Jak zmotywować chłopa, żeby wziął się za siebie

Jesteśmy razem 7 lat. On kiedyś trenował lekkoatletykę, grał też w miejskim klubie piłkarskim. Miał ciało młodego boga. Potem zaczęły się studia, mamusia obiadków już nie gotowała, więc gdy zorientował się, że robienie obiadu bywa czasochłonne brał żarcie na wynos. Oczywiście fast food, bo co by innego. Wolał zamiast siłowni/biegania pójść ze znajomymi do klubu czy na piwo, potem czym oczywiście następowała gastrofaza i kebab o 2 w nocy i efektem jest +20 kg. Żre przeokrutnie dużo. Tony słodyczy, lodów, kanapek z masłem i majonezem, oczywiście jedynie białe pieczywo. Jak mięso to tylko kurczak w solidnej panierze, smażony na dużej ilości oleju. No i schabowy. Oczywiście z frytkami. Obiad jak robię to sobie robię co innego i jemu co innego, bo on mojej sałatki nie ruszy, bo "nie jest królikiem". Nie pójdzie ze mną na siłownię, rower czy spacer z psem, bo "zaraz leci mecz". Jak raz ruszy się i pobiega to po powrocie ładuje sobie na kolację porcjęx2 bo "zasłużył po takim wysiłku". Brzuch rośnie, siły maleją a do niego nic nie dociera. Mówi, że woli być grubszy ale szcześliwy niż chudy poirytowany ciągłym pilnowaniem kalorii. Jakieś metody, sposoby?

Wiesz mężczyźni z czasem dostają brzucha ;). Albo kota na punkcie aktywności fizycznej. Wybierz co bardziej Ci odpowiada.

kopnij go w dupsko, po co ci spasiony grubas

Ja uwielbiam kebabiki!

Powiedz mu, że go kopniesz, jak się za siebie nie weźmie.