wreszcie

wreszcie po 3 miesiącach dostałam pracę z tym że nie bardzo jestem z niej zadowolona :/ przyjechałam do chłopaka do uk i nic nie było a teraz trafiła mi się praca więc ją wzięłam, żeby w domu nie siedzieć. z tym że jest to sprzątanie w takim jakby domu starców w którym starsi wynajmują mieszkania a ja mam sprzątanie korytarzy, schodów, świetlicy, wspólnej kuchni. pół etatu za najniższą stawkę, robota z kontraktem. niby niewiele, ale po 2 tygodniach padam na pysk a jeszcze jak wrócę do domu to też mam sprzątanie, pranie, gotowanie :( wiem że jak zrezygnuję z tej pracy to znów będę w domu siedzieć bez sensu a z drugiej strony nie bardzo mi się wydaje że się przyzwyczaję a gdzie moje uczenie się angielskiego, moje hobby czy choćby poczytanie książki? czy ktoś jest w podobnej sytuacji?

ogółem niby mam się starać o 2gą taką pracę żeby mieć więcej godzin, teraz jeżdżę w niedaleko oddalone miejsce do drugiej takiej samej pracy. w jednej mam 4h dziennie w drugiej 3,5 obecnie, jest szansa że ta druga też będzie moja bo pani poszła na macierzyńskie i nie wiadomo czy wróci a nawet jeśli to tego zastępstwa będzie chwila. z tym że ja padam na pysk. codziennie to samo, odkurzanie, scieranie kurzy, mopowanie, czyszczenie skertingów, wynoszenie śmieci. z jednej strony cieszę się że w końcu coś zarobię ale z drugiej mam wrażenie że nic poza sprzątaniem nie robię i serio nie mam siły ani chęci choćby coś zrobić koło siebie :(