Awantura z mężem.

Wczoraj zadzwonił do męża znajomy z Jego miasteczka w którym mieszkają teściowie i brat z rodziną, z pytaniem o działki budowlane. Teściowie ogłosili 3 działki do sprzedania, byliśmy u nich w ubiegłym tygodniu, ale nic nie powiedzieli. Mój mąż się zdziwił, ale teraz mnie obwinia, że to pewnie dlatego,że chcą kupić bratu mieszkanie, bo razem mieszkają.Moja wino to niby taka,że nie chciałam z nimi razem mieszkać po ślubie i wolałam nasze wspólne kupione częściowo z kredytem mieszkanie.Teraz wymyśla,ze jego brat będzie miał mieszkanie za te działki. Co ca głupota, działki są teściów mogą sobie z nimi robić co chcą, my mamy mieszkanie , oni wszyscy mieszkają w jednym domu i się wiecznie kłócą.Żadna moja wina, zaskoczył mnie swoją logiką, to jakiś absurd z Jego strony. Dzisiaj ma przyjechać do nas teściowa, wczoraj zabroniłam dzwonić do teściów i pytać o te działki, jak zechce to sama powie, jak nie zechce to nie zechce i nic nam do tego. Nie mam zamiaru poruszać tego tematu, ani tym bardziej ie chcę, aby mój mąż poruszał. Za to mój mąż mi wmawia,że gdyby moi rodzice tak zrobili to bym się na 100% pytała, akurat nie musiałbym, bo u nas o takich kwestiach się normalnie rozmawia. Teściowie są normalnymi, całkiem fajnymi ludźmi, muszą mieć poważny powód, aby tak postąpić. Studzę emocje tego furiata. Uważam,że postępuję rozsądnie, a mąż jest w gorącej wodzie kąpany.