Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Jestem po studiach i nie mam pracy

Polecane posty

Gość gość

Skończyłam Administrację i nie mogę znaleźć pracy. Studiowałam kierunek dzienny, mam 27 lat, zero doświadczenia tylko dyplom magistra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak sie nic nie robilo to pretensje wylacznie do siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A kto 3 lata chodził na studia licencjackie? A kto 2 lata chodził na studia magisterskie? Oprócz tego mam technikum ekonomiczne oraz policealne studium związane z bankowością, mam też podyplomówkę zarządzanie zasobami ludzkimi, nalezy mi się jakaś dobra praca. W chwili obecnej myślę by rozpocząć jakiś kolejny kierunek studiów by w wieku 30 lat było mi łatwiej coś znaleźć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nic nowego, co roku 300 tys. młodych ludzi dołącza do armii bezrobotnych i emigrantów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ta fakt 5 lat doswiadczenia w nicnierobieniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie myślałaś o agencji towarzyskiej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
może powinnam zacząć dorabiać jako Pani do towarzystwa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Współczuję. Wielu ludzi jest w podobnej sytuacji. A myślałaś o własnej działalności póki jeszcze są jakieś dotacje unijne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
możesz sudiować do us'ranej śmierci, ale jeśli nie masz jakichś rzadkich i poszukiwanych kwalifikacji albo nie masz znajomości, będziesz mogła liczyć na pracę tylko wtedy, jeśli zgodzisz się ją wykonywać za mniejszą płacę niż inni poszukujący zajęcia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ta podyplomówka to w ogóle od czapy :). Takie coś się robi, kiedy już ma się pracę i chce się podnieść kompetencje by np. zająć stanowisko kierownicze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"nalezy mi sie dobra praca"... na pewno cos umiesz, ale wiesz jak jest u nas w kraju, za malo miejsc pracy, za duzo chetnych, jakbys sie urodzila wczesniej, to pewnie teraz mialabys prace, ale sa starsi, ktorzy wczesniej skonczyli studia i musza sie w tej pracy utrzymac do 67 r.z.... ja tez jestem po studiach, po 8 m-cach szukania pracy zgodnej z ukonczonymi studiami udalo sie znalezc w rodzinnym miescie za najnizsza krajowa i to sie ciesze, bo bede mogla zdobyc doswiadczenie zawodowe.... w sierpniu bede miec 28 lat, wiec praktycznie jestem twoja rowiesnicą... cale szczescie nie mam dzieci i mam stypendium doktoranckie, i jestem jedynaczka, ktora mieszka z rodzicami, ktorzy pracuja na panstwowych posadach, wiec ja fizycznie biedy nie odczuwam, pieniadze odkladam na tzw. "czarna godzine",bo nie wiadomo, kiedy moga sie przydac... ale jak pomysle, ze mialabym utrzymac sie sama bez pomocy rodzicow i tylko za wyplate tą z pracy, to ja bym sama ledwo dawala rade, a jakbym jeszcze musiala za to dzieci wykarmić, to by byla masakra !!! :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Własna działalność, zusy zeżarły moją matkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i teraz wiem dlaczego
