Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Jednym z powodów dla których nie chcę mieć rodziny jest fakt, że

Polecane posty

Gość gość
Ja cię rozumiem. Wszystko co mówisz. Ale twoje obawy sa ńiesluszne. Zarabiasz dobrze, do tego druga pensja. Kasy by starczyło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja nie jestem zbawicielem i być nie chcę. A co do teorii o pozostawieniu przez męża. Mając dziecko też może Cię zostawić. A dzieci dla siebie nie masz. Sorry, ale takie gadki o tym jakim potencjalnym s*********m jest mąż, są patetyczne i podważaja sens ślubu. Kryzys związków swoją drogą. To aby kolejna para kaloszy. jak mam mieć faceta, co nastawia sie na rozwód, co o nim od razu rozmawia, który trzyma mnie na dystans, bo przeciez moge zdradzić i w ogóle obca ze mnie baba w gruncie rzeczy, to ja wolę nie mieć. Ale samotności się boję. Jednak najprawdopodobniej będzie to moja cena do uregulowania za życie wolne od strachu przegrania odpowiedzialności rodzcielskiej i małżeńskiej. Wg badań, jakie kieyds przeprowadzono, ponad 90% matek i zon przyznaje, że codziennie czują napięcie i stres. Potem na wieczór myślą sobie, że jednak warto, bo dziecko wynagradza, ALE po wieczorze nadchodzi znowu dzień i walkę trzeba toczyć od nowa. Show must go on.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
przy dziecku jest dużo nagłych wydatkówl, pracę można też stracic i wtedy co? wegetacja? Trzeba nażyć się zanim się ma dzieck, nakupować sukienek, bo potem można WOLEĆ dac dziecku. ALbo nie móc kupić nawet jemu;-( Co z tego, że zarabiam dobrze? Po urodzeniu czasem traci się pracę, nie wiedizałeś????;-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Praca na czas określony. A jak się zdrowie straci w wyniku czegokolwiek? Zostaje ograniczona sprawność i zobowiązania. Ja dla 10 lat starości nie będę rezygnowala z całej młodości i produktywnych lat życia. Sorry, tylko, by przez 10 lat miał się mną kto na starość opiekowac? Życie, prawdziwe życie, to to co dzieje się zanim człowiek się zestarzeje. Czemu 40-50 lat zycia w pełni sił jest drugorzędne wobec kilku lat jak człowiek ma 70tkę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poz atym nie wiem czy ingerencja w naturę jest taka dobra. Kiedyś ludzie umierali szybciej i nikt nie dyskutował o żadnym opiekowaniu się dziećmi i wnukami i rodzicami na raz. A teraz nawet 80latków co jedną nogą są już tam reanimuje się i nie daje umrzeć w spokoju. Ładuje się w leki i przewija na zmianę z dzieckiem. To mnie też przeraża. Moi rodzice z****** sobie życie, będe musiała im pomóc. Jak do tego dojdzie dziecko, to koncept mnie samej, mojego jestestwa przestanie istnieć, a małżeństwo przeobrazi się w zwykłą instytucję, a wtedy łatwo o jego rozpad i wtedy człowiek zostaje z ręką w nocniku z gównem. Jak mają się dziać tragedie, to lepiej nie mieć zobowiązań. Wtedy mniej zmartwień i mniej ofiar.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dlaczego z nikim nie mogę o tym porozmawiac?;-(( chciałabym! nie wiadomo o czym mówić na tym forum;-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gdybym nie miala rodziny to umarlabym ze zgryzoty chyba . Nie rozumiem jak mozna z wlasnej woli skazywac sie na samotnośc .Co za szczyt glupoty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Istnieje jeszcze samotność w związku. Będąc sama, wiem, że mogę spodziewac się samotności, Będąc w związku z dziećmi, można spodziewać się wsparcia. Kogo boli bardziej brak wsparcia/ Tego, kto spodziewa się , że będzie sam, czy tego, kto się nie spodziewa? A np. kobieta, która się narodziła i zrezygnowała z wielu dla rodziny i tak musi zmierzyć się ze swiadomoscią, że mąż będzie jej pomocą na tyle na ile dziecko pozwala. Wraca z pracy mąż i wita się z dziećmi najpierw, za nimi bardziej tęskni i żone podgłodzi, byle lepsze kąski oddać dzieciom. Nie jest ważna rodzina jako całość, tylko dzieci. Jak w księdze dżungli...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a jakich masz teściów? Mąż musząc wybierać, jets bardziej lojalny wobec ciebie i dzieci czy wobec rodziców?