Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość irggjmie

Trzeci raz popełniłam ten sam błąd... straciłam go, ma już inną

Polecane posty

Gość irggjmie

Wiem, że wina nie leży jedynie po mojej stronie, ale niestety tak się czuję. W poprzednich związkach działo się podobnie - oni czuli się dla mnie nieważni, i postanawiali to skończyć. Niestety dla mnie tego ostatniego bardzo kocham. Byliśmy razem co prawda krótko, ale niesamowicie do siebie pasowaliśmy. Poza tym była chemia. Wiem, że on chciał się już ustatkować (ma 28 lat). Był najlepszym co mnie w życiu spotkało. Był - teraz ma inną (ja stronię od mężczyzn). Ta myśl cholernie boli. Domyślam się też, że ten związek to coś poważnego. A ona na pewno łatwo nie odpuści, i kto wie - on może też nie. Nigdy sobie tego nie wybaczę. Nie chciałam zbudować z nim więzi, która umocniłaby nasz związek. Odebralam sobie szansę na szczęście :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ateista z powolania
niech ma zyc mu szczescia stopka: milosc nie boli. boli tylko pragnienie wzajemnosci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość irggjmie
Nie potrafię życzyć mu szczęścia - nie z nią. Wiem, jestem egoistką. Chciałabym, żeby kiedyś zechciał mnie z powrotem :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Za pozno .Mozesz tylko czekac czy tamten zwiazek przetrwa probę czasu bo to różnie bywa .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie ty jedna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość irggjmie
Wiem, że za późno. Poczucie winy jest najgorsze. Ale z tego co wiem ona jest taka, jakiej on potrzebuje (ja też, ale podświadomie udawałam inną). Starałam się naprawić ten związek, bezskutecznie. Wiem, że już wtedy ją znał - ale kurczę, gdyby faktycznie była między nami więź, to jakaś tam koleżanka z pracy nie zawróciłaby mu w głowie. On jest dobry i lojalny Jaki to ból wiedzieć, że całuje inną...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość irggjmie
Jeszcze mówił, że myślał o tym żeby wyznać mi uczucie. Teraz inna usłyszy "kocham" :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jedyne co możesz zrobić. To zerwać kontakt. To pomoże Ci żyć normalnie i da szanse wkroczyć do akcji kiedy im się nie uda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A w jaki niby sposób kobieta może wkroczyć do akcji po rozstaniu z kimś i jeszcze kompletnym braku kontaktu z tą osobą? I skąd, nie mając kontaktu z tym mężczyzną, ma wiedzieć, czy im się udało, czy już może nie są razem? Podobno mężczyźni kierują się logiką, ale ja w tej wypowiedzi żadnej logiki nie widzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Piotrze, możesz to proszę wyjaśnić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chodzi o to że koleżanka ma jedno wyjście. Zerwać kontakt dla swoje zdrowia.Teraz oboje stoją na przepaścią, której nie da się pokonać. On ją wytworzył i to on musi to zrozumieć. Różnica między nimi jest taka że on stoi do przepaści plecami, a on przodem. Jeden mały krok i spada. Co więc można w tej sytuacji zrobić? Nie ma innego wyjścia, trzeba obrócić się tyłem do przepaści, nie patrzeć w dół, nie kombinować , jak ją przeskoczyć. On po swojej stronie szybko odnajdzie pozytywne strony (Inną panienkę) Koleżanka nie może pozwolić, aby jej strona była miejscem smutku i żalu. Bo z drugiej strony... jest ogromna przestrzeń, pełna możliwości. Czas więc ruszyć do przodu, odejść od przepaśc****ewnymi krokami. Podążać do przodu. Urządzić się od nowa. ZERO kontaktu, ZERO oglądanie się za siebie, ZERO proszenia, ZERO zazdrości. W pewnym momencie były, a nawet była (bo to działa w dwie strony) przyjdzie nad przepaść z ciekawości, może z tęsknoty, nie udało się ex z pocieszycielem/pocieszycielką (takie związki z reguły się rozpadają) ale jej już tam nie będzie. Ostatnio widział ją nad tą przepaścią zapłakaną, upierdliwą i przepraszającą. Teraz opcje są trzy: 1. Zacznie głośno krzyczeć, wołać nad przepaścią. Jeżeli od razu przybiegnie, poczuje się pewnie, pomyśli, że wciąż czeka, tylko schowany/na gdzieś dobrze. I odwróci się znów. A ona znowu nad przepaścią w rozsypce ? Dlatego na prawdę warto ignorować krzyki. Odejść jeszcze dalej, żeby ich nie słyszeć. 2. Że Ex przyjdzie nad przepaść, zacznie krzyczeć, jednak zobaczy, że sytuacja jest beznadziejna, że Ciebie nie ma, ułożyłeś sobie życie, radzisz sobie, ZMIENIŁEŚ SIĘ/ZMIENIŁAŚ SIĘ. Ona wtedy oszaleje i będzie chciał nawet 100 metrową przepaść zmniejszyć. 