ty o 15:14 masz 28 lat i rodzice cie jeszcze utrzymuja tz pomagaja :-Omasakra normalnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"należy mi się dobra praca", bo się posikam ze śmiechu! 5 lat wielkiego studiowania, a doświadczenia zero, sama jesteś sobie winna... ja nie mam żadnych studiów bo wolałam zacząć pracować wcześniej żeby mieć doświadczenie i teraz mam 23 lata, 5 lat doświadczenia i stanowisko kierownicze, z moim CV wezmą mnie wszędzie... a takich absolwentów jak Ty jest na pęczki, kilka tysięcy rocznie! prędzej dostanie pracę ktoś kto studiował i jednocześnie pracował choćby na weekendy w jakimś barze albo restauracji, niż nieróbstwo jak Ty!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zacznij kolejny kierunek studiów i nie pracuj, to w wieku 30 lat będzie ci jeszcze trudniej, każdy woli zatrudnić 30latkę z kilkoma latami doświadczenia w JAKIEJKOLWIEK pracy, niż wieczną studentkę... pomyśl trochę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no dobra, skończyłaś administrację i zzl a co UMIESZ? w jakim zawodzie szuaksz? na jakie ogłoszenia odpowiadasz? byłabyś kadrową dla 100 osobowej firmy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tez skonczylam administracje tyle ze zaocznie i podyplomowo zarzadzanie zasobami ludzkimi i technika rachunkowosci. Tylko ze ja ciagle pracowalam w trakcie nauki. A to jakis staz, zastepstwo, zlecenie, znow staz i tak sie 6 lat ponad nazbieralo ;) teraz pracuje jako kadrowa i nie narzekam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
widze, że dużo ludzi robi administracje + zzl, ja też, hehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu nie chodzi o to czy ktoś ma studia czy ich nie ma. W dzisiejszych czasach trzeba mieć albo szczęście albo znajomości albo jedno i drugie. U mnie w firmie większość dziewuch po ogólniakach pracuje w biurze przy zamówieniach a większość chłopaków po studiach w tej samej firmie na stanowiskach fizycznych za najniższą krajową i cieszą się że pracę mają bo dostali ją po znajomościach. Dzisiaj jak nie masz znajomości to ciężko coś znaleźć. Ja mam ogólniak skończony i szkołę zawodową , 3 lata doświadczeń w jednym fachu, 2,5 w drugim razem po 5,5 lat przepracowane, 29 lat i też mi bardzo ciężko pracę znaleźć bez znajomości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KingaStefankaFanka
Teraz będzie trudno coś znaleźć skoro do tej pory NIGDZIE nie pracowałaś :o Pracodawcy pomyślą, że jesteś mało obrotnym leniem na utrzymaniu rodziców, że jesteś niezaradna. Byłoby o wiele lepiej gdybyś miała jakiekolwiek doświadczenie, nawet w byle jakiej pracy, a tak nie masz nic tylko wielkie oczekiwania bo Tobie sie należy? :D niby z jakiej racji? Nie licz na to, że ktoś weźmie pod uwagę to że Ty sie UCZYŁAŚ :) Musiałabyś mieć niezwykłe szczęście i do tego znajomości

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Następna roszczeniowa ciamajda - niby z jakiej racji ma ci się coś należeć? Skoro nie możesz znaleźć pracy to chyba jednak coś jest nie tak bo przecież rynek weryfikuje kwalifikacje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W sumie na Twoim miejscu nie przyznawałabym się do tego nieróbstwa :o jeśli już ktoś Cię zaprosi na rozmowę kwalifikacyjną lepiej zmyślaj, że w wakacje pracowałaś np na czarno w Holandii na cebulkach, albo przy czymkolwiek, bo z tym Twoim UCZYŁAM SIĘ czarno Cię widzę :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeśli ona chce być np. kadrową, to jak niby pomoże jej wpis, że była na studiach kelnerką wieczorami? Takie doświadczenie może się przydać właśnie przy szukanie pracy w gastronomii, a nie pracy w jej zawodzie. Problemem jest raczej to, że pracy w ogóle nie ma, bezrobocie, bo gdyby chodziło tylko o zły kierunek studiów, po prostu wystarczyłoby się przekwalifikować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale tu chodzi o to że już coś robiła a nie tylko siedziała i się uczyła. Kelnerka to praca fizyczna, kontakt z klientem, przyjmowanie i wydawanie zamówień, obsługa kas fiskalnych. Już widać że kontakt z klientem był i teraz wymagają takiego czegoś do pracy w biurze po kontakt z klientem to podstawa. Ja wiem że ludzie studiują i mają nadzieję na dobrą pracę i wcale im się nie dziwię ale to jest właśnie Polska, tutaj bez znajomości nie dostaniesz dobrej pracy. Ja po ogólniaku i studium zawodowym męczę się w pracy za 800zł/rękę i cieszę się że jakąkolwiek pracę mam, wiem że to żałosne ale takie czasy nastały.