Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Simi779

Znajomi ze studiów nie akceptują mojego związku z doktorantem

Polecane posty

Gość Simi779
Moje oceny to tylko zasluga tego, ze sie ucze... one tez by mogly, po co zazdroscic? Prawda jest taka ze oceny i kolo naukowe to efekt poswiecenia imprez i spotkan towarzyskich dla samorozwoju. Facet trafil mi sie idealny (moim zdaniem), to prawda ze jest przystojny, ale za to wczesniej mialam prawdziwa posuche... znaczy krecili sie jacys ale z zadnym nie moglam zbudowac niczego powaznego. Niektore z nich sa za towiazkach po 5 lat albo zmieniaja facetow jak relawiczki, wiec nie wiem, po co zazdrosc... co do zachowania na uczelni - najczesciej sie unikamy, ja nie krece sie w poblizu tej katedry, on nie chodzi kolo tych sal gdzie akurat mam zajecia. nie chodzimy za reke, wlasciwie czesto nawet sie ze soba mie witamy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no sama widzisz. bez sensu są zazdrosne te idiotki, ale tacy są ludzie. sama widzisz, nie ma się co przejmować. nie martw się... i ciesz się, że tak Ci się dobrze układa i trzymaj tak dalej! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A tam sie przejmujesz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Postaraj sie olac te idiotki, ktore Ci dokuczaja. Nie czytalam wszystkiego ale znam podobna sytuacje, tzn rzecz sie dzieje w miejscu pracy, nie na studiach. Otoz mam kolezanke, ktora ma slabosc do nieco starszych mezczyzn, ona jest przed 30-tka. Zakochala sie w szefie a on w niej. Ona wolna on po przejsciach. Na poczatku ukrywali sie, klamali ze nic ich nie laczy ale ludzie dobrze wiedzieli i widzieli. Po chyba roku dali sobie spokoj i oficjalnie byli para. Ludzie plotkowali, byli zniesmaczeni, oburzeni, ze jak to? Szef dosc duzej firmy z taka gowniara sie prowadza itp. Mam przyjemnosc pracowac z bohaterka tego postu i czesto mi opowiada co by zmienila w firmie, co i KTO jej sie nie podoba, bo za leniwy, malo wydajny... Nie byloby w tym nic niezwyklego, ot rozmawiamy sobie luzno o pracy ale...kazdego ranka mamy spotkanie z naszym bosem, omawia sprawy z dnia poprzedniego i co nas czeka w dniu dzisiejszym. Od jakiegos czasu zauwazylam analogie jej rozmow ze mna i niestety tym co mowi nasz szef. Osobiscie nie ufam kolezance, wiem, ze jesli cos mi nie pojdzie to szef sie o tym dowie. W tej chwili mieszkaja razem i moge sie zalozyc, ze mu o wszystkim opowiada. Kiepsko to w sumie wyszlo bo ludzie juz zaakceptowali ich zwiazek ale jakos tak oddalilli sie od od niej i rozmawiaja o pogodzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Simi779
Eh, no ja tej zazdrości nie rozumiem. Tym bardziej, że wcale nie było to dla mnie wszystko takie łatwe, jak te dziewczyny pewnie myślą, bo parę lat wstecz moje życie było naprawdę okropne - przynajmniej dla mnie. Ważyłam 59 kilo przy wzroście 162, nosiłam aparat na zębach i nie miałam szans na żadnego faceta. W szkole nie szło mi dobrze, bo było sporo przedmiotów, których nie lubiłam. Na wymarzone studia dzienne się nie dostałam, bo zawaliłam maturę z historii. Dopiero moje przyjaciółki z liceum dały mi "kopa" i pomogły z tym że w wakacje po maturze schudłam 11 kilo, że poszłam na jedne studia dzienne i wymarzone-zaoczne, a po roku się przeniosłam, bo miałam średnią 4,5. Ale nawet sobie nie wyobrażają, jak dużo pracy mnie to kosztowało, podczas gdy one są szczęśliwe chyba przez całe życie... A co do koleżanki z pracy i tego że rozmawia z szefem, to nam też się w sumie zdarza rozmawiać o studentach, czasem widzę prace, które sprawdza, jak jest coś naprawdę głupiego to on się denerwuje i mi pokazuje te prace :D ale nie ma czegoś takiego, że ingeruję