Poznałam fajnego mężczyznę, który był bardzo sympatyczny, grzeczny, delikatny

Przychodził porozmawiać, usmiechał się do mnie, aż ścisnął mnie mocno za rękę i posmyrał...Nie dzwonił przez pierwsze kilka dni, po czym odezwał się i nagle w trakcie rozmowy powiedział, że jest żonaty...więc odpowiedziałam, że nie wiedziałam i w takim razie nie będę mu zawracać głowy, a on na to, że to zależy od nas. Odpowiedziałam, że mam dopiero 20 lat i wciąż nie byłam z mężczyzną bo czekam na męża..A on na to, że jeśli zmienię zdanie to abym dała znać. Wykasowałam nr. Przyszedł znowu i pytał mnie dlaczego nie mam męża, czy mój facet wyjechał. Odpowiedziałam, że nie zadaję się z byle kim , a jak już mi się ktoś spodobał to nie może się z tego być małżenstwa. Pokiwał głową mówiąc, że mam racje i poszedł. O co mu biega? Nie kumam facetów.

O co biega facetowi, po co przychodzi, przecież wyłożyłam mu już jasno...

Sama piszesz że czekasz na męża to on jest akurat jest mężem. No i już doświadczony seksualnie więc super co tam żona przecież się nie dowie. Wałcz o faceta.

Nie rozumiem tego faceta...Przecież powiedziałam mu już wszystko. Że nie zamierzam się z kimś spotykac dla sportu, wiec po co on przychodzi i wypytuje o jakieś sprawy osobiste?

najśmieszniejsze jest to, że powiedział, że oczekuje ode mnie szczerości...i żebym tylko była z nim szczera...pytał co robiłam z tym facetem , który przychodził wcześniej itd. I pytał komu się podobam, jak sie nazywają te osoby...O co tu chodzi?

Jakieś smędzenie dziwne, czuć prowokacją.

:( kto zrozumie mezczyzn

up