Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Najbardziej przykre wspomnienie z waszego dzieciństwa

Polecane posty

Gość gość
Toksyczny ojciec, nie jest alkoholikiem, nigdy nie pił, ale mimo to był toksyczny, znęcał się psychicznie na mamie. Ona była ciągle znerwicowana, dużo krzyczała na mnie i na siostrę. Teraz są po rozwodzie, ułożyli sobie życie, nie wiem jak z tatą, ale mama jest szczęśliwa. Moja historia skończyła się dobrze, ale przeszłość nie daje mi spokoju. Nie potrafię się z nikim związać (z nikim normalnym), mam wrażenie, że czasami szukam faceta na wzór ojca. Nie potrafię okazywać uczuć bo nie okazywano mi ich zbyt często. Jestem typem samotniczki, chociaż bardzo chciałabym to zmienić. Nie radzę sobie z tym wszystkim. Popadam w skrajności, mam ciągle zmiany nastrojów. Nie potrafię odciąć się od tego najgorszego momentu w moim życiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To jest najsmutniejszy wątek na kafeterii....moje smuty: smierć ojca jak miałam 6 lat , przeprowadzki, picie Mamy i jej ciężka depresja, ciagle zmiany szkół, bicie kablem przez starsza siostrę za najmniejsze przewinienia , zapominanie odebrania mnie z kolonii ( noc u dróżnika na stacji... ) ciagle poczucie odrzucenia , permanentnej samotności, wykorzystywanie przez brata matki. Przeszłam terapie dda nie wiem kim jestem . Przed pięćdziesiątka po rozwodzie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam to samo też jestem zimna i nie okazuje uczuć,jestem typem samotniczki,dobrze że nie jestem sama z tym problemem,miałam ciężkie dzieciństwo przez mojego ojca.Zastanawiam się nad terapią,chyba będę musiała mam 27lat i ciągle jestem sama.Ale weź to wytłumacz innym że nie potrafisz być z kimś w związku.Chociaż miałam nie raz okazję być z kimś ale niestety strach i trauma zniszczyły mnie od środka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Byłam bita przez rodziców, a nic takiego strasznego nie robiłam, no jak to dziecko, każde czasem powie czy zrobi coś głupiego. Zamiast ze mną porozmawiać to zaraz brali się kabla, kapcia i bili mnie. Nie było to żadne katowanie do krwi, ale jednak bolesne i upokarzające dla mnie małej dziewczynki. Rodzice oczywiście teraz po latach udają świętych, nie pamiętają, mają amnezję, ONI NIGDY NIE BILI DZIECI - tak mówią gdy jest jakiś program w tv o biciu dzieci czy coś. Najbardziej wkurza mnie ta niesprawiedliwość, że ja dostawałam za jakieś bzdury, podczas gdy teraz dzieciaki wchodzą rodzicom na głowę, plują na rodziców, a nawet klapsa nie dostaną po musi być bezstresowe wychowanie. A dostałam lanie i to porządne za to, że np. nie powiedziałam matke o tym, że w szkole było zebranie rodzicielskie o którym to nie wiedziałam, bo wcześniej chorowałam i kilka dni nie byłam w szkole, a jak przyszłam do szkoły to nikt mi o tym zebraniu nie powiedział. Pech taki że moja matka trafiła na matkę mojej koleżanki i tamta jej powiedziała o tym zebraniu, po czym moja matka wparowała do domu i pierwsze co zrobiła to przyszła do mnie do pokoju z kablem i zaczęła mnie bić i drzeć mordę. Ja w szoku, o co chodzi? Dopiero potem się dowiedziałam że chodziło o to zebranie... Więc brak słów. Matka chora psychicznie, miała takie chore zachowania, biła bez powodu, wyzywała, poniżała, porównywała z innymi, ale na stare lata jej przeszło i teraz udaje kochaną babcię, ona