Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Najbardziej przykre wspomnienie z waszego dzieciństwa

Polecane posty

Gość gość
Moje dzieciństwo było bez alkoholu i systematycznego bicia Ale przepełnione przemocą psychiczną ze strony ojca i tyrana i wieczne poczucie samotności. Wychowałam się w bogatej rodzinie, jestem jedynaczka. Mój ojciec od najmłodszych lat wrzeszczal po mnie bez powodu, ciągle powtarzał mi ze do niczego w życiu nie dojadę, że jestem beZnadziejna i się mnie wstydzi. Moja matka zawsze siedziała cicho bała się ojca. Ojciec nie bił mnie kablem czy pasem. Wystarczyła ręką A że to wielki i silny facet ślady było widać. Nigdy ani od ojca ani od matki nie usłyszałam ze mnie kochają, nigdy nie przytulali ciągle tylko czegoś ode mnie wymagali i krytykowali. Matka zawsze chwalili się mną przed koleżankami jakie to nie mamy wspaniałe relacje, ze jesteśmy jak przyjaciółki. A tak naprawdę to nigdy się nie zwierzalam i absolutnie nic o mnie nie wiedziała. Pamiętam codzienny strach przed ojcem. Że znowu przyjdzie z pracy i będzie z czegoś nie zadowolony. Co bym nie zrobiła to i tak będzie źle i ten ciągły krzyk. Krzyk. Krzyk i poniżanie. Pomimo tego ze mieli pieniądze chodziłam w jednych spodniach, jedna kurtka kilka lat. Jedne buty. Wszystko było wyrzucane dopiero wtedy gdy się już rozpadło i nie dało się tego naprawić. Nigdy nie odstawiłam kieszonkowego nawet jako nastolatka. Czasem udało mi się ukrasc jakieś pieniądze żeby mieć na lody z kolezkami czy kino. Pracuje od 15 roku życia żeby mieć na swoje potrzeby. Jako kilkuletnie dziecko zostawiłam już sama w domu bo rodzice szli na imprezę. Gdy byłam już starsza sami wyganiali mnie z domu żeby ich goście mogli spać w moim łóżku. Skończyłam studia dostałam od razu prace i tak mój ojciec uważał ze jedynie do czego się nadaje to do rozkładania towaru w sklepie. Gdy dowiedzieli się ze biorę psychotropy ojciec uznał ze to przez to ze jestem taka beZnadziejna oczywiście nie widzi swojej winy. Teraz mam 26 lat. Mieszkam z rodZicami na jednym osiedlu. Mieszkam sama z synem. Widzimy się bardzo rzadko czasem mi przy dziecku pomogą jak mam nocną zmianę przez weekend. A tak to nie mamy w ogóle kontaktu. Rodzice nic nie wiedzą o moim życiu. Co robię, co lubię. Ojciec oczywiście mbie ciągle krytykuje jaką to jestem beZnadziejna matka. Za 5 miesięcy wraca mój narzeczony więc wtedy już nie będę potrzebowała pomocy i urwe zupełnie kontakt

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Aaa zapomniałam powiedzieć ze od 10 roku życia rodzice regularnie się zdradzali. Ojciec miał swoją lale do której zawsze jeździliśmy przez tydzień gdy mama była w pracy i nawet nie kryli się przede mną ze swoimi uczuciami. Mama znowu przyprowadzala swojego fagasa do domu gdy nie było ojca. Matka bardziej się czaila Ale i tak wszystko widziałam bleee przez ojca już jako dziecko miałam nerwicę żołądka która uznał jako moja fanaberie co doprowadziło do wrzodow

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to nie rodzice ! to chore piep/szone pustaki jak ktoś wyżej napisał !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak byłem m 6 klasie a brat w 5 to były modne wąskie spodnie w podłużne paski. Nie było takich możliwości kupienia jak dziś. Wyprosiliśmy rodziców aby nam takie uszyli. Poszliśmy z mamą do ojca kolegi mojego młodszego brata, krawca, prywaciarza, który szył spodnie w sąsiednim bloku. Ten wziął miarę i kazał przyjść za kilka dni do przymiarki. Znów poszliśmy z mamą. Krawiec kazał nam zdjąć spodnie i przymierzyć te które uszył. Gdy brat zdjął spodnie, dzieci krawca zaczęły się podśmiewać, że chodzi w rajstopach. Ja czerwony jak burak na chwilę się wstrzymałem ze zdjęciem spodni bo też miałem na sobie rajstopy. Ale nie miałem innego wyjścia i też za chwilę pokazałem się w rajstopach. Następnego dnia kolega brata rozpowiedział w szkole, że chodzimy w rajstopach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przykro ze na świecie jest tyle rodzin