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Isolation
Nie róbcie sobie jaj. Mam 27 lat, też jestem mgr. Jedyna różnica między mną a autorką jest taka,że pracowałem w telemarketingu (bez umowy lub na śmieciówce) i na produkcji. Podczas studiów miałem ponad 3 miesiące praktyki w Urzędzie Miejskim. Przez kilka lat byłem też wolontariuszem. Pracodawcy nie zwracają uwagi na to, że pracowałem. Często także podśmiewają się, gdy widzą doświadczenie w tak marnych branżach. Na co komu takie doświadczenie, gdy człowiek myśli poważniejszej pracy? Póki co jestem półtorej miesiąca bez pracy. Kiedyś zapraszam mnie chociaż na rozmowy kwalifikacyjna, a teraz telefon milczy Rozprawię się z jeszcze jednym mitem. Po studiach chciałem zacząć od stażu, by złapać doświadczenie w profesji. Większość CV roznosiłem osobiście, umawiałem się na spotkania. Obiecywano gruszki na wierzbie, przytakiwano, że w momencie jak pojawi się środki w UP, to będzie Pan na liście na staż. Gdy pojawiły się pieniądze na staż, wybrano "swoich" ludzi. Chodzenie, osobiste roznoszenie CV nic nie daje. Nie miałem ani jednej rozmowy o pracę, gdy tym sposobem się o nią starałem. Za to około 30 rozmów, gdy wysyłałem CV przez internet.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja robię informatykę i ekonometrię dziennie na państwowej uczelni w dużym mieście - praca jest - tylko muszę znać dobrze angielski a z tym u mnie słabo powinnam mieć C1 a mam mocne A2 ewentualnie średnie B1... I boję się używać języka obcego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uważam, że wina za klęskę tego związku, leży równo po obu stronach. Ich problem polegał na braku podziału odpowiedzialności. Pani Hania jest: "silna, zdecydowana i przedsiębiorcza", a "mój mąż mniej". Kiedyś przyjaźniłem się blisko, ze wspaniałą dziewczyną. Na tyle blisko, że jej ojciec, wziął mnie przez pomyłkę za faceta, który miał się przyjść o nią oświadczyć :). We dwójkę robiliśmy niesamowite rzeczy, oboje byliśmy "silni, zdecydowani i przedsiębiorczy". Zrozumieliśmy jednak, że to, co sprawdza się w przyjaźni, niekoniecznie sprawdzi się w miłości. Wiedzieliśmy, że z powodu naszych dominujących charakterów, prędzej się pozabijamy, niż sobie ustąpimy. Po prostu usiłowaliśmy rządzić w tych samych sferach. Koniec, końców moja sympatia zrobiła karierę i wyszła za bardzo porządnego faceta, a i ja nie narzekałem. Mąż mojej sympatii, nigdy nie marzył o karierze i zdobyciu sławy, czy bogactwa. Jest spokojnym domatorem i doskonałym ojcem. I tu jest różnica między związkiem Hani, a związkiem mojej sympatii: na terenie domu mojej sympatii O WSZYSTKIM DECYDUJE MĄŻ. Wystąpił jasny podział obowiązków. Wprawdzie ten mężczyzna przejął na siebie większość zadań, za które zazwyczaj odpowiedzialna jest kobieta, ale to on w tej sferze dominuje i nie musi się ze swoją żoną w niczym ścigać, ani porównywać. To właśnie jest prawdziwe dopasowanie, a nie udawanie przed mężem idiotki, czy ukrywanie przed nim pieniędzy. Podziwiam, że ten facet tak długo z Hanią wytrzymał. Z moją sympatią przyjaźnie się do dzisiaj i zawsze dziękuję