nigdy nie biła dzieci. Ojciec też mnie bił i też za głupoty, mimo że byłam spokojną nieśmiałą delikatną dziewczynką. Myślę, że przez to bicie jestem teraz w życiu dorosłym bardzo niezaradna, nieśmiała do ludzi, nieprzebojowa, nie umiem walczyć o swoje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moja wypowiedź gość dziś własnie przez takie incydenty z dzieciństwa, przez zaborczego ojca też mam trochę problemów w dorosłym życiu.Jestem trochę wycofana, czasami nawet trochę bardzo. Boję się sama podejmować decyzję bo wydaje mi się, że coś źle zrobię i to będzie 'koniec świata". W relacjach z facetami też mam problemy bo boję się, ze trafię na kogoś kto mnie nie będzie szanował, kto będzie mnie ograniczał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czytam wasze komentarze i mam lzy w oczach. Tez przeszlam nie malo szkola ,dom, wyzwiska, osmieszanie ,ponizanie , molestowanie. Teraz mam 30 lat i zal ogromny . Nie lubię ludzi jestem zamknieta w sobie . Mam wspanialego męza i cudowna corke i ciagly strach ze mogla bym ich stracic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieszczęśliwaa
Najgorsza trauma z dzieciństwa to ojciec alkoholik, ciągłe awantury, strach i ucieczki w nocy z domu.Matka, która nie potrafiła wybrać pomiędzy dziećmi, a alkoholikiem. Mam dorosłego brata głęboko upośledzonego, który od dziecka przebywa w DPS bo nie miał się nim kto zająć, wódka wygrała. Wstyd przed dziećmi w szkole, które wytykały mnie palcami, że np. mój ojciec leżał pijany i obsikany w rowie . Najgorsze jest to ,że musiał mieć pieniądze na picie nie obchodziło go, że nie mam co jeść, w co się ubrać, że nie mogę się uczyć przez codzienne awantury.Dziś już nie żyje, a ja mu nie wybaczyłam.Do dzisiaj dźwięczą mi w głowie słowa , które do niego mówiłam:" tatusiu nie będziesz bił mamusi ?". Nie wiem jakim cudem skończyłam podstawówkę z wyróżnieniem , studia. Jednak ciągły strach i niskie poczucie własnej wartości , spowodowały, że teraz jako dorosła kobieta wymagam pomocy specjalisty. Nie mogę pozbyć się demonów przeszłości. Często wpadam w furię, mam lęki i czarne myśli ,nie potrafię cieszyć się życiem, jestem bardzo znerwicowana. Do tego dochodzą myśli samobójcze. Alkoholicy nie powinni mieć dzieci powinno się ich kastrować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak miałam 3 latka z siostra starsza o rok obudziłyśmy sie w nocy i ojciec spal nachlany, że nie mozna go było obudzić, mama pijana gdzies polazła. Byłyśmy samiutkie. NAstępne jak miałyśmy po 5-6 lat jak ojciec n*******lam matke walił nią o kaloryfer itd. my z przerażenia musiałyśmy sikać do kwiatka w pokoju bo bałyśmy się wyjść i tak raz na miesiac do 12r.ż no takie to moje dziecinstwo było.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja matka mnie bila, ponizala I wyszydzala od malego. Bylam bardzo spokojnym dzieckem, malownym niesmialym, zawsze trzymalam sie z boku. Ona miala silny character. Za to uwielbiala moja siostre bo byla przebojowa tak jak ona. W podstawowce mialam czworki I piatki, z matematyki musialam sie baaardzo duzo uczyc. Codziennie przegladala mi zeszyty I jak jej sie cos nie spodobalo albo czegos nie umialam czy nie daj boze dostalam dwoje to mnie bila. Miala swoj czerwony skorzany pas, ile razy mialam fioletowe plecy! Nie zlicze. Ciagnela mnie za wlosy, mowila do mnie pinokio