3. Opcja jest mało spektakularna. Ona nigdy nie przychodzi nad przepaść. Nie była Ciebie warta. Teoria przepaści działa w dwie strony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziękuję Tobie Piotrze, za wyjaśnienia. Z tym "ZERO kontaktu, ZERO oglądanie się za siebie, ZERO proszenia, ZERO zazdrości" się całkowicie zgadzam. Sama tak zrobiłam wobec tego mężczyzny, którego kocham, a który zakończył naszą znajomość (nie byliśmy razem). Ale druga część tej teorii niestety się nie sprawdziła, nie wrócił nawet z ciekawości. A ja nie wiem, czy on kogoś ma czy nie, bo przecież nie mam z nim kontaktu, to skąd mam to wiedzieć? Poza tym w tych swoich punktach jednak nie przewidujesz i nie doradzasz tego, o czym pisałeś w poprzednim swoim poście: uderzyć, kiedy eks rozstanie się z nową kobietą. Piszesz coś odwrotnego, zerwać kontakt i czekać na jego łaskę, że się skontaktuje i będzie chciał powrotu. Czyli nie możemy niczego zrobić, tylko dałeś w pierwszej wypowiedzi nam jakąś złudną nadzieję, że mamy na to jakiś wpływ. Nie mamy, możemy tylko czekać na coś, co nigdy nie nadejdzie - mi szkoda życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
*na coś, co może nigdy nie nadejdzie (u mnie na pewno nie wróci).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale ładnie opisałeś to Piotrze, podoba mi się taka obrazowość. :-) Chociaż wynika z tego, że niczego już zrobić nie możemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I bardzo dobrze zrobiłaś. To była jedyna słuszna racja. Ja wszystkie trzy opcje przechodziłem i to szablonowo. Właśnie że wszystko wytłumaczyłem w trzech wariantach. Tu przede wszystkim chodzi o Ciebie! Niech Cię nie interesuje czy z kimś jest, czy właśnie teraz obraca swoją panienkę, bo wtedy znowu podchodzisz do przepaści. Czekając aż księciuniu się odezwie- dalej stoisz na przepaścią. Nie można nikogo zatrzymać na siłę. Jeśli się odezwie, masz swoją szansę pokazać że jesteś świetną kobietą (w końcu ten okres pracowałaś nad sobą) Ale nic nie wspominaj o powrocie punkt 1.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie, ja już nie czekam. Jeśli nie wrócił przez prawie rok, to nie wróci. Ale mówiąc hipotetycznie, jeśli jakiś mężczyzna wraca jak w punkcie 2, to czy Twoim zdaniem można mu jeszcze dawać szansę? I co zrobić, żeby znowu nie poszedł w siną dal, tak jak to przedstawiłeś w pkt 1? Czyli co zrobić, kiedy na przykład kobieta dostanie telefon lub wiadomość od takiego mężczyzny, który ją zostawił?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeśli się odezwie to zachować spokój. Nie podpalać się. Czy dawać komuś drugą szansę? Ja Ci tego nie powiem i nie zadecyduje za Ciebie. Mnie kiedyś dziewczyna zostawiła dla innego, odszedłem od przepaści i po dwóch miesiącach odezwała sie do mnie. Wróciliśmy na 4 lata. Teraz znowu mnie zostawiła z dnia na dzień dla innego. Udaje wielką zakochaną. Morał z tego taki że jak ktoś raz w kulki poleciał to i poleci drugi raz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja Piotrze znam udane powroty. Tylko uważam, żeby to się udało, to powód rozstania nie powinien być czymś poważnym (zdrada, bicie czy poniżanie/upokarzanie kogoś), bo wtedy nie ma mowy o powrocie. A ten powód, który był przyczyną rozpadu, trzeba we dwoje ustalić (nie zawsze jest to rzeczywiście to, co ktoś powiedział), wziąć za swoje czyny odpowiedzialność i starać się nie zrobić tego po raz drugi. Bo nie ma szans żaden powrót bez przepracowania przyczyny rozstania, bo ten sam powód wkrótce znowu się pojawi i znowu doprowadzi do końca. Pytając, co robić, gdy taki mężczyzna się odezwie, miałam na myśli, czy np. od razu odbierać telefon/odpisywać na wiadomość czy nie, udawać zajętą i niezainteresowaną czy być szczerą od początku, wyjaśniać od razu to, co jest do wyjaśnienia, co zwykle kończy się tym, że się denerwujemy, czy starać się być jak najbardziej spokojnymi, choćby negatywne emocje z powodu zranienia kipiały w środku, itp.? Mam na myśli oczywiście tylko takiego mężczyznę, którego kochamy, bo do innych eks nie wracam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I bardzo mi przykro, że znowu Ciebie zostawiła. Bo jednak długo byliście razem po powrocie, mogło się już wydawać, że dobrze Wam się układa i ten powrót się udał, a lekcje zostały przepracowane. :-( Życzę Tobie, żeby następna kobieta okazała się być tą jedyną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czyli wychodzi na to, że nie możemy zrobić nic poza biernością. Bez sensu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oczywiście, powrót