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niech każdy żyje według własnego sumienia i własnych wartości. NIE MA uniwersalnych rozwiązań. Niech to będzie puentą do tego tematu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myślę, że to dobra puenta. Niestety, ale miłośc między ludzmi to taka miłość za coś, oparta na warunkach i wyuczona. A zatem nie jest to miłość perawdziwa...bardziej coś umownego, tak sądzę. Ludzie dzieci umieją kochać tylko, czasem patologicznie, toksycznie, czasem paradoksalnie tak je kochaja, ale ojcu utrudniają kontakty albo nie dają się usamodzielnić. Sorry, nie chcę nikogo prowokowac, ale niestety rodzina, mimo, że sama z tej jednostki się wywodze, nie jest dla mnie wartością. Samotność nie jest ani trochę super, ale nie wierzę Wam. Śpiewacie o rodzinie a zaraz jesteście zazdorsne o synową. Śpiewacie o wartości rodziny, a zaraz potem tworzycie w jej obrębie pododdziały obsadzając numer 1 i numer 2, jedną osobę kochając bardziej, inna mniej. Nie liczy się rodzina jako całosc, lecz dzieci. Boję się drogi, jaką obieram, ale summa summarum przeraża mnie ona mniej niż założenie rodziny. Jak słysze o ciążach i slubach, nie zazdroszczę ludziom, wbrew temu co się komukolwiek wydaje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do pierwszego postu - nie wiem, dlaczego uwazasz,ze malzenstwo i rodzina az tak bardzo zmienia diete, rozliczenia itd. Chyba kazdy rozsadny czlowiek stara sie odzywiac w miare zdrowo i sensownie gospodarpwac kasą. Dlaczego uwazasz,ze sama masz jesc byle co, dopiero rodzine trzeba karmic dobrze? Pomijajac to, ze maz sie moze rozwnie dobrze wykarmic sam a moze i tobie ugotowac? No a kasa na to tez jest wieksza, wiadomo, ze wiecej sie wydaje na pojedyncza osobe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja myślę, że dziecko nie wzbogaca człowieka o dodatkową wartość, lecz właśnie redukuje jego wartości. Ludzie czasem oddaja psa, więc przestają być odpowiedzialni, zaniedbują związek, lub schodzi on na drugi plan, a potem na s lubie swego dziecka życzą mu wielkiej miłości, a przecież jak się wnuki urodzą, to będzie powtórka z rozrywki!!! Pomijam fakt, że wielu ludzi bardziej kocha wnuki od własnych dzieci, więc co tu się dziwic ludziom, że męża/zonę kochają mniej od dziecka. Praca staje się tylko pracą, a zdrowie można lekko zaniedbać. Kobiety przecież nie martwią się jak sie wymęczą, jak się wypłuczą z witamin w imię dziecka, ile dni nie prześpią, preciez jets słynne matczyne powiedzenie: to nic...zdrowie męża tym bardziej, przecież ma pracować na rodzinę, na świętą unię matki z dzieckiem, akceptować, ze jest taką satelitką. Nagle uświadamiają sobie ludzie, że maż to nie rodzina, lecz obca osoba, którą w razie czego się zmieni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dlaczego uwazasz,ze sama masz jesc byle co, dopiero rodzine trzeba karmic dobrze? xxx bo tak jest, że ludzie oddają lepsze rzeczy dzieciom, a sami jedzą byle co, a potem najwięcej pracują na cały dom i maja mieć siłe;-( co innego zrobić jeśli kasy brak? boję sie niewystarczajacej ilośc****eniędzy i tego, że mając rodzinę trzeba stać 3 razy dłużej w kuchni, bo jedzenie szybciej sie kończy, trzeba dorabiać o wiele częściej. to mnie martwi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sorry,a le ja nie rozumiem po co gotować dwa obiady, dla dzieci osobno. One potem nic nie doceniają!! Maja uczyc się szacunku dla pracy mamy i nie wybrzydzac, szanować jedzenie i jeść co mama gotuje. Potem ludzie kasy nie mają, narzekają, że im mało, a gotują dwa razy obiad w ciągu dnia, wg zachcianek, bo dzieci nie mogą jesc tego, co dorośli. Jezu...oi to ma byc integralna rodzina, jak kazdy je coś innego;-///

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale czy wy dla rodzin zawsze odwalacie super obiad, czy czasem robicie coś prostego i wygodnego? czy trzeba ciągle robić super obiad?;-///

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poza systemem