patologicznych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja miałem podobne doświadczenia jako dziecko. Przyszło mi mierzyć spodnie u krawca na drugi dzień po laniu. Ślady od sznura były widoczne spod majtek na tyłku i na nogach. Krawiec z uśmiechem zapytał co takiego przeskrobałem, na co mama ze szczegółami opowiedziała jak wyglądało moje lanie. Całą rozmowę słyszała żona krawca oraz jego córka młodsza ode mnie. Obciach na całego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tak troche z innej perspektywy. Dla mnie najbardziej przykre byly czasy podstawowki w klasach 1-6. Mialam takie dwie pseudo kolezanki ktore znecaly sie nade mna psychicznie. Bylo popychanie, szarpanie za ubrania jak psa, wyzywanie od grubasow, wyrzucanie mojego plecaka do toalety, zaciaganie mnie po lekcjach zebym szla z nimi za jakies budynki gdzie mnie szykanowaly. I ten terror stosowaly juz 7-letnie dziewczynki!!! Bardzo sie balam, bylam zastraszona, nie chcialo mi sie zyc. Rodzice byli spoko, nie bili mnie ani nie pili. Ale gdy im opowiedzialam o moich problemach to troche to zbagatelizowali, mowilo zebym nie byla taka ciotka i zebym sie nie dala. Juz wiecej im sie nie zwierzylam z tego:-( Pozniej jak zaczelam prace i bylam nowa to pracownicy pomiatali mna jak psem.Teraz mam luz i mam normalna prace. Ale doszlo do tego ze teraz jako 25 latka mam fobie spoleczna, cierpie na erytrofobie, przejmuje sie opinia innych, nie potrafie sie z nikim zaprzyjaznic, kazde przykre slowo od kogos biore sobie do serca, zawsze robie tak zeby inni byli zadowoleni nawet moim kosztem, nie potrafie podejmowac sama decyzji. Mam poczucie ze jestem nikim, mam kompleksy i jestem chorobliwie niesmiala. Na szczescie spotkalam mezczyzne ktory mnie pokochal taka jaka jestem:-) Mimo ze jestem naprawde brzydka, mam lekka nadwage, buzie czerwona jak burak i mam naprawde duzo defektow. To naprawde mile uslyszec od kogos: kocham Cie taka jaka jestes, nie chce zebys sie zmieniala

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Debilka biła i opowiada jak to by było normalne a dziecko cierpi . I pewnie się śmiała z krawcen z ciebie. A za co cię pobiła ????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja w szkole podstawowej byłam ofiarą przemocy. Bili i wyzywali mnie wszyscy koledzy z klasy, taka banda chuliganów. Najgorsze, ze wyśmiewali się z mojego nazwiska, a inna kolezanka z klasy o tym samym imieniu i podobnym nazwisku nigdy nie była u nich obiektem drwin. Niestety nie byliśmy w latach 80-siątych również zamożni i moja mama dziwnie mnie ubierala. Np. rajstopy nie pasowaly do spódnicy, wlosy miałam często tłuste, kilka razy miałam wszy.Pamietam, ze zamiast papieru toaletowego były gazety w WC.Moj brat zamiast tetrowych pieluch nosil jakies szmaty w majtkach, niestety tak było... Jak jezdzilam do cioci, to uwielbiałam ogladac kosmetyki w jej łazience. U nas było tylko mydlo i szampon. Wiem, ze to takie były czasy, ale do dziś mam manie na kosmetyki, mam wszystkiego mnóstwo.Moja mama miała taka kolezanka, co ciagle nabijala się ze mnie, ze mam krzywe nogi i żeby, kompleksy miałam chyba do trzydziestki. Minelo mi jak poznałam mojego meza i mam dzieci, co najdziwniejsze jak dziś oglądam fotki z dzieciństwa czy jak miałam 20 lat, to widze piekna dzieczynka i kobieta. Dzis tez wyglądam dobrze i się podobam. Moi rodzice się kilka lat temu wybudowali, to jest wręcz willa z pięknym ogrodem, los im się odmienil. A moja ciocia jest dziś przeciętnym obywatelem i dziś moi rodzice jej pomagają, teraz ona nie ma tego o czym, ja kiedyś marzyłam. A koledzy z podstawówki na pewno dziś mogą zawiesić na mnie tylko oko, pewnie się wstydzą tego co mi robili, ale czasu nie cofna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asdsas
