze powinnam pojechac do duzego miasta i tam sie rozwijac i znajac moj upor , mowili ze szybko bym była na jakis wysokich stanowiszkach. Ale ja wolałam spokojniejsze zycie, za mniejsze pieniadze, ale dale z mozliwoscia realizacji zawodowej siebie tylko troche inaczej. Do 7 miesiaca pracowałam. Potem 5 miesiecy macierzynskiego i dawaja wrocilam do pracy. Nic absolutnie nic w pracy mnie nie mineło, nic calkowicie niec nie straciłam,przez to ze urodziłam dziecko. Naprawde moge powiedziec uczciwei ze ani nie zauwazyłam ani1% uszczerbku na pracy zawodowej w zwiazku z zajsciem w ciaze i urodzeniem dziecka. W miedzy czasie jak myłam na macierzynskim, pracowałam sobei troche dodatkowo w domu, zeby nie zwariowac, bo musze przyznac ze pare dni po urodzeniu dziecka chcialam wrocic do pracy hehehe :) Ale wszyscy mit to skutecznie z głowy wybili.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×