Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

paraliżujący lęk i stres przed ślubem

Polecane posty

Gość gość

za 4 miesiące ślub a ja jestem tak zestresowana slubem, że lepiej nie mówić... budzę się kilka razy w nocy spocona. przygotowania trwały 1,5 roku, wszystko super, nie mogłam się doczekać, aż tu nagle, wszystko do mnie dotarło. Doskonale wiem, że zostanę tu nieźle zjechana. Emocje są tak silne, że musiałam to przelać... Gdybym sugerowała się nimi, to już dawno bym odwołała ślub. Ale wiem, że to tylko emocje. Jedyna rzecz jaka trzyma mnie przy życiu, to pewność, że kocham tego człowieka jak nikogo innego. niestety GAMOFOBIA jest tematem tabu. A szkoda, może takim PM jak ja byłoby łatwiej. Istnieje wielkie przekonanie, że to najcudowniejszy dzień w życiu. A to nieprawda. Sterta obowiązków na 4 miesiące przed to istny koszmar. Nie mam czasu podrapać się po tyłku- jak to ma sprawiać przyjemność??? Stres przed ślubem jest takim tabu jak depresja poporodowa. Mamusia powinna być szczęśliwa, że ma dzidziusia- a jak nie jest, tzn że go nie kocha i jest psycholką. Odliczam dni do dnia, ale nie z wielkim podnieceniem, tylko chęcią odzyskana ulgi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie ty jedna, ja też wychodzę za mąż za niecałe 4 m-ce. wesele na prawie 350 osób. Czasami żałuje że się na to zgodziłam, narzeczony nie rozumie dlaczego tak mówię i uważa, że tylko on tego chce. Dla mnie ślub i założenie rodziny nigdy nie było spełnieniem marzeń i nigdy nie stawiałam tego za główny cel w życiu, bardziej jako kolejny etap życia aczkolwiek nie niezbędny. teraz kiedy dochodzi do mnie, że to już za chwilę czuję się bardziej przygnębiona niź szczęśliwa, dlaczego tak jest??? chciałabym się cieszyć, ale jakoś nie potrafię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
u mnie też na 200 osób. narzeczony też nie rozumie, dlatego przestałam mu mówić. mama też nie rozumie, dlatego nie mówię już o tym nikomu, bo wszyscy tylko "no ciesz się tym!" A im więcej tego gadani, tym większy czuję paraliż. a ja się nie potrafię cieszyć, ten lęk mnie paraliżuje. tak jak pisałam, tylko świadomość ogromnej miłości trzyma mnie przy życiu. Dosłownie odliczam dni. Jak przymierzałam suknię, to jakbym była w innym świecie. Niestety cierpię na tą przypadłość i nic na to nie poradzę. Muszę jakoś wytrwać do ślubu ;) Wspierajmy się, myślę, że będzie nam łatwiej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale po co organizowalyscie w takim razie wielkie sluby/wesela , przeciez mozna wziac cichy, nikt nie zmusza. nie rozumiem. Ja nie mialam az fobii, po prostu niechec do imprez ze soba w roli glownej ( owszem, lubie bale itp, ale jako normalny uczestnik). Po prostu nie urzadzalam wesela, slub cichy i ok. A okazji do zabawy w fajnym gronie mamy i tak mnostwo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
najlepiej nie mysleć, że to Twój ślub, tylko kogoś innego. A Ty mu tylko pomagasz w organizacji. Ja się stresowalam bardzo przed cywilnym prawie 2 tygodnie temu.Przeżyłam,ale rano leciały bluzgi i musiałam oddychać jak przy porodzie. Organizm reagował w taki sposób i nie byłam w stanie zapanować nad tym. Z chwilą jak wyszłam z domu, powiedzialam sobie show time i jakoś poszło. Z dystansem i uśmiechem. Mimo, ze byłam bardzo zestresowana uśmiechałam się cały czas. Zdjęcia wyszły piękne i wyglądałam na zrelaksowaną. Uśmiech najważniejszy! Za miesiąc ślub kościelny i wesele. Brrr.. już się stresuję, pewnie będzie powtórka, mam tylko nadzieję, że nie będzie gorzej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak, to prawda, niepotrzebnie zgadzałyśmy się na tak wielkie śluby... teraz żałuję