Moje dzieciństwo nie było tak traumatyczne, jak w/w opisujecie, aż łzy mi ciekną po policzkach, jak czytam, ile cierpienia Was spotkało i to od najbliższych, od których powinniście otrzymać dużo miłości.. Mieszkałam z babcią, dziadkiem, bratem i mamą-tata był wiecznie za granicą, rzadko przyjeżdżał. Dziadek piastował wysokie stanowisku, kazdy mu się kłaniał w pas, oprócz tego zgotował swojej żonie i dzieciom koszmar. Pił, bił.. Babcia-katoliczka, nie rozwiodła się z nim, bo nie wypadało, przez ponad 20 lat mieszkali w osobnych pokojach.Dziadek chlał nadał, grywał w karty i dużo palił. Zawsze, jak ktoś do mnie przychodził, to wychodził z pokoju, a za nim chmara dymu, a on w starej piżamie..dostawałam od niego zawsze stare landrynki, których już nie umiał pogryźć i masę wstydu... Babcia-dobry człowiek, wielu osobom w życiu pomogła, kochała wnuki, z wyjatkiem mnie. Zawsze byłam tą gorszą. Wychowywała mnie, bo mama kolejna karierowiczka, wielka pani urzędnik była bardzo dobrym pracownikiem i mimo państwowej posady nigdy nie mogła wziąć wolnego, nawet jak chora prosiłam ją o to. Mama-zimna kobieta dbajaca jedynie o to, bysmy ładnie wyglądali i faktycznie z bratem byliśmy zawsze najlepiej ubrani, a do jedzenia zawsze było byle co. Babcia lepiła nam kanapki z wędliną, nigdy z pomidorem, czy ogórkiem, na obiad ziemniaki ze śmietaną ( które z resztą bardzo lubię i to g0wniane przyzwyczajenie pozostało), zacierkę na kościach, a w niedzielę mamusia smażyła schabowe. Nie zaznałam nigdy miłości, zawsze czułam się niepotrzebna i przez nikogo nie kochana, ot tak ubrać i dać żreć-przecież o tym marzy nie jedno dziecko. Nigdy mnie nie pochwalono, nie okazano miłości, byłam hodowana. Brat był tym lepszym, co zdobywał różne nagrody, ja byłam tą głupszą, nad którą nie warto było się pochylać. Mama do dziś twierdzi, że to taka była, to wina dziadka, bo ma stwierdzony zespół DDA, a ja się pytam, co to ma do rzeczy? Ja mojemu dziecku nie mam problemu z okazaniem miłości, pochwaleniem, powiedzeniem, że kocham je ponad życie, nie jestem zimną rybą.. Ojciec-wyhodowany przez swoich psychicznych rodziców w biedzie i ubóstwie, jak wpadał do domu (mocno go wyczekiwałam), to wręczał prezenty, po czym biegł do swojej rąbnietej matki, potem przez pierwszy tydzień się witaał, a drugi zeeegnał i z matką się szarpał w przedpokoju, bo prosiła, by nie wychodził. Ona go bardzo kochała, a on jej nie, my byliśmy przeszkodą w ich związków, bo brakowało pieniedzy i mama musiała wyrywać mu z gardła kasę na nowy ciuch i kefir do ziemniaków.. Bardzo lubiłam chodzić do sąsiadki, ciepłej, fantastycznej kobiety, która mimo, że ciężko pracowała poświecała czas 3 dzieci. Święta-moja matka urobiona po uszy, wyklina bo jej ciasto nie wyszło (jak się serca w to nie włożyło, to nie ma się, co dziwić), wcurwiona, że musi! to wszystko szykować zawsze wprowadziła taką atmosferę, ze płakać się chciało..U sąsiadki wypieki takie, że hej, ona taka szczęśliwa do nocy piekła i cieszyła się, że ma komu.. Już chyba wolałabym tę fizyczną przemoc, choć i ją znam, bo ojciec jak czasem zawitał, to lubił łapę podnieść, a raz to nawet krzesło rozwalił na mojej głowie..Ja go zapraszałam na święta, to stawiał warunek, by matki ni było, ale i tak wolał spędzić je ze swoim upośledzonym kuzynem, którego nikt nie odwiedza, także brał go na kilka dni do siebie z DPSu i serwował gęś.. Niedawno powiedział mi, że nie może się nami pochwalić przed kumplami, oni opowiadają o dzieciach, a on nie ma co..Powiedziałam dość. Miesiąc temu, jak wyjeżdżałam, to zadzwoniłam do niego i się z nim pożegnałam, ma swoich braci, ich dzieci z którymi ma lepszy kontakt, niż z nami, to niech z nimi się integruje i z chorym kuzynem. Mama mimo tego, że nadal nie umie powiedzieć, że kocha, próbuje nareperować nasze relację, tylko że ja już tego nie potrzebuję, potrzebowałam miłości i ciepła, jako dziecko, dziś dostaje to od męża i córki. Moze kiedyś ją ściągnę do siebie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mi nie pozwalali być zębów rodzice wyzywali mnie jak mylam w szkole od dentystki dostaliśmy pastę i szczoteczki. Stan moich zębów jest tragiczny jem tylko po jednej stronie bo reszty nie mam. A tata ma