opatrzności, za to, że kiedyś podjęliśmy taką, a nie inną decyzję :). A czego innego się spodziewali? W każdym miejscu i momencie, atakowani jesteśmy przez organizacje i ludzi oczekujących od nas, pieniędzy (wsparcia). Większość z nich, to zwykli wyłudzacze. Dlatego ludzie uodpornili się na tego typu apele. Prawdziwa bieda siedzi cicho, a nie wyciąga ręki na ulicy. Organizacje zbierające pomoc dla naprawdę potrzebujących, giną w tłumie "fundacji" wydających większość pieniędzy, na utrzymanie zarządu. To nie jest znieczulica, to normalny odruch obronny. Ja odrzuciłem. Była piękna, mądra, pracowita, inteligentna :) i bardzo ją lubiłem :) . Ale miałem wtedy żonę i tylko o żonie, miałem prawo myśleć, w taki sposób :) . ...inni by nawet jej kijem nie ruszyli... załóż dresik, weź swój KIJ do baseballa i idź zarabiać pieniądze (niedługo będzie ciemno) :D . Mam głęboko w d...., co myślą inni :) . Dla mnie jest ważne to, co myślę ja i co MI się podoba. Widziałem, jak reagowali inni mężczyźni na moje pulchne panie, więc wiem, że były dla nich atrakcyjne. Może m.in. dlatego, że czuły się kochane :) . To zawsze upiększa kobietę :) . ...Jak Ty łatwo oceniasz ludzi... a Ty jak łatwo dajesz się naciągnąć :( . Znam osoby stale proszące o pieniądze i znam osoby, które naprawdę nie mają co jeść. Te drugie nigdy by czegoś takiego nie napisały. Sam miałem kiedyś ogromne kłopoty z pieniędzmi i gotowane ziemniaki (co drugi dzień) były dla mnie przysmakiem. To problem tego człowieka, że po dwóch tygodniach od wypłaty skończyły mu się pieniądze. Chyba umie liczyć i wie ile zarabia, a ile wydaje. Jeżeli nie potrafi, to nie powinien sam egzystować i Twoja jednorazowa pomoc mu tylko zaszkodzi. ...nalezy mi się jakaś dobra praca... z takim podejściem to Ty pracy na pewno nie znajdziesz :( . Przez wiele lat zatrudniałem studentki. Łączyły studiowanie (często dzienne) z pracą. Miałem też możliwość obserwowania ich koleżanek, które nigdy pracą się nie skalały. To były zupełnie inne rasy. Czasami studentki przerywały pracę u mnie, na okres m-ca, dwóch, aby odbyć jakieś BEZPŁATNE praktyki w swoim kierunku. Po zakończeniu studiów WSZYSTKIE znalazły docelową pracę (często bardzo dobrze płatną), a ich leniwe koleżanki tej pracy poszukują nadal. To prawda, że pracę można dostać tylko po znajomości. Związane jest to z durnymi przepisami, które uniemożliwiają natychmiastowe zwolnienie pracownika, nie spełniającego oczekiwań. Dlatego przyjmuje się tych znanych. A znaną pracodawcy osobą, stajesz się gdy pokażesz mu, że się do czegoś nadajesz. Dlatego moje pracownice "biegały" na te bezpłatne staże. Nie jest też prawdą (jak napisał jeden pan), że wcześniejsze prace do niczego się nie przydają. Ten pan odbył OBOWIĄZKOWE praktyki w UM, a to nie ma nic wspólnego z pracą i stażem zawodowym. Piszesz, że strasznie dużo umiesz. W realnej pracy NIE UMIESZ NICZEGO. Miałem zatrudnioną dziewczynę po Technikum Ekonomicznym, kierunek Księgowość i musiałem ją uczyć od podstaw WSZYSTKIEGO. Po tej księgowości nie potrafiła nawet wypisać zwykłej faktury, o znajomości jakichkolwiek przepisów już nie wspomnę. Prawdziwym kuriozum było dla mnie, gdy pokazywała mi niektóre zadania ze studiów ekonomii. Nie tylko były zupełnie bezsensowne, ale również ich wynik (ten oczekiwany) był sprzeczny z podstawowymi zasadami ekonomii. I nie jest to moja subiektywna opinia, ale ocena kilku specjalistów. Tak więc, to co Ty umiesz ze szkoły jest dla potencjalnego pracodawcy NIC NIE WARTE. To z tego powodu (jak napisała wcześniej jedna dziewczyna) na stanowiskach biurowych