bo bylam chuda, jak bylam na studiach to nie pozwolila mi brac rzeczy z lodowki. Powiedziala ze jak sobie zarobie to bede miec. Mok ojciec jest pantoflarzem, boi sie jej, nie raz tez go zwyzywala od najgorszych. Mam do niego wielki zal ze mnie nie bronil albo robil to niezdarnie. Jak probowal to moja matka grozila mu rozwodem. Jak bylam w podstawowce I czegos nie wiedzialam dawala mi czas np 2 godz na przypomnienie, potem bylo bicie.. Na koncu dodam ze jest nauczycielka..szanowana w szkole..wiem teraz ze sasiedzi I nsuczyciele sie domyslali ale kazdy siedzial cicho.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dodam jeszcze ze mialam fajnego chlopaka jsk mialam 18 lat, bylismy razem 2 lata. Zerwal ze mna. Po kilkunastu latach nawiazalismy kontakt, powiedzial mi ze moja matka szydzila ze mnie I kpila, co on widzi we mnie? On taki fajny chlopak, a ja brzydka I beznadziejna. Karma wrocila..moja siostra mieszka daleko za granica, ja tez od 13 lat za granica. Zerwalam z rodzicami kontakt kompletnie. Jak jeszcze z nimi mieszkalam to obok z bloku dziewczyna popelnila samobojstwo wyskakujac z okna, matka mi pozniej powiedziala ze myslala ze to bylam ja.. Moglabym ksiazke napisac tyle tego jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chciala chyba nawiazac ze mna kontakt bo pisala do mnie na fb, nigdy jej nie odpisalam. Zycze jej zeby na starosc zostala sama. Jak moja babcia spytala sie ojca czemu na to wszystko pozwolil, czemu nie rabnal w stol reka I powiedzial ze tak nie mozna..on jej odpowiedzial ze to nie do konca prawda..poki nie zmieni zdania- nie mam ojca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zielone konwalie
Najgorsze? bicie i wieczne poniżanie przez matkę. Byłam grzeczną dziewczynką, wrażliwą, nie sprawiałam problemów wychowaczych. Czasem coś zbroiłam z bratem, (czasem robiliśmy coś na przekrój żeby zwróciła na nas uwagę, że tu jestesmy, bo miala wywalone na nas, szczególnie na mnie) to matka wtedy za karę kazała mi ściągać majtki, położyć się na krześle i biła mnie na gołą pupe wojskowym pasem. To było straszne, poniżające i bolesne, bo bardzo piekło i bolało. Byłam mała wtedy, miałam ok. 6-7lat. Często za byle przewinienie kazała mi klęczeć gołymi kolanami na gumowej wycieraczce z rękami do góry, nawet po kilka godzin. Wiecznie mnie wyzywała od: ciemnych mas, ciemnot, idiotek, głupków, larw itd. wiecznie szydziła ze mnie, nawet przy rodzinie, chyba jej to sprawiało radośc, że może mnie upokorzyć. Pamiętałam, że jak miałam chyba 8l. miałam problem z zadaniem z matematyki i poprosiłam ja o pomoc, a że ona wytłumaczyła a ja dalej nie zrozumiałam, to z całej siły walnęła mnie ręką w tył głowy, tak że uderzyłam czołem o biurko i miałam wielki siniak, a łzy lały się na zeszyt. Straszyła mnie, że jak nie zrozumiem zadania to poprawi cios... Tato mnie nie bił, ale lubił wypić, z tym że jak przychodził pijany nie robił awantur tylko kładł się spać. TYlko on mnie kochał i okazywał uczucia, chwalił, mówił, że jest ze mnie dumny, że jestem mądra, ładna i takie tam. Jak był w domu to mnie bronił przed nią. Matka była o tą miłośc chyba zazdrosna, bo pastwiła się nade mną strasznie. Jak miałam jakoś 8 l. matka pojechała z moim rodzeństwem do wujka, wiedząc, że nie mam klucza od domu, a ojciec może przyjśc późno pijany. Wróciłam do domu po szkole, całując