dziecko to ogromne poświęcenie,jak nie masz do tego natchnienia jak np te osoby z mocnym instynktem i potrzebą towarzysza który jest każdego dnia obok to będzie Ci ciężko,któregoś dnia możesz to poczuć wtedy będzie Ci obojętne ile czasu w kuchni :-) mi dziecko nie jest do niczego potrzebne ale gdyby się tak zdarzyło stanę na wysokości zadania i zmienię się w kuchtę bez większych analiz ile tracę ,za dużo nie analizuj bo zawsze wyjdzie Ci więcej strat (czasowych) musi być natchnienie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dlaczego uwazasz,ze sama masz jesc byle co, dopiero rodzine trzeba karmic dobrze? xxx bo tak jest, że ludzie oddają lepsze rzeczy dzieciom, a sami jedzą byle co, a potem najwięcej pracują na cały dom i maja mieć siłe;-( co innego zrobić jeśli kasy brak? boję sie niewystarczajacej ilośc****eniędzy i tego, że mając rodzinę trzeba stać 3 razy dłużej w kuchni, bo jedzenie szybciej sie kończy, trzeba dorabiać o wiele częściej. to mnie martwi. xx Po pierwsze zdrowo to nie musi byc drogo, sa bardzo tanie zdrowe proste potrawy. Po drugie - jesli sie ma dziecko, to na ogol i jego ojca, wiec oboje na jedzenie zarabiają. Po trzecie - jak robisz jedzenie dla siebie, to dziecko az tyle nie je, zebys zauważyla duzą roznice. A chlop na 2 rączki. Dziecko na ogół mobilizuje do zdobycia lepszej pracy, do prowadzeni zdrowszego trybu zycia,czasem taki kop jest dobry dla ludzi, ktorzy tkwia w maraźmie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie wiem czy ten towarzysz zawsze będzie obok, skoro w tym związku ważniejsze są wiecznie dzieci albo praca;-/ to co to niby jest za "obok"??? No ok, natchnienie,w iem, że ludzie, wielu z nich ma ku temu natchnienie: ale zobacz, gydby to było takie proste, że człowiek dzieki natchnieniu chodzi jak maszynka, to by ani feminizm sie nie zrodzil, ani kryzys rodziny: to nie jest tak, że natchnienie przeradza człowieka w maszynkę. Jest zmęczenie, są łzy. Mnóstwo czasu. Wieczne wyrzeczenia w końcu męczą tak psychicznie jak i fizycznie. Ludzie mają kryzysy, czasem z nich wychodzą. Czasem nie. Czasem nic już nie jest tak samo. Czasem są ze sobą tylko dla dzieci. To nie może być ot tak proste, że instynkt i natchnienie wszystko załatwiają. Nie byłoby problemów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No dobra, ale urodzenie dziecka powoduje zmniejszenie dochodów. kobiety albo tracą prace, albo zmuszone są pracować na pół etatu albo WOLĄ z niej zrezygnować. SKoro kobiety lubia być kuchtami, to czemu narzekają na wygląd? Czemu każda chce byc piękna, skoro lubią być kuchtami? Czemu płaczą, gdy je mąż zdradza, skoro lubią byc kuchtami? Wiesz czemu? Bo nie lubią;-p więc nie mów, że maja natchnienie i lubia, bo wcale, że nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
masz racje dziewczyno nie wchodz w to, mowie to jako zona I matka, malzenstwo I macierzynstwo to mordega I wyrzeczenia, po latach nie pamietasz co cie interesowalo, maz I dzieci wszystko zagarna... caly twoj czas... wiele gadek o "pieknie" malzenstwa I macierzynstwa to bzdury, a po fakcie ci mowia, widzialy galy co braly, albo sama chcialas itd... Nie daj sie w to wrobic, ja mam ochote uciec...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bez przesady z poswieceniem. Bez dziecka tez nie jadlam frytek i hamburgerow, bo to swiństwo. Nie lubie gotowac, ale tez nie lubie sie truc. Gotuję bardzo prosto i szybko, mam opanowanych sporo blyskawicznych zdrowych potraw. Przy czym gdy bylam sama jadlam w kuchni na stojaco, bo nie chcialo mi sie ladnie sobie podawac, teraz zieleninka, estetyka na talerzu , jak daje komus, to lubie, wiec wreszcie jem jak czlowiek:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
o, o, o, o prosze, z sąsiedniego tematu!!!!: Planowaliśmy dziecko, wyczekane, upragnione. Mamy po 25 lat z mężem, jesteśmy 3 lata po ślubie. Może to i wczas- ale byliśmy siebie bardzo pewni po 5 letnim związku. Na dziecko czekała cała rodzina no i my usmiech.gif Mąż mnie rozpieszczał, byłam bardzo szczęśliwa. Po porodzie bardzo mi pomagał, zresztą do dzisiaj lubi się zajmować dzieckiem. Ale... ale nasz związek się bardzo zmienił. Chyba nie tak to sobie wyobrażałam... kiedyś wychodziliśmy wszędzie, gdzie chcieliśmy, o której chcieliśmy, z kim chcieliśmy... jechaliśmy na wakacje, na urlop czy weekend też gdzie nam się podobało. Kiedy miałam ochotę odpocząć, albo spotkać się z koleżanką-szłam, on także. Zawsze się wspaniale rozumieliśmy i ceniliśmy swoją wolność usmiech.gif Dzisiaj wszystko się zmieniło, czuje się uwiązana w domu przy