wszystkie i ma czym gryźć żre jak świnka nimi całe życie spaslak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Matka miala nas 5. Najstarszy brat nie wiem skad on bo ojciec zrobil i uciekl. Ja i moje 2 siostry mialysmy normalnego ojca z normalna rodzina. Podobno latal za matka ciagle sie staral a ona idiotka ciagle sie awanturowala z nim. Niestety mial wypadek i umarl. Mamusia znalazla sobie kolejnego fajfusa jak to mowia rozlozyla nogi urodzila piate dziecko i dalej klepala biede bo tamten ja odrazu zostawil. Ale pamietam ze zawsze placil alimenty. Kilka lat pozniej znalazla sobie znow nowego fajfusa. Dzieki bogu zachorowala zaraz by pewnie urodzila 6 dziecko.. Byla taka bieda ze masakra. My mialysmy rente po ojcu ale ona faworyzowala swojego pierwszego synusia. Kupowala mu buty za 300 zl za nasza rente. My nie mialysmy co jesc w czym chodzic ale co tam... Najbardziej szkoda mi tego najmlodszego brata. Mamusia zmarla. Braciszek najstarszy dostal mieszkanie ktore puscil z dymem. Teraz to narkoman, ktory jest kryminalista i siedzi w wiezieniu. Ja i moje siostry trafilysmy do domu dziecka ale zaraz zabrala nas nasza babcia. Najmlodszy trafil do ojca ktory go bil. Trafil do jakiejs rodziny zastepczej potem adopcji. Nie wiem co sie z nim stalo. Nienawidze swojej matki. Dziekuje bogu ze umarla ze kolejnemu dziecku nie dano jej zrobic krzywdy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asdsas
Goś 23.18 próbowałaś odnaleźć brata?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozwód rodziców w wieku siedmiu lat, bicie skorzanym paskiem, którego sprzaczka wydawała charakterystyczny dźwięk. (kiedyś matka wyciągnęła go z szafy jak byłam dorosła i spytala czy chce ten pas). Wyzywanie mnie od nieukow w podstawówce( powiedziała, że jestem najgorsza w klasie). Czekanie na ojca w oknie, ale on nie przychodził czasami.. Kiedyś spadlam z parapetu bo tak długo go wypatrywalam. Widok ojca z kochanka i zazdrość o niego. Faworyzowanie mnie i siostry przez matkę i jej koleżanki. Poniżenie przez dzieciaki w szkole. Kiedyś napluli do butelki, wylali mi to na głowę, kazali zjeść liscia, narysowali mi penisa na policzku, musiałam wdychac ich papierosowy dym. Kiedy opowiedzialam to matce , stanęła za mną i płakała całą noc, zgłosiła sprawę na policję. Pamiętam też jak babka całe dzieciństwo mówiła, że ojciec mnie nie kocha a matka woli siostrę, dziś rodzice się zmienili. Kocham ich bardzo ojca bardziej niż siebie , sama nie wiem czemu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moje są takie ze tata z babcia wszystkich wykańczaniu psychicznie w domu. Do dziś mam problemy ze sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A moje wspomnienia najgorsze to moje choroby w dzieciństwie.Moja mama była pielegniarka i w dodatku była przewrażliwiona ma punkcie chorób.Byle jaka gorączka od razu była przychodnia,lekarz i leki których nie znosiłam.Do dzisiaj pamietam jak mama sadzała mnie na kolanach u ojca i siła podawała leki,jak o tym myśle to nawet teraz mam dreszcze.Jak ich nie chciałam brać to jeszcze dostawałam Lanie a potem zastrzyki i to wszystko niby z miłości :ODo dzisiaj jak mam isc do lekarza to sie cała trzęsę,a jestem prawie 30 letnia kobieta.Dlatego jak czytam tutaj ze ktoś podaje dziecku siła leki to mnie trafia bo większość tych matek nie zdaje sobie sprawy jaka krzywdę dziecku tym robią i jak to sie odbija na psychice.Zastanowcie sie drogie mamusie,czy siła wciskanie dziecku leków to takie dla nich dobro!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
23.58 Probowalismy, kiedys sie udalo jak jeszcze bylismy dziecmi. Poinformowano nas jednak, ze nie mamy prawa utrzymywac konraktu. Teraz odnalezlismy brata przez slynnego fb. Dziwnie sie zachowuje, ma straszny dystans do nas. Rozdzielono nas gdy mial 6 lat, nie wiem ale chyba naopowiadali mu nie wiadomo co o nas. Tak jakby nie chcial a czasami chcial miec kontakt...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
o rany...............