pracują ludzie po ogólniakach, a na produkcji mgr-y. Uświadom sobie, ze Twoja wiedza i dyplomy są NIC NIE WARTE i zacznij szukać pracy z pozycji osoby, która chce się dać komuś poznać, by w przyszłości u niego znaleźć pracę. Teraz Ty musisz odbyć te bezpłatne staże, które "moje" studentki odbywały w czasach studiów. Inaczej nikt Ciebie poważnie nie potraktuje. Poza tym każdy pracodawca woli przyjąć do pracy kogoś, komu chciało się wcześniej pracować (z umową, czy bez), zamiast ROSZCZENIOWEGO lenia, który swoje roszczenia wobec rodziców, przerzuci teraz na pracodawcę. Nic Ci się nie należy. Bo też od kogo? Prędzej ja mógłbym twierdzić, że mi należy się coś od Ciebie, bo przecież zostałaś wykształcona m.in. za moje podatki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przepraszam. Pisałem w WORD-zie i skleiło mi dwa różne posty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To jest właściwa treść: ...nalezy mi się jakaś dobra praca... z takim podejściem to Ty pracy na pewno nie znajdziesz :( . Przez wiele lat zatrudniałem studentki. Łączyły studiowanie (często dzienne) z pracą. Miałem też możliwość obserwowania ich koleżanek, które nigdy pracą się nie skalały. To były zupełnie inne rasy. Czasami studentki przerywały pracę u mnie, na okres m-ca, dwóch, aby odbyć jakieś BEZPŁATNE praktyki w swoim kierunku. Po zakończeniu studiów WSZYSTKIE znalazły docelową pracę (często bardzo dobrze płatną), a ich leniwe koleżanki tej pracy poszukują nadal. To prawda, że pracę można dostać tylko po znajomości. Związane jest to z durnymi przepisami, które uniemożliwiają natychmiastowe zwolnienie pracownika, nie spełniającego oczekiwań. Dlatego przyjmuje się tych znanych. A znaną pracodawcy osobą, stajesz się gdy pokażesz mu, że się do czegoś nadajesz. Dlatego moje pracownice "biegały" na te bezpłatne staże. Nie jest też prawdą (jak napisał jeden pan), że wcześniejsze prace do niczego się nie przydają. Ten pan odbył OBOWIĄZKOWE praktyki w UM, a to nie ma nic wspólnego z pracą i stażem zawodowym. Piszesz, że strasznie dużo umiesz. W realnej pracy NIE UMIESZ NICZEGO. Miałem zatrudnioną dziewczynę po Technikum Ekonomicznym, kierunek Księgowość i musiałem ją uczyć od podstaw WSZYSTKIEGO. Po tej księgowości nie potrafiła nawet wypisać zwykłej faktury, o znajomości jakichkolwiek przepisów już nie wspomnę. Prawdziwym kuriozum było dla mnie, gdy pokazywała mi niektóre zadania ze studiów ekonomii. Nie tylko były zupełnie bezsensowne, ale również ich wynik (ten oczekiwany) był sprzeczny z podstawowymi zasadami ekonomii. I nie jest to moja subiektywna opinia, ale ocena kilku specjalistów. Tak więc, to co Ty umiesz ze szkoły jest dla potencjalnego pracodawcy NIC NIE WARTE. To z tego powodu (jak napisała wcześniej jedna dziewczyna) na stanowiskach biurowych pracują ludzie po ogólniakach, a na produkcji mgr-y. Uświadom sobie, ze Twoja wiedza i dyplomy są NIC NIE WARTE i zacznij szukać pracy z pozycji osoby, która chce się dać komuś poznać, by w przyszłości u niego znaleźć pracę. Teraz Ty musisz odbyć te bezpłatne staże, które "moje" studentki odbywały w czasach studiów. Inaczej nikt Ciebie poważnie nie potraktuje. Poza tym każdy pracodawca woli przyjąć do pracy kogoś, komu chciało się wcześniej pracować (z umową, czy bez), zamiast ROSZCZENIOWEGO lenia, który swoje roszczenia wobec rodziców, przerzuci teraz na pracodawcę. Nic Ci się nie należy. Bo też od kogo? Prędzej ja mógłbym twierdzić, że mi należy się coś od Ciebie, bo przecież zostałaś wykształcona m.in. za moje podatki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×