jak niczego! niestety presja rodziców i wszystkim dookoła była wielka, a my głupie się poddałyśmy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziewczyny tez mialam takie leki... normalnie taka nerwowka ze masakra a tesciowej to mało bym nie zgryzla przed slubem...ale w dzien slubu wszystko minelo. teraz sie smieje z siebie ze tyle przezywalam a to tak szybo i bez komplikacji minelo ze az by sie chcialo jeszcze raz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Presja rodziców. Nie sądzę bo jeśli chodzi o moich rodziców to nie mieli by nic przeciwko żeby było to skromne przyjęcie albo nawet obiad w domu. Moje życie mój wybór. Większy problem miałam z narzeczonym bo on zawsze chciał duże wesele no i jego rodzice też nie wyobrazali sobie żeby nie było wesela. Nie chciałam ale tak wyszło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam ślub za 3 i pół miesiąca i nie mam żadnej nerwówki czy coś, myślę że jak się rozłoży przygotowania w czasie to nie ma takiego spięcia, bynajmniej u nas nie ma i dziwię się czasem jak ktoś mówi że nie ma czasu na nic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja mam ślub za 2,5 tygodnia i czuję stres na całego, a najbardziej czy wszystko się uda, czy będzie na czas wszystko, za to z prawdziwą przyjemnością czekam na nasz pierwszy taniec :-) a potem to mam myślenie, czy oboje podołamy nowym obowiązkom i czy we dwoje ze sobą nam będzie jak do tej pory i ile się zmieni. Jak o tym myślę, to mi skóra cierpnie. Kocham mojego PM, ale nasłuchałam się dość o kryzysach po roku, o znudzeniu w małżeństwie i rutynie. Bardzo się tego obawiam :-O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PrzeraŻona34
Aaaaaa nie jestem sama jak dobrze... tylko że ja jeszcze nawet nie zaplanowałam ślubu, a już budzę się w nocy zlana potem... trwają kłótnie o to, na ile osób ma być wesele i nie chcę godzić się na wielkie weselicho... jestem chorobliwie nieśmiała i myśl że będzie się na mnie gapić 200 osób mnie po prostu paraliżuje. Mi się marzy cichutki ślub w jakiejś wiosce w górach, sami najbliżsi, a nie stado wujków i cioć... no ale to nie takie proste, mam ogromną rodzinę, narzeczony też i ciężko to pogodzić... no ale nie rzucę faceta którego kocham tylko dlatego że nie chcę tańczyć z jego wujkiem :P Już nawet jak Bridget Jones nawet poradnik sobie w tym celu kupiłam - http://10zlotych.pl/product-pol-44-Poradnik-Panny-Mlodej.html :P Może pomoże... ;-) jak nie to chyba na terapię pójdę bo nie dam rady psychicznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie gódź się na wielkie wesele... Ja żałuję tego strasznie, ale już za późno... Wszyscy się cieszą, tylko nie ja... Strach mnie paraliżuje. Dzięki Bogu przywykłam już jakoś do tej myśli, zapraszamy gości, wszystko organizujemy i jest ok. Ale nie robię tego z radością. Jedyna rzecz jakiej jestem pewna, to że kocham swojego narzeczonego jak szalona. Ale psychicznie nie nadaję się do tak dużej uroczystości. Gdybym wiedziała, że tak będzie, wesele zrobilibyśmy na jakieś 50-60 osób, na pewno nie więcej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dodam jeszcze, że boli mnie to bardzo, że wszyscy się cieszą, tylko nie ja... To jest bardzo przykre dla mnie :( Ale też niekażdy nadaje się na takie imprezy. Dlatego założyłam ten wątek, żeby dziewczyny, które czują to samo mogły zobaczyć, że nie są z tym same. Bo wiele osób mówi, że jeżeli się boisz, nie czujesz radości z tego dnia, tzn że nie kochasz swojego narzeczonego. Ja kiedyś osobiście spotkałam się z taką opinią, bardzo mnie to zabolało, o włos nie doprowadziło do tego, żebym go zostawiła. A to zwykły stres, lęk, każda z nas ma do niego