Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość CzerwonaŁania

Gruba przyjaciółka, jak pomóc?

Polecane posty

Gość CzerwonaŁania

Moja przyjaciółka jest gruba. Oczywiście nie oceniam tego, nie mam nic do grubych osób ale jej to wyraźnie przeszkadza. Od roku mówi o tym, że musi schudnąć i niby coś tam robi w tym kierunku. Brak jej jednak samozaparcia. W styczniu sama postanowiłam zrzucić kilka kilo. Pomyślałam - będziemy odchudzać się razem, wspólna motywacja, wspieranie się i opieprzenie kiedy trzeba ;) Ja schudłam. Biegałam co drugi dzień, raz w tygodniu bywałam na basenie. Nie jadłam świństw żadnych i nie usprawiedliwiałam się "a wyszłam ze znajomymi, oni jedzą pizzę to ja też muszę". Ona biegała raz na dwa tygodnie, raz na jakiś czas basen. Co chwilę ciastko, czekolada, pizza, duże piwo z sokiem, chipsy. Bo przecież ktoś ją namówił. Dziewczyna jest młoda, ładna ale ma otyłość. Szkoda zdrowia! Nie choruje na żadne choroby przewlekłe, nie ma problemów z hormonami. Sama namówiłam ją na badania kiedy myślałam że się do odchudzania przykłada a zamiast chudnąć - tyje. Nie wtrącałabym się ale ona ciągle mi truje o tym odchudzaniu, o tym, że gruba jest i że żadne portki jej na tyłek nie wejdą. Twarz już ma jak księżyc w pełni. Jak jej pomóc się ogarnąć? Nie możemy ćwiczyć razem bo mieszkamy w różnych miastach... Zresztą ja nie bardzo mam czas na cokolwiek innego niż bieganie a ją raczej namawiam do mniej intensywnych aktywności - szkoda stawów... Zresztą szybko się zniechęca zamiast regularnie zwiększać swoją kondycję. Przecież nikt z miejsca nie przebiegł maratonu! Kiedy mi się żali, czasem mówię żeby nie jadła słodyczy, fastfoodów itp. żeby zamiast samochodem pojechała do pracy rowerem - denerwuje się i krzyczy, że mi to wszystko łatwo przychodzi... Kiedy proszę żebyśmy w takim razie nie poruszały tematu odżywiania, ćwiczeń itp. też się na mnie obraża. Poradźcie proszę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Podobno skakanie na skakance bardziej zmniejsza apetyt niż bieganie czy inne aktywności. Sposobów na dotarcie i wsparcie psychiczne nie znam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość CzerwonaŁania
up! W skrócie jak pomóc zmobilizować się koleżance, która jest otyła, wyraźnie jej to przeszkadza (w kółko o tym mówi, podejmuje jakieś niemrawe próby). Koleżanka jest cięta bo ja schudłam i uważa, że mi to przyszło z łatwością a ona ma ciężej więc jakakolwiek rada jest odbierana jak atak. Pomóżcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość CzerwonaŁania
Dzięki za pomysł ze skakanką... Dla mnie to trochę zbyt monotonne a uważam, że najlepsza aktywność to taka, która nie jest "karą" a sprawia przyjemność ;) Bo wtedy wykonuje się ją regularnie, a to przecież klucz do sukcesu. Koleżanka ma otyłość, skakanie chyba niewskazane bo obciąża bardzo stawy (tak samo jak bieganie zresztą).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeśli ma otyłość to bieganie, siłownia i w ogóle wyczerpujące sporty są słabym pomysłem: będzie jej słabo szło, efektów długo nie będzie widać i to ją zniechęci. Wybierzcie jakąś mniej obciążającą formę ruchu na początek: nordic walking, joga, aerobik w wodzie np. Jak wyrobi sobie trochę mięśnie, rozciągnie ścięgna, nabierze trochę siły to i bieganie będzie łatwiej zacząć. Wszystko powoli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość CzerwonaŁania
moja otyła przyjaciółka waży 63 kg