klamkę, głodna, spragniona. W kieszeni znalazłam jakieś drobne, to kupiłam sobie paczkę herbatników i je jadłam siedząc na strychu (mieszkaliśmy w starej kamienicy) i czekając na rodziców. Pamiętałam jak bardzo płakałam nie wiedząc gdzie oni są i dlaczego się mną nie martwią. Siedziałam na tym strychu prawie do nocy... Raz w 2 klasie podstawówki się czymś zatrułam i jak wchodziłam do klasy to zwymiotowałam na czapkę i tornister. Nauczycielka się bardzo przejęła i kazała jednej dziewczynie mnie odprowadzić do domu. Całą drogę płakałam ze strachu, że za tą ufajdaną czapkę matka mi spuści łomot. Jednego razu w 3 klasie miałam przedstawienie na dzień matki, wyrecytowałam pięknie wierszyk, tańczyłam. Liczyłam, że mnie choć pochwali, a ona mnie po wszystkim opierniczyła, dlaczego ubrałam tak grube spodnie jak jest tak ciepło! Z trudem powstrzymywałam łzy. Zawsze znalazła powód żeby mnie poniżyć, zwyzywać albo zbić. Pamiętam jak miałam chyba 9l. wróciłam po szkole do domu, znów całując klamkę, bo klucza mi matka nie dała, bo i po co. To była bardzo mroźna zima, a ja siedziałam zziębnięta na kamiennym progu i wtedy przyszedł kolega ojca. Widząc mnie, żąl mu się zrobiło i zabrał mnie do swojego domu bym się ogrzała. Nakarmił gorącym rosołem... Boże! obcy człowiek okazał mi więcej troski niż moja matka w dotychczasowym życiu! Często słyszałam od niej, że przeze mnie sobie życie zmarnowała. Wiele razy w obecności taty mówiła, żeby mu dopiec, że ja taka kochana córeczka tatusia a tatuś mnie chciał usunąć jak się przestraszył jej ciązy. Ojcu wtedy było głupio i mnie zawsze przepraszał, że mnie kocha i że powiedział tak kiedyś jak się wystraszył. Wtedy jako dziecko nie umiałam się bronić przed matki słowami. Ale ostatnio jak znów o tym wspomniała przy tacie, sic! to jej wygarnęłam, że może kiedyś tak powiedział, że chciał żeby ona mnie usunęła, ale za to w przeciwieństwie do niej, kochał mnie i okazywał to całe życie! Zamknęła się. Cudnie było patrzeć na jej minę. Do niej czuję ogromny żal i chyba bardziej od cierpień fizycznych bolą mnie cierpienia psychiczne jakie mi zafundowała. Bo te demony poniżania wracają często.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Śmierć mojej mamy. Ja miałam 4 lata, siostra 5 miesięcy. Nie pamiętam tego wydarzenia dość dokładnie. Przed oczami czasami stają mi jakieś migawki, ale akurat mojego zachowania przy łożu umierającej mamy nie pamiętam... Mama zmarła tuż przed Bożym Narodzeniem na zapalenie opon mózgowych. Podobno ja, czteroletnie dziecię leżącą w łóżku mamę dekorowałam gałązkami igliwia. I ja jej tym samym "przywiodłam śmierć". Oskarżana byłam o to wielokrotnie, dzieciństwo spędziłam w izolowaniu byłam trędowata dla rodziny. Takie wiejskie popychadło... Na szczęście dorosłe moje życie przebiega spokojnie, kochający mąż i dwójka dorosłych już w świetle prawa dzieci pozwoliły mi uwierzyć w siebie. Ale początki mojego dorosłego życia nie były ciekawe, rodzina nie pozwoliła na to, żeby kandydat do mojej reki i jego rodzina nie zostali poinformowani o tym, że jestem zakałą rodziny. Znacie tę piosenkę? Kto majtkiem na okręcie służył jest tylko chłopak zuch, ta ra ra itd Ja wróciłam ze zbiórki zuchowej śpiewając pierwsze słowa, reszty nie zdąrzyłam, przez tydzień leżałam w łóżku pobita bo... o majtkach śpiewsz? nie masz majtek na tyłku? tobie tylko