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość z 19.28 powiedz jak podać np. 3 latkowi lekarstwo jak za żadne skarby swiata nie chce wziąć ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moje są takie na wsi był brud smrud picie bicie. Patologia. Były wyzwiska od rodziców bicie szarpanie itp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I to że trzeba było w nocy uciekać od pijakow i spać w kszakach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Najgorsze? Jak mój ojciec sprawiał mi lanie za "pyskowanie". To było każde zadane pytanie, właściwie, jeżeli wydawał polecenie, powinnam w ogóle nie odzywać się, nie patrzeć na niego, nie komentować, nie uśmiechać się, nie robić tego zbyt leniwie, nie wzruszać ramionami... Jako dziecko obrywałam nie raz, ręką, pasem, kilka razy kablem. Ale jako nastolatka byłam regularnie prana po twarzy, wiecie, tak raz z jednej, raz z drugiej strony. Nie dość że bolało jak diabli, to upokarzało jak mało co. Czułam się po tym zgnojona totalnie. Bo krzywo, bez pokory popatrzyłam. Bo w niewłaściwym tonie zadałam pytanie. Dzisiaj dziwi mnie wybiórcza pamięć rodziny, ojciec nieraz na rodzinnych spotkaniach komentował że "jego ojciec bił dzieci, on postanowił że swoich bić nie będzie". Kiedyś, nie przy rodzinie, wypomniałam mu to jego bicie- stwierdził że jestem przewrażliwiona, skoro "kilka policzków" nie tak załamywało. Wiem, to nie było katowanie, na palcach mogę policzyć kiedy chodziłam z siniakami. Ale jednak... Najgorsze było jak taka sytuacja miała miejsce na podwórku albo przy gościach, słyszałam "idź do pokoju i czekaj na mnie" i siedziałam tam wiedząc że czeka mnie bicie. Najgorsze że też jestem nerwusem, a mój synek daje popalić ostro. Ale za każdym razem jak myślę "dać mu w tyłek i się uspokoi" przypominam sobie swojego ojca. Nigdy nie pozwolę na to żeby moje dziecko tak się czuło. A najgorsze że mój ojciec nie jest zły, tak naprawdę. On po prostu miał wpojony głęboki szacunek dla starszych i wierzył że ma prawo domagać się tego. Ograniczony w pewien sposób i tyle. Kochał nas bardzo i zaharowywał się dla nas, tyle wiem, przeżywał kiedy któreś z nas miało wypadek, chorowało... po prostu uważał że to jedyna (nie znał innej) metoda "wyprowadzenia nas na ludzi". Dorosłam, swoje zrozumiałam, ale co we mnie zostało, to inna sprawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pamiętam wiecznie zła matkę która lala mnie drewniana łyżka kuchenna tak mocno, że nie mogłam siadać. Jak biła mnie po głowie i w twarz kiedy byłam mała i coś tam zrobiłam nie tak. Jak mówiła, że powinnam zdechnac bo tylko w koszta ja wpedzam, że jestem kurwa i suka.Jak dostałam na komunie w twarz przy rodzinie bo chciałam ciastko ukoić sobie, jak spuscila mi rybkę w kiblu bo w szkole dostałam zła ocenę, mogę tak do rana wymieniać. Ojciec był ok, od niego nigdy nie dostałam lania, ale matka mnie gnojila z nich dwoje. Teraz sama jestem matką i swoją niunie mimo że ma 7 lat po stopkach potrafię całować :) nigdy jej nie uderze.. a matka gra teraz dobra babcie i chce żebym juz nie wracała do tego, ale ja zawsze będę pamiętać jak mi zniszczyła całe dzieciństwo i nigdy jej tego nie wybacze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
UP

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość secret09