dziecku. Jak chcę gdzieś wyjść to muszę w to angażować parę innych osób- babcie, dziadka, siostrę...czy sąsiadkę. Dziecko powoli już chodzi i rozrabia jak może, nie usiedzi na pupie 5 minut... wszędzie muszę za nią chodzić, no i tym sposobem nie mam już czasu na dom i dla siebie. Często chodzę w nieumytych włosach, bo jestem taka wykończona, dom nieposprzątany- a mąż narzeka że się zapuszczam i nic nie robię. To już nie jest to życie, kiedy byłam silna, niezależna i widziałam podziw w oczach męża. Dziś czuje się zwykłą kurą domową i szczerze dziewczyny, nie mogę się doczekać kiedy wrócę do pracy. Nie chcę już mieć żadnego dziecka więcej. O nie... nie takie życie sobie wyobrażałam.... nie takie.... A jak jest u Was?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
masz racje dziewczyno nie wchodz w to, mowie to jako zona I matka, malzenstwo I macierzynstwo to mordega I wyrzeczenia, po latach nie pamietasz co cie interesowalo, maz I dzieci wszystko zagarna... caly twoj czas... wiele gadek o "pieknie" malzenstwa I macierzynstwa to bzdury, a po fakcie ci mowia, widzialy galy co braly, albo sama chcialas itd... Nie daj sie w to wrobic, ja mam ochote uciec... XX kazdy ma inne zycie. U mnie dzieci odchowane, mam swoje zainteresowania, pracę, ambicje, towarzystwo, zyję pelna parą, dzieci , maz - tak samo , bylismy i jestesmy szczesliwą, wspierajacą się rodziną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mojej mamie dziekuje za to ze sie dla mnie i mojego rodzenstwa tak poswiecala przez cale zycie i nie wyobrazal sobie teraz nie poswiecic sie dla wlasnych dzieci. bylabym zbyt samolubna. wole dac dziecku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Male dziecko, szczegolnie, gdy jest jedno - absorbuje ( dwójka sie bardziej zajmuje soba). Ale to bardzo kroki okres czasu, bardzo szybko mija. A to, co sie wsadzilo w wychowanie procentuje potem przez lata , Dla mnie sampoczatek byl trudny, im dalej- coraz lepiej - a gdy dorosły - bajka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poza systemem
miałam na myśli małego towarzysza czyli dziecko,bo ten większy to juz inna historia hehe,nie nie ,chodziło mi o natchnienie w sercu które pomaga być jak maszynka do ciężkiej roboty ,zauważyłam że nie lubią być kuchtami ale to jest potem"jak chcą mieć dziecko to muszą już teraz i juz:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nigdy nie uważalam, ze sie poświecam dla dzieci czy męza. Radością bylo i jest dla mnie byc w ich towarzystwie, cos dla nich zrobic. Poza tym nigdy nie zapominalam o tym, ze mam tez wlasne życie - inaczej byłabym dla nich po prostu nudna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
miałam na myśli małego towarzysza czyli dziecko,bo ten większy to juz inna historia hehe,nie nie ,chodziło mi o natchnienie w sercu które pomaga być jak maszynka do ciężkiej roboty ,zauważyłam że nie lubią być kuchtami ale to jest potem"jak chcą mieć dziecko to muszą już teraz i juz xxx ależ naturaaaaaalnie, cóż innego mogłabyś mieć na myśli??;-/// kolejna sprawa: kobeity dzietne mało co mówią o mężu, bo on po prostu schodzi na drugi plan i nagle się okazuje, że dziecko jest lepszym partnerem niż mąż, ajedyne co da CI maż,a dziecko nie, to seks. I tak mają ludzie obsesje na punkcie tego seksu, a ponieważ to można miec z wieloma facetami, to łatwo się ludzie rozwodzą. Bo tylko możliwośc uprawiania seksu odróznia meża od dziecka. Wszystko inne daje wam dziecko,a seks to przy tym wszystkim błahostka. W tym sensie rodzicielstwo degraduje związek, ze spycha go na drugi plan.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mojej mamie dziekuje za to ze sie dla mnie i mojego rodzenstwa tak poswiecala przez cale zycie i nie wyobrazal sobie teraz nie poswiecic sie dla wlasnych dzieci. bylabym zbyt samolubna. wole dac dziecku. A co poświęciła? B o takim własnie WOLENIU mówię. Jak się swojego nie przeżyje zanim się na dziecko nie zdecyduje, to potem się już tylko WOLI dać dziecku, a samemu się nie będzie miało...wycieczek, szkoły językowej...bo to inwestycje, które WOLI się dać dziecku, jak się w siebie nie zainwestuje w czas, to potem się WOLI dziecku dac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×