prawo. Podziwiam ludzi, którzy się nie boją, to ogromna rewolucja w życiu, a potem zdziwienie, że rozwody. Lepiej być świadomym od początku, że nie zawsze będzie kolorowo, niż potem mieć do siebie pretensje, że nie jest tak jak podczas miesiąca miodowego i lecieć przy pierwszej lepszej okazji do sądu z papierami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja boję się, że po ślubie przyjdzie rozczarowanie... już raz razem zamieszkaliśmy i przez rok o mały włos a byśmy się pozabijali... (ja pedantka on bałaganiarz). Boję się, że nie potrafię odpuszczać... jak się na coś uprę to koniec... chce z nim być, ale nie uważam, że ślub jest mi do tego niezbędny, a on oczywiście, że ślub musimy wziąć, że on bardzo tego chce a widzi, że ja cieszę się z tego wydarzenia tak jak on. Inaczej to sobie wyobrażałam, nie czuję radości żadnej... Mam wrażenie, że zostanę zakuta w kajdany i to będzie koniec mojego życia.. wolności... A jeszcze jeden aspekt małżeństwa bardzo mnie przeraża a mianowicie.. dzieci... nie chcę na chwilę obecną mieć dzidzi, nie wiem czy w ogóle chcę... a już słyszę, od teściów i mamy (tata na szczęście uważa, że jestem jeszcze za młoda na dzieci, mam 24 lata) żebyśmy postarali się o wnuka... co ja k***a jestem?? krowa rozpłodowa? :( to tak tylko chciałam się pożalić :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja nigdy nie marzylam o weselu, wiec go nie robilam. Jestesmy od lat bardzo dobrym malzenstwem. Teraz wychodzi za mąz moja córka i jej sie chce wesela -jasne, jak chce, niech ma , choc ja kompletnie nie czuję tej imprezy - ani kiedys, ani teraz, jako matka panny mlodej. Co, sa rózne upodobania i trzeba to zrozumieć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wydaję mi się, że to czy będziemy dobrym małżeństwem w ogóle nie zależy od tego czy będzie to skromny ślub, czy wypasione weselisko. Przecież to jakaś abstrakcja... Ważne, żeby się dogadywać, rozmawiać, rozumieć, a ja mam czasem wrażenie, że jesteśmy z innych planet... i jeszcze to wesele... żałuję że się na nie zgodziłam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bierzecie jakieś środki uspokające? czy wystarczy melisa? ja tylko przed cywilnym się strasznie stresowałam, a co dopiero teraz przed kościelnym. Organizm wyczynia różnie rzeczy z tego stresu aż ciężko było uwierzyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziewczyny, powiem Wam, że zakładając ten wątek miałam wiele wątpliwości. Byłam pewna, że zostanę całkowicie zjechana, a tu ani jednego negatywa, tylko same konstruktywne odpowiedzi. Zakładałam ten wątek, żeby uspokoić inne dziewczyny, że to nic strasznego. No mój organizm ze stresu wyczycia różne rzeczy, kręci mi się w głowie, boil mnie głowa, robię się jakby nieswoja. Na początku bałam się, bo to było dziwne uczucie, ale teraz już się przyzwyczaiłam ;) Myślę, że jeżeli poziom stresu jest bardzo wysoki, to warto iść do internisty, żeby przepisał tabletki uspokajające na ten jeden raz, zawsze warto je mieć, będziecie czuły się spokojniejsze. Ja jeszcze nie wiem, czy iść po nie, ogólnie stresuje się najbardziej jak sama zostaje z tymi myślami, jak latamy, załatwiamy sprawy związane ze ślubem czy zapraszamy gości, to odwraca moją uawgę i jest dobrze :) Więc myślę, że tak samo będzie w dniu ślubu,. będę przejęta wszystkim innym tylko nie strachem ;) Ale tak jak pisała, lepiej zabezpieczyć się na ewentualne silne nerwy w tabletki uspokajające

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mam podobno wszyscy mowią uspokój się bo ześwirujesz do wesela a ja nie mogę to silniejsze ode mnie przejmuje się dosłownie wszystkim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×