jest możliwy jeśli nie było patologicznych sytuacji w związku. Jeśli on by się do Ciebie odzywał, nie leć od razu do telefonu jak głupia. Nie odpisuj od razu. Bądź spokojna i wyrachowana. Nie wspominaj o powrocie, bo być może będzie chciał sprawdzić czy nadal ma Cię w garści i ucieknie. Jemu ma się zrobić głupio że zostawił fantastyczną. Mi też przykro. To jest długa i bardzo skomplikowana historia. Jedyne co mogę teraz zrobić to odwrócić się od przepaści i iść w swoją stronę. Postawiłem sobie kilka celów i tego trzeba się trzymać. Jestem pewien że on się odezwie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niestety, miłość mojego życia przepadła, na pewno się nie odezwie i nie pomyśli, że stracił kogoś fantastycznego. Ma powodzenie, więc pewnie już znalazł sobie inną i nawet mnie nie pamięta, ja staram się o nim prawie nie myśleć, powoli do siebie dochodzę. Pytania dotyczyły tego, gdybym spotkała jeszcze kiedyś kogoś i byśmy się rozstali, czyli na razie sytuacji nieistniejącej. Może w ogóle już więcej nie spotkam nikogo, ale dobrze się nauczyć na wszelki wypadek czegoś nowego od kogoś, kto jak Ty był w takiej sytuacji, dziękuję. Mam nadzieję, że życie Tobie ułoży się szczęśliwie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dla mnie w tym wszystkim tylko bez sensu jest to, że trzeba coś udawać, grać przed Wami brak uczuć, które się ma, żebyście nie poczuli, że "macie nas w garści", jak sam napisałeś. Czy miłość, ta szczera, nie powinna polegać właśnie na okazywaniu sobie nawzajem uczuć, cieszeniu się z ich odwzajemnienia, braku gierek i przede wszystkim na byciu sobą? Co mi po mężczyźnie, który nie ucieknie tylko dlatego, że nie poczuł, że ma mnie w garści? Jeśli tylko od tego to zależy, to gdzie tutaj są jakieś jego uczucia, gdzie chęć bycia z drugim człowiekiem? Jeśli mam udawać, to nie chcę takiego związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Potem załóżmy będzie dobry związek, sielanka, mężczyzna znowu poczuje, że ma kobietę w garści, skoro ona powie mu, że go kocha i co, on wtedy sobie znowu pójdzie? Z punktu widzenia kobiet to nie ma sensu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PiotrekWB3
Jeśli w związku będzie równowaga, szacunek, sex. Równowaga czyli dajecie z siebie mniej więcej po równo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość irggjmie
Ah, szkoda, że wczoraj musiałam sobie iść, bo widzę ciekawa dyskusja się wywiązała... Boli mnie to, że z własnej winy teraz cierpię zamiast być szczęśliwa :( Mam 23 lata, mogłam (niespodziewanie szybko) ułożyć sobie życie, a zamiast tego teraz tylko rozpacz. Powoli dochodzę do siebie - niestety nie pomaga fakt, że gdybym tylko chciała mogę wiedzieć co u niego (wspólni przyjaciele, o których wspominałam).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
irggjmie - smutne to, ale Ty chociaż wiesz dlaczego Cię opuścił. Ja nie wiem, po prostu zniknął. I już nie wróci, a był miłością mojego życia. Ale warto zapamiętać, co mówił Piotr, chociaż ja już mam dość mężczyzn i miłości, która w ich wydaniu jest tylko udawaniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość irggjmie
Gość - oficjalnie opuścił mnie dlatego, bo "uczucie wygasło". Ale ja wiem, że tak nie było. Zawiniła moja obojętność. W między czasie pojawiła się ona (znajomi mówią, że wygląda jak ja), i już nie udało mi się tego uratować :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mogę Tobie tylko życzyć, żeby się Tobie ułożyło wszystko szczęśliwie. Nie wierzę już w uczciwość mężczyzn. Jeśli rzeczywiście Twój chłód był powodem tego, że się rozstaliście, to Twój eks też nie był w porządku, podając nieprawdziwy powód. Można mieć czegoś dość, można nie chcieć dłużej być z inną osobą, ale jeśli się rozstaje z kimś, powinno się przeprowadzić normalną rozmowę, wyjaśniając wszystko. Jeśli podał nie do końca prawdziwy powód, to może mu się śpieszyło do tamtej kobiety i po prostu chciał Cię zbyć? Ale to by tylko źle o nim świadczyło. Zastanów się, czy masz za kim tęsknić, czy on jest wart Twoich łez. Bo mój nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jesli facet bylby w tobie zakochany, to nie wazne co bys robila, czy bylabys chlodna, czy czasami nieprzyjemna to i tak by nie odpuscil. na zwiazku srednio mu zalezlo, wiec szybko znalazl inna. nie wyrzucaj sobie, ze cos zrobilas zle, a co by bylo gdyby.....ten zwiazek mial sie nie udac i ty bys tego nie zmienila

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×