w to co robi, albo mówię mu jaką ocenę komu powinien wystawić.... w sumie nawet myślę, że mógłby trochę wyluzować i niektórych przepuścić, ale on nie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Musisz sobie poradzic z ta sytuacja. W duzej mierze zaalezy to od Twojej osobowosci. Wiem dobrze, ze nie sposob nie rozmawiac o pracy po pracy z partnerem. Widzisz, moja kolezanka zapiernicza w pracy jak wol, robi wiecej niz powinna ( tak chciala zwrocic na siebie uwage szefa). Udalo jej sie ale wciaz ciezko pracuje. Ludzie, ktorym sie nie zwierza mysla przy niej ale mowia przy mnie, ze robi to po to aby to on nie mial problemow i zaczynaja dostrzegac, ze czasem ja ponosi w kwestii uwag w stosunku do innych pracownikow, mowiac krotko, spostrzegla ze ludzie zaakceptowali ich jako pare to zaczela zadzierac nosa i podpowiadac szefowi na kogo zwrocic uwage. PPodaje mu pomysly a on je pomalutku wdraza, dziewczyna ma na niego znaczny wplyw ale wedlug mnie nie powinno tak byc. Tak samo Ty nie zagladaj do cudzych prac i nie sugeruj komu powinien odpuscic a komu nie, nawet jesli robisz to w dobrej wierze. Zycze Wam szczescia i wytrwalosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nieetyczne jest spotykanie sie studentka - doktorant, dziwne, ze jeszcze nikt nie doniosl.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale na co tu donosić, ona może być równie dobrze jego żoną i nie chodzi kto z kim chodzi, ale kto się gdzie wtrąca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Simi779
Ale - z tego co wiem, to ja nawet nie jestem jedyna. Dziewczyna z 5. roku, ma narzeczonego - dwa lata starszego, doktoranta. Co gorsze, miał z nią zajęcia. Nie znam jej, ale mówił mi to nasz wspólny kolega. Ale spotykali się ze sobą jeszcze zanim on poszedł na doktorat. I co Mieli się rozstać, on miał zrezygnować z doktoratu albo ona ze studiów?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Uklad studentka-wykladowca jest nie na miejscu i jest nieetyczny. Autorka o tym nie wie i jej doktorant? Podobnie uklad pracownik-szef, nie dziwie sie, ze inni o tym rozmawiaja. Oczywiscie co innego jeslibys juz tam nie studiowala.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Olej "znajomych", w końcu to obcy ludzie. Wylewają na Tobie swoje frustracje i kompleksy. Ignoruj i z ich powodu z niczego, np. nadal jeźdź autem ze swoim chłopakiem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Simi779
No dobra, muszę bronić faceta i siebie :( Przykre, że nawet tutaj... :( on nie jest wykładowcą. Nie jest pracownikiem uczelni. Jest studentem studiów 3. stopnia, doktoranckich. Studia doktoranckie składają się z 3 "elementów": edukacja i egzaminy (tak, ma normalne zajęcia - zazwyczaj wieczorami - i egzaminy), praca naukowa (konferencje, publikacje itp.) i DYDAKTYKA, niestety (czyli zajęcia z innymi studentami studiów 1. i 2. stopnia i jednolitych magisterskich). Nie jest zatrudniony na etacie, nie dostaje od uczelni wynagrodzenia za ilość przepracowanych godzin (jego obowiązkiem na zaliczenie roku jest wypracowanie tzw. pensum, 90 godzin ćwiczeniowych rocznie), otrzymuje jedynie stypendium (ale i tego nie ma każdy doktorant, bo wymagana jest średnia 4,5 i więcej - jeśli nie ma, to zostaje z niczym) - więc chyba nie można nazwać go pracującym na etacie wykładowcą???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie przejmuj się głupimi dziewczynami. Za jakiś czas skończysz studia i będzie łatwiej. I nie ma sensu, żebyś się tłumaczyła ze swojego związku tutaj. Widzę, że wszytko robisz, aby było w porządku. Miłość nie wybiera:) Powodzenia życzę:) Dbaj o swój związek:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dla mnier to jest patologia, przeciez doktoranci wystawiaja oceny, czesto znaja pytania jakie profesorowie dsja na egzaminach, pilnuja zeby studenci nie sciagali ludzie jak to tak to trzeba zglosic na tej uczelni przeciez ona moze nawt znac wszystkie testy wystarczy pewnie zet powie ze nie bedzie seksu albo lodzika i juz ma!'