majtki i to co pod nimi w głowie... Miałam wówczas niespełna 8 lat Im byłam starsza tym gorzej było. Rodziny żadnej nie miałam, musiałam nauczyć się "lawirowania przez życie" Uśmiechać się do ojca i jego kolejnej konkubiny, a jednocześnie myśleć jak w miarę spokojnie przeżyć kolejny dzień. Przeżyłam, piekło to na pewno nie było, ale bicie [kabel od prodiża miał wzięcie], poniżanie, wypominanie każdej kromki chleba, wyzwiska były na porządku dziennym. Odetchnęłam po ósmej klasie, zdałam do LO, dostałam miejsce w internacie, dofinansowanie. Byłam jedyną mieszkanką internatu, która zostawała na weekendy. Potem studia i nowe życie, w spokoju, miłości, bez krzyków i awantur.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie mogę powiedzieć, że miałam złe dzieciństwo, ale kilka rzeczy odbiło się na mojej psychice. Nienawidzę tych paru cech, ale czasami nie potrafię nad sobą zapanować. Mama ma silny charakter i długo byłam stłamszonym dzieckiem bez własnego zdania. Częściowo sobie z tym poradziłam, ale gdy trafiam do grupy osób, których nie znam od razu zamykam się w sobie i trudno mi się otworzyć. Zresztą niech ktoś mi powie, że coś ma być tak i tak, a na 99% może być pewien, że zrobię na odwrót. Do tego ta jej nieograniczona miłość do mojego brata. Rodzina niechętnie brała go na wakacje czy ferie, ale często byli zmuszeni brać nas w "pakiecie". Był nieznośnym i rozpieszczonym dzieckiem, co tu dużo mówić do tej pory tak jest. 10 rok już chyba spędzi przed komputerem, ale jak się odezwałam to ja byłam zła (teraz milczę, bo nie warto). Potrzeba coś zrobić w domu i się zbuntuję to ja jestem tym niewdzięcznym dzieckiem. Niewiele rzeczy było moich, praktycznie wszystkim musiałam się dzielić, bo przecież brat jest młodszy. Nigdy nie zapomnę jak dowiedziałam się, że miałam okazję wyjechać za granicę, ale w końcu wyjazd nie doszedł do skutku. Jak się dowiedziałam później to mama się nie zgodziła, żebym jechała. Postawiła warunek albo jedziemy we dwójkę albo żadne. Babcia z kuzynem, którzy się wybierali powiedzieli, że oni mojego brata nie wezmą za nic w świecie, że mogę jechać tylko ja. Pewnie dlatego jestem strasznie zaborcza i samolubna, i nie potrafię nad tym zapanować. Nienawidziłam się dzielić rzeczami z bratem i teraz też niechętnie pożyczam swoje rzeczy znajomym. Zresztą otaczam się masą rzeczy i podkreślam ciągle, że one są moje. Nie potrafię chwalić, dziękować czy wyrażać uczuć, bo rzadko takie rzeczy słyszałam. Wszystko tłamszę w sobie. Najpiękniejsze wspomnienia mam z wakacji u dziadków, bo tam zawsze ktoś coś miłego mi powiedział - dziadkowie, ciotka, sąsiadka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak pijany ojciec maltretuje dziecko zawsze można to złożyć na karb choroby alkoholowej i mieć nadzieję, że kiedyś taki człowiek padnie, zostaje parę godzin na czujny sen. Ja trzeźwy ojciec znęca się nad dziećmi, nie ma chwili wytchnienia. Spanie w przygodnej stodole na sianie,w grudniu, kilka kilometrów od domu, aby ojciec nie namierzył. Mój ojciec zawsze był trzeźwy, ale lał wszystkich, miał taki pejcz na drewnianej rękojeści, nazywał to "pyta"- mnie, brata i mamę. Nie ważne czy słusznie, ja tu rządzę!!!! Ileż razy posiniaczona szłam do szkoły? Twarz, plecy, kończyny, nikt z nauczycieli nie zainteresował się skąd te krwawe wybroczyny. Mam do nich żal, nie zrobili