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Musisz być dla niej miła i cieszyć się z nią z każdego dobrego kroku. Możesz z nią też rozmawiać i ją pocieszać. Myślę że intensywniejszy wysiłek jest lepszy .Może i trochę boli ale pozwala się odstresować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość CzerwonaŁania
Ktoś się podszył. Dziewczyna waży 85kg przy 155cm wzrostu. Ja jej proponuję różne aktywności, też wiem, że bieganie i intensywne sporty nie są dobre na początek, przy totalnym braku kondycji :) Niestety ja nie mogę jej pomóc "wprost", mieszkamy daleko od siebie... Ale skoro tak dużo mi o tym mówi to chciałabym jakoś jednak pomóc się jej zmotywować. A nie tylko obrywać za wszystko co powiem... Myślę, że ona u mnie szuka kolejnego usprawiedliwienia, że jej powiem, że to nie jej wina czy coś...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak zacznie miec problemy z ciśnieniem i hormonami to wtedy sam lekarz jej powie "schudnij"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja myślę że terapią wstrząsową. Jak następnym razem będzie marudzić że jest gruba to dosadnie jej powiedz że po co ciągle o tym gada skoro nic z tym nie robi? Uświadom jej że jak się teraz nie weźmie do roboty to będzie coraz gorzej i przez całą swoją młodość będzie pufą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość grubania
Tez mam taka przyjaciolke, obie jestesmy grube.Ja od stycznia jestem na diecie, schudlam pol kilo :( smiech na sali. Ale nie cwiczylam bo nie mialam jak. Zaczynam od pon. Pon - joga, wtorek bieganie, sroda Chodakowska, w czwartki nie moge, w piatki - roznie (bedzie bieganie), w weekendy zwykle spacery i rower. Kolezanka na diecie nie jest, biegac ze mna nie bedzie, na joge jej daleko (ja mam dalej). Marudzi tylko, ze nie ma kasy na dietetyka. A jak znalazlam miesiac temu darmowego to nie chcialo jej sie isc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość grubania
Generalnie na MZ, ograniczylam tez chleb, ziemniaki, makaron - ale nie do zera. Tyle, ze widzisz, ja juz kilka lat sie odchudzam i mam chyba niezle spieprzony metabolizm. Od poniedzialku rzucilam tez chleb i mleko i mysle, ze z okazji wiosny przestawie sie na same warzywa - oczywiscie nie smazone a gotowane, a gl. surowe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
sorry, ale to nie twoja sprawa. przyjaciółka sama musi mieć motywację i chęci. a to że narzeka, to jest norma- od tego są przyjaciółki, żeby się pożalić na tłusty tyłek, chłopaka czy nudną pracę, a później dalej robić swoje.. wszyscy narzekają, ale większość tak naprawdę nie ma zamiaru niczego zmieniać.. nie wtrącaj się nadmiernie, bo koleżanka zacznie odnosić, że jej otyłość bardzo ci przeszkadza i jest dla ciebie większym problemem niż dla niej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dieta jak to piszecie MZ czy ZKM są tak naprawdę ryzykowne. Bo to tak naprawdę nie diety. Nie wiadomo z jakiego powodu dana osoba ma problemy z wagą, może właśnie dlatego że wcześniej jadła za mało i spowolniła w ten sposób metabolizm? Poza tym to "mniej" w jaki sposób określić? Wagą? Objętością? Czy ilością kalorii? Z okazji wiosny jak przerzucisz się na same warzywa to jeszcze bardziej rozwalisz sobie metabolizm, bo warzywa tak naprawdę są z mało kaloryczne i nie zawierają praktycznie białka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość grubania
No ale co ja mam zrobic, jak mam insulinoopornosc i nie powinnam jesc wegli, a bialka mi szkodza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W jaki sposób białka ci szkodzą? Człowiek przecież musi dostarczać białka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość CzerwonaŁania
Bazienka wiem, że tekst długi ale nie czytałaś chyba dokładnie :P Nie możemy chodzić razem bo mieszkamy w innych miastach (pochodzimy z jednego, znamy się od dziecka ale teraz widujemy się raz na 3-4 tygodnie) :) A na badania sama ją wysłałam i wszystkie wyniki ma w normie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość CzerwonaŁania
Gość z 10:43 ale ona mi codziennie marudzi. Sorry ale dla mnie to jest irytujące już. Jeśli tak Ci coś przeszkadza, że codziennie o tym myślisz to zacznij coś robić. Nie wtrącałam się nigdy ale ja już nie mogę tego czytać/słuchać. Nie chcę się "wtrącać" tylko pomóc znaleźć tę motywację. Przy każdej próbie wspieram ją, gratuluję każdej pokonanej słabości. Sama nigdy nie poruszam tego tematu bo mnie jej figura nie dotyczy ;) Trochę się o jej zdrowie martwię bo jest młoda a ciężko jej po schodach wejść na 1 piętro. Nie twierdzę, że to moja sprawa ale skoro ją to tak męczy, że żali się codziennie(!) to chciałabym pomóc. Tak chyba robią bliskie osoby ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość grubania