!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorko - widzisz, co ludzie piszą? ja sama jestem doktorantką i zupełnie się z tym nie zgadzam, że to niby nieetyczne. ale myślę, że niektóre z Twoich koleżanek z roku pewnie myślą tak, jak ten gość powyżej... po prostu się tym nie przejmuj! wiem, że to łatwo mówić, ale potraktuj to jako kolejne wyzwanie. z tego, co piszesz, dużo w życiu osiągnęłaś ostatnio. to teraz możesz postarać się o kolejne osiągnięcie - uniezależnienie się od opinii. innymi słowy - wy...bane w nich ;) Ty jesteś szczęśliwa i nic nikomu do tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A co do Twojego związku mają znajomi ze studiów ?..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Simi779
Doktorantko - dziękuję za słowa otuchy :) Zauważyłam, że jego koledzy - doktoranci - nie wypowiadają się negatywnie na mój temat/temat naszego związku, przynajmniej z tego, co mi mówił. Jeden mnie chyba polubił i mówi żebym nie była taka przestraszona, "bo to żaden dziekan nie jest" :D Eh, a F. dzisiaj jakiś wściekły chodzi. Wyszedł do czytelni, chociaż mógł pisać w domu, ale stwierdził, że nie może się skupić i poszedł, nawet nie mówiąc kiedy wróci. Potem napisał SMSa, że idzie z kumplem na piwo i tak już prawie 10 godzin go nie ma w domu. Ja nie rozumiem, dlaczego akurat teraz, kiedy chciałam naprawić to, że byłam taka przez ostatni miesiąc, on musi się wściekać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja sie nie dziwie twojej grupie. Wiadomo, ze masz fory i lepiej cie ocenia niz inni, nie chrzan, ze tak nie jest. Powinni doniesc na was do wladz uczelni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Simi779
Przecież ja nie mam z nim zajęć, to co ma oceniać....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nouvelle95
doktorant to student, a więc jest to związek studentki ze studentem xxx "Przez to wszystko ja też zrobiłam się coraz bardziej nerwowa i zestresowana, nie okazuję mu uczuć w miejscach publicznych" xxx no to przynajmniej wam wyszło na dobre w jakim mieście mieszkacie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
teraz nie masz juz z nim zajec,ale wczesniej mialas a on tez zna innych wykladowcow,wiec w razie czego "pomoze" taki uklad nie powinien miec miejsca poki studiujesz!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A moze ty się za bardzo wszystkim przejmujesz i tym go zrażasz do siebie i powoli ma cię dość?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Simi779
Chodzilo mi o okazywanie uczyc w takich miejscach jak kino itp,. Nie myslalam o uczelni... Mialam z nim zajecia,kiedy jeszcze wcale sie nie znalismy i dlugo po tym bylismy na "pan", "pani". Zna innych, ale zajecia z tej grupy przedmiotow juz wlasciwie skonczylam, poza tym nigdy nie prosilam go o zalatwienie czegos, nawet mi to przez glowe nie przeszlo. czy ma mnie dosc? Ostatnio za bardzo sie przejmowalam. pdwojna sesja, te panienki, troche nie wyrabialam psychicznie. Ale z drugiej strony poprosil przeciez zebym sie wprowadzila...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie robisz nic złego. Nie każdy jest taki, że zaraz by wykorzystał takiego chłopaka i prosił o załatwienie np. pytań. Ale ludzie, którzy o tym piszą pewnie by tak zrobili. Porozmawiaj z nim poważnie. Dacie radę to razem przejść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×