niczego... Pani od w-f z góry mnie usprawiedliwiała, bo wiedziała, że wstydzę się sińców na nogach[obowiązywały szorty i biała bluzka]. No, ale mój tata był "szychą" wówczas i trzeba było się z nim liczyć. "Szycha" - kierownik jakiegoś tam oddziału w niewielkich zakładach. Ale, ale... Do Partii należał, jedynej wówczas i słusznej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie była przemoc stosowana przez tate po alkoholu i psychiczne znecanie sie przez mamę. Tato po sprawie i wyroku w zawiasach spokorniał. zmarł szybko na serce , zbyt młodo. mimo to wszystko był jedytna osoba na która mogłam liczyc i była tak naprawde za mną. . Nie mam zalu, nie ma we mnie jakiejs traumy, mam sczescliwy dom, i juz teraz tylko mame. Jest jak jest, najczesciej nie moge na nia liczyc bo pije, ale nauczyłam sie tego, wiem ze zdana jestesm na siebie...Jakos nie umiem sie nma nikogo obrazic na amen, u mnie zawszer jest druga szansa nie ma we mnie zawziewtosci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja pierdziele powinnam moich rodziców po nogach całować za moje dzieciństwo.To straszne co piszecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pokrzywdzona przez ojca
trudno uwierzyc, ze takie makabryczne dziecinstwo rodzice potrafia zgotowac swoim dzieciom. Przeczytalam wszystkie posty i wierze tylko dlatego ze sama mialam podobnie. Ojciec pil, bil matke a i nam z siostra sie dostalo. Ponizanie i wyzywanie na porzadku dziennym. Jedynie z czego sie cieszylam, to to ze przeprowadzilismy sie do wlasnego domu i bylo wiecej miejsca do chowania sie przed nacierajacym ojcem w amoku alkoholowym. Mielismy taka stara wielka szafe i tam z siostra sie chowalam, jakos te jego wielkie lapska i ptasi muzdzek nie podyktowal mu - otworz szafe, tam sa twoje przedmioty do treningu. Ohyda i okropienstwo. Matka starala sie jak mogla nas wychowac, nie mam do niejj zalu, pomaga mi przy dzieciach, mieszka z nami. Uwolnila sie od meza zabojcy! Ale pasem od niej dostawalam tez zazwyczajj jak przychodzila z wywiadowki. Moje zycie zmienilo sie jak mama wyjechala za granice, ja akurat konczylam technikum, spakkowalamm manataki ii przenioslam sie do Krakowa, poznalam ciekawych ludzi i tam zamieszkalam. Szkoda mi bylo tylko siostry bo musiala jeszcze skonczyc szkole. Ogolnie zycie nam sie ulzylo, mamy dobrych mezow, dzieci, a mama teraz cieszy sie wnuczetami. Stary choruje na jakiegos raka i mieszka sam w domu i wszyscy maja go w d..pie. My zalozylismy rodziny juz bedac w USA. Dodam, ze kiedy mama dolaczyla do nas przechodzila chemioterapie bo tez dostala raka, ojciec pytal jej sie czy juz zdechla. A teraz samm zdycha w samotnosci a mama jest z nami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Boże, to straszne, co wy tu piszecie, nie miałam pojęcia, że takie sytuacje są częste, tyle wpisów o biciu, znecaniu się, alkoholiźmie i innych strasznych rzeczach... ja tak nie miałam, miałam spokojny dom, rodzice sie nie kłócili, bogato nie było, ale biedy też nie, nikt mnie nigdy nie uderzył. Najbardziej przykre wspomnienia? zawsze miałam problemy z towarzystwem, z koleżankami, byłam w późnej podstawówce i gimnazjum prześladowana, załamałam się po tym, ale zawsze miałam problemy psychiczne, byłam nerwowa, zresztą do dzisiaj mam choć staram sie to ukrywać i nad tym panować. Przykre zawsze były dla mnie momenty gdy