Zle je trawie. Mala ilosc moge jesc. Bialka sa przeciez takze w warzywach, zwl. straczkowych - groch, fasola, soja. To nieprawda, ze go nie zawieraja...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość grubania
Czerwona Lania, moja tez mi marudzi. Tylko widzisz, to wyglada tak - zaprosilam ja do siebie, nie zrobilam dietetycznego deseru, a sernik. Oprocz tego byl obiad (juz lekki). Ponarzekala, ze sernik tuczy, a ze ciezki byl i sycacy, ja zjadlam kawalek, a ona jak sie do sernika przypiela, moj facet musial odlozyc sobie kawalek, zeby mu zostalo. Wczesniej bylysmy po zakupy, bo zapomnialam mleka do kawy, ona miala ochote na czekolade i kupila. Mowi, ze nie je slodyczy albo rzadko, a je codziennie i wcale sie nie rusza. Ja tez sie na razie nie ruszalam, ale slodycze jadlam moze raz w mcu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak, w niektórych jest białka całkiem sporo, tylko że jest to białko roślinne, mniej wartościowe dla człowieka. Białka roślinne nie zawierają kompletu aminokwasów egzogennych - tych które organizm musi dostać bo nie może ich sam wytworzyć. No i problem polega na tym że białka roślinne owszem zawierają aminokwasy egzogenne, tylko że nie mają pełnego kompletu. Tak więc dieta pozbawiona białka zwierzęcego musi być odpowiednio skomponowana tak aby w ciągu dnia dostarczać wszystkie egzogenne aminokwasy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość grubania
I tez ciagle mowi ze mi wszystko latwo przychodzi. Mam lepsze efekty np. w szukaniu pracy, ale ciagle sie doszkalam na wlasna reke (jej sie nie chce), zapisalam sie do szkoly policealnej (jej sie nie chce), wysylam co najmniej 10 ofert dziennie (w tym i jej podsylam), nie wybrzydzam, a ona okropnie. Lubie ja ale mi dziala na nerwy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość CzerwonaŁania
Czerwona Lania, moja tez mi marudzi. Tylko widzisz, to wyglada tak - zaprosilam ja do siebie, nie zrobilam dietetycznego deseru, a sernik. Oprocz tego byl obiad (juz lekki). Ponarzekala, ze sernik tuczy, a ze ciezki byl i sycacy, ja zjadlam kawalek, a ona jak sie do sernika przypiela, moj facet musial odlozyc sobie kawalek, zeby mu zostalo. Wczesniej bylysmy po zakupy, bo zapomnialam mleka do kawy, ona miala ochote na czekolade i kupila. Mowi, ze nie je slodyczy albo rzadko, a je codziennie i wcale sie nie rusza. Ja tez sie na razie nie ruszalam, ale slodycze jadlam moze raz w mcu... **** No dokładnie. Ta moja przyjaciółka maks co drugi dzień mi pisze, że tu jej tata ptasie mleczko kupił (i zjadła całe), że była ze znajomymi w macu i zeżarła cały zestaw... Że była na pizzy i na dwie osoby zjadły pizzę o średnicy 45 centymetrów... Tu czekoladka, tam słodka bułka... I tak to "nic nie jem a tyję" się toczy. A co do diety roślinnej to potwierdzam ;) Jestem vege i trzeba trochę poczytać o tym żeby sobie nie zaszkodzić. Choć produkty odzwierzęce też dostarczają potrzebnych składników także da się uzupełniać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość grubania
Widzisz mi sie wydaje, ze ona (moja znajoma) by chciala, zeby wszystko zrobilo sie "samo"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja raczej w swojej diecie nic nie zmieniałam, tyle, że nie zjadam już calej czekolady naraz ale jeden rządek i przestałam jadać na mieście. Dwa razy w tygodniu chodzę z kijkami (godzinę). Chudnę średnio ok. 70dag na miesiąc. Zaczęłam prawie rok temu i mam "schudnięte" 6,200. Tego ćwiczenia nie zmienię na inne, bo basen, siłownia i inne kosztują. Po nordic walkingu chudnie się bardzo proporcjonalnie. To było tak, że po rzuceniu palenia prztyłam 14kilo i teraz je powolutku, ale ciągle gubię. Jeszcze mi niecałe 8 kg zostało do zgubienia i będzie ok. A płuca czyściejsze i wymiana podłóg w mieszkaniu coraz bardziej realne (kasa z papierosów naprawdę jest niemała). ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może zapisać się razem na zajęcia do Fitness Klubu ? Ja z kumpela chodzimy do Klubu fitness Marcelinka na zajęcia ogólno rozwojowe .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×