Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Znajomość z bonusem?

Polecane posty

Gość gość

Ostatnio zastanawiałam się czy by nie spróbować takiej znajomości bez zobowiązań.Nie mam teraz nikogo i prawdę mówiąc nie wiem jak długo to potrwa. A brakuje mi czułości, bliskości, pocałunków, dotyku. Tego, czego każdemu singlowi zresztą. Nigdy wcześniej nie podejrzewałam się o to,żeby zacząć taką znajomość opartą na pożądaniu, samej namiętności.Nie mam pojęcia jak to funkcjonuje, jak zachowują się wobec siebie dwie takie osoby już po fakcie, za każdym razem. Czy możliwe jest,żeby jednego dnia kochać się ze sobą całą noc, a następnego wyjść po wszystkim bez żądnych sentymentów i zająć swoimi sprawami. Da się tak nie angażować w znajomość,nie poczuć nic? Czy raczej na dłuższą metę to się nie udaje...Chciałabym spróbować takiej relacji, takiej zwykłej cielesnej przyjemności,bez zastanawiania się właśnie nad drugą osobą, przejmowania nią. ale boję się, że albo ja się zakocham albo ów chłopak. Co sądzicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Prędzej ty się zakochasz niż ten facet - mężczyżni dzielą nas na te które się kocha i z którymi zakłada rodziny oraz na takie które się tylko piep*rzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z tymi które się kocha zakłada się rodziny. Tak to jest. Jeśli potrafisz się tulić do kogoś bez uczucia...to bardzo ograniczone, namiastka. Seks bez uczuć wyższych jest biedny, słaby. Oddasz siebie za nic, będziesz tania. Ale jeśli tak chcesz się czuć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kiedyś też chciałam spróbować seksu bez zobowiązań, ale po pierwsze - bałam się co ludzie o mnie powiedzą, po drugie nawet nie miałam z kim pójść do łóżka. Później trochę dorosłam, niby zmądrzałam i już nie myślałam o takiej znajomości. Aż do momentu wypadu ze znajomymi pod namioty. Wiadomo, rozmowy, alkohol, a w namiocie już głowy się nie miało. I stało się, przespałam się z kolegą. Nie wiem, czy na początku żałowałam. Wiedziałam, że jego podejście jest czysto fizyczne, nie chodziło o żaden związek. Kolejny raz ja zainicjowałam i tak ciągnęło się przez jakieś 3 miesiące. Nie żałuję, uważam, że było bardzo dobrze. Miałam kogoś, do kogo mogłam się przytulić, kto zadowalał mnie w łóżku i z którym przespałam całą noc, a nie zbierałam się od razu po seksie. Mieliśmy ustalone, że do niczego to nie ma prowadzić, to tylko czysty układ. I tak było, chociaż nie ukrywam, że tak całkowicie bez uczuć nie da się do tego podchodzić. Bo trochę byłam zazdrosna, jak wiedziałam, że on się z kimś spotyka :) A teraz minęło trochę lat, mam partnera, z którym nie jestem do końca szczęśliwa i te wspomnienie o tym, co było kiedyś wraca... Zwłaszcza, że wiem, że kolega chętnie wróciłby do tego układu. Eh, życie nie jest proste.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×