koleżanki się ode mnie odsuwały, wyszydzały mnie, mówiły, że mnie nie lubią, że jestem dziwna, nienormalna, czułam się wtedy taka bezwartościowa, zastanawiałam się co jest ze mną nie tak, skonczyło się to w liceum, od tamtego czasu jest juz trochę lepiej. Zawsze czułam, że nie mam tak naprawdę nikogo oprócz moich rodziców, którzy mnie kochają bo tak trzeba, a dla innych jestem nikim czyli nie można mnie kochać i lubić "za coś" za to jaka jestem, że jestem fajna, miła, interesująca itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja to się zastanawiam jakim cudem jest tutaj aż tyle wpisów o różnych tragediach rodzinnych, może tytuł przyciągnął, absolutnie nie mówię, że zmyślacie, ale jestem zwyczajnie w szoku. Mieszkam w zwykłym, nie zbyt dużym mieście, przeszłam przez różne szkoły, wychowywałam się w blokowisku, miałam koleżanki, które np. miały rodziców alkoholików, które bigały albo samopas, albo matka je cały czas goniła, darła się, ale znęcania się chyba nie było, albo miały ojca w więzieniu, rozwiedzionych rodziców, ale to byly wyjątki... większośc znajomych miała oboje rodziców, fajne domy, pomocnych a już w szkole średniej (przeciętna) w klasie wiedziałam, że praktycznie każdy ma fajna rodzinę, żadnej patologii (bez urazy, to nie wasza wina przecież) nie było, bo byliśmy zgrani, bywaliśmy u siebie, rodzice się angażowali, spotykali wspólnie itp. Ja też nie mogę narzekać, miałam super dom, świetnych rodziców. teraz tak sie zastanawiam czy to były tylko pozory, czy ktoś z moich znajomych miał takie piekło w domu i zwyczajnie się nie przyznawał a wszystko było skrzętnie tuszowane. Mimo, ze np. ślady pobicia są przecież widoczne. Jedyne co pamiętam patologicznego to - jeszcze w latach 90 i trochę później, imprezy rodzinne, gdzie alkohol lał się litrami , wszędzie dym od papierosów jak w melinie bo palili przy stole, podpici wujkowie ze sprośnymi tekstami. Nie lubiłam tego bardzo, gdy mój tata był wtedy pijany, potem część wracała do domu wieczorem, faceci spici jechali samochodami, wieźli swoje rodziny, małe dzieci, nikt nie reagował... mogło zdarzyć sie wiele tragedii, na szczeście nic takiego nie było, ale teraz jak sobie o tym pomyślę to mną wzdryga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do gościa z 16:39 Pytasz jak sobie z tym poradzić, ja pisałam tu wczoraj o molestowaniu przez ojca. Nie ma innej metody jeśli człowiek chce stanąć na nogi, jak iść do psychologa na terapię. Ja chodziłam kilka lat, teraz mam rodzinę, jestem szczęśliwa, ale jestem też uzależniona od seksu, oczywiście nikt o tym nie wie. Tak rozładowuje emocje, czasami muszę wdac się w romans. Mąż zna moją przeszłość ale nie ma pojęcia z czym się borykam. Chodzę na terapię. Walczę o siebie. Wyszłam oprócz tego na prostą, mam dobre życie teraz, dobra pracę, fajna rodzinę. Ale to tylko dzięki dobremu psychologowi. Także moim zdaniem bez tego się nie da. I to są lata ciężkiej pracy w gabinecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
02:40 - jak to jakim cudem jest tu tyle wpisów???!!! Bo tak wygląda ten posrany świat, bo rodzicami tak naprawdę powinni być tylko NIEKTORZY, bo jest przyzwolenie społeczne na chlanie i bicie dzieci itd. itp. A ty gdzie do tej pory żyłaś? Na Marsie? Welcome to the real World :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do gość 2 :40 bo tacy ludzie gdzie jest taka dysfunkcja potrafią się cudownie wybielać i ukrywać po mojej matce czy ojcu też byś powiedziała cud-miód a co ja przeszłam z nimi to Bóg tylko wie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zielone konwalie