Ja ogolnie wspominam milo dzieciństwo oprocz jednej rzeczy , mianowicie moja matka dużo pracowala , wiecznie jej nie było w domu. Pamietam jak przychodziłam ze szkoły nigdy obiadu cieplego ( nie mowic o tym , ze sniadania tez nie jadlam) nie było zostawiala mi tylko kase na cos do jedzenia , to ja jak to dziecko kupowałam jakies dziadostwo (paczek, drozdzowka a czasem same cukierki). W domu wiecznie zimno i ojciec który był już wtedy na wcześniejszej emeryturze stojący w oknie i czekający na nia az przyjdzie. Zawsze najbardziej doskiweralo mi , ze matki nie było, to było najgorsze. mIMo, ze kiedy tak dużo pracowala chodziłam ubrana jak lalka - dzieci mi zazdroscily wszystkiego a ja zazdroscilam biednej koleżance , ze jej mam jej szykuje cieple sniadanie, kanapki do szkoly, chodzi na wywiadówki, dba o nia a nie tak jak ja wiecznie sama i zdana na siebie. Chociaz to ostatnie procentowało bo bylam zawsze bardziej zaradna i ogarnieta niż większość ale czy to było warte tej ceny... Mysle , ze nie. Teraz mam swoje dzieci i nie pracuje bo staram się nimi zajmować najlepiej jak mogę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mnie i brata matka tresowała jak zwierzęta w cyrku-ojciec zmarł,matka została z nami sama i wiecznie wrzeszczała że powinna była te cholerne bękarty wyskrobać a nie rodzić,znęcała się psychicznie i fizycznie-w domu był nawet taki specjalny przyrząd do bicia-jej autorskiego pomysłu,nie żaden kabel czy pasek ,ale coś znacznie gorszego,powinna to opatentować jako wynalazek:-(...na sam widok moczyłam się ze strachu-na szczęście dostałam tym ze 2-3 razy, ale mój brat był bity znacznie częściej:-(...do tego słowna agresja-wyzwiska,upokarzanie,jej prostackie zachowanie za które nie raz się wstydziliśmy...jako dziecko i pózniej dorastająca już panienka często słyszałam od ludzi że współczują mi i bratu takiej niezrównoważonej matki...myślę ,że teraz ,w obecnych czasach odebrano by jej dzieci i umieszczono w jakiejś rodzinie zastępczej...wtedy,niby sporo osób wiedziało jak jest ,ale nikt nigdy nie reagował,otaczała nas próżnia-rodzina ze strony ojca i nawet bliska rodzina ze strony matki(tzn.jej własna matka a moja babcia,młodsza siostra i brat) woleli zerwać kontakt,nie wiedzieć co się dzieje...od wczesnych lat w szkole podstawowej miałam potężne problemy-byłam skrajnie zerwicowana,potrafiłam posikać się ze strachu wywołana do odpowiedzi,jąkałam się,spałam na lekcjach ponieważ bałam się zasypiać w nocy w domu-dlatego że matka mnie straszyła albo udawała ,że nie żyje-podała na łóżko,symulowała duszenie albo wstrzymywała oddech i po prostu udawała że nie żyje żeby mnie wystraszyć...w szkole musieli się jednak trochę zainteresować że coś jest nie tak i prawdopodobnie naciskali na matkę więc pojechała ze mną do lekarza-skończyło się na tym, że lekarz zasugerował by to ona jak najszybciej zaczęła się leczyć,że ma poważne zaburzenia...pamiętam ,że matka strasznie tego lekarza zwyzywała,kolejnej wizyty oczywiście nie było...matka potrafiła mnie zostawić w nocy na dwudziestostopniowym mrozie na ulicy i sama wracała do ciepłego domu-miałam wtedy kilka lat-byłam na tyle duża że umiałam podać jak się nazywam i gdzie mieszkam-szczęscie że tamtej zimowej nocy jakaś kobieta wracajaca z drugiej zmiany po pracy zainteresowała się płaczącym dzieckiem i odprowadziła mnie wtedy do domu-pamiętam jak uciekała w dół po schodach a matka za nią wrzeszczała że niepotrzebnie się wtrąca w nie swoje sprawy i trzeba było "tego bachora" zostawić tam na ulicy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Lzy sie cisna do oczu jak to czytam :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×