gość dziś Najpiękniejsze wspomnienia mam z wakacji u dziadków, bo tam zawsze ktoś coś miłego mi powiedział - dziadkowie, ciotka, sąsiadka..." x Dokładnie tak samo miałam, wszystkie wakacje i ferie u babci czy u cioć, z dala od matki były najpiękniejsze! Tak jak piszesz, ciocie i babcia zawsze chwaliły, mówiły mi miłe rzeczy dzieki czemu choć przez chwilę mogłam się poczuć jak szczęśliwe dziecko. Pamiętałam jak kiedyś podsłyszałam rozmowę moich dwóch ciotek o mnie i mojej matce: co ta Baśka chce od Agatki? wiecznie ją wyzywa, krzyczy, no jak tak można! Ogólnie z calej rozmowy wywnioskowałam i zrozumiałam, że ja jestem grzecznym i spokojnym dzieckiem i wszystko ze mną ok, tylko coś jest nie tak z moją wiecznie niezadowoloną matką. Ulżyło mi, że ciocie stoją za mną murem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
witam, pisałam tu wczoraj o mojej matce po godz.14. przypomniała mi się sytuacja byliśmy z matka u mojej ciotki i kuzynów, miałam wtedy góra 6lat, jeszcze moj ojciec żył,ale nie mieszalismy z nim wtedy, no i była babcia mama mojej matki, u siedzimy przy stole,ja,babcia,kuzynka,i w kącie moja matka, i ja byłam tak bardzo glodna, ale naprawdę strasznie, a kuzynka jadła zupę pomidorowa(pamiętam jak by to było wczoraj) no i ja siedzę i patrze jak je, wkońcu kuzynka już nie mogła i spytała mnie czy ją chcm dojesc ucieszyłam się mimo że tej zupy było na dnie ze trzy łyżki, no i wzielam ta zupę i zaczynam jeść, i babcia zaczęła krzyczeć na ciotkę że mi nie dała zupy tylko że dojadam oo kuzynce, nikt nie zareagował, ja zupę ta zjadłam, i to był raz ten jak babcia w mojej obronie stanęła...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hanka457
Cos okropnego, czytajac to wszystko lzy naplywaja mi do oczu, wspolczuje wszystkim, ktorzy mieli takich rodzicow... nie do wyobrazenia, ze mozna tak potraktowac wlasne dzieci...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Najgorsze wspomnie nie: mama była w ósmym miesiącu ciąży, ojciec ją pobił paskiem. Urodziła kilka dni pózniej. To dzieck, mój brat, zmarło kilka dni pózniej. Po czterech latach mama znowu urodziła. Tej nocy ojciec się do mnie dobierał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam mnóstwo przykrych wspomnień z "dzieciństwa" i do dziś noszę w sercu ogromny żal do rodziców. Ale chyba najbardziej przykrym wspomnieniem, jakie wywarło na mnie wpływ i ostatecznie pogrążyło relację z moją matką był moment, gdy dostałam 1 raz okresu. W szkole-gimnazjum, przyjaciółka i moja wychowawczyni (!!!!) wyprzytulały mnie, wychowawczyni powiedziała, że pewnie mama weźmie mnie na lody uczćić to. Wróciłam do domu, siedziałam przy lekcjach, matka przyszła, mówię jej zawstydzona bo to był zawsze temat tabu w domu, a ona.... strzeliła mnie w twarz z dzikim, głupkowatym usmieszkiem, że "tak się robi" :( Siostra starsza o 2 lata w takiej sytuacji dostała kasę, lody i wolny od sprzątania weekend. Nie muszę chyba komentować? Do dziś dnia matka nie rozumie, czemu jej się nie zwierzam, czemu nie mówię itp, mimo że sama już jestem matką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×